Tajemnice podświadomości

Lars Kepler

HIPNOTYZER

Wydawnictwo: Czarne
Wydanie: II
Data: 2013
Stron: 632
Oprawa: Miękka
Okładka filmowa, na zdjęciu Mikael Persbrandt odtwórca roli Erika Marii Barka 




 
Przypadki rządzą naszym żywotem, gdyby nie VOD (taka, tam reklama) nie dowiedziałabym się o „Hipnotyzerze”, a tak moją uwagę przykuł niepokojący trailer. Oczywiście nie miałam wtedy pojęcia, że film został zrealizowany na podstawie powieści Larsa Keplera. Kilka dni później do księgarni przyszła młoda dziewucha, która zapytała mnie o „Hipnotyzera”. Trwałam w tym czasie w szale podręcznikowym, więc zanim się ogarnęłam, zaczęła mi opowiadać o tym, że w telewizji zobaczyła zapowiedź filmu i jest tak zaintrygowana produkcją, że namierzyła powieść, która była inspiracją producentów i koniecznie musi ją przeczytać. Jak mus, to mus. Książkę udało się zamówić i wyobraźcie sobie, jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy parę dni później, ta młoda osóbka, zadzwoniła do mnie i z ekscytacją zaczęła opowiadać o „Hipnotyzerze”. Wpadłam po uszy, a że koleżanki w pracy mam rewelacyjne, to dostałam od nich tę właśnie powieść. Prywatny wywód był tyci dygresją na temat, jak to przypadki chodzą po ludziach, przejdę teraz do konkretów.


Pan i Pani Ahndoril
Lars Kepler to pseudonim znanych szwedzkich pisarzy, małżeństwa Alexsandra Ahndoril i Alexandry Coelho Ahndoril (czyżby kolejny przypadek: Alexsander i Alexandra? Nie wspominając już o Coelho). „Hipnotyzer” jest początkiem serii kryminalnej, w której prym wiedzie komisarz Joona Linna (kolejny ulubieniec zaraz po Harrym Hole). Pierwsza książka państwa Ahndoril, odniosła w Szwecji tak wielki sukces, że jej prawa sprzedano do 32 krajów, powstał też film na jej podstawie. Triumf powieści był tak ogromny, że zrodziły się kolejne części: „Kontrakt Paganiniego” i „Świadek”. Oba tytuły trafią na ekran. Zaczęłam już polowanie na te książki, ale póki co zamierzam zachwalać „Hipnotyzera”, powieść rewelacyjną, ale niełatwą.

Książka ma wielowątkową i skomplikowaną fabułę. Zaczyna się mocnym akcentem – brutalnym zabójstwem. Ginie małżeństwo i ich kilkunastoletnia córka. Cudem udaje się przeżyć piętnastoletniemu Josefowi, chłopak jest w stanie krytycznym. Komisarz zajmujący się śledztwem, dzwoni do Erika Marii Barka – hipnotyzera, którego dramatyczne doświadczenia z przeszłości, zmusiły do porzucenia praktyki - z prośbą o podjęcie próby komunikacji z chłopcem, ponieważ istnieje obawa, że zabójca może dybać na życie starszej siostry Josefa. Bark wzbrania się jak może, traumatyczne wspomnienia nie pozwalają mu podjąć wyzwania, jednak przekonują go argumenty Komisarza Linny. Niestety wskutek podjętych działań, uruchamia się ciąg dramatycznych zdarzeń, życie wielu ludzi będzie poważnie zagrożone.  


Na początku miałam problem z tą powieścią. Za żadne skarby nie mogłam się w nią wciągnąć, mimo że wstęp jest szalenie intrygujący, to liczne dygresje, niezrozumiałe wspomnienia, i nużący klimat, ekstremalnie mnie spowalniały. Na szczęście po kilku rozdziałach złapałam bakcyla, tak wielkiego, że zarwałam noc, żeby tylko poznać zakończenie tej historii. I cóż mogę napisać, podobało mi się ogromnie. W mojej ocenie jest to bardzo dobra lektura, co prawda momentami jest nierówna, a ilość zamieszczonych w niej motywów może osłabić naszą zdolność absorbowania informacji, jednak zagadkowa intryga i  f e n o m e n a l n i e przygotowane psychologiczne tło, zagłusza pewne niedociągnięcia. Poza tym książka zawiera wiele ciekawych elementów, jak choćby nawiązanie do gry w Pokemony, no tego to chyba jeszcze nie było. Znajdziemy też interesujące relacje z seansów hipnotycznych, wkroczymy w koszmary z przeszłości, posmakujemy ciętego, dosadnego języka, a także doświadczymy wielkiego smutku i wściekłości. Podczas czytania towarzyszy klimat przygnębienia; jest zimno, ciemno i przerażająco, no ale w końcu mamy środek grudnia, bohaterami targają silne emocje, a okrutny zabójca z pasją szatkuje swoje ofiary. Żeby doświadczyć jeszcze większego dramatu sytuacji, autorzy tworzą soczyste opisy z miejsca zabójstw, a i detektywistyczne podchody nasączają niemałą atmosferę strachu. „Hipnotyzer” to psychologiczny thriller pełną gębą, z wybitnie dobrą fabułą i mistrzowskim nastrojem, jeśli przymkniecie oko na pewne wpadki, to dostaniecie znakomitą powieść, po której niełatwo jest się podnieść. 

 Zagadka. Co mogłam zrobić kilka godzin po przeczytaniu książki? 
.
.
.
Obejrzeć film "Hipnotyzer", reżyseria - Lasse Hallström, produkcja - Szwecja

Z bólem serca stwierdzam, że film ogromnie mnie rozczarował, po godzinie seansu już nie mogłam na niego patrzeć, dlatego że, nie wiem kto w machinie produkcyjnej jest najważniejszy scenarzyści czy reżyser, pozwolono sobie zmienić to, co najistotniejsze. Scenariusz to swobodna interpretacja powieści, bardzo swobodna. Intryga została poprowadzona całkiem inaczej niż w książce, Boże! nawet zakończenie jest inne. Film jest powierzchniowy, brakuje mu głębi psychologicznej, i co gorsze komisarz Linna jest nijaki, no jak tak można było zrobić?! 

Wiem, że odbiór tego filmu byłby całkiem inny, gdybym nie przeczytała książki. Wtedy zapewne cieszyłabym się tajemniczą fabułą, ponurym klimatem i subtelnym przesłaniem, że najważniejsza w życiu jest rodzina. Jednak nie potrafię, bo posmakowałam doskonałej prozy Keplera i poznałam, jak za pomocą niewyszukanych dialogów i emocjonującej fabuły, można przenieść się w chłodne skandynawskie tereny.



 Więcej na 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.