Kiedy śpisz, Alberto Marini

Alberto Marini

KIEDY ŚPISZ

Wydawnictwo: Albatros
Data: 2011
Stron: 400
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Moja ocena: 7/10 - bardzo dobra




Tym razem wpis będzie się trochę różnił od poprzednich, dlatego że chcę zestawić książkę z filmem. Powieść „Kiedy śpisz” Alebrto Mariniego wybrałam przypadkowo, chociaż nie, kłamię, tak naprawdę skusiła mnie informacja, że jest to hiszpański thriller o niebezpiecznej obsesji i dążeniu do destrukcji, a także to, że książka została zekranizowana przez reżyserów słynnego [Rec], po takiej rekomendacji więcej zachęty nie było mi potrzeba.

W powieści perfekcyjnie została przedstawiona osobowość psychopatyczna, co gorsze, psychopatą jest człowiek, który ingeruje w sferę intymną innych ludzi. Jest to niesamowicie niepokojące, ponieważ okazuje się, że dla socjopaty nie ma żadnych barier, a szczególnie dla takiego, który upaja się, żyje cierpieniem innych ludzi. 

   
Urodzonym psychopatą jest Cillian, konsjerż w nowojorskim apartamentowcu. Mężczyzna nie wyróżnia się z tłum, wydaje się być przeciętnym osobnikiem, ale pod maską normalności kryje się czyste zło. Codziennie rano poddaje się testowi, staje na krawędzi dachu, analizując za i przeciw próbie samobójczej, póki co szala zawsze przechyla się za życiem, ale tylko dlatego, że Cillian ma plan.

Doszedł do wniosku, że warto żyć, gdy można kontrolować cudze cierpienie. Panowanie nad życiem innych stanowiło wystarczający motyw, by egzystować. „ [str. 47]

Cillian nie zna szczęścia, dlatego sensem jego życia jest zadawanie cierpienia. Za główny cel obrał sobie Clarę, lokatorkę z mieszkania 8A. Dręczenie mieszkańców apartamentowca, w tym Clary, przychodzi mu dość łatwo. Pracując jako dozorca ma klucze do każdego z mieszkań, ale o ile w przypadku innych lokatorów posuwa się do – powiedzmy – niewinnych złośliwości, tak dla dla Clary – radosnej dziewczyny, pełnej samoakceptacji, przyszykował okrutny plan. Codziennie wchodzi do jej mieszkania, usypia ją chloroformem i realizuje swoje obrzydliwe scenariusze, licząc, że zetrze uśmiech z twarzy rudowłosej piękności. Kiedy jego metody nie przynoszą skutku, Cillian postanawia wprowadzić w życie dużo bardziej brutalne przedsięwzięcia. 

 
Wzdrygałam się czytając tę książkę. Intryga została utkana bardzo subtelnie, zaczyna się bardzo niewinne, ale z każda stroną poznajemy coraz mroczniejsze czyny głównego bohatera, jak również jego interakcje z mieszkańcami apartamentowca. Działania konsjerża przerażały mnie, czułam się tak, jakby to pod moim łóżkiem spędzał długie godziny, śledząc każdy mój ruch, notując w pamięci każde słowo, a wszystko po to, aby w odpowiednim momencie obrócić je przeciwko mnie. Nagle powiedzenie „mój dom, moja twierdza” przestało mieć rację bytu. Granica prywatności i bezpieczeństwa została brutalnie przekroczona, co więcej, okazało się, że dogodne zbiegi okoliczności i szczęśliwe zakończenia sprzyjają tylko psychopatom.
 

Powieść Aleberto Martiniego – hiszpańskiego producenta i scenarzysty filmowego - maksymalnie podkręca emocje, i nawet nie tyle czynami Cilliana, chociaż te jak najbardziej do perfidnych należą, co jego słowami i wizjami stworzonymi przez chory umysł. W moim odczuciu Cillian jest jedną z najokrutniejszych i najobrzydliwszych postaci z jakimi miałam do czynienia, to co wyczynia nie tylko jest chore, jest brudne i plugawe. W grze konsjerża zostają przekroczone wszelkie zasady moralne, w tej historii nie ma światła, jest tylko duszna atmosfera apartamentowca, w którym działa zły człowiek, zainspirowany cierpieniem i zadawaniem udręki. Czytanie tej książki boli, ale może to i dobrze, bo uświadamia, że zło niekoniecznie kryje się pod szpetotą, i nie zawsze jego celem jest szatkowanie i cięcie, zaznaczam, że w tej powieści nie ma fizycznego torturowania, czy jakichś spektakularnych mordów, to zadawanie bólu psychicznego z którym niełatwo jest walczyć, co gorsze ten rodzaj znęcania się wydaje się tak bardzo realny, że Cillian zaczyna mieć znajome kształty.


Jak wspomniałam powyżej, ekranizacji książki podjął się Jaume Balaguera i Paca Plaza reżyserzy filmu [Rec], zaś Alberto Marini napisał scenariusz i był współproducentem „Słodkich snów”. W książce znajduje się prolog Jaume Balaguera w którym wyjaśnia, jak doszło do powstania filmu i dlaczego zmieniono niektóre postacie i pewne wątki, w tym m.in. miejsce wydarzeń – z zimnego Nowego Jorku przeniesiono się do gorącej Barcelony. Szczerze, niespecjalnie mi się to podobało, ale nie mogę powiedzieć, że ten pomysł nie wypalił. Film, jak to hiszpańskie produkcje, ma swój specyficzny klimat, obraz jest trudny w odbiorze, to kino nie dla każdego, ale fanów ciężkich fabuł na pewno zachwyci i mocnymi scenami, i niezwykłym dźwiękiem. 

 

Jaume Balaguera napisał „obejrzyjcie film i przeczytajcie powieść, w dowolnej kolejności, bo jest bez znaczenia, od czego zaczniecie i ile razy to zrobicie. Tak czy inaczej, wpadniecie w niewidzialną sieć naszego bohatera.” [str. 8]

Moja rada, pierwsze powieść, później film, nie dlatego że jedno jest lepsze od drugiego, nie, po prostu książka jest bogatsza w wątki, w przemyślenia Cilliana, ma zdecydowanie więcej głębi, co pozwala dużo lepiej poznać konsjerża. Oczywiście polecam i książkę, i film, ale na pierwszy rzut zdecydowanie powinna pójść powieść. 


"Słodkich snów"
W filmie występują: Luis Tosar - Cillian/Cesar Marta Etura - Clara, Alberto San Juan - Marcos 
Czas: 102 minuty 
Reżyseria: Jaume Balaguero 
Gatunek: Horror, thriller
Produkcja: Hiszpania

Umieszczone na stronie zdjęcia pochodzą z Filmwebu i ze studentnews.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.