Jon McGregor
NAWET PSY
Wydawnictwo: Czytelnik
Data: 2012
Stron: 296
Jon
McGregor to diabelnie utalentowany brytyjski prozaik, autor trzech
książek „If Nobody Speaks of Remarkable Things”, „So Many Ways to Begin” i „Nawet psy”, każda z tych powieści
nominowana była do Bookera, najważniejszej nagrody literackiej
Wielkiej Brytanii. Pisarz rokuje wielkie nadzieje, tym bardziej, że
bardzo skutecznie zbiera kolejne nagrody, wyróżnienia i nominacje.
Jego
trzecia powieść „Nawet psy” to tekst, który poraża swoją
mocą. Książka opowiada o grupie ludzi, balansującej na cienkiej
linii, żyjących na granicy życia i śmierci, o bezdomnych,
narkomanach i alkoholikach. Zepchnięci na margines społeczeństwa
żyją od działki do działki: kokaina, heroina, cokolwiek... co
sprawi, że na chwilę odlecą, zapomną. Niestety ich egzystencja
jest niepewna, w każdej chwili ich droga życia może się
zakończyć i właśnie w takim momencie poznajemy Roberta –
alkoholika, który dokonał żywota w swoim pustym, obdartym,
śmierdzącym domu.
„Drzwi
wyważyli, jest koniec grudnia, i wynoszą ciało. Powietrze zimne,
dokuczliwe, niebo karci stalowym spojrzeniem sinawego oka, drzewa
wybielone na kość zmrożonym blaskiem słońca. Stoimy grupką przy
zaryglowanych drzwiach”
Stoimy
grupką – to głos narracji, nadający powieści uroczysty nastrój.
Możemy spekulować, kim lub czym jest ten chór narratorów,
zakładamy że to znajomi Roberta, duchy, gdyż nikt ich nie widzi,
nie słyszy, mają czas świata.
Ta
książka to podróż w czasie i przestrzeni. Widzimy ciało Roberta,
w momencie kiedy odnajduje go policja i kiedy jest przewożony do
kostnicy. Teraźniejszość miesza się z przeszłością. Dzięki
wyjątkowej narracji poznajemy kilka osób - mieszkańców Anglii –
blisko związanych ze zmarłym. Przyjaźń to nie jest właściwe
słowo na określenie ich relacji, przypadkowo powstała między nimi
specyficzna więź. Dosadne jednak bardzo trafne określenie menel,
bardzo do nich pasuje. Zaniedbani, uzależnieni osobnicy, połączeni
podobnym losem, żeby przeżyć żebrzą, kradną, lub „przyklejają”
do kogoś kto odebrał zasiłek. Biorąc kolejną działkę doznają
„małej śmierci” i zapominają o lękach, troskach, samotności,
przez ułamek sekundy czują się dobrze.
„Czujecie
się dobrze, czujecie się w porządku(...). A potem wstajesz i
robisz to na nowo, za każdym razem(...).Co innego możemy robić”
„Nawet
psy” to bardzo przejmująca i wyjątkowa książka. Powieść
ma bardzo interesującą konstrukcję, lekki chaos, duże akapity, a
do tego mnóstwo niedokończonych zdań. Zakładam, że autor
bezgranicznie zaufał swoim czytelnikom, wierząc w ich zmysł i
trafność formułowania myśli, gdyż każde takie zdanie pozwala na
dopowiedzenie swoich myśli.
McGregor
posługuje się bogatym językiem, często dość mocnym i szorstkim,
jego pisarski warsztat jest bez zarzutu. Treść jest bardzo
empatyczna, opisywana historia jest bardzo autentyczna, obfituje w
wiele drastycznych scen, które – miałam takie wrażenie –
zmuszają czytelnika do szerszego spojrzenia na problem (tym
bardziej, że tło społeczne wydarzeń jest bardzo wyraźne) i
wprowadzają go na inny stan postrzegania, bardziej wrażliwszy,
bardziej wyostrzony. Klimat powieści jest przygnębiający, duszny,
w treści nie znajdziecie ani grama humoru, jest tylko smutek i
szarość... nieszczęście. Po lekturze tej książki człowiek
czuje się przygaszony.
Ta
unikatowa pozycja nie jet łatwą lekturą, jednak wywołuje tak
silne emocje, że trudno ją odłożyć. Czujemy się wręcz zmuszani
do kontynuowania czytania. Nawet po zakończeniu powieści nie sposób
o niej zapomnieć, w głowie kłębią się tysiące myśli. Zdecydowanie polecam, z całą
pewnością Jon McGregor to autor, którego warto zapamiętać i
oczywiście warto czytać.
Moja
ocena: -6/6
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję, wydawnictwu
Czytelnik, oraz portalowi Sztukater za jej udostępnienie.
Ale mi narobiłaś ochoty, troszkę nie moje klimaty, ale kusisz, oj kusisz ;)
OdpowiedzUsuńOoo, jaka wysoka ocena! Zachęciłaś mnie, lubię taki nastrój i tematykę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zgadzam się z Blueberry. Niby do końca nie jestem przekonana ale tak kusisz że jakże bym mogła przejść obojętnie obok tej książki ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, a przy tak pozytywnej recenzji nie można przejść koło niej obojętnie.
OdpowiedzUsuńFakt, ucapiłam ją. Niestety ucapiłam z mojej kieszeni,no dobra, nie całkiem z mojej (prezent) ale po cichu liczyłam, że dostanę ją do recenzji. No nic, ważne że zajmuje honorowe miejsce na półce.
OdpowiedzUsuńMolestuj Otwarte ile się da bo naprawdę warto ;D
Trochę się boję powieści poruszających problem alkoholizmu, jednak z drugiej strony coś mnie do niej przyciąga, po przeczytaniu tej recenzji. Prestiżowe nominacje do nagród również robią swoje :)
OdpowiedzUsuńPomysł idealny. Jak kocha to niech kupi (jakkolwiek głupio i płytko to brzmi) :P
OdpowiedzUsuńTo świetnie brzmi :)
UsuńBlueberry kaliber książki ciężki, ale warto, wato.
OdpowiedzUsuńIsadora jeśli lubisz ten typ książek to na pewno nie będziesz rozczarowana :). Pozdrawiam.
Gabi oczywiście, że warto się skusić, ta kawał dobrej chociaż trudnej literatury.
Prezent... kurde, ja na prezent nie mam co liczyć, ale coś się wymyśli w końcu od czego jest organ na M :D
Julia oczywiście, że nie można przejść obojętnie w końcu to McGregor :)
Matt dobra książka = multum emocji i to jest właśnie to :)
basz nie ma się co oszukiwać, że książka daje kopa, jest mocna i szczera, momentami boli serce, ale to dobra pozycja, możesz śmiało zaryzykować.
Nie miałam jej w planach, ale Twoja recenzja skutecznie mnie przekonała:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki, ale tak kusisz, że chyba dam jej szansę, bo inaczej będę mieć wyrzuty sumienia. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHa! Mogę się skusić
OdpowiedzUsuńNo właśnie strasznie się poczułam zaintrygowana. Nie słyszałam o niej do tej pory, a wydaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńKuszenie tak pozytywnymi recenzjami powinno byc surowo zabronione ;P Gdyby nie twoja recenzja, nawet bym nie usłyszała o tej pozycji! Jak mój biedny portfel przeżyje wydłużającą się z minuty na minutę listę książek do zdobycia?
OdpowiedzUsuńObawiam się że treść tej książki mocno by mnie przybiła, a ja i tak chodzę ostatnio zdołowana :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, mam mieszane odczucia co do tej książki. Może kiedyś w przyszłości przeczytam...
OdpowiedzUsuńNie czytałam podobnej książki, myślę że czas to zmienić
OdpowiedzUsuń