Mały złoty pierścionek

Kjell Ola Dahl

MAŁY ZŁOTY PIERŚCIONEK

Wydawnictwo: Czarne
Data: 2011
Stron: 477


„Mały złoty pierścionek” ugruntowuje pozycję Kjella Oli Dahla jako najlepszego współczesnego norweskiego autora kryminałów.
„Stavanger Aftenblad”

K.O. Dahl jest wielokrotnie nagradzanym powieściopisarzem. Zanim zaczął pisać był psychologiem i nauczycielem, być może za sprawą wykonywanych zawodów, jego zmysł obserwacji jest niebywale rozwinięty, co widać choćby w prezentowanej lekturze, gdzie mamy okazje poznać policjantów, skrajnie różnych: zrzędliwego miłośnika ogrodów, wdowca, inspektora Gunnarstranda oraz komisarza Frolicha, dość oryginalnego starego kawalera. Ich praca, a także otoczenie zostało przedstawione z wielką skrupulatnością. To za sprawą tego duetu, seria książek przedstawiająca perypetie norweskiej policji przyniosła autorowi międzynarodową popularność.

Katrine jest młodą, piękną kobietą, której udało się wyjść z narkotykowego nałogu. Wydaje się, że do pełni szczęścia niewiele jej potrzeba. Pewnej soboty wybiera się ze swoim chłopakiem na imprezę zorganizowaną przez dyrekcję ośrodka dla narkomanów. W trakcie rubasznej zabawy dziewczyna zaczyna się źle czuć, postanawia wrócić sama do domu. W niedzielny poranek inspektor Gunnarstranda zostaje wezwany na miejsce okrutnego morderstwa, jak się okazuje ofiarą jest Katrine. Co i kto stoi za sprawą tej makabrycznej zbrodni? , czy to mroczna przeszłość młodej kobiety doprowadziła do tak strasznego końca?.

W 2000 roku „Mały złoty pierścionek” został wyróżniony Magrodą Rivertona i uznany za najlepszy norweski kryminał roku, nominowany był również do Literackiej Nagrody Brage. Można by rzecz – powieść idealna w każdym calu, jednak czy na pewno?

„Mały złoty pierścionek” to klasyczny kryminał, leniwie, krok po kroku brniemy z Gunnarstrandą i Frolichem przez żmudne śledztwo, ta książka to dokładna relacja pracy policji, długie przesłuchania, trudne analizy i próby odnalezienia minimalnego śladu naprowadzającego na podejrzanego to chleb powszedni naszych detektywów, a przy okazji i czytelników. Pomimo dopracowanych dialogów, przesłuchania ciągną się w nieskończoność, często są to kilkunastostronnicowe rozmowy, powtarzające się pytania i fragmenty tekstu, które nie wnoszą nic nowego do sprawy, są nudne i meczące. Poza tym moja irytacja sięgnęła zenitu, kiedy non stop trafiłam na stwierdzenia/tłumaczenia: ubrała bluzkę, ubrała majtki czy ubrała buty. Litości, tłumacz powinien zerknąć do słownika i sprawdzić znaczenie słowa „ubrać” ewentualnie użyć bezpieczniejszego „włożyć” .

Pomijając to, muszę stwierdzić, że autor pokazał klasę, budując portrety psychologiczne bohaterów, stworzył skrajne osobowości, a także postarał się o to aby rozwiązanie zagadki było zaskakujące. Poza tym dopiero przy końcu książki dowiadujemy się w jaki sposób została zamordowana Katrine, przez cały czas tylko dywagujemy co mogło się stać, gdzieniegdzie trafiamy na malutkie podpowiedzi, które złożone jak puzzle w jedną całość ukazują straszną zbrodnię. Nie mogę nie wspomnieć o motywie małego złotego pierścionka, który w formie legendy zgrabnie wplótł się w fabułę, dodając jej uroku i subtelności.

„Mały złoty pierścionek” ma tyle zalet ile wad. Ciekawa intryga i bohaterzy ukrywający swoje ciemne sprawki, niestety nie niwelują zbytnio rozbudowanej i przegadanej książki z efektem ciemnego pudełka – mamy wrażenie, że przebywamy ciągle w jednym miejscu, a świat obok się zatrzymał.
Powieść polecam miłośnikom skandynawskich kryminałów, a także osobom które lubią programy przedstawiające prace detektywów, na pewno nie zawiodą się, gdyż ta powieść to bardzo realna podróż w kryminalny światek.

Moja ocena 4/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarne, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.

_______________________________________

Niestety ciągle walczę w kwiatach,
a stosy książek rosną 
i rosną...
Czytaj dalej »

Powiedźmy sobie prawdę

Wpadłam na chwilę, na sekundę - konkretniej, w celu informacyjnym :). 
Nastały pracusiowe czasy, więc proszę o  wybaczenie, jeśli będę wpadała rzadziej niż ustawa przewiduje.

Bywam podła, jednak czasami coś mnie tyka, dobroć?, czy jak to tam zwał?... 
Kiedyś, kiedyś florystką byłam, wiedza została więc wykorzystać ją trzeba  - pomagam koleżance, w jej kwiaciarni przerzucamy się kwiatami, podkładami, siatkami i innymi cudami... pierwszy listopad tuż tuż, a ona nie gotowa. 

Po całym dniu plątania na książkę ciężko spojrzeć, ale oczywiście czytam, a jakżeby inaczej, "Mały zloty pierścionek", mam nadzieję że za dni kilka ukarze się recenzja - no w końcu  muszę jakoś przetrawić te 500 stron :D
Czytaj dalej »

Kochaj mnie mocniej... czeskie opowieści

Michal Viewegh, Jiři Kratochvil, Daniela Fischerová, Petr Šabach i inni.

KOCHAJ MNIE MOCNIEJ... CZESKIE OPOWIEŚCI

Wydawnictwo: Good Books
Data: 2011
Stron: 165


Kochaj mnie mocniej... brzmi bardzo zachęcająco, niestety nie zawsze to uczucie przychodzi łatwo, bywa trudne, a niekiedy wręcz niemożliwe.
Miłość dużo wymaga, rządzi się swoimi zasadami, o ile w ogóle o zasadach można mówić...w zainfekowanym osobniku to uczucie wyłącza: logiczne myślenie, racjonalne działanie, a także powoduje przekraczanie wszelkich granic.

W zbiorze opowiadań „ Kochaj mnie mocniej...czeskie opowieści” poznamy historię związków niestandardowych, dalekich od romantycznych wyznań, prostych dróg czy patrzenia sobie w oczy przy blasku Księżyca. Miłość nie jest w jednym kolorze, ma wiele odcieni, a w tym tomiku poznamy jej inną - ciemniejszą stronę.

W opisywanych dziewięciu historiach mamy całą plejadą oryginalnych bohaterów i sytuacji. Poznamy dojrzałego mężczyznę opętanego miłością do kobiety dwadzieścia lat młodszej. Dane nam będzie zasiąść przy jednym stoliku z wykładowcą i studentką. Aktor lekkoduch w wyniku niespodziewanego zdarzenia odkryję swoją biseksualność. Z nastolatkiem przeżyjemy pierwsze rozczarowanie miłosne, a businessman przekona się czym mogą się zakończyć wizyt pięknej żony u zakręconego bioenergoterapeuty. Trafimy również na taksówkarza, który doświadczył bolesnej straty i na maszynistę, który w zaskakujący sposób pozna czym jest prawdziwa miłość. Bardzo mocno zderzymy się też ze światem, w którym stopniowo gaśnie uczucie w innym zaś, przekonamy się jaką moc mają czyny i jak bardzo myślenie kobiet różni się od męskiego wiedzenia świata.

Mam słabość do czeskich opowiadań, mają w sobie czar i specyficzną prawie niedostrzegalną nutkę czegoś subtelnie realnego, co sprawia że podczas czytania czujemy siłę tych historii, to jak by deja vu – gdzieś to widzieliśmy, gdzieś o tym słyszeliśmy, gdzieś już to przeżyliśmy. Wszystko to powoduje, że opowiadania tchną prawdą wywołując w czytelniku radość i wzruszenie.
Wszystkie opowiadania zgrabnie tworzą jedną całość, nie ma w tym zbiorze ani jednego tekstu, który nie pasowałoby do reszty, odstawał rażąco, lub sprawiał wrażenie przypadkowości. Książkę bardzo dobrze się czyta, oczywiście jest to zasługa autorów, ich styl pisania jest zachwycająco lekki, ironiczny, często nie bawią się w sentymenty i obok artystycznego ukazania świata, znajdziemy dosadne opisy.

Miłość ma moc i bez względu na to czy czytamy o zauroczeniu, zakochaniu czy też o gasnącym wieloletnim uczuciu, zawsze powoduje w nas pewien wewnętrzny rozstrój, albo nas uniesie w przestworza albo przygniecie głazem do ziemi.
Trzeba to głośno powiedzieć, czeskie opowiadania robią ogromne wrażenie, zapadają w pamięć i skłaniają do refleksji, a poza tym, uzmysławiają to, co być może niektórzy zapominają...wszyscy jesteśmy identyczni, kochamy i tęsknimy tak samo.

Proponuję posłuchać piosenki Barbry Streisand "Woman in love" po czesku :)




Moja ocena 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Good Books, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.
Czytaj dalej »

Umierający dandys

Mari Jungstedt

UMIERAJĄCY DANDYS

Wydawnictwo: Bellona
Data: 2011
Stron: 386


W mroźny poranek, idąca do pracy Siv Eriksson trafia na makabryczny widok – w bramie murów starówki wiszą zwłoki mężczyzny. Jak się okazuje ofiarą jest wszystkim znany właściciel galerii Egon Wallin. Do akcji wkracza niezawodny komisarz Anders Knutas. Niestety śledztwo utyka w martwym punkcie, zamordowany nie miał wrogów, był sympatycznym człowiekiem, brak jest jakiegokolwiek motywu. Jednak z czasem na światło dzienne zaczynają wypływać szokujące fakty. Śledztwo prowadzi do półświatka handlarzy narkotyków, homoseksualistów i złodziei obrazów.

Malownicza Gotlandia
Mari Jungstedt jest znaną szwedzką dziennikarką, w 2003 roku wydała swoją debiutancką powieść „Niewidzialny”, która jest pierwszą częścią siedmiotomowego cyklu kryminałów z Andersem Knutasem w roli głównej. „Umierający dandys” jest piątym tomem przygód gotlandzkiego inspektora. Czy jest tak samo dobra jak pozostałe?, nie wiem, bo wcześniejszych części nie czytałam, więc w tym przypadku , zostaniemy na tej zimnej wyspie, próbując rozwikłać sprawę tajemniczego zabójstwa Wallina.

Powieść jest nieprzewidywalna, trzeba przyznać, że autorka postarała się o to aby czytelnik błądził, fabuła jest naszpikowana niespodziewanymi zwrotami akcji oraz bardzo zaskakującymi faktami. Nie sposób przewidzieć zakończenia, owszem, można spekulować, kombinować, ale i tak wszystko jest na próżno, oczywiście jest to wielkim plusem książki, w końcu nie po to czyta się kryminał, żeby rozwiązać zagadkę po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. Trzeba przyznać, że sama intryga jest doskonale poprowadzona, w tekście pojawia się mnóstwo pytań, zmuszających czytelnika do samodzielnego rozwiązania zagadki. Bardzo skrupulatnie została przedstawiona praca policyjnego zespołu, a także działania i metody dziennikarskiego światka.
Oprócz przyjemnej tajemniczej otoczki, mamy bardzo wnikliwie skonstruowane portrety psychologiczne bohaterów, jeśli ktoś nie czytał wcześniejszych książek to nie musi się obawiać, że zbłądzi w ciemnościach... dokładne opisy, retrospekcje są światełkiem w tunelu, dzięki temu czytelnik bez problemu odnajdzie się w tej nowej rzeczywistości.

Jungstedt ma bardzo miły styl pisania – prosty, płynny i spokojny, z tendencją do szczegółowości. Niekiedy to nadmierne umiłowanie detali bywa lekko zabawne, nie chcę całej winy zrzucać na autorkę, być może zbyt dosadne tłumaczenie dołożyło swoje trzy grosze do tekstu, który momentami brzmi zabawniej niż powinien. Tragedii nie ma, ale jak na kryminał to zbyt często wybuchałam śmiechem.

Teoretycznie tej powieści niewiele można zarzucić, ale tylko teoretycznie...
 Książka ma około 380 stron, więc to taki standarcik powieściowi, ale proszę mi uwierzyć, że czytałam ją kilka dni, z prostego powodu, po przeczytaniu kilku zdań zasypiałam. Pomimo przemyślanego wątku z zaskakującymi elementami, klimat książki jest leniwy i zdecydowanie za spokojny - niby dużo się dzieje, ale jednak coś w tym daniu brak. Mimo szczerych chęci nie mogłam wbić się w tę szwedzką nutę.
Gdybym miała racjonalnie ocenić książkę, to uznałabym ją za kawał dobrej literatury i na pewno miłośnicy skandynawskich nastrojów oraz tajemniczych fabuł odnajdą spełnienie przy tej lekturze, niestety mnie ta aura nadmiernego spokoju usypiała, być może Gotlandia pod tym względem nie jest dla mnie odpowiednia.

Moja ocena 4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Bellona, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.

Czytaj dalej »

Wygrywajka

Człowiek jak ma kiepski dzień to szuka pociechy - ja niestety tak mam, czy to się komuś podoba czy też nie, węszę i tropię w poszukiwaniu drobnych radości. 
Jeden z przyjemniaczków

Poskarżyć się muszę na okoliczne jeże, które całymi rodzinkami wpadają nocą do mojego  ogrodu, a że moje najsympatyczniejsze w świecie dwa psy rasy szlachetnej - kundel średnio włosy nie znoszą nieproszonych wizyt, to w środku nocy czarnej jak kir, rozpoczyna się wycie i skomlenie. Cóż ja w takiej sytuacji mogę zrobić? ...buty na nogi, na piżamę pałatka, na łapki rękawice i latarka w zęby - idziemy ratować jeże.
Tak oto noc nieprzespana, a przełażona. Dusi mnie i męczy, bo nie wiem na kogo czy też na co mam się obrazić.
Żeby poprawić sobie i innym nastrój proponuję wygrywajkę, a co...

Żeby było miło proponuję piękna książkę "Biała jak mleko, czerwona jak krew" - recenzja


Zasady są najprostsze w świecie. Z racji tego że w przypadku konkursów opisowych, powstaje u mnie w domu totalny chaos to odbędzie się losowanie.

Co trzeba zrobić:
1. Pod tym postem należy zgłosić ewentualną chęć  posiadania książki :).
2. Proszę - nie wymagam- o umieszczenie na swojej stronie podlinkowanego obrazka z informacją o konkursie.  
 Kod do wstawienia:
<center><a href="http://www.blogger.com/post-edit.g?blogID=4429642459908951542&postID=7457084358760466264"="Wygrywajka"><img src="http://img207.imageshack.us/img207/535/wygrywajka.jpg"border="0"/></a></center>

3. Osoby nie posiadające bloga, proszę o pozostawienie maila.
4. konkurs trwa od 20 października do 03 listopada

Życzę wszystkim miłej zabawy :)

Czytaj dalej »

W pół drogi do grobu

Jeaniene Frost

W PÓŁ DROGI DO GROBU

Wydawnictwo: MAG
Data: 2011
Stron: 438


Do tej powieści podchodziłam jak pies do jeża, kiedy już nabrałam wewnętrznej potrzeby na czytanie, to spotkało mnie... rozczarowanie. Kilka pierwszych stron książki niczym nowym nie zaskakiwało, poza tym fabuła wydawała się bardzo znajoma, gdyż bohaterka jest niesamowicie podobna do serialowej Buffy, z tą różnicą, że Cat jest pół wampirem no i niestety ma mamę, która w ogóle nie przypomina Joyce Summers.
W pół drogi do grobu” jest pierwszą częścią z cyklu Nocna Łowczyni. Półwampirzyca Catherine poluje na wampiry, jej działania podyktowane są chęcią zemsty. Dziewczyna pragnie odnaleźć i zabić swojego ojca – gwałciciela matki. Podczas łowów wpada w zasadzkę zastawioną przez wampira Bonesa. Zostaje zmuszona do współpracy, bo jak się okazuje Bones jest łowcą wampirów, a zdolności dziewczyny bardzo mu się przydadzą, w zamian oferuje pomoc w odnalezieniu ojca Cat. Rozpoczyna się morderczy trening z seksownym krwiopijcą. Przy okazji młoda kobieta poznaje mroczy świat, który jak się okazuje wcale nie jest taki, jak sobie wyobrażała, poza tym czuje, że Bones jest dla niej kimś więcej niż tylko złym i okrutnym wampirem.

Powieść jest z gatunku urban fantasy, więc samo przez się akcja dzieje się wśród niczego niepodejrzewających ludzi, po ulicach oprócz mieszkańców spokojnego miasteczka przechadzają się wampiry i inne mroczne istoty. Jeaniene Frost postawiła na to co w ostatnich latach genialnie się sprzedaje, czyli paranormalnych bohaterów tj. wampiry, duchy, ghule, a także seks. Nasi bohaterzy to kipiące erotyzmem postacie. Trudno jest oprzeć się doskonałemu wampirowi, niby jest potworem pijącym ludzką krew, ale ma swoje żelazne zasady, jest szarmancki, mówi z brytyjskim akcentem, a do tego jest nieziemskim kochankiem wyzbytym wszelkich zahamowań, podejrzewam że każda dziewczyna chciałaby mieć takiego wampira w szafie. Cat też nic nie brakuje, jest ideałem kobiecości – zgrabna, zwinna, rudowłosa kocica z bijącym sercem i z niesamowitymi zdolnościami odziedziczonymi po tatusiu Nosferatu. Nie muszę opisywać co dzieje się kiedy Bones i Cat są blisko siebie, cóż...duszno, parno i wilgotno. Wszystkie dialogi mają podtekst seksualny, a rozmowy między naszymi bohaterami to ciągła gra wstępna – proszę zaopatrzyć się w zapasy lodu i litry zimnej wody. Ogólnie język powieści jest przystępny jednak bywa niekiedy wulgarny , delikatne panienki czytając mocniejsze teksty mogą spłonąć rumieńcem.

Niekiedy ten nadmierny erotyzm bywa uciążliwy i w niektórych momentach zbyteczny, jednak humor jakim operuje autorka sprawił, że dowcip połączony z seksualnym iskrzeniem daje mieszankę wybuchową i niweluje zmęczenie nachalną zmysłowością. Jak najbardziej jesteśmy za dreszczykiem emocji, ale nic na siłę...
Oprócz parującej erotyzmem atmosfery nie brakuje w książce wartkiej akcji i bójek ze zmasakrowanym trupem w tle. Trzeba wspomnieć, że nasza para podpada zorganizowanej grupie zabójców i  non stop czyhają na nich oprychy z mrocznych koszmarów. Na szczęście Cat zgrabnie wywija swoim kołkiem i sprytnie rzuca nożami, a towarzyszący jej Bones robi to co do wampira należy.
Interesujące jest też to w jaki sposób Frost przedstawia świat wampirów, ich hierarchię, klany i prawo, które jest ostro przestrzegane. Przy nich ludzie to banda łajdaków, bandytów i przerażających morderców. Konfrontacja wampirów z ludźmi wypada na niekorzyść tych drugich. 
Reasumując, książkę „W pół drogi do grobu” wybitnie dobrze się czyta, oczywiście o ile pokona się tych kilka pierwszych rozdziałów i da szansę powieści. Dla tej książki zarwałam noc, co nieczęsto się zdarza, bo za wymuskanymi wampirami nie przepadam, jednak odnalazłam w niej coś co wybitnie mnie pociągało, może to był Bones – wampir z krwi i kości, uwodzicielski zabójca, może Cat i jej niepokorna natura, może akcja od której kręci się w głowie, a może duszny erotyzm, cóż...może przekonaj się sam.

Moja ocena 5.5/6

Trailer książki


Z tego co mi wiadomo prawa do sfilmowania serii nie zostały zakupione , chociaż może się mylę, ale trafiłam na trailer filmu "Halfway to the grave"  - polecam, chociaż  Brayan Green w roli Bonesa w ogóle mnie nie przekonuje, za to Keanu Rerves jako Spade brzmi bardzo zachęcająco :). Muzyka Linkin Park.

Czytaj dalej »

To wszystko wina twoich rodziców?

Philip Van Munching, Bernie Katz

TO WSZYSTKO WINA TWOICH RODZICÓW?
Co nie gra w naszych związkach i jak to naprawić.

Wydawnictwo: Galaktyka
Data: 2007
Stron: 215


Philip Van Munching i Bernie Katz w prezentowanej książce  zdradzają tajemnicę na zachowanie udanego i szczęśliwego związku. Na pewno niejeden raz zastanawialiście się dlaczego pozornie udane małżeństwa nagle rozstają się, albo dlaczego ludzie tak skrajnie różni spełniają się w partnerskich relacjach. Miłość wydaje się prosta, nie trzeba mieć doktoratu z Love University, aby rozpoznać pierwsze oznaki zauroczenia i zakochania, jednak trzeba wykazać dużo dobrej woli, cierpliwości, a także obserwacji żeby stworzyć idealny związek.

Książka jest wynikiem rozmów między dwojgiem przyjaciół, pisarzem i terapeutą. Narratorem jest Philip, z racji wykonywanego zawodu potrafi przystępnym i bardzo dowcipnym językiem przekazać to co mózg operacji dr Bernie zaobserwował przez lata swojej praktyki. Jego rozważania natury technicznej i teoretycznej są niebywale interesujące i przydatne.
Najbardziej istotne jest to, że na nasze relacje w związkach mają wpływ wychowanie, osobowość, która ukształtowała się przez doświadczenia, podświadomość, a nawet przejęzyczenia. Nasze życie to lata formowania charakteru, każdy z nas ma swój wewnętrzny świat, który pod wpływem wielu czynników może zastać uruchomiony i zapewnienia typu, że ja nigdy...ja na pewno...nie mają większego sensu.
W książce podkreślona jest rola rodziców i wychowania, podejrzewam, że większość osób nawet nie przypuszcza jak wielki wpływ na jego obecne partnerskie relacje mają wspomnienia z czasów dzieciństwa. Nauka która zajmuje się tą dziedziną to psychodynamika, zakładająca, że to co wydarzyło się we wczesnym dzieciństwie zostało zmagazynowane, a w połączeniu ze świadomymi i podświadomymi zachowaniami, stanowi o naszych przyszłych relacjach.

Ta książka jest bardzo interesującą i inteligentną lekturą, jej czytanie nie sprawia problemu, a przystępne wyjaśnienie sprawy powoduje, że całkiem inaczej spojrzymy na nasze związki. Podstawą jest poznanie samego siebie, kiedy odkryjemy jakie czynniki kierują naszymi działaniami, jesteśmy w stanie rozwiązywać kryzysy. Dzięki umieszczony w tym poradniku przykładom, łatwiej jest zrozumieć i zastosować rady Berniego Katza.
Na pewno poznając narzędzia ograniczające pole konfliktów o wiele łatwiejsze będzie budowanie szczęśliwego związku, opartego na wzajemnym zrozumieniu i miłości.

Moja ocena 5/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Galaktyka, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.

Czytaj dalej »

Mordercy

Łukasz Śmigiel

MORDERCY

Wydawnictwo: Oficynka
Data: 2011
Stron: 334


Łukasz Śmigiel to dziennikarz, autor słuchowisk radiowych, opowiadań (Demony), powieści (Decathexis, Muzykologia) oraz filmowych scenariuszy. Swoje prace publikował w prasie kulturalnej i literacko – fantastycznej. Jest również redaktorem naczelnym czasopisma „Lśnienie – Kultura Grozy”, a także pracuje na Uniwersytecie Wrocławskim w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.

Nie wiem z jakich mocy korzysta autor - być może wenę twórczą czerpie z ukrytego źródła - ale jego opowiadania są kusząco niebezpieczne, wzmagają czujność, powodują niepokój, a kiedy nocą przyjdzie nam stanąć w ciemnym pokoju, to zadanie wcale nie będzie łatwe – opowiadania Łukasza Śmigla są niewyobrażalnie realne, przerażają i zaskakują. Po lekturze „Morderców” przestraszy nas nawet własny cień.

Mordercy” to zbiór dwunastu opowiadań grozy. Ktoś powie „o nie, znowu opowiadania”, – autor we wstępie wyjaśnia tę sprawę jednym krótkim zadaniem „No cóż...ja po prostu kocham opowiadania”, czy takie stwierdzenie wymaga wyjaśnień?, nie sądzę, tym bardziej, że dzięki umiłowaniu tej krótkiej formy literackiej, dostajemy wyśmienite historie od których włos się jeży.
Tytuł zbioru jest czytelny, w opowieściach kluczową rolę odgrywają zbrodnie i mordercy. W fabule tej pozycji, spotkamy odpychających, wręcz upiornych osobników m.in. Krechta Rupcherta - przeciwieństwo Świętego Mikołaja, kanibala pracującego w prosektorium, łowców duchów, agenta FBI z okrutnymi upodobaniami, a także doktorka z XVI wieku, działającego na zasadzie współczesnego CSI. To tylko część oryginalnych postaci, w opowiadaniach trafimy na innych równie unikalnych bohaterów, którzy narobią niezłego bajzlu.
Każda z historii przenosi czytelnika w inny świat, jest to ekstatyczne doznanie, trafiamy w egzotyczne miejsca, z zakapiorami szwendamy się po ciemnych uliczkach, skaczemy do innej epoki, a także przenosimy się w daleką przyszłość, jednak wszystkie te miejsca mają podobną atmosferę – duszną i mroczną. Oprócz tego w każdym z opowiadań autor umieszcza inne elementy z wykorzystaniem fantastyki, horroru, thrillera czy kryminału. 
Łukasz Śmigiel, trzyma czytelnika w kleszczach ciągłego napięcia, podczas czytania nie ma czasu na głębszy oddech, bo z jednej makabry trafiamy w kolejną przerażającą fabułę.
Styl pisania autora jest zachwycający, lekki, nieszablonowy, bardzo plastyczny, do tego każde zdanie zawiera w sobie pokłady strachu, które swoimi obślizgłymi mackami przyczepiają się do nas i towarzyszą do ostatniej strony książki. Nie zaczerpniemy głębszego oddechu, bo w tej książce nie ma tlenu, są tylko toksyczne opary, krew, wnętrzności i to coś, co powoduje irracjonalny lęk w świetle dnia, a nocą staje się koszmarem.
Dodam jeszcze, że posłowie książki jest równie interesujące, autor wyjaśnia skąd się wzięły pomysły na opowiadania – nie jest to jednak tajemnicze źródło -, niekiedy są to zdumiewające wyjaśnienia.
Morderców” polecam czytelnikom spragnionym dreszczu emocji, miłośnikom opowiadań , a także osobom którym niestraszne jest się bać.




Moja ocena 5,5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.
Czytaj dalej »

Czarodzieje mogą wszystko

Dariusz Chwiejczak

CZARODZIEJE MOGĄ WSZYSTKO

Wydawnictwo: Galaktyka
Data: 2009
Stron: 184


Są książki, które nie robią na czytelnikach większego wrażenia są też takie , które już w trakcie czytania znajdują sobie malutki zakamarek w sercu i tkwią w nim spokojnie, ogrzewając swoim magicznym ciepłem. Do takich lektur można zaliczyć powieść „Czarodzieje mogą wszystko” Dariusza Chwiejczaka. Autor wspomina, że książka była pisana z myślą o najmłodszych, ale jestem pewna, że wielu dorosłych po przeczytaniu historii o Su, spojrzy na swoje życie całkiem inaczej.

Su jest nastolatką, rozpoczyna rok szkolny w nowej szkole, jest lekko onieśmielona, jednak pomagając sobie czarami zdobywa trójkę cudownych przyjaciół Hasi, Alka i Matiego. Z racji tego, że Su jest dziewczyną życzliwą i serdeczną dzieli się ze swoimi nowymi kolegami tajemniczymi Regułami pochodzącymi z Wielkiej Księgi Czarów. Młodzi adepci rozpoczynają naukę, muszą jednak pamiętać, że czary to sposób życia, a nie zestaw sztuczek i zaklęć.

Autor stworzył piękną, prostą i ujmującą powieść. Ta książka jest drogowskazem uczącym czarów i nie chodzi tu o machanie różdżką czy latania na miotle, ale o magię zawartą w każdym z nas, w zwykłych szarakach, którzy jeśli tylko zapragną staną się najwyższymi rangą czarownikami.
Postacie naszych sympatycznych bohaterów to zwykli nastolatkowie, chodzący do zwykłej szkoły, a przemierzając z nimi szkolne korytarze możemy trafić na nauczycieli ostrych jak brzytwa, ale za to sprawiedliwych, oraz tych co dodają uczniom skrzydeł. Czwórka przyjaciół to nastolatkowie, którzy zapragnęli zostać czarodziejami, przez co ich codzienne życie staje się magią. Wykorzystując czary tkwiące w prozaicznych gestach i słowach, tworzą kolorowy, zaczarowany świat.

Czarodzieje mogą wszystko” to opowieść o radości życia i korzystaniu z jego uroków. Każdy z nas i mały, i duży zasługuje na szczęście, w sumie to niewiele trzeba żeby urzeczywistnić marzenia, zdobywać cele i dawać sobie szansę, nawet wtedy, kiedy sprawy wydają się beznadziejne. Książka pokazuje, że jeśli tylko nie będziemy bierni, zaczniemy działać, a przy okazji wykorzystamy magiczne reguł to obudzimy w sobie prawdziwą magię i staniemy się ludźmi szczęśliwymi – prawdziwymi czarodziejami.

Wydawnictwo Galaktyka, stanęło na wysokim poziomie. Dostajemy książkę w twardej oprawie, ręcznie składaną, a tekst pisany na kremowym papierze - kursywą z wykorzystaniem bajecznej czcionki niesamowicie cieszy oko, do tego urocze ilustracje urozmaicają tę interesującą przygodę z młodymi czarodziejami.

Powieść „Czarodzieje mogą wszystko” powinien przeczytać każdy miłośnik książki, bo pomimo że historia ma służy jako poradnik dla najmłodszym, to z racji tego, że uczy pięknych wartościowych rzeczy, nawet dorośli czytelnicy odnajdą w niej uniwersalne prawdy pozwalające czerpać z życia pełnymi garściami.

Moja ocena 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Galaktyka, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie  

*************************** 
Z innej beczki, chociaż nadal chodzi o książeczki :).

Sztukater objął patronat nad książką "Mój pierwszy maraton"

Nigdy nie myślałeś o starcie w maratonie? Masz problemy z motywacją? Zasiedziałeś się przed telewizorem? Czas ruszyć i odmienić swoje życie! Wyobraź sobie, co możesz czuć, kiedy przekroczysz linię mety swojego pierwszego maratonu. Tego nie da się opisać. Sprawdź! 

Na przykładzie Maratonu Londyńskiego krok po kroku będziesz poznawał tajniki przygotowań do startu w maratonie. Dowiesz się, jak zaplanować trening, żeby osiągnąć sukces i mieć czas na życie prywatne. Jak wybrać odpowiednie buty, jak dobrać ćwiczenia, które uchronią cię przed kontuzją i co jeść, żeby zyskać dodatkową energię. Ale przede wszystkim dowiesz się, jak nie stracić motywacji, a z wysiłku fizycznego czerpać coraz więcej radości. Poznasz też historię z życia wziętą – przygotowania do maratonu jednej z uczennic Rogersa, prezenterski telewizji BBC. Opowieść kobiety, która pomimo pracy na pełen etat i braku wiary we własne możliwości, postanowiła przygotować się do maratonu i na zawsze odmieniła swoje życie.

I ty możesz zostać maratończykiem!
Czytaj dalej »

Wieża Sokoła

Katarzyna Rogińska 

WIEŻA SOKOŁA

 Wydawnictwo: Oficynka
Data: 2011
Stron: 296


Na rynku książek coraz więcej pojawia się powieści klasyfikowanych jako horror, dreszczowiec czy thriller. Wśród całej tej rzeczy tytułów straszących mroczną fabułą, bardzo trudno jest trafić na lekturę, która spowoduje niekontrolowane obgryzanie paznokci lub też inny tik nerwowy.
Fartem trafiłam na książkę Katarzyny Rogińskiej „Wieża Sokoła”. Jest to druga powieść w dorobku tej autorki, wcześniej ukazał się thriller „Jeśli czegoś pragnę”. Pani Katarzyna ukończyła psychologię na Uniwersytecie Gdańskim, pracuje w zawodzie, uwielbia podróże, koty i ogrodnictwo. Zapewne pisząc „Wieżę Sokoła” korzystała ze swojego doświadczenia, bo do naszych rąk trafia wyśmienity thriller psychologiczny.

Historia nie zaczyna się nad wyraz szczególnie. Młoda Greczynka Dymitra, jest lekko zbuntowaną nastolatką, szwendającą się z pseudo anarchistami. Skupiając się na pustych dywagacjach, zawala egzaminy. Rozgoryczeni rodzice wysyłają córkę na Santorini, pracując w barze poznaje przystojnego Polaka Edwarda. Zafascynowana mężczyzną, korzysta z zaproszenia do Gdańska. Dymitra ma zamieszkać w domu Edwarda, pełniąc rolę pomocy domowej, a także dostarczać towarzystwa jego chorej żonie Ewie. Na początku wszystko wydaje się idealne, niestety z czasem dziewczyna trafia w sam środek koszmaru,  tak ogromnego, że nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić

Ludzie najbardziej boją się tego co możliwe, nie przerażają tak bardzo wampiry, straszydła i inne maszkarony jak przeciętny człowiek, który pod masą normalności ukrywa twarz potwora. To co realne jest najokropniejsze, picie popołudniowej herbatki w towarzystwie sąsiada -psychopaty, który ma gotowy plan na zadanie swojej ofierze wymyślnych tortur, to największy koszmar z możliwych. Taka właśnie jest „Wieża Sokoła” , nie pojawiają się w niej bohaterzy z gotyckich baśni, ale ludzie zdeformowani przez swoją psychikę, okaleczeni przez los, a także nieświadomi osobnicy, którzy przypadkiem trafiają do mrocznego świata.
Trzeba przyznać, że autorka stworzyła ciekawe postacie np. Kociarę, pomysł na umieszczenie w fabule kotów jest genialnym posunięciem, poza tym moja ulubiona pierwszoosobowa narracja, daje czytelnikowi niezłego kopa, znalezienie się w ciemnych ścianach miejsca kazni to doświadczenie iście piekielne. Poza tym rozbudowanie postaci w taki sposób, że możemy poznać wypaczoną psychikę oraz czynniki wpływające na powstanie perwersyjnych wizji, powodują, że książka działa z mocą młota pneumatycznego.

Wieża Sokoła” to lektura na długo zostająca w pamięci, dusi mroczną i ciężką atmosferą, klaustrofobiczny klimat dworku i otaczającego go lasu powoduje ucisk w piersi. Autorka nie oszczędza czytelników, serwuje opisy mrożące krew w żyłach. Koszmarne przeżycia dziewczyny, tortury i psychiczna udręka, stają się nie do zniesienia.
Ta pozycja na swój sposób jest genialna, oryginalna fabuła dostarcza maksimum przeżyć, poza tym lektura tej powieści spowoduje, że sto razy zastanowisz się, zanim uwierzysz nieznajomemu i wkroczysz do jego domu, który być może stanie się twoim więzieniem.

Moja ocena 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka, a także za portalowi Sztukater za jej udostępnienie.
Czytaj dalej »

Niestety wszyscy się znamy

Bohdan Smoleń, Anna Karolina Kłys

NIESTETY WSZYSCY SIĘ ZNAMY

Wydawnictwo: Otwarte
Data: 2011
Stron: 263



Nie wiem czy w Polsce jest chociaż jedna osoba która nie kojarzy nazwiska Smoleń, szczerze w to wątpię, bo ten aktor kabaretowy był swego czasu gwiazdą telewizji, a także idolem uwielbianym przez naród.
W rozmowie z Anną Karoliną Kłys – dziennikarką radiową i telewizyjną – aktor obnaża zawiłości polskiej estrady, dowiadujemy się o okoliczności powstania kabaretu „ Pod Budą” oraz słynnego „Tey”. Przy okazji tych opowieści poznajemy szarą rzeczywistość PRL – u, a w niej wszechobecne układy i układziki oraz zasady rządzące polską sceną artystyczną.

U nas każdy mógł się spotkać – minister, sekretarz, prywaciarz, striptizerki i ich koleżanki, goście, którzy mieli przerwę między pociągami. Każdy mógł przyjechać do „Teya”, wypić pół flaszki i taksówką wrócić na dworzec(...). Wiedzieliśmy o wszystkim, co się w kraju działo. Wszystkie opcje nas odwiedzały.”

Bohdan Smoleń otwarcie opowiada o zarobkach artystów, o ich życiu towarzyskim, a także o imprezach, bankietach i kobietach. Nie bawi się w sentymenty, często przytacza rozmowy ze współpracownikami i kolegami, oczywiście jego wypowiedzi nie rażą, bo bez względu na łączące ich relacje, szacunek do drugiego człowieka to podstawa, za to cenię aktora, za ten zdrowy dystans, być może spowodowany upływem czasu, a być może... to tylko trzeźwa ocena stanu faktycznego, jakkolwiek by na to nie patrzeć satyryk z zadumą i opanowaniem wraca się do wielu spraw, ironizuje, żartuje i wspomina zabawne sytuacje.
Przy okazji tych wspomnień nie obejdzie się bez tematu korelacji Smoleń – Laskowik. Ci Panowie zostali wykreowani przez społeczeństwo na bohaterów, ich żarty bawiły naród, a podczas występów Sala Kongresowa pękała w szwach. Co się stało? i dlaczego zakończyli współpracę?. Cóż, ten temat zostaje wyjaśniony bardzo dokładnie i przejrzyście. 
 
Jak małżeństwo się rozwiedzie, to nikt za nim nie chodzi, nie namawia. Pogadajcie chwilę ze sobą, bo chcielibyśmy was posłuchać albo zrobimy wam parę zdjęć razem, bo fajnie wspólnie wyglądacie(...). My z Zenkiem nie musimy się za nic przepraszać, bo nie pokłóciliśmy się z jakiegoś jednego powodu(...)”

W „Niestety wszyscy się znamy” po raz pierwszy aktor szczerze opowiada o swojej rodzinie, trzeba przyznać, że drzewo genealogiczne Bohdan Smoleń ma bardzo ciekawe, jego pradziadkowie ze strony mamy to wiedenka i Włoch. Ich koleje losu to niesamowita historia, okraszona wieloma zabawnymi wspomnieniami i zdjęciami.
Życie potrafi wprowadzać człowieka w stan euforie, ale także dostarcza wiele bólu i dramatów, tego człowieka orkiestrę los nie oszczędził. W swojej biografii mówi o trudnym dzieciństwie, kochanej matce, a także o osobistej tragedii – śmierci syna i żony.

Czytając książkę miałam wrażenie, że życie Bohdana Smolenia to same skrajności, od wielkich radości, sukcesów, uwielbienia po koszmarne przeżycia, wręcz niewyobrażalne nieszczęścia. Jednak pomimo tych okrutnych doświadczeń, ten człowiek zachowuje pogodę ducha, nie poddaje się i walczy. Założył Fundację Stowarzyszenia Pana Smolenia zajmującą się hipoterapią dzieci i dorosłych

Postanowiłeś zostać filantropem(...)Ale co chciałeś osiągnąć(...)?
Może tak naprawdę chciałem jakoś uczcić pamięć mojej mamy? Teresy, Piotrka? Że nie żyję dla siebie, że rozumiem, jak to jest żyć w cierpieniu?

Bohdan Smoleń jest zwykłym człowiekiem pragnącym szczęścia, spokoju i szacunku, bez ciągłego poklepywania po plecach, wszak to niewielkich rozmiarów człowiek, swój honor ma i bratać się z każdym nie musi

Niestety wszyscy się znamy” ukazało się nakładem Wydawnictwa Otwarte. Książka jest dopracowana w każdym szczególe, zdjęcie na okładce jest autorstwa Anny Karoliny Kłys. Książka ma twarda oprawę, wygodną dla oka czcionkę, a oprócz interesującej treści znajdziemy w niej wiele fotografii pochodzących z prywatnej kolekcji aktora. Jest to pozycja godna uwagi.

Moja ocena 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

Czytaj dalej »

O kobietach...czeskie opowieści

Michal Viewegh, Halina Pawlowska, Petr Sabach, Iva Pekarkova, Eva Hauserova, Daniela Fischerova, Irena Douskova, Vera Noskova, Ivan Klima

O KOBIETACH...CZESKIE OPOWIEŚCI

Wydawnictwo: Good Books
Data: 2009
Stron: 129



O kobietach...czeskie opowieści” to książeczka malutka, ot takie niepozorne coś, tylko że to coś, to dziewięć oryginalnych opowiadań, których pierwszoplanową rolę grają...kobiety. 
Płeć piękna to wdzięczny temat, bo panie oprócz oczywistych zalet mają też i wady, niewielkie, ale jednak. Z tego miszmaszu zachowań wymykających z tego co normalne, a może właściwiej z tego co standardowe, powstały historie zaskakujące, zabawne, smutne i przerażające. 

Czesi mają specyficzne poczucie humoru, a także dystans do otaczającego świata. Autorzy opowiadań wielokrotnie ironizują, jednocześnie zmuszając do zatrzymania się i zastanowienia nad naturą uroczo przewrotną. Lubię ten charakterystyczny dowcip i to niezwykłe spojrzenie na otaczający świat, nie doszukuję się podtekstów i i seksistowskiego tła, opowiadania akceptuję, zgadzam się z każdym zdaniem, bo my kobiety potrafimy być fantastyczne, dobre, kochane, ale także zawistne, okrutne i pamiętliwe.

Nie będę streszczać fabuły opowiadań bo mało tego, że są to historie bardzo krótkie, to na dodatek są skondensowane emocjonalnie, nawet niewielka sugestia mogłaby zepsuć przyjemność czytania, poza tym na uwagę zasługuje to, iż autorzy opowiadań mają niebywałą zdolność do akcentowania istotnych zachowań oraz niesamowity sposób puentowania. 
Niektórzy czytelnicy mogą odczuwać dyskomfort podczas czytania, spowodowany wyolbrzymieniem pewnych spraw, często kobiety są przedstawione jako istoty płytkie, egoistyczne oraz najzwyczajniej w świecie głupie, trzeba jednak pamiętać, że te opowieści są sarkastyczne i z całą pewnością autorom nie zależało na tym, żeby odbierane były jako antyfeministyczne.
Mnie ten specyficzny żart bawi, wszystkie opowiadania trafiły w mój gust, ich fabuła jest nieprzewidywalna, a kpiąc i prowokując poruszają tematy zdrady, choroby, samotności, dramatycznych przeżyć i rozczarowań. To prawda, że obraz kobiety jest przerysowany, ale wszystko co robią bohaterki podyktowane jest potrzebą miłości i bliskości, nawet jeśli niejednokrotnie jest ona opacznie rozumiana. 

Na pewno niejeden czytelnik stwierdzi, że „O kobietach...czeskie opowieści” to prześmiewcze historie, drwiące z kobiecości – nie zgadzam się z tym. To opowiadania, które bez owijania w bawełnę przestawiają kobiecą naturę, od wieków wiadomo, że kobiety potrafią zdziałać wiele, począwszy od szlachetnych, pięknych czynów do podłych i okrutnych aktów. Do mnie trafia ten przekaz i z całą mocą polecam go każdej pani, a także panom, żyjącym obok tych cudownie zaskakujących istot.

Moja ocena 5/6 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Good Books, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.


Czytaj dalej »

Trzy

Piter Murphy

TRZY

Wydawnictwo : RW2010
Data: 2011
Stron: 184



Nie wiem czy jest ktoś, kto przynajmniej od czasu do czasu nie lubi przeczytać książki, która sprawi, że na chwilę zapomnimy o troskach i przeniesiemy się w świat napawający optymizmem i nadzieją.
Taka jest książka „Trzy” autorstwa Pitera Murphy – nie, to nie jest były wokalista grupy Bauhaus - , autor jest pedagogiem specjalnym , a jego wielką pasją jest pisanie, tak więc nie przedłużając, przyjrzyjmy się tej debiutanckiej powieści.

Tytuł mówi sam za siebie, bo „Trzy” to opowieść o trzech kobietach, bardzo różnych, posiadających inne doświadczenia i plany - życie napisało dla nich zaskakujący scenariusz. Poznajemy Ewelinę, atrakcyjną kobietę sukcesu, snobkę i zadufaną w sobie pannę, którą prezes wysyła z obcym mężczyzną w podkarpacką głuszę. Jest też Marta, zagubiona istota ze zdiagnozowaną ciężką chorobą i mężem egoistą oraz Maria, wsiowa znachora, przez miejscowych zwana czarownicą. Niesione potrzebą i pędem życia, te trzy kobiety spotkają się w jednym miejscu, w zielonej i spokojnej wsi Kotań, gdzie życie toczy się swoim rytmem. Jak potoczą się się ich losy? , to już zagadka.

Książka nie jest wybitnie oryginalna, obawiam się, że co niektórzy czytelnicy mogą być już nasyceni sielskimi klimatami i lekko naiwnymi fabułami, ale czy w tego typu literaturze chodzi o wrzawę i niebywałe zaskoczenie? ...raczej nie, po lekturze takich powieści oczekujemy oddechu i wiary w możliwość przenoszenia gór jeśli tylko tego zapragniemy.
Bądźmy jednak konkretni, książka ma więcej zalet niż wad i poza kilkoma szczegółami, choćby takimi jak szablonowe myślenie; jak wieś to zabita dechami, jak kobieta sukcesu to kapryśna i natrętna oraz niekonsekwencją w pisaniu gwarą, nie można się specjalnie do czegoś przyczepić. „Trzy” to bardzo sympatyczna opowieść, wielowątkowa, zawierająca w sobie wszystko to, co czytelnicy uwielbiają. Mamy możliwość pojawienia się w miejscu gdzie ludzi mimo swojej nieatrakcyjnej powierzchowności są życzliwi i pomocni, a piękne krajobrazy kryją w sobie miłość, tajemnice i kryminalną aferę.
Mimo tego, że wnikliwy czytelnik może przewidzieć rozwój wypadków, to dałam się kilka razy przyjemnie zaskoczyć, co jest wielkim plusem. Autor ma wielką wyobraźnię i dar do realnych, plastycznych opisów oddających urok natury i przywołujących wręcz namacalne obrazy. Poza tym styl pisania jest lekki i bardzo przyjemny, a dialogi brzmią autentycznie.
Oprócz sugestywnego odbioru świata, książka porusza wiele istotnych tematów np. potrzebę odnalezienia swojej drogi życia, kwestie zaufania, wiary, podkreśla również rolę wzajemnej pomoc i najzwyczajniej w świecie ludzkiej dobroci.

Trzy” to magiczna, ciepła opowieść, powodująca że budzi się w nas pozytywne nastawienie do życia, wierzymy, że wszystko co złe niedługo zniknie bo gdzieś tam za rogiem czeka na nas lepszy los, pachnący fiołkami, liliami, albo jeszcze innymi kwiatami...

Moja ocena 4/6


Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania książki :)
Czytaj dalej »