Bejbi blues

Mała rewolucja; postanowiłam, że od czasu do czasu będę wrzucać na blog krótkie, bardzo osobiste opinie o obejrzanych przeze mnie filmach, ponieważ kino, to jedna z moich wielkich miłości. Nie wiem czy pomysł opisywania filmowych refleksji wypali na dłuższą metę, ale próbę podejmuję.


Reżyseria: Katarzyna Rosłaniec
Gatunek: Dramat
Produkcja: Polska 2012
Czas trwania: 98 minut
Obsada: Magdalena Berus, Nikodem Rozbicki, Magdalena Boczarska


Opis: 17-letnia Natalia (Magdalena Berus) urodziła dziecko. Ale to wcale nie była "wpadka". Natalia ciążę zaplanowała. Razem ze swoim chłopakiem Kubą (Nikodem Rozbicki) próbują podołać obowiązkom rodziców, choć sami jeszcze na dobre nie dorośli.

Natalia chciała mieć dziecko, bo fajnie jest mieć dziecko. Wszystkie młode gwiazdy jak Britney Spears czy Nicole Richie mają dzieci. Ale dlaczego tak naprawdę zdecydowała się na macierzyństwo w tak młodym wieku? Może odpowiedź kryje się w tym co piszą nastolatki na internetowych forach? Chcą mieć dziecko, żeby w końcu ktoś je naprawdę kochał, żeby same miały kogoś do kochania.
 

Wczoraj w ramach „Kobiecych wieczorów filmowych” obejrzałam kontrowersyjny „Bejbi blues”. Szłam na film, licząc na swobodę oddychania, bo co jak co, ale tłoku nie znoszę. Na moje nieszczęście sala trzeszczała w szwach, naród upchany jak sardynki, pomimo naruszonej strefy bezpieczeństwa, próbował czuć się komfortowo. Kiedy zgasły światła zapanowała długo oczekiwana przez mnie cisza, która trwała... chwilę, bo część widzów zaczęła okazywać swoje znużenie, kwiląc na przydługie, wyciszone sceny, zaś inni mieli ubaw z tego: że dialogi zabawne, że młoda mama przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy, albo że nastoletni tato skater był nieporadnym chłopaczyną. Mnie to nie bawiło, może dlatego, że jestem 30+ i historia nastoletniej matki wywoływała u mnie smutek i zadumę, dlaczego? a dlatego że...

Młodzi, debiutujący aktorzy wypadli bardzo przekonująco, a sceny z ich udziałem były naturalne. Poza tym obraz przypomina reportażowe ujęcia, które tworzą nasycone kolorem i formą szokujące studium współczesnych nastolatków, co prawda bardziej przypominających amerykańskich dzieciaków, szalejących w trendy nocnych lokalach, skejtowskich klubach, z łatwym dostępem do dragów i seksualną swobodą, niż bidną młodzieżówkę z polskiego osiedla. Lekko to razi, ale czy jest aż tak ważne, skoro film jest o samotność tak wielkiej że aż boli, o potrzebie miłości i niezdrowym fastfoodowym życiu oraz modzie na dzidziusia. Co więcej film nie zawiera elementu umoralniającego, jest to genialnym posunięciem, ale dla zaangażowanego widza stanowi gorzką pigułkę do przełknięcia... Zakończenie mnie bolało.

Po seansie moja przyjaciółka powiedziała: „Jeszcze nie widziałam filmu z tak niewielką ilością dialogów, dziwny to obraz” Ma rację, dziwny, ale dający kopa, dlatego zachęcam do obejrzenia „Bejbi blues”, i zwrócenia uwagi na coś więcej, niż tylko przelukrowaną kompozycję.



 Zdjęcia pochodzą z Fimwebu i Film Interia

29 komentarzy:

  1. Raczej ten film nie trafia w moje gusta, ale jak tak zachęcasz Natula... No nie mógłbym go nie obejrzeć :P.
    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, ale nic na siłę, weź też pod uwagę swój gust filmowy, w końcu Natula nie jest nieomylna ;)
      Miłego dnia

      Usuń
  2. To jest chyba jeden z niewielu filmów polskich, które muszę obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno obejrzę "Bejbi blues". Co prawda, nie pójdę raczej na seans do kina, bo mój aktualny finansowy deficyt nie pozwala na to, jednak na pewno skuszę się na obejrzenie filmu, gdy ukaże się na DVD bądź zostanie udostępniony w internecie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze to jakieś rozwiązanie :)
      Niestety i mnie nie zawsze stać na obie moje pasje, ale kombinuje jak się da, tym bardziej że oferty kin bywają bardzo konkurencyjne.

      Usuń
  4. Galerianki mną wstrząsnęły, dlatego podejrzewam, że z Bejbi blues będzie podobnie. Wybieram się niedługo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, jestem ciekawa twoich "pofilmowych" wrażeń.

      Usuń
  5. U mnie w kinie zawsze pustki. Kiedyś nie było nikogo, tylko ja i mój partner he he. Co do powyższego filmu, to z reguły nie znoszę polskich produkcji, gdyż rzadko są ciekawie wykreowane, ale może dam jednak szansę „Bejbi blues”,bo zapowiada się całkiem ciekawie.
    Świetny pomysł z tym filmowym cyklem. Ja jestem jak najbardziej za.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też kiedyś zdarzyła się pusta sala - boskie uczucie. Nie znoszę ścisku, poza tym w tłumie odzywa się moja klaustrofobia, a to nie jest komfortowe.
      Nie unikam polskiego kina, chociaż bywa rozczarowujące, na szczęście na niewielu rodzimych produkcjach się zawiodłam :)

      Dzięki, nie wiem jak będzie z kontynuowaniem cyklu, ale... jest ryzyko jest zabawa ;)

      Usuń
  6. Też myślałam o tym, aby dodawać krótkie opinie na temat obejrzanych przeze mnie filmów, ale ja się na kinie profesjonalnie nie znam, a moja subiektywna ocena nie każdemu mogła by przypaść do gustu, tak więc pomysł na razie odrzuciłam ;)
    Co do Bejbi blues: moja współlokatorka była na nim w kinie trzy dni temu i nie była nim zbytnio zachwycona. Stwierdziła, że lepsze są Galerianki tej reżyserki, a powyższa produkcja strasznie się jej dłużyła i nużyła (niby tak jak w przypadku części widowni, o której wspomniałaś). Czy obejrzę? Nie wiem. Być może tak, żeby samej się przekonać, jak odbiorę tej film.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profesjonalnie nie znam się ani na kinie, ani na książkach, z tym że te drugie łatwiej mi ocenić, kierując się obiektywna oceną. Dlatego we wstępie zaznaczyłam, że będą to moje subiektywne wrażenia, nic więcej, ot potrzeba wygadania się :)

      Moja przyjaciółka również stwierdziła, że lepsze były Galerianki, mimo to film się jej podobał. Nie chcę nadinterpretować tej nudy, która opanowała części widzów, bo to nie moja działka, ale mnie film nie nużył może dlatego, że po prostu widziałam nieszczęście tej dziewczyny, a dłuższe sceny wyciągały na wierzch większość ukrytych emocji, ale... ile ludzi, tyle opinii.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Film zbiera skrajne recenzje, mam zamiar obejrzeć, ale do kina się raczej nie wybiorę. Byłam na "Galeriankach" i ludzie w kinie też głośno komentowali to, co działo się na ekranie. Wolę na spokojnie obejrzeć w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miedzy innymi, dla tej ciszy, wolę chodzić na filmy kiedy widzów jest tyci tyci, bo głośne komentowanie mocno mi przeszkadza, a wojować publicznie niekiedy nie mam siły.

      Usuń
  8. Do mnie ten film w ogóle nie trafia, a i uważam, że w pełni bym go nie zrozumiała. Dlatego póki co raczej się na niego wybiorę, ale może kiedyś obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chętnie będę czytać Twoje refleksje na temat filmów, bo oprócz książek bardzo cenię dobre filmy :-). Choć muszę przyznać, ze typowe pościelówy też czasem oglądnę. Ten film mam zamiar zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest dla ludzi, ja nie lubię komedii romantycznych, a też czasami się na nie z radością gapię :)

      Usuń
  10. Nie oglądam takich filmów, ale może kiedyś się zdarzy, że go obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem pomysł na pisanie o filmach jak najbardziej trafiony, bo kino od czasu do czasu może być miłą odmianą :) Widziałam poprzedni film pani Rosłaniec i mam wrażenie, że wrażenia po tym mogłyby być podobne. Nie jestem pewna, czy mam ochotę wybrać się na Bejbi blues do kina, ale pewnie kiedyś go gdzieś dorwę ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, potrzebują odmiany, a może tęsknię za latem :)
      Nie wiem jak wyjdzie z pisaniem o kinie, ale wyzwanie podjęłam

      Usuń
  12. Ja też wolę w domu obejrzeć ten film. Oglądałam "Galerianki" i jestem ciekawa tego obrazu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a ja wolę kino, ale co z tego, skoro częściej oglądam filmy na DVD. Może jak zacznę zarabiać średnią krajową, to ten stan rzeczy ulegnie zmianie :))

      Usuń
  13. Już mnie sam opis filmu zirytował, chce dziecko, bo fajnie jest mieć dziecko? Ludzie kochani no, to niech sobie Natalia chomika, ewentualnie kota kupi. Historia zupełnie do nie nie przemawia, raczej nie obejrzę.
    Z tym cyklem filmowym dobry pomysł, jestem ciekawa kolejnych notek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis nie do końca oddaje stan emocjonalny Natalii, tak naprawdę za tym żeby mieć dziecko kryły się znacznie poważniejsze motywy.

      Kolejna notka już się szykuje, mole książkowe powinny się ucieszyć, bo planuje "zmolestować" film powstały na podstawie książki Jo Nesbo.

      Usuń
  14. dobrze jak będziesz pisac nie tylko recenzje książek ale również filmów jakichś dni, myśli... w kawiarni ważne jest nie tylko ciastko ale i klimat ;) a ten tworzą najczęściej ludzie
    PS. te film mam równiez w planach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy pomysł jest tak naprawdę trafiony, ponieważ z założenia blog miał być tylko o książkach. Nie chcę żeby był miszmaszowym wysypiskiem moim refleksji na temat rzeczywistości, bo już to przerabiałam (kojarzysz gdzie?)i nie chcę powtórki, chociaż czasami ciągnie mnie w stronę innych klimatów, ale pożyjemy zobaczymy :) Na razie mamy: książki, filmy i od czasu do czasu - marudzenia Natuli :)

      Usuń
  15. Szczerze powiedziawszy to mam trochę mieszane uczucia do wydania 15 zł na ten film, ale Twoja recenzji brzmi naprawdę zachęcająco i teraz mam dylemat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wydałam 13 zł (po rabacie) :D
      Nie namawiam usilnie do tego filmu, w końcu trzeba mieć wenę na pewne produkcie, ale przemyśl temat :)

      Usuń
  16. Polski - więc omijam szerokim łukiem, bo unikam naszych rodzimych produkcji, jak dżumy:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo jestem ciekawa tej reżyserki, zarówno jej poprzedniego filmu "Galerianki" jak i tego nowszego, który recenzujesz. Jest to dosyć specyficzne, kontrowersyjne kino, które, z tego co wiem, budzi w widzach mieszane uczucia. Być może nie wybiorę się na niego do kina, bo mam kilka bardziej priorytetowych produkcji na oku, ale już wersji DVD sobie nie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.