Samulka. Kinga Facon

Kinga Facon

SAMULKA

Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: 2 marca 2016
Stron: 296
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 5/10 - przeciętna






Ewa ma trzydzieści lat i cierpi na poważne zaburzenia depresyjno-lękowe. Między innymi z tego powodu przeprowadziła się do małej miejscowości Samulki. W nowym, idyllicznym miejscu próbuje ułożyć sobie życie, co nie jest łatwe. Przeszłość daje się jej mocno we znaki, a introwertyczny charakter nie ułatwia kontaktu z miejscowymi, choć Ci bardzo chętnie przyjęliby ją do swego grona. Jednak dziewczyna woli czas spędzać na rozmowach z książkowymi bohaterami i w towarzystwie swojego czworonożnego przyjaciela, który jest najlepszym antidotum na jej smutki.

Ewa to postać, którą teoretycznie szybko można polubić, ponieważ wpisuje się w schemat ujmującej osoby, która uwielbia książki przez większość lubiane, jak choćby "Dzieci z Bullerbyn" czy "Anię z Zielonego Wzgórza". Kocha słodycze, kolor lawendowy, i wieczory w towarzystwie czekolady i dobrej powieści. Wydaje się, że byłaby z niej idealna przyjaciółka. Niestety nie polubiłam jej, bo nie dała mi takiej szansy. Ewa nie lubi rozmawiać z ludźmi, a jeśli już dochodzi do jakiejś konfrontacji, to wypowiada się lakonicznie. Bywa burkliwa, czasami ironiczna. W każdym razie jak ognia unika bliższych kontaktów. W sielskiej Samulce jest jak postać z innej bajki, szara, smutna i nieprzystępna, dlatego trudno mi zrozumieć, że mieszkańcy tak do niej lgnęli. Narzekam na Ewę, ale mam wrażenie, że jej charakterystyka bardzo dobrze oddaje osobę z problemami psychicznymi, choć nie do końca pasuje mi to do charakteru jej pracy, gdyż księgowość wymaga dokładności i trzeźwego umysłu, no a Ewa...  bywa gapowata i ma problemy z byciem sama ze sobą. Na szczęście mieszkańcy miasteczka staną się ratunkiem dla Ewy.


Wyrozumiałość i chęć pomocy mieszkańców wobec Ewy jest wielka, widać to dobrze na przykładzie jej szefowej, która bardzo jej pobłaża, w zachowaniu sprzedawców, sąsiadów, a nawet nieznajomych, których Ewa często uważa za zboczeńców, cóż, taka to już jej natura. Tym większe jej zaskoczenie, gdy jeden z ich stanie się bliski jej sercu. Samulkowianie, przynajmniej ci w otoczeniu Ewy, to ludzie głęboko wierzący, na dodatek bardzo bezpośredni i wrażliwi. Dlatego - mimo oporów bohaterki - włączają ją w życie parafii. Najczęściej ma to miejsce w przykościelnej kawiarence, gdzie Ewa ma okazję nie tylko zjeść pyszny deser, ale  przyjrzeć się bliżej nowym znajomym i poznać grafik uroczystości w kościele. Przebywanie wśród ludzi wierzących sprawia, że jej serce ponownie otwiera się na Boga. Do tego stopnia, że jak pomodliła się o czerwoną sukienkę, to chwilę później weszła do sklepu, w którym wisiała dokładnie taka sukienka, jakiej potrzebowała. 

Zdecydowanie wątek wiary w tej powieści jest motywem dominującym. Nie będę go analizować, bo uczucia z nim związane są subiektywne. Na pewno warto mieć na uwadze to, że Kinga Facon, przynajmniej z tego co wiemy z wydawniczej notki, jest byłym lekarzem medycyny, który dla rodziny zrezygnował z wykonywania zawodu i obecnie m.in. jest doradcą życia rodzinnego i trenerką metod NPR. Z całą pewnością wiara dla autorki jest bardzo znacząca, co przekłada się na losy bohaterów, ale tak jak wspomniałam wcześniej, to już jest indywidualne odczucie. Mnie głównie w tej książce raził tok fabuły. Oczekiwałam zaskakującej i wzruszającej historii, która głęboko mnie poruszy i dostarczy impulsów do przemyśleń. Niestety frazesy wtłoczone w nieciekawą, pozbawioną zwrotów akcji historię, której wydarzenia, a najczęściej są to obserwacje i przemyślenia Ewy, toczą się w kilku miejscach, na dodatek nieustannie się powtarzających, nie zrobiły na mnie wrażenia. Poza tym nie podobało mi się, że ważnemu tematowi dobrano sielskie i beztroskie tło, w którym Ewa ze swoimi ciemnymi myślami i niedostępnością raziła po oczach. Było to dla mnie uproszczone przedstawienie zagadnienia religii w życiu człowieka. Nie chodzi też o to, że temat wiary potrzebuje powagi i patosu, ale o to, że go spłycono i polukrowano.  W mojej ocenie "Samulka" to odrealniona i nieskomplikowana powieść, której przekaz jest bardzo jasny - wiara, nadzieja, i miłość, to wartości, które dają szczęście na ziemi i w niebie. Jeśli lubicie tego typu proste historie, to krótka opowieść o losach Ewy na pewno się Wam spodoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.