Gniew. Zygmunt Miłoszewski

Zygmunt Miłoszewski

GNIEW

Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2014
Stron: 404
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Moja ocena: 8/10 – rewelacyjna






Załamała mnie informacja o tym, że Miłoszewski kończy z pisaniem kryminałów, bo trudno mi było sobie wyobrazić, ba! nadal jest mi trudno zaakceptować, że „Gniew” kończy moje spotkania z Szackim. Ponieważ jest on moim ulubionym bohaterem, numerem jeden, który jest sprawiedliwy, ironiczny, dowcipny, a kiedy zajdzie potrzeba, to i sam siebie zbluzgać potrafi.

Gniew” - powiedzmy to głośno, może uwierzę, bo ciągle łudzę się, że to nie koniec – jest ostatnim tomem trylogii kryminalnej. W której po raz o s t a t n i możemy potowarzyszyć w pracy wybitnemu prokuratorowi Teodorowi Szackiemu, któremu na dłużej nie udaje się zagrzać miejsca w żadnym mieście. Była Warszawa w „Uwikłaniu”, był Sandomierz w „Ziarnie prawdy”, a tym razem jest Olsztyn. Miasto jedenastu jezior, które w oczach Szackiego jest szare, zimne, wilgotne, i wiecznie zakorkowane, jednym słowem nieatrakcyjne. Taka opinia nie jest zaskoczeniem, bo kto jak kto, ale nasz prokurator bywa mocno zrzędliwy, i na to trzeba przymknąć oko, albo trzeba go za to pokochać. Przechodząc jednak do sedna. Szacki w Olsztynie mieszka z Żenią i szesnastoletnią córką Heleną. Panie dają mu zdrowo do wiwatu, zresztą nie tylko one, nowa przełożona i bezkompromisowy asesor również nie ułatwiają mu życia. Swoje też robi sprawa, która na pierwszy rzut oka wydawała się Szackiemu niebywale banalna. Otóż w bunkrze koło szpitala miejskiego znaleziono stary szkielet, najprawdopodobniej przedwojenne szczątki, czyli typowe dla tego rejonu znalezisko, które zostało przekazane uczelni medycznej. W trakcie badań szkieletu pojawiają się wątpliwości co do pochodzenia kości. Informacje są tak zatrważające, że Szacki będzie musiał zmierzyć się z najtrudniejszym dochodzeniem w swoim życiu, śledztwem, które zmusi go do przewartościowania swojego życia.

Ten kto zna i lubi poprzednie książki Miłoszewskiego może być pewien, że i tym razem intryga jest na wysokim poziomie. Ten kto nie zna, niech bierze się za pierwszy tom, bo czeka na niego niezwykła przygoda z Szackim. Wiem, że prokurator to postać kontrowersyjna i zdarza się, że niektórym trudno żywić do niego sympatię, głównie dlatego że bywa perfidny i arogancki, ale warto dać mu szansę. Miłoszewski w moim odczuciu stworzył nie tylko charakterystycznego bohatera, który wraz z kolejnym tomem odrobinę się zmienia, co jest jak najbardziej naturalne, ale też w „Gniewie” skonstruował ciekawą fabułę, dotyczącą przemocy domowej, która - mam nadzieję - niektórym da do myślenie. Ponieważ pokazana jest przemoc, która nie dotyczy marginesu społecznego, ale zwykłego człowieka. Poznamy też różne rodzaje przemocy i jej skutki. Mnie cierpła skóra, jak czytałam o sprawach Szackiego. Temat przemocy domowej jest dla mnie, całe szczęście, abstrakcyjny. Nie jestem w stanie pojąć, jak można tak krzywdzić drugą osobę, a jeszcze bardziej nie mogę pojąć barku reakcji na przemoc, weźmy choćby na tapetę sytuację z kaliskiego sklepu, w którym matka publicznie biła i szarpała swojego ośmioletniego syna. Na zaistniałą sytuację nikt nie zareagował, szok!

Zapuszczam się na niebezpieczne tereny, ale chcę uzmysłowić, że ta powieść to nie tylko kryminalna szarada, ale też historia, która wymusza debatę na temat przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Jeśli zaś chodzi o stronę techniczną książki, to nie mam większych zastrzeżeń. Autor pisze lekko, interesująco i z humorem, teoretycznie bez przekombinowań, ale z ciekawymi porównaniami i celnymi uwagami. Dzięki czemu historia jest absorbująca i emocjonująca. Fabuła? Pewnie, że można się doczepić do tego, że w śledztwie Szackiego niektóre rzeczy dzieją się cudem, niekoniecznie wiadomo jak i dlaczego, ale jedno jest pewne, że prokurator, jak pomysłowy Dobromir, rozszyfruje zagadkę, a my z otwartą buzią będziemy zastanawiać się, jak on na to wpadł, ale ja to kupuję, mnie z tym dobrze.

Zapewne zauważyliście, że moja opinia jest czysto subiektywna, gdyż uwielbiam głównego bohatera, uwielbiam postacie drugoplanowe, które nie giną w blasku Szackiego, uwielbiam finezyjne wątki, a także zawiłości, humor i sarkastyczne uwagi, co tu dużo pisać trylogia o Szackim, to moja bajka. Tak wkręciłam się w tę historię, że momentami emocjonalnie nie wyrabiałam, ale... Miłoszewski podpadł mi za otwarte zakończenie, bo pozostałam w zawieszeniu i sama muszę sobie wykombinować co dalej. O ile normalnie nie przeszkadza mi taki zabieg, o tyle w przypadku Szackiego chcę wiedzieć więcej i dokładniej, a nie jest to możliwe, bo wykombinowałam kilka alternatywnych zakończeń, ale co jedno to gorsze. Cóż, jakoś muszę z tym żyć, mam jednak nadzieję, że kolejna powieść Miłoszewskiego również mnie zachwyci, gdyż nie mam ochoty żegnać się z tak utalentowanym pisarzem. Do dzieła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.