MAKABRYCZNA GRA
Wydawnictwo: G+J
Rok wydania: 2008
Stron: 392
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Moja ocena: 7/10 - bardzo dobra
Sebastian Fitzek jest niemieckim pisarzem, którego książki zdobywają coraz więcej fanów (m.in. Kolekcjoner oczu, Pasjonat oczu, Terapia, Śmierć ma 143 cm wzrostu) Mnie zachwyciła jego powieść "Klinika", dlatego bez ociągania zabrałam się za "Makabryczną grę". Ku mojemu zaskoczeniu dłuuugo się do niej przekonywałam.
W pewnym momencie nawet miałam jej dość, ale - chociaż raz mój
upór do czegoś się przydał – okazało się, że jest to bardzo
dobra książka, która gwarantuje świetną rozrywkę, o ile pokona
się nużący wstęp. Szczerze, to historia z „Makabrycznej gry”
przypomina mi film „Szybcy i wściekli 7”, choćby dlatego że ma
ciekawą fabułę, dobrą obsadę, sporo akcji,
niesamowite dialogi, i dostarcza wielu emocji, ale
jak się przyjrzeć temu bliżej, to intryga jest naciągana, logika zawodzi, a treść przeładowana jest ogromem
zdarzeń. Mimo to powieść połyka się w
momencie, ponieważ Fitzek stworzył thriller psychologiczny, który nie
tylko niepokoi, ale jest tak dynamiczny, że gwarantuje ekscytujące
wrażenia, a wszystko za sprawą szaleńca, który zabarykadował się
z zakładnikami w budynku rozgłośni radiowej.
Psychopata ma konkrety plan. Zamierza z mieszkańcami Berlina zagrać w grę. Planuje losowo wybrać numer telefonu, a gdy właściciel numeru po odebraniu poda właściwe hasło, to uwolni zakładnika, jeśli hasło będzie niepoprawne – zabije jedną osobę. Spokojny, ale zdecydowany głos szaleńca brzmi w tysiącach mieszkań, biurach, i urzędach. Miasto ogarnia panika, do akcji wkracza oddział komandosów. Ściągnięta zostaje też Ira Samin znana psycholog kryminalna i negocjator. Niestety Ira jest w kiepskiej kondycji psychicznej i fizycznej, nie powinna prowadzić negocjacji, ale wydarzenia przyjmują tak zaskakujący obrót, że chcąc nie chcąc będzie musiała stawić czoło porywaczowi, który ma bardzo nietypowe żądanie.
Prolog książki jest intrygujący, ale po nim następuje kilka rozdziałów, które mogą stać się przyczyną bólu głowy. Głównie dlatego, że historia wydaje się być drętwa i przegadana. Teoretycznie jest poprawnie. Mamy bohaterkę, z trudną przeszłością, która w dniu przejęcia przez popaprańca stacji radiowej, planuje popełnić samobójstwo, co już samo w sobie stanowi nie byle jaki wątek. I jest szaleniec – mężczyzna, który ma określony cel i aby go osiągnąć nie boi się użyć wszelkich dostępnych środków. Tylko że zanim dojdzie się do ekscytujących wydarzeń, to trzeba wgryźć się w tematy – na pierwszy rzut oka – ze sobą niepowiązane, beznamiętne, co więcej typowe, bo czego możemy się spodziewać po konfrontacji negocjatora i terrorysty? Sadziłam, że nic nowego... Myliłam się.
Fitzek stworzył niesamowitą, nieszablonową intrygę, w której nic nie jest takie, jakim się wydaje. To gra nie tylko ze słuchaczami, ale też czytelnikami. Co chwilę podrzucane są ślady, po których trzeba dojść do celu, tyle że zanim tam się trafi, to należy pokonać liczne ścieżki, prowadzące w świat mafii, zabójców, wielkich namiętności, i rodzinnych dramatów. Będzie też sporo szokujących treści, sam fakt, że bohaterowie będę musieli zdradzić swoje bolesne tajemnice na antenie radiowej sprawi, że silniej zabije serce. Ekscytacja towarzyszyć będzie również przy spektakularnych akcjach komandosów i dramatycznych wydarzeniach, w które wplątane zostaną postronne osoby. Co tu dużo mówić, historia jest bardzo emocjonalna, samo przez się wciąga w wir wydarzeń i absorbuje myśli. Wszystko byłoby idealnie, gdyby na finiszu autor nie przesadził z rzewnymi, wręcz melodramatycznymi motywami, które raczej wywołują konsternację niż roztkliwienie. Mimo to uważam, że „Makabryczna gra” jest bardzo dobrą, rozrywkową powieścią, która dostarcza silnych wrażeń. Mnie Sebastian Fitzek nie zawiódł, zapominam o tym niefartownym początku, dlatego moja przygoda z jego twórczością nadal trwa. Was również zachęcam do poznania jego książek.
Psychopata ma konkrety plan. Zamierza z mieszkańcami Berlina zagrać w grę. Planuje losowo wybrać numer telefonu, a gdy właściciel numeru po odebraniu poda właściwe hasło, to uwolni zakładnika, jeśli hasło będzie niepoprawne – zabije jedną osobę. Spokojny, ale zdecydowany głos szaleńca brzmi w tysiącach mieszkań, biurach, i urzędach. Miasto ogarnia panika, do akcji wkracza oddział komandosów. Ściągnięta zostaje też Ira Samin znana psycholog kryminalna i negocjator. Niestety Ira jest w kiepskiej kondycji psychicznej i fizycznej, nie powinna prowadzić negocjacji, ale wydarzenia przyjmują tak zaskakujący obrót, że chcąc nie chcąc będzie musiała stawić czoło porywaczowi, który ma bardzo nietypowe żądanie.
Prolog książki jest intrygujący, ale po nim następuje kilka rozdziałów, które mogą stać się przyczyną bólu głowy. Głównie dlatego, że historia wydaje się być drętwa i przegadana. Teoretycznie jest poprawnie. Mamy bohaterkę, z trudną przeszłością, która w dniu przejęcia przez popaprańca stacji radiowej, planuje popełnić samobójstwo, co już samo w sobie stanowi nie byle jaki wątek. I jest szaleniec – mężczyzna, który ma określony cel i aby go osiągnąć nie boi się użyć wszelkich dostępnych środków. Tylko że zanim dojdzie się do ekscytujących wydarzeń, to trzeba wgryźć się w tematy – na pierwszy rzut oka – ze sobą niepowiązane, beznamiętne, co więcej typowe, bo czego możemy się spodziewać po konfrontacji negocjatora i terrorysty? Sadziłam, że nic nowego... Myliłam się.
Fitzek stworzył niesamowitą, nieszablonową intrygę, w której nic nie jest takie, jakim się wydaje. To gra nie tylko ze słuchaczami, ale też czytelnikami. Co chwilę podrzucane są ślady, po których trzeba dojść do celu, tyle że zanim tam się trafi, to należy pokonać liczne ścieżki, prowadzące w świat mafii, zabójców, wielkich namiętności, i rodzinnych dramatów. Będzie też sporo szokujących treści, sam fakt, że bohaterowie będę musieli zdradzić swoje bolesne tajemnice na antenie radiowej sprawi, że silniej zabije serce. Ekscytacja towarzyszyć będzie również przy spektakularnych akcjach komandosów i dramatycznych wydarzeniach, w które wplątane zostaną postronne osoby. Co tu dużo mówić, historia jest bardzo emocjonalna, samo przez się wciąga w wir wydarzeń i absorbuje myśli. Wszystko byłoby idealnie, gdyby na finiszu autor nie przesadził z rzewnymi, wręcz melodramatycznymi motywami, które raczej wywołują konsternację niż roztkliwienie. Mimo to uważam, że „Makabryczna gra” jest bardzo dobrą, rozrywkową powieścią, która dostarcza silnych wrażeń. Mnie Sebastian Fitzek nie zawiódł, zapominam o tym niefartownym początku, dlatego moja przygoda z jego twórczością nadal trwa. Was również zachęcam do poznania jego książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.