Komu w drogę...

Nie potrafię zagrzać na dłużej miejsca. Ten rok jest po znakiem mniejszych i większych wyjazdów, a także poważnych prac. Rozbudowuję i remontuję swój domek, tak więc służbowe obowiązki wzięły górę nad pasją. Czytanie i prowadzenie bloga musiałam odstawić na boczny tor. Oczywiście nie jest tak, że wyrzekłam się książek, co to to nie. W mojej torbie podróżnej czytnik e-booków zajmuje zaszczytne miejsce. Jednak z nadmiaru obowiązków nie jestem w stanie poświęcić czytaniu tyle czasu ile bym chciała.

Tak naprawdę już od ponad tygodnia jestem w pięknej Bawarii, publikacja ostatnich kilku postów została zaplanowana, więc wybaczcie mój brak aktywności. Wiem, że nieobecność jednej istoty nie czyni armagedonu w blogowym świecie, ale uwierzcie mi, że brakuje mi dyskusji, uwag, a nawet zatargów wynikających z mojego rozemocjonowania. Mam nadzieję, że za klika tygodni powrócę na dłużej do blogowania. Na koncie mam przeczytanych kilka ciekawych książek, o których chciałabym co nieco napisać, m.in głośnym "Zanim się pojawiłeś" i jego udanej kontynuacji "Kiedy odszedłeś". Intrygującej "Kobiecie, którą kochał", niespokojnej powieści Johnstona "W dół", czy uwodzicielskiej "Czarownicy" Anny Litwinek. W najbliższych planach mam też sporo godnych uwagi powieści, dlatego sądzę, że byłoby o czym "porozmawiać". 

Jednak zanim to nastąpi... Do zobaczenia, trzymajcie się ciepło i dajecie latu oszaleć. Do miłego...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.