Jana
Wagner
PANDEMIA
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2014
Stron:
433
Oprawa:
Miękka ze skrzydełkami
Moja
ocena: 7/10 – bardzo dobra
Na
świecie nie dzieje się zbyt dobrze. Mam wrażenie, że ludzkość idzie w złym kierunku. Być może dlatego mocno
oddziałuje na mnie fantastyka postapokaliptyczna, która według mnie za kilka dziesięcioleci przestanie być fantastyką, a
stanie się realnym scenariuszem. Taki realistyczny przebieg kresu
ludzkości przedstawia „Pandemia”, powieść rosyjskiej pisarki
Jany Wagner.
Nie
spotkałam się jeszcze z rosyjskim wydaniem postapokalipsy, dlatego
czytanie tej książki było dla mnie ciekawym doświadczeniem,
ponieważ jest ona całkiem inna od komercyjnych historii, w których
główny bohater, a właściwie superbohater, sprytnie radzi sobie z
nadchodzącą apokalipsą. U Wagner tego nie znajdziemy. Autorka
postawiła na naturalizm, doskonały w swej prostocie, który ujawnia
się w niewymyślnym, niezwykle trafnym opisywaniu prozaicznych
rzeczy i zachowań.
Bohaterami
dramatu, bo ustalmy, że historia ma bardzo dużo z dramatu, powiedziałabym, że nawet więcej niż z postapokalipsy, jest
grupa znajomych, która po wybuchu pandemii nieznanej choroby,
przypominającej objawami grypę, zmuszona jest uciekać jak najdalej
od upadającej Moskwy. Choroba i upadek norm moralnych nie dają
szansy na przetrwanie. Ratunkiem wydaje się być malutka chatka na
wysepce na jeziorze w Karelii. Miejsce jest odosobnione i spokojne,
odległe od epicentrum choroby. Niestety żeby tam dotrzeć trzeba
pokonać setki kilometrów. W obecnym czasie kiedy woda, żywność,
i paliwo są w deficycie taka wyprawa jest ekstremalnie
niebezpieczna. Dla Anny, narratorki, podróż ta będzie wielkim wyzwaniem.
Bo nie tylko będzie musiała się zmierzyć z brutalną rzeczywistością, która deformuje normy moralne, ale
też przyjdzie się jej zmagać ze skomplikowaną relacją łączącą
jej męża z byłą żoną. Do tego dojdzie strach przez zarażeniem
i niepokój o ukochanego syna.
Wyprawa przez ogarnięte chorobą tereny budzi grozę. Surowość rosyjskiego
krajobrazu, mroźna zima, a także opustoszałe wsie, szybko rozprzestrzeniająca się choroba, i obrazy jak
z koszmaru, sprawiają, że dla uciekinierów podróż staje
się ekstremalnym przeżyciem. Chłody klimat przekłada się na
twarde i nieprzychylne charaktery bohaterów, których los zmusił do
wspólnej podróży. Można powiedzieć, że są oni na siebie
skazani. Dlatego mimo tragedii, która w pewien sposób powinna ich
jednoczyć, wychodzą animozje, uprzedzenia, i niechęć. W obliczu zagłady wydaje się
to niepoważne, odrobinę groteskowe i niepotrzebne. Jednak skupienie się
na emocjonalności bohaterów pokazuje ludzką naturę. Możemy się
oszukiwać, ale na to, żeby zmienić swoje spojrzenie na niektóre
tematy trzeba lat, wielu lat. Nasi bohaterowie nie mają na to czasu, mimo antypatii i pretensji muszą walczyć nie tylko z małostkowością, ale też z przejmującym lękiem. Pogodzenie ze sobą tak skrajnych emocji jest dla nich ogromnie trudne, zaś dla nas stanowi ciekawą psychoanalizę postępowań uwarunkowanych określonymi sytuacjami.
Dla niektórych czytelników niesnaski w grupie mogą
wydawać się głupie i pozbawione sensu, ale ukazanie tak
kontrowersyjnych portretów psychologicznych sprawia, że książka
jest autentyczna, bo przedstawia zwykłych ludzi, nie superbohaterów,
czy pewnych siebie macho, ale istoty tak prawdziwe, że w każdym z
nich możemy odnaleźć część siebie. Powieść
Jany Wagner jest
ciekawą alternatywą dla zachodnich powieści. Między innymi dlatego, że nie skupia się na
niesłychanych wyczynach bohaterów, ale na ich emocjach i
mentalności jednostki, grupy społecznej, narodu, począwszy od małostkowości, czepialstwa, aż po
zachowania determinujące instynkt przetrwania. Poza tym
zachwycające, surowe tło i prawdopodobny scenariusz zdarzeń
sprawia, że patrzymy na podróż ludzi walczących o życie z
bojaźnią. Nawet nie dlatego że warunki podróży im nie sprzyjają,
ale dlatego że wewnętrzny konflikt, jest bardziej zatrważający
niż epidemia choroby. Da mnie książka Wagner była wyjątkowa,
może dlatego że odrobinę przypominała mi „Drogę”
McCarthy’ego,
więc jeśli lubicie ten typ literatury to „Pandemia” będzie dla
Was idealna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.