WM. Paul Young
CHATA
Wydawnictwo: Nowa Proza
Oprawa: Twarda
Data: 2011
Stron: 300
„Chata”
to książka, która zdrowo namieszała w literackim świecie,
głównie za sprawą poruszanych tematów, dotyczących relacji
człowieka z Bogiem, zdefiniowania wizerunku Boga, za nadanie innego
znaczenia chrześcijańskim definicjom oraz za elementy podpadające
pod ruch New Age. Treść książki podlega ciągłym dysputom i
analizom. Opisana historia jednych czytelników porusza do głębi,
innych rozczarowuje i złości. Gdzie zająć miejsce? Jak odnieść
się do treści? Czy też jak pogodzić teologiczną wiedzę z
obrazem przedstawionym przez WM. Paula Younga?
Mack
w dzieciństwie doświadczył wiele bólu, na szczęście
doświadczenia życiowe sprawiły, że – w
pewien sposób – pogodził się ze swoją przeszłością. Jednak
jak sam twierdzi, to Nanette, jego żona od ponad trzydziestu pięciu
lat, uratowała mu życie, tworząc z nim cudowną rodzinę. Niestety
rodzinne szczęście zostało zburzone, kiedy ich najmłodsza córka,
Missy została porwana. Ślady wskazywały na to, że dziewczyna
została zamordowana w opuszczonej chacie. Kilka lat później Mack
dostaje tajemniczy list, a w nim zaproszenie do... chaty. Mężczyzna
jest skonsternowany, uznaje to za makabryczny żart, ale podpis
nadawcy sprawia, że zaczyna wierzyć, że zaproszenie jest od
Boga. Wbrew rozsądkowi wyrusza do miejsca bolesnych wspomnień,
licząc na konfrontację z Najwyższym.
Jakiś czas temu czytałam "Rozdroża" Younga, książka bardzo mi się podobała, ale pomimo wyrazistej treści, ciężko mi było przebić się przez jej wstęp. Na szczęście debiutancka powieść kanadyjskiego pisarza, jest o wiele bardziej klarowniejsza (zaskakujące jak na pierwszą pracę). Posłużę
się kolokwializmem, pisząc że budowa fabularna "Chaty" jest
prosta jak konstrukcja cepa... i to jest piękne. Oto mamy sympatyczną rodzinkę, na którą
jak grom z jasnego nieba spada wielkie nieszczęście, a opory przed
szczerą rozmową o tragedii, rodzą niezdrową atmosferę, stwarzając
wiele niedomówień i problemów. Z podobnym tematem zapewne nie raz
się spotkaliście i teoretycznie problematyka rodzinnych dramatów
nie jest obcym zagadnieniem, ale do tej prostej historii zostały
dołączone teologiczne kwestie i filozoficzne rozważania, co jest
rewelacyjnym zagraniem. Dlatego, że dostajemy przepiękną, ogromnie
wzruszającą opowieść, przedstawiającą więź człowieka z Bogiem
oraz próby wyjaśnienia odwiecznych pytań dotyczących dobra i zła,
grzechu i wybaczenia, kary i winy.
Książka
została napisana w czytelny, bardzo naturalny sposób. Język
powieści nie jest zawiły, jednak jej treść może sprawiać
problemy, nie tyle ze względu na wielowątkowość, ale na
teologiczne wnioski, które dla niektórych osób mogą być mocno
dyskusyjne i uproszczone. Jednak uważam, że nie warto szukać
dziury w całym, gdyż opowieść ta jest dodającą otuchy
przypowieścią, która zachęca do dialogu z Bogiem, przypomina też
o jego obecności w naszym życiu oraz o jego wielkiej miłości do
człowieka. Powieść Younga niesie w sobie pozytywne przesłanie i
niesłychane emocje. Wielokrotnie wzruszałam się czytając rozmowy
Macka z Bogiem i nie dlatego, że jestem szczególnie religijna, ale
dlatego że wizja tak wielkiej bliskości z niezmąconą miłością
jest cudownym, inspirującym wyobrażeniem. Szczerze polecam lekturę
„Chaty” - warto dać sobie szansę na poruszające doświadczenie.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu Nowa Proza
Czytałam i choć nie należę do osób przesadnie wierzących,to książka bardzo mnie poruszyła i dała do myślenia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, uważam że książka jest tak pozytywna, że bez względu na wyznanie, czyta się ją bardzo dobrze.
UsuńPowiem szczerze, że zachęciłaś mnie tą recenzją. Intrygujący tytuł, świetna recenzja, wysoka ocena, ciekawy trailer... Naprawdę podoba mi się ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Melon
Oby podobała Ci się też książka ;-)
UsuńMiłego wieczoru!
Może jestem jakaś inna, ale "Rozdroża" podobały mi się bardziej niż "Chata". Mimo to i tak obydwie te książki wspominam mile i czekam na kolejne tego autora ^^
OdpowiedzUsuńPodobno każdy z nas jest oryginalny, więc bycie innym jest ok :-)
UsuńMnie bardziej podobała się "Chata", chociaż pierwsze czytałam "Rozdroża", i w sumie zaskoczenia większego podczas czytania debiutanckiej książki Younga nie powinno być, mimo to "Chata" zauroczyła mnie swoją prostotą.
"Chata" to książka ważna dla każdego człowieka. Autor w opowieści kreuje miłość Boga do człowieka, pokazuje uniwersalizm zycia. Jak dla mnie to byłoa i jest REWELACJA.
OdpowiedzUsuńCzy ważna dla każdego? na pewno nie, jej odbiór jest kwestią religijnego światopoglądu, a z tym bywa różnie, zresztą jak wskazują opinie, nie każdemu jej treść przypada do gustu. Dla mnie była to ogromnie interesująca lektura.
UsuńJeszcze do niedawna napisałabym, że to raczej książka nie dla mnie, ale chyba dojrzałam do poznania "Chaty", bo mam ochotę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZaryzykuj, w końcu nic nie tracisz :-)
UsuńNie szukać dziury w całym - to mi się podoba, prawidłowe podejście! Na pewno przeczytam, bo "Rozdroża " idealnie trafiły w mój gust!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
To szukanie dziury w całym jest przyczyną wielu starć, oczywiście analizując treść książki z Biblią wyjdą cuda niewidy, ale czy jest to koniecznością, i czy ma sens...
Usuń"Chata" jest interesującą powieścią, która porusza kwestie bliskie każdemu człowiekowi, nie dzieli ludzi na lepszych i gorszych, więc po co stwarzać problemy, skoro przesłanie książki jest pozytywnym przekazem.
Pozdrawiam :-)
Jechałam ostatnio metrem i widziałam kobietę czytającą tą książkę, potem jadąc tramwajem do szkoły, kilka dni po, jakiś chłopak miał ją w kieszeni kurtki. Ostatnio sporo o niej naczytałam się w Internecie. Nie no, wszyscy się sprzymierzają przeciwko mnie, bo niestety nie mam jeszcze tej książki w swojej biblioteczce a i w najbliższym czasie pewnie jej nie kupię :<
OdpowiedzUsuńCzasami tak jest, że wszystkie moce działają na nasza wyobraźnię podsuwając konkretne obrazy. Za Tobą chodzi "Chata", a za mną ostatnio włóczyły się groszki czekoladowe :-)
UsuńCiut poważniej, mam nadzieję, że uda Ci się przeczytać książkę, bo jest to pasjonująca, inteligentna pozycja.
Ogromnie mnie intryguje ,Chata'' i rozglądam się za nią już od jakiegoś czasu. Chciałabym poznać to pozytywne przesłanie zawarte w tej książce i mam nadzieję, ze już wkrótce mi się to uda.
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę, bo książka jest niesamowitą lekturą.
UsuńZaciekawiłaś mnie. Dużo słyszałam o tej książce, ale jakoś nie byłam specjalnie nią zainteresowana. Po Twojej recenzji coś czuję, że muszę koniecznie przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Temat książki nie jest łatwy, ani też lubiany, ale uwierz, warto poznać tę powieść.
UsuńTak jak w przypadku poprzedniej książki tego autora, nie czuję (przynajmniej na razie) potrzeby sięgnięcia po taką refleksyjną lekturę. Takie książki wprowadzają mnie w melancholijny nastrój (nawet mimo pozytywnych emocji), którego nie lubię. Jednak kto wie, co mi się odwidzi za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńPodczas czytanie tej książki od melancholii się nie opędzisz ;-)
UsuńRozumiem, że na tego typu lekturę trzeba mieć wenę, dlatego nie namawiam usilnie, i na nią kiedyś przyjdzie czas :-)
To nie dla mnie. Nie czuję potrzeby jej przeczytania, mimo iż temat jest dość ciekawy.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją z rok temu. Świetna!
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji i tych wszystkich komentarzach zapisałam sobie autora i tytuł w widocznym miejscu, rozejrzę się za nią. :-)
OdpowiedzUsuńJa bym z chęcią przeczytała :) Wiele słyszałam o tym autorze, a nie czytałam jeszcze żadnej jego książki.
OdpowiedzUsuńmyślę, że w każdej tragedii jaka ma miejsce Bóg macza swoje palce. brzmi to może mało elegancko ale uważam, że dzieje się tak by ominać jeszcze większe nieszczęścia. czasami przez życiowe zwroty akcji nawet te bardzo przykre i bolące udaje sie Panu Bogu naprawić jakichś ludzi , którzy są jego własną fuszerką. nie wiem jak na to spojrzeliby ekonomisci, czy jest sens ponosic czasem tak wielkie koszty by naprawic zwyklego czlowieka... okaże sie jak będzie odebrany nasz życiwy PIT przez Św.Piotra ;)
OdpowiedzUsuńZ treści książki wynika, że Bóg nie macza palców w każdej tragedii, ale każdą wykorzystuje do lekcji życia, a jak jest naprawdę... Bóg raczy wiedzieć.
UsuńWłaśnie dziś rozmyślałam o tym, że to wstyd dla mnie nie znać dorobku autora, o którym tyle się mówi :) muszę wyruszyć na poszukiwania tej książki, czyli pewnie ją kupić, bo na bibliotekę nie mam co liczyć...
OdpowiedzUsuńNiestety, ale do mnie nie przemawia ta pozycja. Sama nie wiem czemu, ale nie lubię czytać o sprawach związanych z Bogiem, może to dlatego, że nie jestem jakoś specjalnie wierząca :/
OdpowiedzUsuńna wątki teologiczne ogólnie mam uczulenie, ale myślę że mimo tego zgrzytu powieści dałabym szansę. zobaczymy czy nadarzy się kiedyś okazja do lektury.
OdpowiedzUsuńJak tak patrzę na opisaną przez Ciebie fabułę tej książki to jakoś nie mogę odnieść jej do moich zainteresowań, więc na wszelki wypadek sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńksiążka już czeka na półce na swoją kolej, jestem ciekawa jakie zrobi na mnie wrażenie :)
OdpowiedzUsuńO dłuższego czasu mam ochotę na powieść tego autora - jestem ciekawa w jaki sposób przedstawił relacje pomiędzy człowiekiem, a Bogiem. Dla mnie, ateistki, to temat trudny, tym bardziej jest nim zainteresowana. :)
OdpowiedzUsuńInteresująca książka. Ukazanie wątków Boga i człowieka jest zawsze inspirujące dla mnie, dlatego zapiszę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sama fabuła brzmi ciekawie, ale nie przekonuje mnie wplatanie w to teologii. Dużo słyszałam o tej książce i mimo mojego braku przekonania, nadal chętnie poznałabym "namacalnie" czy rzeczywiście jest dobra. :)
OdpowiedzUsuń