Maxim Chattam
OTCHŁAŃ ZŁA
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data: 2010
Stron: 544
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Żywię
wielką sympatię do wydawnictwa Sonia Draga, dlatego często
odwiedzam ich stronę w poszukiwani promocji, i kiedy w oczy rzuciła
mi się powieść „Otchłań zła” Maxima Chattam; pierwszy tom
bestsellerowej trylogii, reklamowanej jako mrożącą krew w żyłach
serię, która nie pozwala zasnąć, to nic więcej do szczęście mi nie było
trzeba – jednym kliknięciem wzbogaciłam się o książkę, w
której seryjny zabójca nieźle sobie poczyna, doprowadzając
portlandzką policję do szewskiej pasji.
Morderca
wybiera na ofiary młode, atrakcyjne kobiety, które torturuje i –
najprawdopodobniej – wykorzystuje do przeprowadzenia makabrycznych
rytuałów. Przydzielony do akcji inspektor Brolin „prezentujący
się niczym młody sportowy gwiazdor. Piękna gęba, piękna
muskulatura, ale zero wyczucia” oraz młoda studentka
„która nie tylko miała szczęście spełniać wszystkie
kryteria stawiane urodziwym kobietom, ale też była obdarzona
mieszaniną naiwności i dojrzałości, która dodawała jej
pociągającej aury” próbują wpaść na ślad mordercy,
co wcale nie jest łatwe, bo wszystko wskazuje na to, że ich zabójca jest... martwy.
Maxim Chattam |
„Otchłań
zła” jest debiutem Chattama, który studiował kryminalistykę
oraz imał się wielu zajęć, a wszystko w imię doświadczenia na
potrzeby przyszłych powieści. Głupio nie robił, i w sumie źle
na tym nie wyszedł, bo jego pracę można zaliczyć do wnikliwych,
oryginalnych lektur, jednak na mnie wielkiego wrażenia nie zrobiła,
głównie dlatego, że styl pisania tego francuskiego pisarza, jest
niestabilny i niestety, w moim odczuciu, pozbawiony emocji.
Fabuła
jest typowym ciągiem zdarzeń, charakterystycznym dla thrillerów
psychologicznych. Czyli jest kilka potwornych zabójstw, jest
przebiegły morderca, który sprytnie wymyka się policji, i jest
młody, szalenie inteligentny inspektor, któremu autor nadał wygląd
greckiego herosa, a także dołożył mu partnerkę, będącą
ucieleśnieniem męskich marzeń. Jeśli chodzi o tę parę, to
Chattam, lekko przegiął tworząc ich na wzór chodzących ideałów,
co gorsze, sceny z ich udziałem upiększył przesłodzonymi i
tkliwymi opisami mi. in. „Jej
pełne usta zadrżały, kiedy przełknęła ślinę”
lub „Dwoje oczu o
kryształowym błękicie patrzyło na Brolina, który nie mógł
oderwać wzroku od młodej kobiety”. Oczywiście
można uznać to za pewien rodzaj finezji, zdolność do tworzenia
malowniczego klimatu, jednak tego typu zabiegi zdecydowanie lepiej
wypadają w romansach, niż w thrillerach, w których zabójca upaja
się torturami, patolog przeprowadza bardzo widowiskowe sekcje zwłok,
włącznie z gotowaniem głowy, a policjanci nie szczędzą
soczystych relacji z miejsc zbrodni.
Zaletą
powieści, która z czasem staje się utrapieniem, jest zdolność
autora do wnikliwej analizy kryminalnej. Bez wątpienia dobrze jest
poznać etapy śledztwa, techniki kryminalne i metody tworzenia
portretu psychologicznego zabójcy, ale nie wtedy, kiedy
przedstawione są w sposób chłodny i beznamiętny, wielokrotnie
miałam wrażenie, że wrzucając w Google, któreś z haseł z
wątku, dostalibyśmy identyczną formułkę. Poza tym, wiele
fragmentów jest najzwyczajniej w świecie przegadanych, co niekorzystnie
wypływa na odbiór książki.
Niestety
nie potrafiłam cieszyć się tą lekturą, raz, że rzewne opisy
mnie, albo irytowały, albo bawiły, dwa, że zabrakło mi w całej
tej historii emocji, bo nawet kiedy obrywało się superbohaterom,
nie byłam w stanie wzbudzić w sobie współczucia, czy niepokoju,
ot jakbym czytała poranną prasę. Szkoda, że sytuacji nie ratowały
oryginalne rozwiązania zastosowane przez autora, sympatyczni
bohaterowie, humorystyczne dialogi, a nawet szokująca postać
zabójcy. Z całą pewnością nie jestem fanką stylu pisania
Chattama, ale postaram się jeszcze przeczytać coś, co wyszło spod
pióra tego pisarza, w końcu każdemu należy się druga szansa.
Tytuł posta - cytat z książki, str. 526
Dla przypomnienia. Do poniedziałku można się zgłaszać po książki Ewy Formelli "Pamiątka z Paryża" lub "Jutra nie będzie". Zapisywać się, najlepiej komendą "Zgłaszam się", należy TUTAJ
Na razie zgłosiły się: awiola, jjon, Dalia, miqaisonfire i AnnaRk. Jeśli kogoś przegapiłam, to proszę dać mi znać, postaram się poprawić :-)
Hmm mimo wszystko zaintrygowałaś mnie tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z niemal każdym zdaniem w recenzji. A przy okazji ostrzegam - mnie drugi tom trylogii podobał mi się jeszcze mniej niż pierwszy. Wymęczyłem go, a trzeci do dziś czeka cierpliwie na półce - skoro kupiłem, to kiedyś pewnie go przecierpię ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki za cynki, w sumie nie planowałam kontynuować serii, ale kto wie, czy nie nie uległabym sile cyklu, a tak - skorzystam z Twojej porady :-)
UsuńPostaram się przeczytać jego inną książkę, planuję dorwać "Drapieżców", ale to pewnie za jakiś czas, na razie przerwa w czytaniu powieści Chattama.
OdpowiedzUsuńNie, to ja tym razem podziękuję:)
No nie wiem... Czytałem dwa tomu Innego Świata tego autora, skierowane bardziej do młodzieży. Tam wydawało mi się, że język autora jest bardzo dobry, no ale różnie to bywa :) Może rzeczywiście niezbyt wpasował się w thriller.
OdpowiedzUsuńWszystko możliwe. Seria "Inny świat" powstała kilka lat po "Otchłani zła", więc może autor wyrobił się w pisaniu, lub lepiej wychodzą mu tego typu powieści.
UsuńCzytałam tę książkę już jakiś czas temu i powieść oceniłam wyżej niż Ty. Jednak nie potrafię się odnieść do Twoich argumentów, bo po prostu nie pamiętam szczegółów, zakodowane zostało tylko to, że książka mi się podobała. Myślę, że warto dam Chattamowi jeszcze jedną szansę :)
OdpowiedzUsuńNa pewno dam autorowi szansę, spisywać go na straty po jednej książce/debiucie, byłoby z lekka niepoważne. Jednak to za jakiś czas, bo na razie nie czuję zacięcia do jego książek, ale już upatrzyłam sobie "Drapieżców", więc kolejne starcie będzie, oby bardziej udane :-)
UsuńMoje uczucia co do tej pozycji są mieszane, bo pomysł mi się podoba, ale martwie się o styl pisania tego autora i to mnie jak najbardziej odpycha od tej książki. Sama nie wiem, pierzy raz jestem w kropce.
OdpowiedzUsuńA Ty jak byś zrobiła? Przeczytałabyś pomimio?
Jak widać, ja przeczytałam jego książkę, ale nie miałam takich dylematów jak Ty, ponieważ wierzyłam, że powieść będzie udana. Trudno mi doradzać Ci w kwestii tego, czy przeczytać, czy też nie, bo powieści Chattama mają swoich zwolenników, myślę, że spróbować zawsze warto :-)
UsuńNie przepadam za książkami tego typu, ale zdarza mi się, że wczytuję się w nie jednym tchem. Jednak brutalność opisów często odpycha mnie od tego typu literatury, z Twojego opisu jednak wnioskuję, że autor ma również duszę romantyka, więc może jego kolejną książką będzie romans?
OdpowiedzUsuńKto wie, kto wie, jednak póki co, nie zanosi się na romans w wykonaniu Chattama :-)
UsuńW książce jest sporo dosadnych opisów, dla nieprzyzwyczajonych, czy też dla wrażliwych czytelników, mogą one stanowić poważną przeszkodę w poznaniu tej lektury.
Szkoda, że się rozczarowałaś - czytałam inną powieść Chattama i byłam pod wrażeniem jego mrocznej prozy i psychologicznej głębi. Być może akurat w tej książce czegoś zabrakło, albo po prostu styl autora nie przypadł Ci do gustu. Chętnie się przekonam, czy autor miał gorsze dni pisząc "Otchłań zła", czy zwyczajnie nie wpasował się w Twój gust.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Boli mnie to rozczarowanie, ale poszperam za jeszcze jakąś książką Chattama, która być może zrobi na mnie lepsze wrażenie.
Usuń"Otchłani zła" nie można zarzucić źle wykorzystanej psychologii kryminalnej, ale jak dla mnie, było to nijakie i bezosobowe, nie kreci mnie czytanie podręcznika do kryminologi, zdecydowanie bardziej wolę mocne thrillery ze sprawie wplecioną teorią i emocjami.
Pozdrawiam :-)
zdecydowanie nie mój gust, ale widzę że tobie też się za bardzo nie podobała... ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://studnia-pelna-ksiazek.blogspot.com/
Szkoda, że zabrakło emocji. Taki defekt jest niestety rażący w danej powieści, dlatego z bólem serca spasuje. A tak zapowiadało się ciekawie.
OdpowiedzUsuńZapowiadało się rewelacyjnie, ale w moim odczuciu, dupnie wyszło :/
UsuńZazwyczaj mamy podobne odczucia, co do książek, ale tym razem będziemy się różnić, bo mnie bardzo podobała się "Otchłań zła" :) Językowi powieści nie mam nic do zarzucenia, pojawia się także porządny dreszcz emocji. Jedynie to, co zrobiła Juliett mnie zdenerwowało. Zachowała się po prostu głupio, mimo że wcześniej miałam ją za rozsądną bohaterkę. Plus dla Chattama za przełamanie stereotypu w zakończeniu. Nie spodziewałam się czegoś takiego :)
OdpowiedzUsuńMi ogólnie książka się podobała. Trochę męczyły te opisy, fakt, ale najgorsza nie jest:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dasz wiarę, że do tej pory nie czytałam żadnej powieści Maxime Chattam? :( Niefajnie, bardzo niefajnie. Mam sporo do nadrobienia w tym temacie.
OdpowiedzUsuńNie lubię gdy w książce brakuje emocji. Jak widzę opinie są podzielone, więc jeśli będę miała ochotę to zajrzę.
OdpowiedzUsuńSkoro brakuje w niej emocji to ja pasuję koniec kropka.
OdpowiedzUsuńJa nie czuję się do niej przekonana, więc jak na razie, to sobie ją odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym autorze ani książce i nadal nie jestem nim zainteresowana.
OdpowiedzUsuńPS Fajny pomysł, żeby na tytuł posta wybierać cytat z książki ;)
Trochę trąci mi zbyt standardową fabułą wałkowaną w wielu książkach i filmach. Może kiedyś sięgnę, ale na pewno nie w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę dawno temu i z tego co pamiętam, podobała mi się. Teraz tylko kurz z niej ścieram ;) A te cytaty i Twoje komentarze przypomniały mi słowa z "Poranka kojota" (albo "Chłopaki nie płaczą", zawsze mi się mylą), że trzeba trochę "polotu i finezji w tym smutnym jak piz** mieście" ;) No to masz. Finezja, polot. Truizm, cliche :) Tak czy inaczej nie jestem w stanie rzetelnie wyrazić swoją opinię, bo za cholerę nie pamiętam NIC z tej książki, oprócz tego, że mi się podobała. I nawet Twoja recenzja mi nie przypomina nic. To chyba niezbyt dobrze o książce świadczy, co? ;) A autor całkiem, całkiem. :P
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że miałam identyczne odczucia! Czytając "Otchłań zła" nie mogłam się wyzbyć irytacji, wszystko mi się zlewało w całość i najzwyczajniej w świecie nużyło, choć muszę przyznać, opisy co niektórych morderstw były mocne.
OdpowiedzUsuńI choć widzę, że thrillery Chattama dobrze się sprzedają i czytają jakoś nie ciągnie mnie do spróbowania, ale tak jak piszesz, każdy zasługuje na drugą szansę, może kiedyś? :)
Przykro mi przez wzgląd na Ciebie , wiem jak lubisz tego typu tematy i rozumiem doskonale takie rozczarowanie . Ale trzymam kciuki aby autor sie poprawił i w drugiej powieści nadrobił błędy :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, raczej nie sięgnę po tą książkę. : ]
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę Chattam i z jednej strony byłam nią zachwycona, bo trzymała w napięciu i nie mogłam się od niej oderwać. Jednak z drugiej to czułam się bardzo zmęczona po tej lekturze. Sceny opisu wypalania kobiecie narządów płciowych wewnętrznych były okrutne i musiałam robić przerwy. Już chyba żaden inny autor nie zaskoczy mnie brutalnymi opisami.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
W "Otchłani zła" najbardziej podobało mi się wykorzystanie pomysłu z mordercą-widmem :) To było świetne! Reszta - taka sobie, ale całkiem strawne to "takie sobie" :) Mimo wszystko jakoś nie ciągnie mnie do szukania drugiego tomu, o trzecim nie wspominając.
OdpowiedzUsuńbrak emocji raczej dyskwalifikuje powieść tego typu, ale jednak nie skreślam jej tak całkowicie :)
OdpowiedzUsuńMocno działająca na wyobraźnię okładka. A całość zapowiada się interesująco, choć wydaje mi się, że nie wyróżnia się szczególnie na tle innych kryminałów. Może kiedyś gdzieś uda mi się wypatrzeć tę książkę, ale raczej nie będę wnikliwie szukał:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że... nie przeczytam ;) Ale jeszcze nie wiem, może jeszcze mi się odmieni ;)
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa recenzji tej książki, szkoda, że wypadła tak słabo, stąd się zastanowię nad nią. Napisałaś rzetelną recenzję :)
OdpowiedzUsuń