Maskarada

Melissa De La Cruz

MASKARADA

Wydawnictwo: Jaguar
Data: 2010
Stron: 316


www.movietrain.net

Jaki powinien być wampir? , dla mnie jedyny i prawdziwy jest Dracula, Brama Stokera. Przypominał człowieka, oczywiście o ile nie zmieniał się w przerażającą bestię, roztaczał aurę niepokoju, uwodził gorącokrwiste niewiasty celem ich skonsumowania, ewentualnie przemienienia, spał w trumnie, był blady jak prześcieradło, nosił czarny płaszcz, świecił zakrwawionymi kłami i miał w nosie wszelkie zasady bo był ...potworem. W dawnych wierzeniach ludowych wampir to ożywiony trup, samo przez się  piękny nie był, na szczęście bał się czosnku, kołka osinowego , uciekał przed krzyżem i chronił się przed Słońcem. Im bliżej współczesności tym wampiry stają się coraz bardziej powabniejsze, zdolniejsze, modne i co dziwne przyjaźnią się z ludźmi.


Maskarada” to drugi tom przygód błękitnokrwistych, w porównaniu z pierwsza częścią wypada bladziutko. Króciutko, żeby za wiele nie zdradzić. Schuyler wraz z przyjacielem Oliverem wyrusza do Wenecji na poszukiwanie swojego dziadka. Dziewczyna potrzebuje pomocy i odpowiedzi na kilka trudnych pytań, wierz że tylko on jest wstanie wyjaśnić jej, kto morduje Nieśmiertelnych. W tym samym czasie na Manhattanie trwają przygotowania do wielkiego Balu Czterystu, imprezy zarezerwowanej tylko dla wampirów. Mimi Force planuje dodatkową atrakcję dla młodych błękitnokrwistych, organizuje bal maskowy. Będzie się działo. Ku uciesze snobistycznych panienek z Duchesne, w szkole pojawia się nowy chłopak Kingsley Martin. Oczywiście jest piękny jak model, zdolny, a do tego kpi sobie z zasad. Mimi pociąga swoboda chłopaka, jednak jej wielką miłością jest Jack, który zaczyna się od niej oddalać. Dziewczyna staje się chora z zazdrości, o wszystko obwinia Schuyler, postanawia zdyskredytować rywalkę.

Wydaje się, że w książce powinno dziać się wiele bo wątków, tropów i zagadek nie brakuje. Niestety „Maskarada” to porażka. To co w pierwszej części mnie lekko drażniło i śmieszyło, czyli opisy blichtru, strojów bohaterów, nadmierne epatowania markami, w tej przekroczyło wszelkie granice. Z racji tego, że w fabule pojawiają się przygotowania do wielkiego Balu, to non stop czytamy o tym czy Versace ma piękniejsze suknie od CC, a może to stroje Diora oraz Galliano wypadają najlepiej w świetle dziennikarskich fleszy. Nasi bohaterzy błyszczą, są nieziemsko modni, biorą udziały w sesjach dla magazynów mody, rywalizują między sobą o to kto jest popularniejszy, słodszy i kto ma lepsze ciuchy. Książka obfituje w przymiotniki takie jak ekskluzywny, lśniący, złocisty, wykwintny, szlachetny, oszałamiający. Mogłabym wymieniać bez końca te urokliwe słówka, które upodobała sobie autorka, ale mdli mnie. Rozumiem, że pisarce zależało na stworzeniu szpanerskiego klimatu, w którym obracają się „gwiazdki” z Duchnesne, ale coś się tutaj wymknęło spod kontroli.

Ubolewam nad tym, że Melissa De La Cruz nie wykorzystała potencjału drzemiącego w tej książce, bo możliwości były, jak choćby dodanie pikanterii i magi wydarzeniom w Wenecji, urozmaicenie balu maskowego, czy nawet rozbudowanie postaci tajemniczego chłopaka. W powieści nie znajdziemy napięcia i zagadkowości, spotykamy się za to z nudnymi dialogami i nieciekawymi postaciami. Autorka prześlizgała się po kluczowych wydarzeniach, lekko drgnęła akcja pod koniec książki, ale co z tego jak The End był bardzo blisko.
Szczerze żałuję, że „Maskarada” jest tak bardzo rozczarowująca, chociażby dlatego że podobał mi się klimat panujący w pierwszej części serii czyli w „Błękitnokrwistych”, ten świat VIP-ów, mimo że przesycony nadmiarem obrazów był ciekawie skonstruowany, a nowy wizerunek wampirów przypadł mi do gustu. Tej powieści nie pomogły nawet wstawki z „New York Heralda” z roku 1871, informujące o zaginięciu Maggie Stanford. Liczyłam na interesującą lekturę, a dostałam ramotę.
„Maskarada” wypada bardzo słabo, jest to czytadło mało pasjonujące, ot ratunek w razie nagłej potrzeby czytelniczej.
Tak jak w przypadku pierwszej części tak i tutaj muszę pochwalić opracowanie graficzne książki. Niesamowita okłada, ciekawa czcionka plus rysunek maski karnawałowej na każdej stronie czynią powieść atrakcyjna wizualnie. Cóż, jak się wypada blado z treścią to trzeba nadrobić wyglądem.

Moja ocena 2/6
Czytaj dalej »

Na śmierć i życie

Patrick Robinson

NA ŚMIERĆ I ŻYCIE

Wydawnictwo: Rebis
Data: 2011
Stron: 468



Terroryzm to słowo wywołujące strach - nie bez przyczyn. Media non stop informują o atakach terrorystycznych na Bogu ducha winnych ludzi, nigdy nie wiadomo kiedy nastąpią akcje wywołujące grozę i niepokój. W takich sytuacjach można powiedzieć, że cel został osiągnięty, bo działanie terrorystów to zastraszanie i wymuszanie poprzez użycie siły lub przemocy wobec osób lub własności, celem osiągnięcia ustępstw w realizacji własnych zamierzeń politycznych, społecznych lub finansowych. O takim działaniu traktuje powieść Patricka Robinsona „Na śmierć i życie”.

Piątek trzynastego stycznia 2012 roku nie jest najszczęśliwszą datą. Tego dnia terroryści planują dwa zamachy – podłożenie bomby na Bostońskim lotnisku i porwanie samolotu. Na szczęście oba niszczycielskie zamachy zostają udaremnione. W wyniku sprawnie przeprowadzonych akcji udaje się zlokalizować osobę odpowiedzialną za wydanie rozkazu, jest nim Rawi Raszud, dowódca Hamasu, dawniej mjr Raymond Kerman były członek SAS. Władze postanawiają zlikwidować Raszuda, „szczując” na niego Izraelczyków, życie jednak bywa przewrotne, ofiara staje się myśliwym. Rawi i jego piękna palestyńska żona Szakira otrzymują zadanie: mają zabić Arnolda Morgana, kontrowersyjnego doradcę prezydenta i zaciętego wroga terroryzmu. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie.

Ta książka była dla mnie trudną przeprawą. Thriller militarny nie jest moim ulubionym gatunkiem, a peany pochwalne na część Amerykanów powodują moją irytację.
Gdybym miała ocenić powieść, starając się być jak najbardziej obiektywna, to „Na śmierć i życie” uznałabym za całkiem niezłą lekturę. Intryga jest dość ciekawie skonstruowana, autor poprzez wnikliwe opisy ożywił postacie książkowe, fundując im ciekawe charakterki i życiorysy. Powieść obfituje w efektowne operacje militarne, ma właściwe napięcie, a i humoru lekko ironicznego w treści nie brakuje – można by rzecz thriller prawie idealny.

Niestety książka ile ma zalet tyle też ma wad. Fabuła jest zanadto rozciągnięta co powoduje, że niektóre opisy są nużące. Bardzo irytujący jest podział na dobrych i złych kolesi, gdyby nie postać Szakiry, dla której liczy się coś więcej niż tylko cel prowadzący do destrukcji, to zapewne książkę rzuciłabym po kilku pierwszych stronach. Poza tym zarzuca się Patrickowi Robinsonowi („Przetrwałem Afganistan”, „Myśliwy”, „Niewidzialna siła”) proamerykański styl, przytakuję zdecydowanie. W jego powieści rząd amerykański jest ponad wszystko, robi co chce i kiedy chce. Amerykanie to chodzące ideały, oczywiście od razu trafiają na właściwy trop, prowadzą idealne rozmowy, nigdy się nie mylą, za to każdy Arab czy muzułmanin to terrorysta. Może to drażnić?, może.
Powieść „Na śmierć i życie” - proszę o wybaczenie, że tak określę, ale inaczej nie mogę – to coś w rodzaju informacji dla wszystkich chcących skalać wielkie państwo Ameryka: „ zobaczcie co się stanie jeśli podniesiecie na nas rękę”. Zobaczyliśmy - strach się bać.

Nie chcę prowadzić polityki przy okazji tej książki, ale nie pochwalam bezprawnych działań i pojedynków jak z westernu. Terroryzm należy zwalczać to nie ulega wątpliwości, jednak autor w swojej książce jest nieobiektywny, w sumie wolno mu, to jego powieść, niemniej jednak odbija się to na treści która przepełniona jest jest stereotypami, uprzedzeniami i pochwałami władz amerykańskich. Nie lubię czarno białych scenariuszy oraz fabuł na zasadzie „zabili go i uciekł”, jeśli nie analizuje się treści i czyta się dla samej przyjemności czytania - co w tej książce jest bardzo trudne – to opisywana historia wydaje się genialna i niesamowita, w momencie w którym zaczynamy zastanawiać się nad przebiegiem co niektórych akcji wychodzą nam niestworzone bajki.
Książkę z czystym sumieniem mogę polecić fanom Patricka Robinsona i wielbicielom potęgi USA, pozostali czytelnicy mogą czuć się rozczarowani i zdegustowani.

W boleściach oceniam tę książkę - rozterki mam wielkie.
Moja ocena 3/6


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.

_________________________________________________________________
Przypominam o akcji czytaj z DamBoMam
 
Posiadanie własnej biblioteczki jest świetną sprawą. Jesienne wieczory i niespodziewane nawałnice śnieżne nigdy bowiem nie zagrożą nam nudą. Zawsze można sięgnąć po ulubioną książkę czy komiks i czas od razu biegnie dwa razy szybciej. Z myślą o Was otworzyliśmy dział w całości poświęcony literaturze, w którym całkowicie za darmo możecie zdobyć nowe perełki do Waszych księgozbiorów. Wymieniajcie się i zdobywajcie kolejne tytuły Waszych ulubionych autorów i poznawajcie tych, których jeszcze nie mieliście okazji przeczytać. Każda aukcja to sposobność o zaczerpnięcie języka – a więc na pewno nie kupicie kota w worku! Przyłączcie się do czytelniczej konsumpcji wtórnej!*

* cytat pochodzi ze strony  http://dambomam.pl/kategoria/11/1

 

 

Czytaj dalej »

Dziewczyny wojenne

Łukasz Modelski

DZIEWCZYNY WOJENNE

Wydawnictwo: Znak
Premiera: 22 września 2011
Stron: 305


(…) wojna nie była czymś, w co się bawiły w dzieciństwie. Nie stroiły się w oficerki, nie chciały być żołnierzami. Nie interesowały ich stopnie, salutowanie, chłopięce sprawy. Wojna była jak zjazd po poręczy, który zaczęły dziewczyny, a skończyły kobiety wysadzające budynki, biorące udział w wykonaniu wyroków śmierci, prowadzące samoloty, noszące meldunki, ukrywające Żydów, uwodzące oficerów wroga, katorżniczki czy skazane czekające na śmierć. Dla nich historia nie ma w sobie patosu. Tak jak ich opowieść.” *

Ten cytat najlepiej obrazuje charakter książki. „Dziewczyny wojenne” to nie abstrakcja, to prawdziwe życie, bolesne, trudne, przelane łzami i przepełnione bólem. To co większość zna z lekcji historii, dla bohaterek książki było życiem, nie wytęsknionym, ale takim które nieproszone obróciło wszystkie plany i marzenia w proch. Te kobiety chciały dać coś z siebie, czas dla wszystkich był niesprzyjający, ale one walczyły i miały nadzieję, że za ciężkimi, mrocznymi chmurami czeka dla nich i dla narodu lepszy los.

Dziewczyny wojenne” Łukasza Modelskiego, to historie jedenastu kobiet. Wojna zastała je kiedy były nastolatkami, albo dopiero wchodziły w dorosłe życie, najmłodsza miała 14 lat, najstarsza 21: Dzidzia Rajewska, Magda Rusinek, Hala Cieszkowska, Zenia Żurawska, Basia Matys, Jagoda Piłsudska, Irka Baranowska, Wanda Cejkówna, Lala Lwow, Ala Wnorowska, Zosia Wikarska.
Te dzielne kobiety, dziewczyny bez chwili wahania podjęły się zdań, prawie niemożliwych, przetrwały zdarzenia po których nic już nie jest takie samo, pomimo doświadczanego bólu i upodleń, w tych makabrycznych, okrutnych czasach pozostały kobietami, pragnącymi miłości, rodziny i spokoju. Nasze bohaterki pochodzą z różnych stron, domów, niekiedy dzieli je wszystko, szkoła, pasje, plany. Wojna, okupacja niemiecka i rosyjska powoduje, że muszą dojrzeć szybciej, ryzykują wiele, są dzielne – ratując najbliższych często korzystają z kobiecych sztuczek, uczą się kłamać patrząc wrogowi w oczy, znoszą tortury i upokorzenia, ich życiorys powoduje, że czytając czujemy gule w gardle, bo to nie fikcja, to historia kobiet które walczyły o nasza wolność.

Powieść podzielona jest na rozdziały, każdy rozdział to inny niewyobrażalnie przejmujący życiorys. Książka napisana jest prostym, potocznym językiem, krótkie zdania czasami nieskładne, powodują wrażenie, że czytelnik staje się bezpośrednimi odbiorcą, siedząc obok z milczącą zadumą słucha okrutnych, prawdziwych historii – jest to efekt narracji pamiętnikarskiej. Bohaterki opowiadają wydarzenia, w których są bezpośrednimi uczestniczkami, ich opowieść jest szybka, na kilku stronach pojawiają się wydarzenia z kilku lat, porwałabym się na stwierdzenie, że biografie spisane są językiem pozbawionym emocji, to czytelnicy muszą ustosunkować się do treści i uwierzcie mi, nie obejdzie się bez łez, wściekłości i bezradności. Momentami pojawia się narrator wszechwiedzący, który podaje garść informacji, przenosząc o miesiące, lata do przodu. Każdy rozdział kończy się krótką notatką poświęconą bohaterce opowiadania – są to wiadomości dotyczące życia po wojnie. „ Dziewczyny wojenne” to szybka podróż w czasie, do lat które dla większości są nierzeczywiste.
Czytając tę książkę zastanawiałam się jak ci dzielni ludzie walczący o każdy dzień, jedną bezpieczną chwilę, kromkę chleba, byli skonstruowani?, mam wrażenie że współczesne społeczeństwo jest ulepione z innej gliny. Jesteśmy delikatni, zbyt wrażliwi lub za mało uczuciowi. Pędzimy do przodu, nie doceniając dnia, lub szukając dziury w całym. Biografie tych niesamowitych kobiet spowodowały, że czułam się malutkim człowieczkiem.
Nasze bohaterki to kobiety takie jak my, nie miały innych marzeń, pragnęły kochać i być kochane, chciały domu, rodziny, pięknej sukienki, jednak los zgotował im bieg z przeszkodami, nieprawdopodobny, niesprawiedliwy i okrutny.
Książkę „Dziewczyny wojenne” trzeba przeczytać, choćby po to, żeby uzmysłowić sobie, że nawet kiedy niebo się wali, kiedy trzeba walczyć o życie, w ogniu i popiele to bez względu na wszystko pozostajemy kobietami. Tego nic nie zmieni.

Premiera książki 22 września 2011 roku

Moja ocena 6/6

*cytat pochodzi z książki „Dziewczyny wojenne” Ł. Modelski, str. 11/12

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak, dziękuję.
Czytaj dalej »

Laboratorium

Douglas Preston, Lincoln Child

LABORATORIUM

Wydawnictwo: G+J
Data: 2011
Stron: 536



Douglas Preston i Lincoln Child to znany duet amerykańskich pisarzy. Jak to w życiu bywa, przypadek czasami jest siłą napędową. Child pracował jako redaktor w wydawnictwie St. Martin's Press i to on redagował pierwszą książkę Prestona. Panowie postanowili wykorzystać podwójna „moc uderzenia” i nawiązali współpracę, jak się okazuje decyzja była słuszna o czym świadczy wydanie 14 powieści i zdobycie fanów na całym świecie. Ich pierwsza książka „Relikt” okazała się wielkim hitem, niedługo po jej wydaniu sfilmowano powieść. Pozycja ta zapoczątkowała serię o tajemniczym agencie FBI Pendergascie. Cyk o niesamowicie bystrym policjancie przyniósł im największą sławę m.in. „Relikwiarz”, „Gabinet osobliwości”, „Kult”.
Laboratorium” jest książką spoza cyklu, napisana została w roku 1994 i do pełnoletności niewiele jej brakuje, jednak fabuła jest jak najbardziej aktualna, a poruszany w niej temat może przyprawić o senne koszmary.

Mount Dragon, to tajny kompleks badawczy na pustynnym terenie stanu Nowy Meksyk. Naukowiec Guy Carson zostaje zaproszony do współpracy z największymi uczonymi świata. Ekipa geniuszy pracuje nad szczepionką która powodowałaby odporność na wszystkie odmiany grypy, sprawa wydaje się banalna, jednak żeby tego dokonać trzeba „pobawić” się z groźnym wirusem, mało tego, naukowcy zamierzają zmienić garnitur genowy człowieka, a to już nie przelewki. Carson wraz ze swoja asystentką Susan pracują nieustanie nad odkryciem, które ma przynieść ludzkości same dobrodziejstwa, niestety zabawa w Boga może przyczynić się również do zagłady ludzkości, na szczęście nasi bohaterzy w porę odzyskują trzeźwe myślenie, teraz tylko muszą powstrzymać wizjonera i twórcę Mount Dragon, Scopesa i jego ludzi.

Po lekturze tej książki warto zastanowić się na zagrożeniem ze strony szalonych naukowców, obłąkanych przez nadmiar ambicji i ogarniętych chęcią posiadania ogromnych pieniędzy. Tak niewiele trzeba żeby zniszczyć życie na ziemi, wystarczy jeden człowiek ze zmutowanym genem, aby choroba i śmierć zapanowała na całym globie doprowadzając do zagłady. Szaleniec z jednym malutkim wirusem może zabić miliardy ludzi.
W tej książce autorzy pokazują skutki igrania z życiem i śmiercią, a także odsłaniają efekty uboczne wynikające z wprowadzenie nowego genu do DNA człowieka. Powieść podzielona jest na trzy części, pierwsza prezentuje życie Carsona przed pracą w ośrodku, druga skupia się nad badaniami w laboratorium, zaś trzecia to czas po...no właśnie to już tajemnica, czekająca na czytelnika.
Laboratorium” to technothriller, obrazujący działania nauki i eksperymentów badawczych mogących mieć zastosowanie w polityce, ekonomi i wojsku. Autorzy skupiając się na detalach stworzyli intrygę od której cierpnie skóra. W treści ujęli wiele problemów i wątpliwości jak choćby wykorzystywanie zwierząt w testach medycznych. Opisy doświadczanego bólu przez zwierzęta porażają, obok obrazowych porównań autorzy naświetlają dwa punkt widzenia takiegoż działania, osąd zostawiając czytelnikowi.
Pomimo że książka skupia się na skomplikowanych badaniach to język powieści jest zrozumiały. Żeby nie było, że ta powieść to tylko medyczny bełkot nad którym skupiają się szaleńcy to warto zauważyć, iż autorzy mają dryg to pięknych, plastycznych opisów, tym bardziej że tło powieści sprzyja efektownym obrazom – bezchmurne niebo nad pustynią, mgiełka wyłaniająca się z kaktusów i luźno rozrzuconych kęp trawy czy widok zachodzącego Słońca nad górami - i pobudza fantazję. Miłośnicy widoków i malowniczych obrazów dostaną zadowalająca dawkę wrażeń.
Wydawnictwo G+J zafundowało nam wydanie kieszonkowe „Laboratorium”, ten format nie jest uwielbiany przez większość czytelników – drobna czcionka może być problemem podczas czytania. Warto jednak wziąć pod uwagę to, że tą dobrą książkę zawsze można mieć blisko siebie i w razie nagłej potrzeby czytelniczej nie musimy dźwigać ciężkiego tomu.

Książka przypadła mi do gustu, chociaż przyznam, że na początku trudno było mi się do niej przełamać ogrom skrótów, instytucji rządowych, a do tego terminy medyczne mogą lekko zniechęcić potencjalnego czytelnika, jednak kiedy już załapiemy typowy dla książki klimat, to oderwanie od jej fabuły nie przyjdzie nam łatwo. „Laboratorium” polecam wszystkim osobom pragnącym poczuć dreszcz emocji, którzy choćby przez chwilę chcą poczuć moc Apokalipsy.

Moja ocena 4+/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu G+J, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.
Czytaj dalej »

Ever

Alyson Noël

EVER

Wydawnictwo Dolnośląskie
Data: 2010
stron: 298


Fabuła paranormalna w książkach dla młodzieży zazwyczaj zawiera w sobie stałe elementy takie jak samotne, piękne dziewczę, boskiego obywatela pozaziemskiego np. wampira, upadłego anioła lub inne magiczne stworzenie oraz szkołę, która jest drogą przez mękę.
Wiele razy miałam wątpliwą przyjemność czytania książek, które oprócz bólu głowy nie dawały z siebie nic więcej. Do „Ever” Alyson Noël podeszłam z wielkim sceptycyzmem, obawiałam się kolejnego rozczarowania fabułą, nijakimi postaciami, przewidywalnym romansem i nudą wiejącą z każdej strony, bo ile można czytać o tym samym.  Jednak już po przeczytaniu kilku pierwszych zdań zauważyłam, że książka jest zaskakująca i mimo powielanego schematu potrafi zauroczyć czytelnika.

Słów kilka o tytułowej bohaterce, Ever jest nastolatką, która w tragicznym wypadku straciła całą rodzinę. W wyniku przeżytej tragedii dziewczyna staję się medium, potrafi czytać w myślach, widzi aurę spotykanych ludzi, a jeden mały dotyk powoduje że przeszłość dla niej nie jest tajemnicą. Nastolatka ukrywa swój sekret, jednak dla większości osób jest dziwadłem. Żeby odciąć się od świata, Ever nosi ciemne okulary, piękne włosy zakrywa nijakimi kapturami, a nadmiar głosów likwiduje słuchając głośnej muzyki z iPoda.
Wszystko się zmienia, kiedy w szkole pojawia się nowy chłopak – Damen. Jego urok jest niesamowity, do tego jest nieziemsko przystojny, czarujący i szarmancki. W jego towarzystwie Ever czuje się bezpiecznie i spokojnie. Niepokoi ją jednak brak aury u tego tajemniczego chłopaka i to że nie może odczytać jego myśli. W głowie dziewczyny tworzy się seria pytań, kim jest Damen? Czym się zajmuje? Jakie skrywa tajemnice?. Jedno jest pewne wielkie uczucie budzi się w sercu samotnej dziewczyny.

Zapewne większość osób po zapoznaniu się z głównym wątkiem powie: „O nie, dziękuję”, jednak decyzja może być przedwczesna, bo oprócz powtarzających się wszem i wobec stałych elementów w książce występują ciekawi bohaterzy, napięcie, akcja która skłania do czytania i ciekawe dialogi.
Alyson Noël jest autorką powieści dla dorosłych i młodzieży, jej cykl „Nieśmiertelni” - „Ever” jest pierwszą częścią - cieszy się niesłabnąca popularnością. Powieść przez kilkanaście tygodni zajmowała pierwsze miejsce na liście bestselerów „New York Timesa” i zdobyła wiele nagród – nie dziwi mnie to i już wyjaśniam dlaczego.

Po pierwsze, tło opowieści, zazwyczaj w tego typu historiach spotykamy się z przytłaczającym, ciężkim klimatem, w tej książce najprościej w świecie można by rzec, że jest normalnie. Zwyczajna szkoła, typowe spotkania towarzyskie, zwykłe rozmowy nastolatków. W książce nie ma nadmiernych ochów i achów ani przemów charakterystycznych dla mistrzów oracji. 
Po drugie, doskonale zbudowane postacie mające cechy charakterystyczne dla współczesnej społeczności, może moja pamięć szwankuje, ale nie często przyjaciel głównej bohaterki to homoseksualista, który w wyraźny sposób manifestuje swoją seksualności i ma jeszcze z tego radochę, nawet drugoplanowe postacie są niekonwencjonalnie zbudowane i zasługują na uwagę.Wszyscy bohaterzy są bardzo autentyczni, ich postępowania nie cechuje topowa moda ani wyolbrzymiona charakterystyka. Poza tym brawa za oryginalność, żeby nie zdradzić zbyt dużo, wreszcie wampiry stają się bajką. 
Po trzecie, akcja, czytelnik który dość często obraca się w „klimacie paranormalnym”, zazwyczaj przeczuwa co może czaić się za rogiem. „Ever” jest zaskakująca, bo non stop na światło dzienne wychodzą mylące tropy, które zmuszają do analizy, jest to ciekawe doświadczenie tym bardziej, że każdy rozdział kończy się intrygującym zdaniem, wymuszając na czytelniku szybkie tempo czytania, oprócz tego ezoteryczny klimat thrillera dokłada sporą dawkę napięcia. 
 
Żeby nie przedłużać, pochwalę jeszcze prosty, płynny język powieści i doskonale stworzoną energię występującą pomiędzy głównymi bohaterami - książkę chce się czytać. Zachwycona jestem również artystyczną i sugestywną okładką, która z wymownym tytułem , wprowadza w magiczny klimat książki. Żeby nie było za słodko to dla złamania smaku musi być trochę goryczy, książka jest tak mocno sklejona, że od jej czytania ręce bolą, żałuję że wydawnictwa zapominają o tym, że czytelnik żeby przeczytać książkę musi ją rozłożyć, a w tym przypadku to nie lada wyzwanie.

Dużo wymagam od fantasy, ten tym książek powinien mieć w sobie czar który nie pozwala odłożyć powieści na półce, „Ever” spełniła moje oczekiwania i zachęciła mnie do poznania kolejnych części intrygującej serii „Nieśmiertelni”. 

Moja ocena 5/6

Po prawej znajduje się seria okładek wydawnictwa Page&Turner, jestem nimi zachwycona i musiałam je zaprezentować :)

 
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.

Czytaj dalej »

Radośnie

Zazwyczaj nie robię wpisów pochwalnych, ale tym razem nie mogłam się powstrzymać :-)

Bergamasco uszczęśliwiła mnie ogromnie. Jakiś czas temu ta zdolna kobitka zorganizowała Broszkowe Candy, ku mojej uciesze udało mi się wygrać  "cacuszko".
Nawet nie wiecie jaką miałam wielką  radość, kiedy w paczuszce oprócz pięknej broszki, znalazłam również dwie pary cudnych kolczyków i bajeczną zakładkę do książki.
Kolczyki wczoraj były już przetestowane, w promieniach Słońca cudnie się błyszczały, mój samczyk skwitował moją radochę jednym zdaniem:
"Ach, próżność kobieca :)"

Może i próżność, co z tego...dobrze mi z tym.

Bardzo dziękuję bargamasco , za niesamowitą niespodziankę.




_______________________________________________

Jak już zaczęłam chwalenie to trzeba je właściwie zakończyć, najlepiej książkowo. W moim przypadku stosiki nie sprawdzają się, bo czytam co mi popadnie i to na co mam ochotę w danej chwili, nigdy nie trzymam się czytelniczego harmonogramu, wybieram książki na zasadzie chybił trafił. Jednak miesiąc sierpień obfituje w lektury z wysokim priorytetem i chciał czy nie, muszę przestrzegać zasad ;).

SZTUKATER - zaufał i obdarował.


"Ever" A. Noel, jestem dopiero na starcie, ale o dziwo książka interesująca.
"Letni domek" M. Willett, recenzja
"Na śmierć i życie" P. Robinson
"Ocalony" W. Zaczek, recenzja
"Laboratorium" D. Preston i L. Child
"Bogowie Alabamy" J. Jackson recenzja




                            
WYDAWNICZO - recenzyjnie



"Dziewczyny wojenne" Ł. Modelski - Wydawnictwo Znak
"Jesienna sonata" M. Kallentoft - Wydawnictwo Rebis
"Nas psa urok" K. Harne - jw.
"Raz wiedźmie śmierć" - jw.
"Niewidzialna" R. Caine, od serwisu nakanapie, recenzja




BIBLIOTECZNIE - nałóg to nałóg ;)



"Mroczny sekret" L. Bray
"Prędkość" D. Koontz
"Objawienie" D Creps
"Błękitnokrwiści: Maskarada, tom II" M. Cruz





SYMPATYCZNY MISZMASZ - pasja czytania nie ustaje


"Ona i On całkiem całkiem zwyczajna historia" U. Jarosz, J. Gracz - włóczykijka, recenzja
"Ostatni autobus do Woodstock" C. Dexter - książka pożyczona od miqaisonfire , dziękuję :)
"Kolekcjoner oczu" S. Fitzek - kupiony okazyjnie w Matrasie
"Letnie przesilenie" R. Carr - wymiana na LC
"Cięcie" G. Weston - zakup z rabatem 30% Wydawnictwo Znak
"Wichura w Hawanie" L. Padura -jw.



Miedzy Bogiem a prawdą nie wiem jak podołam zadaniu, ale dlachcącego nic trudnego :-)
Wszytskim molom książkowym, życzę miłego weekendu.

Czytaj dalej »

Ona i On całkiem zwyczajna historia

Urszula Jarosz, Jerzy Gracz

ONA i ON CAŁKIEM ZWYCZAJNA HISTORIA

Wydawnictwo: Muza 
Data: 2011
Stron: 398  

 Ona i On, Wenusjanka i Marsjanin, dwa światy, dwa różne gatunki? ...a może po prostu dwie płcie, patrzące na świat inaczej, proste a jednocześnie skomplikowane ziemskie istoty, które w łatwy sposób potrafią pogmatwać rzeczy oczywiste nadmiarem słów, zbyt głośną ciszą, brakiem wyobraźni, lub wybujałą fantazją – tak, tak, relacje damsko męskie to wyższy poziom wtajemniczenia. „Ona i Ona całkiem zwyczajna historia” to powieść autorstwa Urszuli Jarosz i Jerzego Gracza , ludzi którzy pomimo dzielących ich kilometrów potrafią tworzyć zachwycające teksty. Pani Urszula jest psychologiem i korespondentką wydawanej w Niemczech gazety, tam też tworzy zbiór opowiadań „Punkt widzenia”, Pan Andrzej to dziennikarz i publicysta, autor pięciu książek literatury faktu. Ten wyśmienity duet „rozpracował” nastroje pojawiające się między ludźmi, w których sercach budzi się wiosna, ale jeszcze gruba warstwa zeszłorocznego śniegu nie pozwala przebić się krokusom.

Kasia i Andrzej, Ona - kobieta zafascynowana górami i fotografią, mama dorosłego fajnego faceta Jaśka, zabiegana, niespokojna dusza, właścicielka pięknego dekoltu. On – scenarzysta, filmowiec, miłośnik książki, pracoholik ceniący sobie niezależność, mężczyzna z poczuciem humoru i ułańską fantazją. W zabieganym świecie, ludzi pędzących do celu zwanego karierą, niespodziewanie trafiają na siebie, magia albo siła wyższa powoduje, że tych dwoje zatrzymuje na sobie wzrok dłużej niż wymagają tego standardy. Maszyna uczuć powoli uruchamia się, emocje i pragnienia kiełkują, jednak wahanie, obawa i lęk przed odrzuceniem nie chcą dać za wygraną blokując bohaterów . Czy Twych dwoje pięknych i zdolnych ludzi odnajdzie drogę do siebie?, czy nie pogubią się w zawiłościach i niedomówieniach?, a może będą woleli pozostać na terenie sobie znanym?.
 
Historia to niebanalna, mimo że opowiada o tym co większość zna z autopsji, to jednak przedstawia dwa punkty widzenia, ukazuje to co często ucieka nam w nadmiarze emocji lub kiedy zaparcie walczymy o to co już dostaliśmy od losu. Dzięki rozdziałom podzielonym na Ona i On, mamy okazję zobaczyć świat w którym testosteron i progesteron to dwa wrogie obozy. Zawsze chcemy w innym momencie, mówimy akurat to co niekoniecznie chcemy, a później zastanawiamy się skąd konflikty.
Książkę czyta się wyśmienicie, ciekawie przedstawiony świat filmowców, wciąga swoją realnością, doskonały humor i gagi z planu filmowego powodują, że co kilka stron wybuchamy śmiechem. Jednak żeby nie było, że ta książka to tylko zabawa to informuję, że opisywana historia to nie bajka. Bohaterzy to prawdziwi ludzie z problemami i dylematami na miarę Newtona. Ilość uczuć jaka w nich mieszka jest porażająca, od nastrojów głębokiej apatii bo wybuchy radosnej histerii, nic nie ucieka ich uwadze, a każda rozterka jest wnikliwie analizowana. Borykają się z trudami codzienności, próbują znaleźć w swoim niezależnym życiu miejsce dla kogoś jeszcze, kto ogrzeje w zimną noc, poda gorącą kawę w pochmurny poranek i przytuli kiedy nadmiar spraw zacznie przytłaczać.
Ta powieść wybitnie przypadła mi do gustu, zachwyciła mnie prawdą którą w sobie ma, urzekającymi opisami oraz dialogami w których słowa żonglują się jak piłeczki pingpongowe. „Ona i On całkiem zwyczajna historia” to nie byle jakie romansidło, to opowieść o miłości, która rodzi się pomiędzy ludźmi dojrzałymi, z ustabilizowanym światem, którzy żeby kochać muszą pokonać swój lęk przed utratą statusu singla i strach przed odrzuceniem .
W jej zachowaniu było coś jeszcze. Coś, czego nie potrafiłem określić, nazwać, zrozumieć, ale co gdzieś tam wisiało między nami niczym delikatna, przezroczysta zasłona, prawie niewyczuwalna, ale diabelnie szczelna”
Zapraszam do świata Kasi i Andrzeja, być może odnajdziecie w ich historii fragmenty, detale ze swojego życia. Ta książka to bardzo ciekawe doświadczenie.

Moja ocena 6/6
Czytaj dalej »

Konkurs Trzech życzeń

REGULAMIN
Konkursu Czytelniczego „Trzech Życzeń”
Sierpień - Październik 2011


1. Przedmiot konkursu
Niniejszy regulamin, zwany dalej „Regulaminem”, określa warunki, na jakich odbywa się czytelniczy konkurs „Trzech Życzeń?” zwany dalej „Konkursem”.
Konkurs jest zorganizowany w celu propagowania literatury i kultury poprzez krzewienie kreatywności oraz pobudzania wyobraźni wśród czytelników.

2. Organizator Konkursu

Organizatorem Konkursu jest Wydawnictwo Bukowy Las, przy współpracy Portalu Sztukater.pl (www.sztukater.pl)

3. Zasady uczestnictwa w Konkursie

1. Konkurs adresowany jest do wszystkich powyżej 10 roku.
2. Przystąpienie do Konkursu oznacza akceptację Regulaminu.
3. Konkurs polega na napisaniu krótkiego eseju na zadane pytanie konkursowe:
Gdybyś dostała magiczną sukienkę, o co byś poprosiła?
Esej nie może być dłuższy niż 3600 znaków (razem ze spacjami)


4. Zgłaszanie prac konkursowych

1. Uczestnicy konkursu zobowiązani są nadesłać prace w terminie do 30 września, pod następujący adres mailowy: konkurs@bukowylas.pl
Z DOPISKIEM „Konkurs Trzech Życzeń” w temacie
2. W ramach konkursu Uczestnik może nadesłać tylko jedną pracę.
3. W każdej nadesłanej pracy musi znaleźć się: imię i nazwisko uczestnika, jego wiek oraz adres korespondencyjny.
4. Organizator nie przewiduje możliwości rozpatrywania zgłoszeń, które dotrą do niego po 30 września 2011 roku.

5. Zasady oceny i przyznawania nagród

1. Prace, spełniające kryteria niniejszego Regulaminu, zostaną ocenione przez komisję kwalifikacyjną wybraną przez Organizatora.
2. Komisja konkursowa dokona wyboru dziesięciu najlepszych prac.
3. Dziesięć wybranych prac zostanie nagrodzonych egzemplarzem książki „Złudne marzenia” Alexandry Bullen, ufundowanymi przez wydawnictwo Bukowy Las.
3. Nagrody zostaną wysłane pocztą, listem poleconym, nie później niż 10 października 2011 roku.

6. Prawa autorskie
Nadesłanie przez Uczestników prac na Konkurs jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na nieodpłatne i nieograniczone wykorzystanie ich przez Organizatora Konkursu do celów promocyjnych. Jednocześnie Organizator oświadcza, że nie zostanie zmieniony charakter nadesłanych prac.

Czytaj dalej »

Letni domek

Marcia Millett

LETNI DOMEK

Wydawnictwo: Replika
Data: 2011
Stron: 348



Czytanie „Letniego domku” można porównać do siedzenia na tarasie w upalny dzień. Przyjemny wiaterek tańczy w krzewach róż, zapach jaśminu upaja swoją słodyczą, a my wyciągnięci w fotelu pijąc zimną lemoniadę ze spokojem obserwujemy otaczający nas świat, nigdzie nam się nie śpieszy i nic nie jest ważniejsze od chwili która trwa.
Powieść Marcii Willett to opowieść która urzeka swoim spokojem i pozwala na odprężenie w sielskim klimacie Bossington.

Matt jest pisarzem, jednak od wydania swojej pierwszej książki, która okazała się bestsellerem, brak mu weny, czuje się zagubiony i osamotniony. Dodatkowe rozterki powoduje znaleziony po śmierci matki plik fotografii, przedstawiający dorastającego Matta, na których brak jego siostry Imogen. Mężczyzna nie kojarzy miejsc znajdujących się na zdjęciach, nie poznaje też ubrań ani zabawek, wszystko to powoduje, że bohater postanawia powrócić w rodzinne strony i wyjaśnić sprawę która mocno go niepokoi. Nawet nie przypuszcza jakie tajemnice kryje przytulny i magiczny Letni Domek.

Marcia Willett, swoją karierę rozpoczęła bardzo późno, nigdy nie wierzyła w swój talent, wszelkie sugestie dotyczące pisania zbywała śmiechem. Jak się okazało nie potrzebnie, bo autorka ma wybitny dar do tworzenia urokliwych miejsc i tchnących życiem postaci. W 2002 roku doceniono jej twórczość i Marcia zdobyła nagrodę Magnum dla najpopularniejszego pisarza. Już niedługo ukarzą się kolejne książki jej autorstwa „Zimowy tydzień”, „Godzina dzieci” i „Wspomnienie Burzy”.

Wracając do powieści „Leni domek”, jest to historia która poraża mocą spokoju, jest jak ciepły koc w zimowy wieczór. Otuleni tą piękna opowieścią o szlachetnych ludziach, ceniącym sobie więzi rodzinne, przyjaciół na których można liczyć oraz dary jakie niesie natura, czujemy się bezpiecznie jak byśmy trafili do idealnego miejsca na ziemi.
Autorka postarała się o to żeby rejony Exmoor i Bossington były kuszącym rajem, z olbrzymia gamą kolorów i zapachów. Opisy są po mistrzowsku dopracowane, a postaci skonstruowano z pieczołowitą dokładnością. Jednak w każdej urokliwej historii zdarzają się rysy. Czytelnicy który lubią wartką akcję, mogą poczuć się rozczarowani leniwym tempem i idealnymi rozmowami bohaterów – nasze książkowe postacie to chodzące wzory do naśladowania, wszystko wiedzącą, nigdy się nie mylą i mają niesamowicie rozwiniętym szósty zmysł, oj drażniło mnie to ogromnie.
Na szczęście język powieści, bardzo plastyczny z ciepłą subtelną nutka, sprawia że książkę czyta się bardzo przyjemnie. 
„Letni Domek” to historia, która pomimo swoich walorów nie jest literaturą która zapiera dech, fabuła nie utkwi w nas na długie dni i nie wywoła wstrząsu po którym ciężko się otrząsnąć. Jest to powieść obyczajowa, lekko psychologiczna, czytelnicy lubiący sielskie i spokojne klimaty odnajdą w niej wytchnienie i idylliczny domek z czerwonym dachem, do którego zawsze zechcą powrócić.

Moja ocena 4/6 
 
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.

Czytaj dalej »

Bogowie Alabamy

Joshilyn Jackson 

BOGOWIE ALABAMY

Wydawnictwo: G+J
Data: 2011
Stron: 304


Alabama ma swoich Bogów: jacka daniel'sa, gwiazdorów szkolnych drużyn futbolowych, pikapa i wielkie cycki, jak również Jezusa.”
Tak zaczyna się pierwszy rozdział intrygującej powieści „Bogowie Alabamy” Joshilyn Jackson. Początek książki jest bardzo frapujący, z niepokojem zastanawiamy się co może nas czekać dalej skoro już na stracie, mamy niezły orzech do zgryzienia.

Arlene, zdrobniale nazywana przez swojego chłopka Leną, wiele lat temu złożyła obietnicę Bogu, że nie będzie kłamać, cudzołożyć i że nigdy nie wróci do rodzinnego Posett w stanie Alabama, jeśli ten sprawi że ciało Jima Beverly'ego - gwiazdora drużyny futbolowej, będącego obiektem westchnień wszystkich miejscowych dziewcząt – nigdy nie zostanie odnalezione. W stanie spokoju i nawrócenia, udało jej się przetrwać dziesięć lat, niestety pewnego dnia przed drzwiami jej domu, pojawia się Rose Mea - złe wspomnienie sprzed lat i wtedy wszystko się zmienia. Lena nie ma wyjścia, żeby ochronić tajemnicę i ludzi których kocha musi wrócić do Alabamy. W towarzystwie swojego czarnoskórego chłopka Burra jedzie do Posset, wiedząc, że ta wizyta będzie jak wyprawa na Mount Everest, bo jej rodzina to ludzie, ekscentryczni, trzymający się sztywno zasad, twardzi, a do tego...rasiści.
  • On nie mówi, jakby był czarny, prawda? - mama zwróciła się do mnie. - Chodzi mi o to, że gdybyśmy rozmawiali przez telefon, pewnie bym zgadła, że jest czary. Ma czarny głos, ale nie mówi jak czarny.
  • Mamo, on stoi koło ciebie – powiedziałam – trzymasz go za rękę.
  • Och, słusznie – mama popatrzyła na Burra: - jestem wręcz zdumiona, jak poprawnie mówisz (...)
     
  •  Cóż, chodziło się do prawniczej szkółki – odrzekł Burr z ironią unosząc brew – Ja umieć teraz dobrze kłapać pyskiem.

Nie mogło być gorzej, Arlene wpakowała się w niezłe tarapaty, a wygrzebanie się z tego bagna kłamstw, a właściwie unikania mówienia prawdy będzie niebywale trudne.

Książka jest ujmującą i niesamowicie wzruszającą historią ludzi, którzy otoczyli się grubą ochronną skorupą i ciągle przekonują sami siebie, że robią co to co należy, a ich zachowanie jest jedynym dobrym rozwiązaniem w zaistniałej sytuacji. Trwając w tym dziwnym zawieszeniu, wydaje im się że żyją, ale tak naprawdę zatrzymali się dawno temu bo z tajemnicą która wypala duszę nie da się nawet oddychać, nie mówiąc już o rozpoczęciu dnia od słodkiego lenistwa przy śniadaniu pachnącym kawą i jajecznicą z bekonem.

Joshliyn Jackson jest autorką, która w urzekający sposób potrafi pisać o uczuciach, jej książki „Gdzie diabeł mówi dobranoc”, „Widmo” czy „Oszukać przeznaczenie” zdobywają rzesze czytelników na całym świecie. Powieści Jackson zawierają w sobie tajemnice i spostrzeżenia na temat ludzkich zachowań, tacy też są „Bogowie Alabamy”.
W książce wszystko mnie oczarowało, włącznie ze znakami interpunkcyjnymi i upodobaniem autorki do dużych liter. Opisywane wydarzenia tchną prawdą, realizm uczuć które kotłują się w bohaterach jest olbrzymi.
Narratorką jest Lena, młoda kobieta która ponad wszystko pragnęła zachowania normalności i sprawiła, że jednym swoim czynem wymazała to, co wstrząsnęło światem ukochanej osoby, a także jej samej. Dziewczyna jest pełna pasji, ma olbrzymie poczucie humoru i serce wielkie jak glob. Bądź mądry i nie pozwól się temu zaczarować. Rozdziały w książce naprzemiennie opowiadają historię, przedstawiają życie tu i teraz oraz czas kiedy nasza sympatyczna bohaterka wiodła żywot pełen rozwiązłego seksu, kłamstw i szczenięcych marzeń...do czasu pamiętnej nocy.
Dzięki umiejętnemu stosowaniu przez autorkę porównań i trafnych określeń ta zagadkowa historia, oprócz nostalgicznej nuty dostarcza czytelnikowi mnóstwo humoru. Przez łzy przebija opowieść o wielkiej przyjaźni nie mającej granic, o miłości silnej i twardej jak skała i o poświeceniu które wobec prawdziwych uczuć przychodzi łatwo – nasi bohaterzy to twardzi osobnicy, ponad wszystko ceniący sobie rodzinę, której nikt i nigdy nie powinien naruszać spokoju i bezpieczeństwa.
"Ta powieść ma głębokie cienie i ostre krawędzie. A jeśli nie jesteś ostrożny, to złamie Ci serce." - Creative Loafing.
Zgadzam się z tą opinią, tym samym nie pozostaje mi nic innego jak polecić "Bogów Alabamy" książkę pełną życia, rezolutnych dialogów, tajemnic i ciepła tego południowego Stanu.

Moja ocena: 6/6







Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję G+J, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.

Czytaj dalej »

Ocalony

Włodzimierz Zaczek

OCALONY

Wydawnictwo: Bernardinum
Data: 2011
Stron: 212


Życie to zagadka – pomyślicie banał i będzie mieć rację, ale w tym stwierdzeniu zamyka się wszystko co jest nieprzewidywalne, zaskakujące, niepokojące, a jednocześnie piękne. Są teoretycy którzy twierdzą, że życie to chronologicznie ułożony splot wydarzeń, nieprzypadkowy i najczęściej kierowany mocą czegoś pozazmysłowego. Nie wiem czy bohater „Ocalonego” tego doświadczył, ale... nieprzypadkowo została mu przydzielona rola słuchacza.
Wojtek – imię nadane przez zleceniodawcę- jest pisarzem, który dostaje propozycję od sędziwego nieznajomego. Ma napisać biografię staruszka, jednak opublikować może ją dopiero po jego śmierci. Zaintrygowany pomysłem, godzi się na warunki. Starszy pan, w sposób metodyczny i spokojny opowiada swoje koleje losu, zasłuchanemu Wojtkowi. Na początku historia nie wydaje się niczym niezwykłym, jest charakterystyczna dla wielu osób które przeżyły, wojnę, niewolę, emigrację i miłość. Z czasem okazuje się, że gdyby nie tajemnicza postać, życie seniora potoczyłoby się całkiem inaczej.

Nie wiem co myśleć o tej książce, mam mieszane uczucia, być może nie jestem właściwą osobą do do jej oceny. Jak niewierny Tomasz, dopóki nie dotknę nie uwierzę.
Po przeczytaniu kilku pierwszych zdań zachwycił mnie styl pana Zaczka prosty, bardzo prawdziwy z odrobiną humoru – nie mogło być lepiej. Opowieść, a właściwie życiorys dziadka jest makabryczną relacją z czasów pełnych niepokoju i grozy. Wydarzenia opisywane są bardzo składnie i bez wyolbrzymiania emocji. Podążając za autorem niewymuszonym tempem, czytelnik ma możliwość na obudzenie własnych uczuć i osąd wydarzeń. Tak się dzieje do połowy książki, jednak w pewnym momencie mam wrażenie, że ktoś próbuje manipulować czytelnikiem odbierając mu możliwość analizy i oceny. Następuję gwałtowna kumulacja nieprawdopodobnych zdarzeń, jej ilość odbiera książce sporą dawkę realizmu. Rozumiem, że autor chciał naznaczyć rolę wiary, przeznaczenia czy też opatrzność w życiu, ale nie widzę sensu żeby na siłę utwierdzać w tym czytającego.
Przygodę z książka zaczynałam z niecierpliwością i wielkim entuzjazmem, jednak już pod koniec z przymrużeniem oka traktowałam całą historię, ale tylko dlatego, że przez namiar cudnych, mało prawdziwych zdarzeń, powieść straciła na autentyczności i pomimo że autor pisze o rzeczach istotnych i takich które często mają miejsce w naszym ziemskim życiu to jednak czułam, że został przekroczony limit informacji, służący do przekonania czytelnika, że rola wiary jest istotna w życiu człowieka i że zawsze jest czas i miejsce, żeby zatrzymać się, uwierzyć i żyć na nowo. Znane przysłowie mówi:
Błądzić jest rzeczą ludzką, wybaczać boską.
Zapewne większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że zawsze mamy szansę na wyprostowanie swojego życia i wybranie właściwej drogi. Nigdy nie jest za późno na skruchę i na odnalezienie Boga w swoim serca.
Nie jestem przekonana do książki, czasami przytłaczająca ilość argumentów jest gorsza niż ich brak. Ilość cudów nie jest wyznacznikiem tego czy można w coś wierzyć czy też nie. Nie twierdzę jednak, że ten typ literatury nie trafi na podatny grunt, który doceni darowane słowo i idę książki tym bardziej, że styl Pana Zaczka jest godny uwagi.

Moja ocena 3/6


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bernardinum, a także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.
Czytaj dalej »