Sucha sierpniowa trawa, Anna Jean

Anna Jean


SUCHA SIERPNIOWA TRAWA

Wydawnictwo: Black Publishing
Data: 2014
Stron 299
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 6/10 – dobra



W upalny sierpniowy dzień trzynastoletnia Jubie wraz z mamą i rodzeństwem opuszcza rodzinne strony w Północnej Karolinie, aby odpocząć i poszaleć u wujka mieszkającego na Florydzie. Rodzinie Wattsów towarzyszy czarnoskóra Mary – pomoc domowa, którą Jubie darzy wielkim uczuciem. Dla dziewczynki Mary jest synonimem domu, ciepła i miłości; ta kobieta ją utula, pociesza gdy ojciec furiat przekracza granice wymierzania kary, i cierpliwie tłumaczy, kiedy inni nie chcą tracić na to czasu. Wyruszające w podróż kobiety nie przypuszczają, że lato 1954 roku będzie dla nich okresem dramatów i wielkich zamian. 

Kiedy zaczęłam czytać „Suchą sierpniową trawę” Anne Jean, książkę, powiedzmy szczerze, niezbyt wyrafinowaną, bo nie wyróżnia jej ani urzekający styl, ani oryginalna koncepcja, to zaczęłam zastanawiać się, dlaczego ta powieść ma takie wzięcie, odpowiedź jest bardzo prosta, ponieważ autorce udało się, w oparciu o własne wspomnienia i doświadczenia, stworzyć niezwykle emocjonalną historię, poruszającą ciągle aktualny i dotkliwy problem rasizmu. Włos się jeży i nóż w kieszeni otwiera, kiedy czyta się o segregacji rasowej. Współczesnym ludziom trudno zaakceptować to, że jeszcze 60 lat temu - w Ameryce, obecnie świecie wolnych ludzi - biali i czarni korzystali z oddzielnych szkół, toalet, ławek, przedziałów czy restauracji, że człowieka innego koloru niż biały można było bezkarnie poniżyć i uderzyć, to było w porządku, faux pas było traktowanie czarnoskórych jak równych sobie. I właśnie ta szokująca prawda historyczna plus wiernie oddane cechy ówczesnych realiów z wyraźnym podkreśleniem różnic klasowych, połączone ze wzruszającą i zarazem bulwersującą historią rodziny uchodzącej za idealną, tworzą emotywny obraz, wobec którego nie sposób być obojętnym. Szczególnie że na tym tle wyróżnia się wrażliwa nastolatka, która nie potrafi zaakceptować pewnych faktów, a zwłaszcza tych dotyczących uprzedzeń wobec drugiego człowieka, i mimo że jej dziecięca natura nie radzi sobie z pewnymi zjawiskami, to jednak Jubie rozumie więcej niż innym się wydaje i ten czas, to upalne lato jest dla niej, ale też dla innych, czasem przemiany, pewnej mentalnej metamorfozy.

Powieść Anne Jean nie zaskakuje scenariuszem, bo motyw segregacji rasowej przewija się w wielu innych lekturach, i mniej więcej każdy wie czym to pachnie, jednak to, co czyni tę książkę udaną, to gracja i wyczucie z jakim autorka przedstawiała historię Wattsów i problem rasizmu, który  wyjątkowo wyraziście został ukazany w zachowaniach bigoteryjnego, nietolerancyjnego  społeczeństwa. Poza tym, w tej poruszającej opowieści nie brakuje niedomówień i ciężkiego klimatu charakterystycznego dla prowincji Północnej Karoliny, mnie trochę uwierał prosty, niefinezyjny styl pisania Anne Jean, ale podejrzewam, że większość osób doceni niewyszukany język, w końcu narratorką jest trzynastoletnia dziewczynka. Sądzę, że dopóki będzie istnieć problem rasizmu, to tego typu historie, nawiązujące do tolerancji i szacunku, zawsze będą wywoływać poruszenie, dlatego jeśli interesuje Was tematyka segregacji rasowej na terenach Południowej Ameryki w latach 50. XX wieku, to ten tytuł powinien spełnić Wasze oczekiwania. 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.