Drugie życie Bree Tanner

Stephenie Meyer

DRUGIE ŻYCIE BREE TANNER

Wydawnictwo Dolnośląskie
Data: 2010


Od razu informuję, to nie jest recenzja, tylko moja prywatna ocena.
Tym razem nie umiałam obiektywnie odnieść się do treści.
Dlaczego ?, a dlatego, że nie jestem fanka sagi „Zmierzch”, drażni mnie infantylny styl pisania autorki, przewidywalność, zero napięcia, przerysowanie, brak głębi i traktowanie czytelnika jak półgłówka.
Zapewne autorki nie trzeba specjalnie przedstawiać, Stephenie Meyer zdobyła rozgłos wyżej wymienionym cyklem „Zmierzch”, składającym się z czterech części i „Intruzem”. Jej czytelników dzieli się na tych którzy ją kochają i tych którzy jej nie znoszą, ja jestem w tej drugiej grupie.

Drugie życie Bree Tanner” to malutki bonusik, książeczka oparta na motywach Zaćmienia.
Opowiada historie nowo narodzonej wampirzycy Bree. W tym miejscu się zatrzymajmy. Ten kto czytał Zaćmienie, wie na starcie o co biega i jak historia się kończy.
Ten kto nie czytał Zaćmienia, pogubi się i za licha nie będzie wiedział co do czego, nie oznacza to, że fabuła jest skomplikowana, broń Boże, po prostu autorka nie bawiła się w przedstawianie bohaterów, stąd wniosek, że książkę powinien przeczytać tylko osobnik znający serię Zmierzch.

Żeby tradycji stało się zadość.
Bree Tanner to nastoletnie stworzenie, nowo narodzony wampir, zagubiony w świecie, mrocznych i okrutnych krwiopijców. Zostaje wcielona do gruby młodych, wyrywnych i bezmyślnych wampirów dowodzonych przez Rileya. Mają oni stoczyć walkę z rodziną Carlisle'a. 
Bree nie pasuje do tego stadka, jest dociekliwa, bystra i nie wierzy w kłamstwa Rileya.
Fani sagi wiedzą jak sprawy sie potoczą, no i to by było na tyle.

Autorka we wstępie informuje skąd pomysł na napisanie książki. Pani Meyer, pomysł był niegłupi, wykonanie koszmarne.
Z książki wieje nudą, na szczęście jest to niewielkie czytadło, więc czytelnikowi uda się przetrwać to spotkanie. Poza tym zero zaskoczenia, treść mało interesująca, nie ma zwrotów akcji, tajemnicy, papierowi bohaterzy. Wszystko w tej książce jest p r z e w i d y w a l n e.
Jest to, tak szablonowe pisanie, że aż przykre.
Nie będę więcej rozpisywać się na temat tej książki bo i nie ma o czym pisać. Oprócz tego, że jest to komercyjny produkt, nastawiony na zyski i nie sądzę, że ta pozycja zadowoliła fanów Meyer, no chyba że tych najbardziej wiernych i zaślepionych. Z mojej strony to wszystko.

11 komentarzy:

  1. Faktycznie, ta książka jest dosyć słaba. Pomysł może był niezły, ale wykonanie już dużo gorsze. Autorka musiała się widać bardzo spieszyć, żeby wydać książkę w tym samym momencie, w którym do kin trafił film. Nieudany zabieg marketingowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę się przekonać na sobie, choć po takiej recezji rzeczywiście nie ciągnie mnie do tej książki. Może kiedyś... Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mi miło, że ktoś ma takie samo podejście do "Zmierzchu" jak i ja - i to nie jest opinia wydawana bez zaznajomienia się z literaturą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ją zjechałaś... Ale może się jej należało. Sama nie wiem co myśleć, więc chyba muszę sama przeczytać i wyrobić sobie zdanie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawia mnie jedno skoro nie przepadasz za panią Meyer, dlaczego sięgnęłaś po tą książkę.
    Ja staram się unikać autorów, których nie lubię, bo szkoda mi czasu na ich wypociny :)
    Oczywiście nie atakuję Cię, tylko pytam z czystej ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ktośnieznaszgo20 maja 2011 06:21

    witamy wśród żywych ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. biedronka, dobrego wytłumaczenia dlaczego wziełam z biblioteki tę książkę nie ma.
    Zawsze daję autorowi szansę, może to głupio brzmi, ale liczę, że może mnie czymś zaskoczy, przykład z branzy muzycznej, grupa Berlin, zespół wydał naście albumów a wybił się utworem "Take My Breath Away", za którego dostał Oskara. Wracając do książki, liczyłam że wreszcie czytelnik zostanie potraktowany poważnie, ale się przeliczyłam.

    BookEater, nie było mi przyjemnie pisać taką opinię, ale człowiek musi bo się udusi. Przy serii Zmierzch, słowa nie powiedziałam, ale teraz taka złość mnie ogarneła, że pekłam.

    Ktosiu, dziekuję, żyję....Witoj ;-)

    Domi, wbrew pozorom jest bardzo dużo takich jak My :-) i nie wynika to ze złośliwości. Lubię wampiry i inne stwory, ale nie lubię jak ktoś robi ze mnie istotę ograniczoną umysłowo.

    OdpowiedzUsuń
  8. kasandra_85, zastrzegłam, że to nie jest recenzja. Nie byłam obiektywna bo i nie mogłam być. Być może w ogóle nie powinnam pisać takiej opinii, ale czytając takie barachło, ręce mi opadły.

    Futbolowa, pomysł na pewno był niezły, ale to co autorka wytworzyła jest nie do strawienia. Jak sama we wstępie napisała, miała w komputerze porzucone foldery wiec je wykorzystała. Szkoda tylko, że treści niedopracowała :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,

    Po pierwsze to jest recenzja, dlaczego nie ??

    Jak w ogóle można oceniać jakiekolwiek dzieło artystyczne obiektywnie?

    Książkę zjechałaś, bo się jej należało i trzeba o tym głośno mówić.

    Po drugie, popraw zdanie:
    "Jej fanów dzieli się na tych którzy ja kochają i tych którzy jej nie znoszą, ja jestem w tej drugiej grupie."

    Nie można nazwać 'fanem' kogoś kto nie znosi swojego 'idola'. To jest wewnętrznie sprzeczne, i trzeba uważać na takie rzeczy, szczególnie jeśli się w tej samej recenzji zjeżdża kogoś za marny styl.

    Pozdrawiam,

    Będą z Ciebie ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kinga Bee, dziekuję za zwrócenie uwagi na fatalny błąd. Poprawione. Niestety nie mam prywatnego korektora i stąd ten zonk, może dlatego nie piszę książek ;-)

    Recenzja powinna być obiektywna, w każdym marnym czytadle można znaleźć coś, co może być dobrą iskierką na przyszłość i warto o tym wspomnieć. Jednak w przypadku powyższej książki nie mogłam się dopatrzeć niczego "optymistycznego", Meyer działa z premedytacją. Boli mnie serce na coś takiego.

    Dziękuję za uwagi i miłe słowa, będę się starać :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem fanką "Zmierzchu" i trzymałam się z dalek od tych książek dopóki przyjaciółka nie pożyczyła mi wszystkich 4 tomów. Połknęłam je błyskawicznie. Przynam, że fabuła wciągnęła mnie na maksa, ale na nerwy działał mi infantylny styl pisania Meyer. Irytował mnie bałwochwalczo-maniakalny wprost stosunek Belli do Edwarda. To ni jest książka dlanastolatek, bo może skrzywić im poglądy na życie.

    OdpowiedzUsuń

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.