Dziewczyna z pociągu


Źródło
Powieść "Dziewczyna z pociągu" to tytuł, który budzi spore emocje. Książkę Pauli Hawkins przeczytałam kilka miesięcy temu i muszę przyznać, że bardzo przypadła mi do gustu. Miedzy innymi dlatego, że to typowy thriller psychologiczny, który nie skupia się na dynamice wydarzeń, a na psychologicznych aspektach działań bohaterów. Pod tym względem powieść nie ma nic do zarzucenia.

W tym gatunku nie każdy się odnajduję, dlatego rozumiem, że niektórzy wieszają psy na powieści. Mają do tego prawo. Tym bardziej że w pracy Hawkins jest potrójna narracja i sporo retrospekcji, które wywołują odczucie chaosu i dyskomfortu. Poza tym uważam, że medialny rozgłos, w tym porównywanie do "Zaginionej dziewczyny", przyniósł jej więcej szkody niż pożytku. Nie zmierzam jednak rozpisywać się na temat powieści, bo o niej już sporo powiedziano i napisano, ale chcę w kilku zdaniach podzielić się wrażeniami po seansie "Dziewczyny z pociągu" w reżyserii Taylora. 

Źródło
Był we mnie lekki niepokój, kiedy szłam do kina. Ponieważ sadziłam, że niektórych fragmentów książki nie da się przenieść na ekran. Moje wątpliwość głównie dotyczyły emocji, które targały bohaterami. Byłam pewna, że słowa mają większą moc niż obraz. Jakże się myliłam. Emily Blunt (Rachel) zagrała całą sobą. Jej twarz i zachowanie wyrażały wszystko. Bardzo sugestywnie przedstawiła nieszczęśliwą, uzależnioną kobietę, która nie jest w stanie poradzić sobie z przeszłością. Dodatkowo towarzyszące jej stany upojenie, euforii i agresji uczyniły z niej postać niejednoznaczną. Dlatego gdy zaginęła Megan grana przez Haley Benett, podejrzenie padło też  na Rachel. 

Źródło
Czytałam książkę, więc wiedziałam jak potoczą się wydarzenia. Mimo to pochłoną mnie obraz stworzony przez Tate'a Taylora. Świetna gra aktorska, niesamowite zbliżenia na twarze bohaterów, które odzierały ich z intymności, oraz zagadkowy klimat i doskonała ścieżka dźwiękowa sprawiały, że nie mogłam oderwać oczu od ekranu. Trochę zdziwiły mnie ostre sceny seksu i drastyczne akty przemocy, ale absolutnie nie zepsuło to obrazu. Jaskrawość, brutalność, a także wyuzdanie idealnie komponowały się ze smutkiem, emocjonalnym bałaganem i wątpliwą moralnością. Szarość i bród nie tylko spowijały ulice, wgryzły się też w psychikę bohaterów.  Z seansu wyszłam bardzo zadowolona. Jednak to, że film ma niespieszne tempo i, podobnie jak w książce, tak i tu, odkrycie zagadki kto stoi za haniebnym czynem nie jest najważniejsze, może sprawić, że nie wszyscy widzowie docenią ten obraz. Moim zdaniem "Dziewczyna z pociągu" to całkiem niezły thriller obyczajowy. Może i historia momentami trąci tanim romansem, ale doskonała gra aktorska, montaż i praca kamery zachwycają.


 DZIEWCZYNA Z POCIĄGU
Tytuł oryginalny "The Girl on the Train" 

Reżyseria: Tate Tylor
Produkcja: USA
Gatunek: Thriller 
Moja ocena: 6/10 - niezły

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.