ROZDROŻA
Wydawnictwo: Nowa Proza
Data: 2012
Stron: 326
Oprawa; Miękka
William
P. Young jest autorem „Chaty”, powieści określanej mianem
wydawniczego fenomenu, bestsellera, który sprzedał się w nakładzie
18 mln. egzemplarzy. Bardzo żałuję, że do tej pory nie udało mi
się przeczytać tego tytułu... cóż, nie zawsze plany realizują
się tak jak chcemy. Na szczęście miałam możliwość poznać
kolejną pracę tego kanadyjskiego pisarza, pod dającym do myślenia
tytułem „Rozdroża”. Ze względu na poruszane teologiczne
zagadnienia książka nie należy do lektur łatwych, podejrzewam,
że niejednej osobie będzie ciężko przełamać się do tej
pozycji, jednak na mnie – człeku wątpiącym i bardzo krytycznym
– zrobiła ogromne wrażenie, co więcej, stała się gorącym
tematem rodzinnej dyskusji na temat roli Boga w życiu człowieka.
Anthony
Spencer to człowiek sukcesu; chłodny, apodyktyczny, nie znający
miłości, ani współczucia osobnik z socjopatycznymi zachowaniami i
mistrzowską zdolnością manipulowania ludźmi. Do jego ulubionych
zajęć należy roztaczanie aury strachu i odzieranie z resztek
godności otaczających go ludzi. Przez swoje wyrachowanie i
bezduszność stracił najbliższych ludzi: żonę, córkę i brata.
Pewność podjętych decyzji utwierdza go w przekonaniu, że jego
bezlitosne działania są właściwe, lecz mimo to, w głębi serca
czuje niewyobrażalne spustoszenie spowodowane bólem i
osamotnieniem, i kiedy w wyniku wypadku odnosi poważne obrażenia i
w stanie śpiączki trafia na OIOM, dochodzi do dziwnego zjawiska.
Anthony przenosi się do surrealistycznego miejsca, będącego
metaforą jego wewnętrznego świata, w którym spotka Jezusa,
Babkę, Jacka i kilka innych osób, które będą próbowały
wyjaśnić jego relacje z Bogiem i otaczającym go światem, a jedną
z metod będzie wysłanie Tony'ego z „misją na ziemię”.
Muszę
przyznać, że moje pierwsze spotkanie z książką nie było
najlepsze, raz, że wieloaspektowa i zagmatwana fabuła nie brzmiała
zachęcająco, dwa, że wstęp nie zaliczał się do atrakcyjnych i
prostych treści. Szczerze, miałam wielkie obawy czy przebrnę
przez filozoficzne rozważania dotyczące istnienia, i nie chodzi o
to, że boję się takiej tematyki, ale dlatego, że zastosowana
alegoryczna wizja nieba i Trójcy Świętej z lekka różni się od
chrześcijańskiego dogmatu, co niestety, pomimo mojej wyrozumiałości
w tym zakresie, całkowicie nie przypadło mi do gustu. Poza tym
trafiłam na zaskakujące powtórzenie całego akapitu [str. 9-11],
spowodowało to lekkie zniesmaczenie i przyjęcie krytycznej postawy.
Na szczęście – wreszcie – do czegoś przydał się mój upór,
pokonałam pierwsze zniechęcenie i zaczęłam się rozkoszować
mądrą i poruszającą opowieścią.
Książka
Younga jest prostą historią, która co nieco przypomina
Dickensowską „Opowieść wigilijną”. Anthony podobnie jak
Scrooge, jest zamkniętym w sobie egoistą, zaś wypadek sprawia, że
doświadcza duchowej przemiany; próbuje obalić mury swojej
pyszałkowatości, zadufania, nauczyć się szacunku do ludzi,
zaufania oraz doznać smaku prawdziwej wiary i miłości. W lekcji
życia towarzyszą mu wyjątkowe postacie (nie tylko z wyżyn
niebieskich) obdarzone fenomenalnymi charakterami, bardzo ciepłe,
szczere i z ogromnym poczuciem humoru. Wielokrotnie wybuchałam
śmiechem, czytając niekiedy absurdalne rozmowy Tony'ego z Maggie,
pielęgniarką z onkologii dziecięcej, ale też ogromna ilość uczuciowych
treści budziła moje emocje i wywoływała łzy wzruszenia. Za pewne
zasługa w tym duża pięknie ubranych zdań, które trafnie oddawały
psychiczne stany bohaterów i przenikały do głębi.
„Rozdroża”
to piękna powieść, ukazującą moc trzech podstawowych wartości:
wiary, nadziei i miłości. Obnaża ona skutki zatracenia sensu życia
oraz porzucenia zasad etycznych, ale warto zauważyć, że oprócz tych przewodnich
motywów, autor umiejętnie porusza tematy dyskryminacji, a także
stereotypowego myślenia, czy seksizmu. Powieść jest inspirującą
lekturą, niekoniecznie lekką i przyjemną, jednak na pewno wartą
poznania.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Nowa
Proza, a także portalowi Sztukater
Jak dobrze, że jednak książka Ci się spodobała. Właśnie jestem w trakcie jej czytania i również trudno było mi przebrnąć przez nieco chaotyczny początek. I gdy natrafiłam na powtórzony akapit aż słowo po słowie porównałam oba. To nie było zbyt dobre. Ale cóż. Jednak później akcja się rozkręca i robi się ciekawie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się przeczytać "Chatę", bo to rewelacyjna książka! Wczoraj skończyłam ją czytać i jestem nią dosłownie oczarowana!
Dopiero co przeczytałam recenzję Antyśki ("Chata") i teraz po przeczytaniu Twojej opinii mam jeszcze większą chrapkę na książki tego autora :)
UsuńTen początek to trudny orzech do zgryzienia, ale później jest coraz lepiej, wierzę że "Rozdroża" spełnią Twoje oczekiwania.
Usuń"Chatę" koniecznie muszę przeczytać, Twoja recenzja dodatkowo nakręciła mnie na tę książkę :-)
W sumie nie jest taka długa... tylko 326 stron.
OdpowiedzUsuńJa stety, czy niestety mam tak, że jak jakaś książka mnie minimalnie (powtarzam minimalnie) zaciekawi to sprawdzam, czy jest krótka, bo na długie utwory tego typu nie mam ochoty, jak i czasu...
A i jeszcze jedno... świetny nowy wygląd bloga... tzn. nie, że wcześniejszy był gorszy :P. Po prostu ten jest tak samo interesujący :).
Pozdrawiam!
Melon
Dla mnie obszerność książki nie ma znaczenia, jak mnie ciekawi to po prostu walczę z nią ;)
UsuńDziękuję, miło mi, że nowy wygląd bloga Ci się spodobał, na razie eksperymentuję i jeszcze nie wiem jaki będzie ostateczny layout :)
Miłego dnia :)
I to jak bardzo zgrałyśmy. Ty mi idealnie wpadłaś z tą opinią, bo zaczynałam wątpić, czy dam radę przeczytać "Rozdroża". Postacie Young tworzy niesamowite!
OdpowiedzUsuńJasne, dobrze jest zdrowo zazdrościć. A co do religijności... Też nie jestem jakoś specjalnie wierząca i religijna, ale książka mną wstrząsnęła. :)
Na mnie też powieść zrobiła ogromne wrażenie, jak widać wrażliwe z nas istoty :)
UsuńOjjjj, eM coś czuje, że będzie musiała zapamiętać tę książkę a szczególnie autora, którego koleżanka polecała kiedyś, kiedyś po przeczytaniu przez eM ' listów starego diabła do młodego'
OdpowiedzUsuńCzy jest możliwe, że powtórzony akapit to błąd twórców polskiej wersji, zwany jako chochlik? Jeżeli tak, to będę musiała pamiętać żeby to ominąć jak w końcu się dorwę ;)
Pozdrowienia z wyspy zamkniętej w czasie sesyjnym,
eM
Ha! Gdzie mój kop w tyłek? ;p
Z powtórzonym akapitem licho wie o co biega, ale wrzucam na luz i nie męczę tego tematu. Autora warto zapamiętać, co prawda jego książki wzbudzają skrajne emocje, ale wskazane jest bliżej je poznać ;)
UsuńUważaj, bo już do Ciebie gonię i możesz dostać to co chcesz ;)
Świetna recenzja:) Ja również jestem już po lekturze tej książki i szczerze mówiąc nie zauważyłam tego powtórzonego akapitu:) ale z ciekawości i przy okazji sprawdzę:)
OdpowiedzUsuńKsiążka trochę ciężka, ale ogólnie mi się spodobała.
Pozdrawiam.
Jestem wzrokowcem, więc zazwyczaj wyłapuję obszerniejsze powtórzenia, a to było całkiem spore, ale da się to przeżyć :)
UsuńTo prawda że książka ciężka, ale na tyle interesująca i inteligentna, że warto poświęcić dla mniej czas.
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie :)
Niepewnie podchodzę do takich lektur, takie filozoficzne dysputy nie przemawiają do mnie. A może po prostu się boję, że nie zrozumiem, co autor chciał przekazać. Opis fabuły skojarzył mi się z inną książką - "Pięć osób, które spotkamy w niebie", gdzie toczyły się rozważania o życiu, o wyborach, dlaczego tak, a nie inaczej. Widzę, że Young porusza również inne tematy, na pewno interesujące, ale raczej spasuję. Może za jakiś czas, jak poczuję potrzebę zmierzenia się z taką lekturą, to będzie jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, co nieco historia Tony'ego jest podoba do tej z książki Mitcha Albom, ale wydaje mi się, że ""Pięć osób, które spotkamy w niebie"" jest lekturą łatwiejszą i przyjemniejszą, ale może mi się tylko wydaje, bo książkę czytałam już jakiś czas temu, a wiesz jak jest z pamięcią ;)
UsuńRozumiem, ze nie każdy lubi filozoficzne dysputy, szczególnie te dotyczące wiary, więc usilnie nie namawiam, ale jakby co pamiętaj, że Young wart jest uwagi :)
"Rozdroża" mnie nie interesowały, ale mam w planach "Chatę", więc jeśli zachwycę się pierwszą książką autora to zapewne sięgnę po drugą. Na taką tematykę trzeba się chyba odpowiednio nastawić, nie sądzę, że do takiej książki można podejść z marszu, ot tak.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy trzeba się specjalnie nastawiać na tę książkę, ja po prostu usiadłam i zaczęłam czytać, z tym że jestem oswojona z teologicznymi rozważaniami, ale mam świadomość, że temat powieści nie jest lekki.
UsuńNa "Chatę" mam wielką ochotę, po "Rozdrożach" moja potrzeba przeczytania pierwszej książki Younga sięgnęła zenitu :)
Może to i dobra strategia, ale nie wiem czy w moim przypadku by się sprawdziła. Zobaczymy :)
UsuńNie lubię wielowarstwowej fabuły, gdyż potem ciężko jest mi się ,,połapać'', dlatego ten aspekt skutecznie mnie zniechęcił. Cieszę się jednak, że mimo wszytko przypadły ci ,,Rozdroża'' do gustu i że nie był to stracony czas.
OdpowiedzUsuńPs. Rewelacyjny nagłówek i w ogóle zmiany na lepsze.
Tej złożoności nie ma co się bać, bo suma sumarum składa się na jedną myśl, tak więc nie blokuj się tym nadmiernie :)
UsuńDziękuję, nagłówek to nie moja robota a Angeli z bloga "Welcome in Wonderland" :)
Skoro twierdzisz, że nie ma czego się obawiać, to może jednak zaryzykuje, tym bardziej, że oprócz twojej pochlebnej recenzji czytałam także wiele innych równie pozytywnych, więc chyba musi to być naprawdę interesująca pozycja.
UsuńKurcze, ale Angela ma talent. Rewelacyjna, profesjonalna robota. Tylko pogratulować!
Ja odniosłam wrażenie, że właśnie wizja Younga ma bardzo wiele wspólnego z chrześcijańskim dogmatem! Postaci Trójcy są być może szokujące, ale tak naprawdę to najmniej ważne - liczy się idea, a ta jest zgodna z sednem wiary :-)
OdpowiedzUsuńPowtórzony akapit to przecież nic takiego - jakiś dysonans wnosi, ale nie wpłynął u mnie na odbiór lektury.
Cieszę się, że ostatecznie książka ci się spodobała :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Zgadza się, ogólna wizja jak najbardziej jest zgodna z chrześcijańskimi dogmatami, jednak mnie lekko męczył obraz Trójcy Świętej i do tego piję, bo miałam wrażenie, że autor skupił się bardziej na realnych trzech osobach, niż na jednym bycie, ale może to tylko moje odczucia wywołane natłokiem myśli :)
UsuńPowtórzenia rzecz ludzka, ale jestem typowym wzrokowcem, poza tym jak mam problem z przepiciem się przez temat, to drażni mnie wszystko, tak więc ten akapit lekko mnie wzdrygnął, ale tak jak piszesz to nic wielkiego, mimo to wspomnieć o tym musiałam, taka już moja natura ;)
Miłego dnia!
Czytałam "Chatę", na pewno będę chciała i tą książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie też noworoczne zmiany szablonu :) Bardzo ładnie!
OdpowiedzUsuńPo "Rozdroża" z chęcią sięgnę :)
Dziękuję, kombinuję jak mogę ;)
UsuńPóki co jakoś nie chcę czytać książek tego autora, zostawiam je sobie na dalszą przyszłość.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ciekawa! O książce wiele słyszałam i to w sumie same dobre rzeczy, a więc czemu nie?
OdpowiedzUsuńWielbię Twój nagłówek :D
No właśnie, dlaczego nie... :-)
UsuńZa ten nagłówek to ja wielbię Angelę :)
Zarówno "Rozdroża",jak i "Chatę" mam od jakiegoś czasu na uwadze.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że piszesz o takich wpadkach, jak np. powtórzony akapit. Gdybym o tym nie wiedziała, to pewnie czytając książkę, nieźle bym się zirytowała. A tak już wiem i będę mogła skupić się na treści, a nie na defektach :)
Rozumiem, że malutkie potknięcia wydawnicze niewiele znaczą, jednak nie umiem o tym nie wspomnieć, bo dla mnie jest to istotne, dlatego cieszy mnie, że doceniasz moją uwagę. Przyjemnej lektury życzę :-)
UsuńMiałam okazję otrzymać tę książkę do recenzji, ale odmówiłam. Nieszczególnie mnie do niej ciągnie.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, ponieważ bardzo lubię takie książki, będę pamiętać, że warto przejść przez początkowe strony :-).
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Narobiłaś mi apetytu na tę książkę!
OdpowiedzUsuńChętnie poznam tą opowieść:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani pierwszej książki, o której wspominasz, ani drugiej. Po przeczytaniu Twojej recenzji, mam ochotę na obie:)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mnie ta pozycja kusi. Ale nie przez to, że porusza problemy duchowe, bo jakoś mnie takie tematy nie kręcą, ale właśnie tą dyskryminację i moralność. Wcześniej jakoś nie miałam zbyt wielkiej ochoty na coś tak ambitnego - odpoczywałam przez jakiś czas przy lekturach lekkich i przyjemnych, ale chyba już jestem gotowa na spotkanie z tą powieścią, więc postaram się ją gdzieś wcisnąć w mój napięty grafik:)
OdpowiedzUsuń