KLINIKA
Wydawnictwo: G+J
Rok wydania: 2009
Stron: 280
Oprawa: Miękka
Sebastian Fitzek uważany jest za mistrza niemieckich thrillerów. Jego powieści rozchodzą się jak świeże bułeczki; trafiają na pierwsze miejsca list bestsellerów: „Terapia”, „Makabryczna gra”, „Śmierć ma 143 cm wzrostu”, „Klinika”, to książki, które sporo namieszały w literackim świecie, do tego stopnia, że producenci filmowi walczą o prawa do ich sfilmowania. Grzechem byłoby nie poznać twórczości tego pisarza. Mimo że od ponad roku w mojej biblioteczce dojrzewa „Kolekcjoner oczu”, to zaczęłam od „Kliniki”, głównie za sprawą wymownego ostrzeżenia „Dalsza lektura jedynie pod nadzorem lekarza”, poza tym na moje zmysły wyjątkowo mocno oddziałują klaustrofobiczne klimaty, a „Klinika” pod tym względem nie ma sobie równych.
Ta
książka to jedna wielka zagadka, która... no właśnie, oczywiście
nie zdradzę, bo byłaby to poważna zbrodnia z mojej strony, ale
napomknę, że jeszcze długo po tej lekturze, główkujemy nad jej
pewnymi elementami, i za to brawa dla autora, bo oprócz tego że
stworzył niezwykłą intrygę, to jeszcze sprawił, że historia
przypomina interaktywną grę, bardzo niepokojącą, niebezpieczną i
duszną.
Fabuła
trzyma w napięciu do ostatniej strony, ale czy inaczej być może,
skoro mamy do czynienia z wyjątkowo niebezpiecznym osobnikiem, który
łamie psychikę swoich ofiar. Szaleniec ochrzczony przez media Łamaczem najprawdopodobniej wdarł się do odciętej od świata
przez śnieżycę Klinki Psychiatrycznej. Personel i pacjenci są
zdani tylko na siebie, nikt nie może z budynku wyjść ani wejść,
nikt też nie może im przyjść na ratunek. Rozpoczyna się walka z
czasem, w ciągu kliku godzin rozegra się szokująca akcja, która
będzie miała nieoczekiwany finał.
„Klinika”
jest wyśmienitym thrillerem psychologicznym. Książkę czytałam z
ciągłym uczuciem niepokoju, nie wiem jak to Fitzek zrobił, ale
miałam wrażenie, że wraz z pacjentami kliniki biorę udział w
koszmarnej rozgrywce. Wielokrotnie cierpła mi skóra, a umysł robił
mi hece, tworząc raz po raz, prawdopodobny scenariusz wydarzeń,
który oczywiście nijak się miał do zamierzeń autora. Było to
fascynujące uczucie, ekscytacja związana z czytaniem tej opowieści,
wprawiała mnie w stany euforii, paniki i zdumienia. To niesamowite,
że Fitzek potrafi w taki sposób owładnąć czytelnikiem. Za pomocą
zwykłych słów, prostych zdań i kilku ciekawych konstrukcji,
wpływa na podświadomość i manipuluje, podsuwając tropy, które
dezorientują i prowadzą na manowce. Co ciekawe, mimo że w pewnych
momentach historia jest mało logiczna, wręcz niewiarygodna, to
jednak wkręcamy się w tę opowieść, chcąc czy nie,
aklimatyzujemy się w tej koszmarnej klinice, i nie tylko po to oby
zasmakować panicznego lęku, ale też po to, aby z ostatnią stroną
pozostać w osłupieniu i powiedzieć „To było dobre!”.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki z dreszczykiem, trzymające ciągle w napięciu, powodujące przyspieszenie bicia serca:) Wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora!
Z tego co piszesz, to jak na razie za mocne dla mnie. Nie chcę za wcześnie urodzić. ;-)
OdpowiedzUsuńSię mi podoba - czy to dziwne? ;)
OdpowiedzUsuńAutor jeszcze mi nieznany z czytania, ale ostatnio na kilku blogach przeczytałem kilka opinii o jego książkach i zainteresowałem się nim. Klinika zapowiada się interesująco, już sama okładka jest zachęcająca. Poczytałbym :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale mnie zainteresowałaś. Chciałabym też zobaczyć tę sztukę, ale pewnie prędzej przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuńW zasadzie to się jeszcze zastanowię, ale fabuła jest dość intrygująca i chyba nie uda mi się przejść obok tej pozycji obojętnie ;)
OdpowiedzUsuńFitzek ostatnio często pojawia się na blogach :) "Klinikę" czytałam, jako dowód mam ocenę na biblionetce, ale jest to nieco niższa nota. Zupełnie nie pamiętam, dlaczego odebrałam tę powieść mniej entuzjastycznie od Ciebie. Może muszę tę książkę jeszcze raz przeczytać? ;) Chociaż ustawiłam się w kolejce już po inną jego powieść - "Kolekcjonera oczu".
OdpowiedzUsuńŁamacz - jak zwykle błyskotliwy pseudonim. Nie chciałabym być pensjonariuszem w takiej klinice... Motyw zamknięcia bardzo lubię, znam kilka takich historii, King się w nich, można powiedzieć, specjalizuje ;) Ale do tego motywu, który sam w sobie jest niepokojący, dorzucić jeszcze szpital psychiatryczny... horrendum! Na pewno przeczytam, mam radar na Fitzka, kocham go po jednym razie (dwuznaczność zamierzona), jego "Pasjonat oczu" mnie zniewolił ;) Choć z drugiej strony jak to o nas świadczy, że lubujemy się w takie makabrze? Ketchum, Fitzek, Lee (którego jeszcze nie znam, ale co nieco o nim wiem!)... o, raju. Nie lepiej byłoby czytać przyjemne książeczki Grocholi? Nerwy by były jakieś takie zdrowsze. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to coś dla mnie! Po pierwsze ta książka należy do mojego ulubionego gatunku, po drugie fabuła jest niezwykle przyciągająca, klaustrofobiczne klimaty, no i to ostrzeżenie... Wszystko mi tu gra jak trzeba :)
OdpowiedzUsuńTak...Fitzek potrafi:) Bardzo lubię jego książki i tę też na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńTego autora znam ze słyszenia, ale poluje na jego ,,Kolekcjoner oczu''. Co do ,,Kliniki'' to będę również miała go na uwadze.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze styczności z twórczośćia tego autora, a widać,, ze tym samym popełniłam wielki grzech. Klinika to bedzie pierwsza pozycja po jaką sie udam.
OdpowiedzUsuńTrzymająca w napięciu fabuła to coś, o czym marzę przy tego typu lekturze. Książkę dodaję na swoją listę "must have". :)
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich książkowych priorytetów i właściwie nawet bez czytania licznych pochwał pod adresem "Kliniki" wiem, że przypadnie mi do gustu. Fitzek pisze tak zwariowane psychodramy, że zaskakuje czytelnika niemalże bez przerwy. I jak tu się dziwić, że jego książki rozchodzą się, jak świeże bułeczki? :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już jedną książkę tego autora i jestem oczarowana:) Z chęcią sięgnę i po tą pozycję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Autor chyba dopiero teraz zyskuje na popularności w naszym kraju - niemal codziennie jakaś recenzja na blogu ;) Fajnie, że kiedyś kupiłem (w sumie na czuja) dwie jego książki :)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta książka, lubię thrillery psychologiczne, muszę ją zdobyć! : )
OdpowiedzUsuńHmmm... Ten Fitzek coraz bardziej mnie intryguje. Akurat moja biblioteka nie ma tych tytułów, po które chciałabym sięgnąć, ale ma inne więc może i ja wkrótce się z nim zapoznam. :)
OdpowiedzUsuńPrzeszukałam dzisiaj dwie księgarnie w poszukiwaniu jakiejkolwiek książki Sebastiana Fitzka. Niestety żadnej nie mieli. Za to wróciłam do domu z trzema innymi thrillerami i już nie mogę się doczekać, kiedy je przeczytam :) Ale Fitzka dalej będę poszukiwała.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Mnie okładka nie przyciąga, ale już fabuła wydaje mi się niepokojąco intrygująca - książki, które wywołują tyle emocji to jest coś, co lubię i cenię.
OdpowiedzUsuńLubię jego książki, bo chociaż czytałam dopiero dwie - "Terapię" i "Makabryczną grę" to wiem na pewno, że poznam całą twórczość Fitzka. Potrafi pisać tak, że aż ciarki przechodzą!
OdpowiedzUsuńCzytałam "Pasjonata oczu", spodobał mi się. Inne książki tego autora też z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj unikam thrillerów psychologicznych, ale ten zapowiada się całkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuńAch ten Fitzek! Jak go tu nie lubić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Sztuka teatralna na podstawie książki jestem zainteresowana ;)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja mnie niesamowicie zachęciła. Zapamiętam sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńlubię książki, które trzymają cały czas w napięciu, także myślę, że to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie! Z chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja!
Pozdrawiam gorąco :)