Zaw­sze naj­więcej te­matów do roz­mo­wy jest, gdy trze­ba się pożegnać.

Obrazek z upychanymi fatałaszkami w walizce - oznacza, że na mnie już czas - jutro ruszam w świat.

Jak co roku, na dwa miesiące, opuszczam blogowy świat.  Niestety brutalna rzeczywistość zmusza do działania, i niekiedy trzeba uderzyć za granicę jeśli chce się pić szampana i jeść truskawki ;-)

Nie wyrobiłam się z swoimi planami czytelniczymi, kilka książek wróci do biblioteki nieczytanych, kilka będzie musiało poczekać na mój powrót, a kilka zabieram ze sobą, wierząc, że jak nie będę padnięta, to uda mi się chociaż jeden egzemplarz przeczytać. Oczywiście jest to czcze marzenie, bo mając praktykę z poprzednich lat, wiem, że czytanie po kilkunastu godzinach pracy jest praktycznie niemożliwe. Mimo to, zapasy biorę ze sobą.

Czeka na mnie jeszcze masa spraw związanych z ostatnimi przygotowaniami, oraz nieszczęsne próby spakowania się w jeden bagaż, dlatego  nie przedłużając,

życzę Wam pięknego wiosennego czas, wielu pasjonujących lektur i ogromu wrażeń. Z kalendarzowym latem wrócę, mam nadzieję, że nie wyrzucicie mnie z pamięci ;-)

Wszystkiego dobrego i do miłego...
Natula :-)



Czytaj dalej »

Uchwycić prawdę

 Sebastian Fitzek

KLINIKA

Wydawnictwo: G+J
Rok wydania: 2009
Stron: 280
Oprawa: Miękka







 
Sebastian Fitzek uważany jest za mistrza niemieckich thrillerów. Jego powieści rozchodzą się jak świeże bułeczki; trafiają na pierwsze miejsca list bestsellerów: „Terapia”, „Makabryczna gra”, „Śmierć ma 143 cm wzrostu”, „Klinika”, to książki, które sporo namieszały w literackim świecie, do tego stopnia, że producenci filmowi walczą o prawa do ich sfilmowania. Grzechem byłoby nie poznać twórczości tego pisarza. Mimo że od ponad roku w mojej biblioteczce dojrzewa „Kolekcjoner oczu”, to zaczęłam od „Kliniki”, głównie za sprawą wymownego ostrzeżenia „Dalsza lektura jedynie pod nadzorem lekarza”, poza tym na moje zmysły wyjątkowo mocno oddziałują klaustrofobiczne klimaty, a „Klinika” pod tym względem nie ma sobie równych.

Ta książka to jedna wielka zagadka, która... no właśnie, oczywiście nie zdradzę, bo byłaby to poważna zbrodnia z mojej strony, ale napomknę, że jeszcze długo po tej lekturze, główkujemy nad jej pewnymi elementami, i za to brawa dla autora, bo oprócz tego że stworzył niezwykłą intrygę, to jeszcze sprawił, że historia przypomina interaktywną grę, bardzo niepokojącą, niebezpieczną i duszną.

Fabuła trzyma w napięciu do ostatniej strony, ale czy inaczej być może, skoro mamy do czynienia z wyjątkowo niebezpiecznym osobnikiem, który łamie psychikę swoich ofiar. Szaleniec ochrzczony przez media Łamaczem najprawdopodobniej wdarł się do odciętej od świata przez śnieżycę Klinki Psychiatrycznej. Personel i pacjenci są zdani tylko na siebie, nikt nie może z budynku wyjść ani wejść, nikt też nie może im przyjść na ratunek. Rozpoczyna się walka z czasem, w ciągu kliku godzin rozegra się szokująca akcja, która będzie miała nieoczekiwany finał.

Klinika” jest wyśmienitym thrillerem psychologicznym. Książkę czytałam z ciągłym uczuciem niepokoju, nie wiem jak to Fitzek zrobił, ale miałam wrażenie, że wraz z pacjentami kliniki biorę udział w koszmarnej rozgrywce. Wielokrotnie cierpła mi skóra, a umysł robił mi hece, tworząc raz po raz, prawdopodobny scenariusz wydarzeń, który oczywiście nijak się miał do zamierzeń autora. Było to fascynujące uczucie, ekscytacja związana z czytaniem tej opowieści, wprawiała mnie w stany euforii, paniki i zdumienia. To niesamowite, że Fitzek potrafi w taki sposób owładnąć czytelnikiem. Za pomocą zwykłych słów, prostych zdań i kilku ciekawych konstrukcji, wpływa na podświadomość i manipuluje, podsuwając tropy, które dezorientują i prowadzą na manowce. Co ciekawe, mimo że w pewnych momentach historia jest mało logiczna, wręcz niewiarygodna, to jednak wkręcamy się w tę opowieść, chcąc czy nie, aklimatyzujemy się w tej koszmarnej klinice, i nie tylko po to oby zasmakować panicznego lęku, ale też po to, aby z ostatnią stroną pozostać w osłupieniu i powiedzieć „To było dobre!”.



Czytaj dalej »

Piękne zachody słońca nad zanieczyszczoną grzechem metropolią

Jo Nesbø

KARALUCHY

Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data: 2011
Stron: 320
Oprawa: broszurowa

Drugi tom cyklu z komisarzem Harrym Hole




Nie mam szczęścia w grach, dlatego nie powinno mnie dziwić, że z dostępnego w mojej bibliotece cyklu o komisarzu Harrym Hole, zamiast pierwszego tomu, wybrałam drugi, ale dziwi mnie to, oj dziwi, jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ „Karaluchy” Jo Nesbø to świetny kryminał, którego zagadkowa treść jest niezłą zagrychą, co więcej, ten fartowny drugi tom będzie miłym początkiem mojej przygody z twórczością norweskiego pisarza.

Wyobraźcie sobie zatłoczone miasto, które nie milknie nawet na sekundę - Bangkok. Zakorkowane ulice, zanieczyszczone powietrze, tropikalne temperatury, masa kieszonkowców i jeszcze większa liczna prostytutek, nie bez powodu Bangkok określa się „miastem seksu”. Dlatego kiedy w podrzędnym motelu znaleziono zwłoki norweskiego ambasadora, sprawa wydawała się oczywista, tylko dlaczego przydzielono do niej komisarza Harrego Hole?, introwertyka, ze specyficznym poczuciem humoru, który wydaje się najmniej odpowiedni do tego zadania, poza tym, podróż do Tajlandii jest dla Holego koszmarem. Czy skacowany glina jest w stanie poradzić sobie z ciemną stroną Bangkoku?

Powieść Jo Nesbø jest doskonałym kryminałem utrzymanym w świetnym, mrocznym klimacie, któremu trudno cokolwiek zarzucić. Mnie zachwycił każdy element tej historii, począwszy od sugestywnego tła, które autor, dzięki plastycznym opisom ożywił, tworząc wiarygodny tętniący życiem obraz. Poprzez zdumiewające postacie, niby obdarzone klasycznymi cechami, ale jednak niezwykle ironiczne, tajemnicze, przerażające, a nawet szokujące. Aż po najdrobniejsze detale, które w półsłówkach, żartach, będących remedium na brutalną rzeczywistość, kreują cyniczne, wstrząsające wyobrażenie Bangkoku, w którym opiumowe palarnie, szemrane lokale, dziecięca prostytucja i polityczne zagrywki stanowią sedno, nie tylko, nocnego życia. „Karaluchy” to bezapelacyjnie świetna powieść, pełna emocji, nawet tych subtelnych, co w przypadku kryminałów nie zawsze się sprawdza, jednak w wykonaniu Jo Nesbø wysublimowane niuanse, a także aluzje i niecodzienny humor, zdecydowanie zwiększają atrakcyjność książki. Dlatego z czystym sumieniem polecam ją czytelnikom czerpiącym przyjemność z nietypowych intryg kryminalnych, które dodatkowo upaprane są w sporej dawce ironii. 

 
Czytaj dalej »

55

Do wszelkich blogowych zabaw podchodzę jak pies do jeża. Niby sympatyczne to to, ale zawsze brak mi czasu  i pomysłu. Jednak "55" jest ciekawym zestawieniem, dlatego uległam, a co mi tam...


10 książek, które bardzo mi się podobały
Wybór tytułów był bardzo, bardzo trudny, bo ostatnio wiele powieści zrobiło na mnie pozytywne wrażenie.

10 Karaluchy, Jo Nesbo (nowa miłość)


9 książek, które mniej mi się podobały

2. Drugie życie Bree Tanner (koszmarek do kwadratu) 

8 blogów, które najchętniej czytam
Systematycznie czytanych blogów ci u mnie dostatek, ale jak mus, to mus


7 książek, które chcę przeczytać 
Mnogo jest książek, które chciałabym przeczytać, ale obstawię te, które mają większą siłę przebicia. Pierwsze trzy na start :-) 
 




6 powodów, żeby sięgnąć po książkę
Każdy powód jest dobry :-)





5 powodów, żeby nie sięgnąć po książkę
Hm..niech będzie, że:
1. Nadmierny bałagan w głowie
2. Nadmierny bałagan w domu (chociaż taki powód, to nie powód)   
3. Nalot rodzinny
4. Przyjaciółka + ja + kawa
5. Szaleństwa z psami... chyba
Nie... wygłupiam się, nie mam pojęcia co wymyślić...  

4 miejsca, w których najlepiej się czyta 
Kanapa, łóżko, podłoga, latem - ławka ogrodowa

3 autorów, na których nowe książki czeka się zawsze za długo @
Czekanie mnie nie boli ;-) 

2 dobre ekranizacje
"Władca pierścieni" 
"Łowcy głów" 

1 autor niesłusznie zapomniany
Może nie tyle jest zapomniany, co jakoś cicho się o nim zrobiło. 


Tak szybciutko. Książkę Ewy Formelli "Pamiątka z Paryża" wylosowała jjon. Musicie uwierzyć mi na słowo, że szachrajstwa nie było, ale oczywiście przyjmuję skargi i zażalenia ;-)

Gdyby jednak ktoś miał jeszcze ochotę na książkę "Jutra nie będzie", to poproszę o wiadomość na maila

jjon proszę o adres do wysyłki. Mój mail - żółtka kopertka, prawy pasek boczny 



No właśnie, jestem tak padnięta po dzisiejszym dniu, że ledwo zipię: śnieg z deszczem, zakorkowane ulice, przepełnione przychodnie, dwie podbramkowe sytuacje na trasie, i uszkodzony zderzak, zmęczyły mnie okropnie, tak więc... idę spać, jakby co, będę jutro.

Przyjemnego wieczoru.
Czytaj dalej »

Świat jest wielki, cyniczny, okrutny

Maxim Chattam

OTCHŁAŃ ZŁA

Wydawnictwo: Sonia Draga
Data: 2010
Stron: 544
Oprawa: miękka ze skrzydełkami




Żywię wielką sympatię do wydawnictwa Sonia Draga, dlatego często odwiedzam ich stronę w poszukiwani promocji, i kiedy w oczy rzuciła mi się powieść „Otchłań zła” Maxima Chattam; pierwszy tom bestsellerowej trylogii, reklamowanej jako mrożącą krew w żyłach serię, która nie pozwala zasnąć, to nic więcej do szczęście mi nie było trzeba – jednym kliknięciem wzbogaciłam się o książkę, w której seryjny zabójca nieźle sobie poczyna, doprowadzając portlandzką policję do szewskiej pasji.

Morderca wybiera na ofiary młode, atrakcyjne kobiety, które torturuje i – najprawdopodobniej – wykorzystuje do przeprowadzenia makabrycznych rytuałów. Przydzielony do akcji inspektor Brolin „prezentujący się niczym młody sportowy gwiazdor. Piękna gęba, piękna muskulatura, ale zero wyczucia” oraz młoda studentka „która nie tylko miała szczęście spełniać wszystkie kryteria stawiane urodziwym kobietom, ale też była obdarzona mieszaniną naiwności i dojrzałości, która dodawała jej pociągającej aury” próbują wpaść na ślad mordercy, co wcale nie jest łatwe, bo wszystko wskazuje na to, że ich zabójca jest... martwy

Maxim Chattam
„Otchłań zła” jest debiutem Chattama, który studiował kryminalistykę oraz imał się wielu zajęć, a wszystko w imię doświadczenia na potrzeby przyszłych powieści. Głupio nie robił, i w sumie źle na tym nie wyszedł, bo jego pracę można zaliczyć do wnikliwych, oryginalnych lektur, jednak na mnie wielkiego wrażenia nie zrobiła, głównie dlatego, że styl pisania tego francuskiego pisarza, jest niestabilny i niestety, w moim odczuciu, pozbawiony emocji.

Fabuła jest typowym ciągiem zdarzeń, charakterystycznym dla thrillerów psychologicznych. Czyli jest kilka potwornych zabójstw, jest przebiegły morderca, który sprytnie wymyka się policji, i jest młody, szalenie inteligentny inspektor, któremu autor nadał wygląd greckiego herosa, a także dołożył mu partnerkę, będącą ucieleśnieniem męskich marzeń. Jeśli chodzi o tę parę, to Chattam, lekko przegiął tworząc ich na wzór chodzących ideałów, co gorsze, sceny z ich udziałem upiększył przesłodzonymi i tkliwymi opisami mi. in. „Jej pełne usta zadrżały, kiedy przełknęła ślinę” lub „Dwoje oczu o kryształowym błękicie patrzyło na Brolina, który nie mógł oderwać wzroku od młodej kobiety”. Oczywiście można uznać to za pewien rodzaj finezji, zdolność do tworzenia malowniczego klimatu, jednak tego typu zabiegi zdecydowanie lepiej wypadają w romansach, niż w thrillerach, w których zabójca upaja się torturami, patolog przeprowadza bardzo widowiskowe sekcje zwłok, włącznie z gotowaniem głowy, a policjanci nie szczędzą soczystych relacji z miejsc zbrodni.

Zaletą powieści, która z czasem staje się utrapieniem, jest zdolność autora do wnikliwej analizy kryminalnej. Bez wątpienia dobrze jest poznać etapy śledztwa, techniki kryminalne i metody tworzenia portretu psychologicznego zabójcy, ale nie wtedy, kiedy przedstawione są w sposób chłodny i beznamiętny, wielokrotnie miałam wrażenie, że wrzucając w Google, któreś z haseł z wątku, dostalibyśmy identyczną formułkę. Poza tym, wiele fragmentów jest najzwyczajniej w świecie przegadanych, co niekorzystnie wypływa na odbiór książki.

Niestety nie potrafiłam cieszyć się tą lekturą, raz, że rzewne opisy mnie, albo irytowały, albo bawiły, dwa, że zabrakło mi w całej tej historii emocji, bo nawet kiedy obrywało się superbohaterom, nie byłam w stanie wzbudzić w sobie współczucia, czy niepokoju, ot jakbym czytała poranną prasę. Szkoda, że sytuacji nie ratowały oryginalne rozwiązania zastosowane przez autora, sympatyczni bohaterowie, humorystyczne dialogi, a nawet szokująca postać zabójcy. Z całą pewnością nie jestem fanką stylu pisania Chattama, ale postaram się jeszcze przeczytać coś, co wyszło spod pióra tego pisarza, w końcu każdemu należy się druga szansa.

Tytuł posta - cytat z książki, str. 526


Dla przypomnienia. Do poniedziałku można się zgłaszać po książki Ewy Formelli  "Pamiątka z Paryża" lub "Jutra nie będzie". Zapisywać się, najlepiej komendą "Zgłaszam się",  należy TUTAJ
Na razie zgłosiły się:  awiola, jjon, Dalia, miqaisonfire i AnnaRk. Jeśli kogoś przegapiłam, to proszę dać mi znać, postaram się poprawić :-)
Czytaj dalej »

Klimatyczna podróż po mieście świateł

Ewa Formella

PAMIĄTKA Z PARYŻA

Wydawca: Ewa Formella
Data: 2012
Stron: 200
Oprawa: miękka



Pamiątka z Paryża” jest specyficznym przewodnikiem po starym mieście tajemnic, posiadającym swoją duszę, przyciągającym od wieków ludzi z całego świata.”

Magia Paryża jest ogromna. To wiecznie żywe miasto, położone tuż nad Sekwaną kusi swoją historią i kulturą. Po przeczytaniu „Pamiątki z Paryża”, marzę o wypadzie do tego miasta, które, wraz z książką Ewy Formelli pod pachą, byłoby moją podróżą po romantycznych uliczkach, pełnych legend i tajemnic. Jednak „Pamiątka z Paryża” to nie tylko fenomenalna podróż do stolicy Francji, ale też wzruszająca historia Katarzyny, która mając osiemnaście lat wyjechała do swojej cioci mieszkającej w małym miasteczku pod Paryżem. Niestety w wyniku przykrego zdarzenia, młoda dziewczyna została pozostawiona sama sobie. Przygnębiona, ale też zachwycona miastem, wyruszyła na spotkanie przygody, którą spotyka... w postaci czarującego Michel'a. Czas spędzony z niepoprawnym artystą, miał znaczący wpływ na jej przyszłość, zaś teraz, po dwudziestu jeden latach, wspomnienia zaczną domagać się spełnienia.

Historia Katarzyny jest bardzo urokliwą opowieścią, która nie tylko skąpana jest w romantycznych westchnieniach, ponieważ nasza bohaterka doświadczyła wielu dotkliwych wydarzeń, przez co jej życie nie jest usłane różami. Jednak pomimo bardzo rzeczywistych problemów, praca Ewy Formelli jest odrealniona, prawdopodobnie jest to wynikiem zniewalających opisów miasta, które sprawiają, że Paryż jawi się jako bajeczna kraina, wręcz nierealna, a historia romansu, podpada pod baśń. Na szczęście autorka często zaskakuje swojego czytelnika, serwując mu pewne zaskoczenia, dzięki czemu jej książkę, pomimo momentami egzaltowanego i rzewnego stylu, czyta się bardzo przyjemnie, i co więcej z zainteresowaniem.

Gdybym miała książkę komuś polecić, to na pewno zarekomendowałabym ją romantycznym duszom, które czerpią przyjemność ze smakowania sentymentalnych przekazów, są wrażliwe na obraz i doznania. Co więcej, darzą sympatią bohaterów skupionych na własnych przeżyciach, to jest o tyle ważne, że Katarzyna jest osobą, którą ja, realistka, nie byłam w stanie polubić. Jej nadmierne nurzanie się we wspomnieniach, życie na pół gwizdka, brak woli walki, lękliwość i płaczliwość, dawała mi nieźle w kość. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi postać jej córki, dziewczyny szalenie sympatycznej, energicznej i oddanej. Zresztą, każdy pojawiający się w tej historii bohater, był o wiele bardziej atrakcyjniejszy od pozbawionej energii, poddającej się losowi Katarzyny. Być może w postaciach literackich szukamy choćby maleńkiej części swojego charakteru, która umożliwiałaby identyfikowanie się z postaciami. Na swoje nieszczęście w Katarzynie nie znalazłabym nic, co sprawiłoby, że jej historia życia zrobiłaby na mnie oszałamiające wrażenie. 

„Pamiątka z Paryża” jest interesującą lekturą, piękną w sugestywne opisy zabytków Paryża, jego niesamowitej historii i podań. Oprócz tego, znajdziecie w niej ciekawy wątek romansowy, który rozwija się na oszałamiającym tle kafejek nad Sekwaną, Parc de Sceaux, Katedry Notre Dame, a nawet cmentarza Pere Lachaise, a tym samym, doświadczycie wielu sentymentalnych podróży, przekazanych lekkim i urzekającym stylem Ewy Formelli.
 

Piosenką przewodnią w tej książce jest niesamowity utwór "Sous le ciel de Paris", który wykonuje niezapomniana Edith Piaf. Kiedy znalazłam tę piosenkę na youtube, i odtworzyłam podczas wieczornego relaksu, to przepadłam, bo jest tak piękna i klimatyczna, że chce się jej słuchać non stop. 

Sous le ciel de Paris
S’envole une chanson
Elle est née d‘aujourd’hui
Dans le coeur d’un garçon
Sous le ciel de Paris
Marchent les amoureux
Leur bonheur se construit
Sur une air fait pour eux
Sous le pont de Bercy
Un philosophe assis
Deux musiciens, quelques badauds
Puis des gens par milliers
/-/
Pod niebem Paryża ulatuje piosenka
Narodziła się dzisiaj w sercu jakiegoś chłopca
Pod niebem Paryża spacerują zakochani
Ich szczęście buduje się na melodii stworzonej dla nich
Pod mostem de Bercy siedzący filozof
Dwóch muzyków, kilku gapiów i ludzie w milionach



Książki Ewy Formelli biorą udział w akcji Wędrująca Książka na terenie Polski, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Akcja polega na "uwalnianiu" przeczytanych książek i przekazaniu ich innym czytelnikom, a tym samym zachęcaniu ich do czytania (tekst zerżnięty z książki).

Dlatego jeśli ktoś ma ochotę przeczytać, którąś z powieści autorki (Jutra nie będzie, Pamiątka z Paryża) to proszę zostawić informację w komentarzu, chętnie podeślę książkę, ale zaznaczam, że tylko na terenie Polski. Standardowo, jeśli chętnych będzie więcej, zrobię błyskawiczne losowanie.
Czytaj dalej »

Wyobraź sobie to, co niewyobrażalne

Jack Ketchum

POTOMSTWO

Wydawnictwo: Replika
Data: 2012
Stron: 288
Oprawa: miękka




„Potomstwo”, jak dowiedziałam się w trakcie lektury, jest sequelem debiutanckiej powieści Ketchuma „Poza sezonem”. Swego czasu, książka ta wywołała niemałe poruszenie na rynku wydawniczym, ponieważ jest jedną z brutalniejszych historii jakie można przeczytać. Jeśli ktoś zna prozę  Ketchuma, to takie informacje nie powinny dziwić, dlatego że autor jest specem od hardcore horror, potrafi straszyć jak mało kto, a i jego naturalistyczne opisy scen przemocy, zapadają głęboko w pamięć. Prace Ketchuma: „Dziewczyna z sąsiedztwa”, „Straceni” czy „Jedyne dziecko”, niejednemu czytelnikowi zszarpały nerwy, np. mnie, ale mimo to, jest coś w powieściach tego pisarza, co sprawia, że chce się coraz więcej, czyżby ekstremalne przeżycia uzależniały?

Boli mnie serce, że trafiłam na sequel, ale cóż, źle nie było. Akcja powieści rozpoczyna się nocą 12 maja 1992 roku. W niewielkim miasteczku Deep River, w okrutny sposób zostaje zamordowana młoda dziewczyna, a dziecko, które było pod jej opieką – znika.

Nancy leżała nago na stole rzeźnickim. Nie ruszała się, a jej skóra była trupio blada. Miała odcięte ręce. Jej ubrania porozrzucano po całej kuchni – pod stołem zauważyła mokre, połyskujące brązem jeansy(...) Ręce Nancy schły w zlewie. Razem z naczyniami.” [str. 13]

Miejsce zbrodni „wygląda jak cholerna rzeźnia”, ale emerytowany szeryf George Peters - który notabene brał udział w maskarze sprzed 11 lat, kiedy to okrutny klan kanibali zaatakował spokojną mieścinę - od razu rozpoznał z czym ma do czynienia. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Na łowy wyruszają nie tylko kanibale, ale też policja, tylko czy miejscowi stróże prawa zdążą uratować rodzinę Halbardów, mieszkającą w uroczym cedrowym domu na wzgórzu porośniętym dębami i krzewami, którą kanibale wzięli sobie na cel?.

Kadr z filmu "Offspring"
 
Książka jest w stylu Ketchuma, czyli krew leje się strumieniami, a świeża wątróbka i parujące płucka są daniem głównym, gdyby tego było mało, to doświadczymy również patroszenia, rąbania, skalpowania, i wymyślnych tortur, w wykonaniu małoletnich kanibali. Powieści nie brakuje soczystości, chociaż jak na mój gust, tempo tej historii jest zdecydowanie za szybkie. Aperitifu brak. Autor od razu przechodzi do konkretów. Szast prast i na start, raczy nas dwoma makabrycznymi morderstwami, następnie zgrabnie nawiązuje do życiorysu topiącego smutki w alkoholu szeryfa, oraz przestawienia państwa Halbardów, ich cudownej malutkiej córeczki i przyjaciółki rodziny z przesympatycznym synem Luckiem. Czyli powstaje kompozycja ostro, gorzko, słodko i... I zaczyna się akcja, która dziwi, straszy, a także przyprawia o mdłości. Jest dobrze, ale nie rewelacyjnie.

W powieści „Potomstwo” podobała mi się wyrazista fabuła, dobitne opisy i akcja, która trwa około 33 godzin, czyli czeka nas niezły maraton przez lasy. Do gustu przypadło mi też łączenie sielskich klimatów z gwałtowną grozą, a także sympatycznych postaci z wstrząsającymi wydarzeniami. Takie kontrastowe połączenia bolą i dają ostro po garach, wywołując silne emocje, co oczywiście przekłada się na ekspresowe czytanie powieści, bo zniecierpliwienie i wrząca atmosfera, nie pozwala się nawet na sekundę zatrzymać. Niestety zabrakło mi w tej historii głębi, wyjaśnienia pewnych kwestii, które Ketchum dał posmakować, ale nie pofatygował się o ich wyjaśnienie. Jednak książka spełniła swoje przeznaczenie, dzięki niej doświadczyłam wielu olbrzymich emocji, dlatego polecam lekturę 'Potomstwa”, bo jest to trzymająca w napięciu powieść.

(...) A jeśli ta książka nie dostarczy wam sennych koszmarów, to... chyba jesteście martwi
Edward Lee.

Ciekawostki:
1. Uważni czytelnicy dostrzegą, że Ketchum pozwolił sobie na dość odważną nieścisłość związaną z kontynuacją sagi. Z zakończenia "Poza sezonem" jednoznacznie bowiem wynika, że konfrontacji nie przeżył żaden z członków plemienia. Geneza odbudowy klanu potraktowana została więc przez autora z dość dużą swobodą. 
2. Główni bohaterowie powieści: Steven, Claire oraz Luke, to postacie wzorowane na realnych osobach z życia autora.
3. W 2009 roku powieść doczekała się ekranizacji.

Informacje pochodzę z polskiej strony JACK KETCHUM



Zwiastun "Offspring" 
Test dla spostrzegawczych. 

Czytaj dalej »