Sarah
Jio
JEŻYNOWA
ZIMA
Wydawnictwo:
Między Słowami
Data
wydania: 24 września 2014
Stron:
320
Oprawa:
Broszurowa ze skrzydełkami
Moja
ocena: 8/10 – rewelacyjna
Stronię
od powieści dla kobiet, może dlatego że w teście na płeć mózgu
wyszło mi, że mam typowo męskie myślenie. Stąd też banialuki
charakterystyczne dla tego rodzaju historii bardziej mnie złoszczą
niż cieszą, ale są wyjątki. Do takich wyjątków zaliczają się
książki Sarah Jio, które mają w sobie na tyle duży czar, że mam
wrażenie, iż każda kolejna powieść tej autorki jest lepsza od
poprzedniej. „Marcowe fiołki” - podobały mi się, ale szału
nie było, „Dom na plaży” - bardzo mi się podobał, obyło się
bez większych zastrzeżeń, a „Jeżynowa zima” - jest
rewelacyjna, jestem nią zachwycona.
Punktem
wyjściowym historii jest dziwne zjawisko atmosferyczne, nagłe opady
śniegu w maju, zwane w żargonie meteorologicznym „jeżynową
zimą”. Claire, utalentowana dziennikarka, która obecnie
przechodzi osobisty dramat, ma napisać artykuł nawiązujący do
identycznej burzy śnieżnej w 1933 roku. Kobieta nie jest
przekonana do tego pomysłu, ale kiedy trafia na informację, że 77
lat temu, tego samego dnia co obecnie, zaginął trzyletni Daniel,
postanawia rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia, chociaż
szanse na znalezienie jakiegokolwiek śladu są znikome. Mimo to
Claire angażuje się w sprawę całym sercem. Szczególnie że bez
problemu wczuwa się w rolę Very, matki zaginionego chłopca.
W
tej powieści przeplatają się dwie dramatyczne historie kobiet,
wspomnianej Very i Claire. Z pozoru nic nie łączy tych bohaterek, ale
- wraz z rozwojem wydarzeń – pojawiają się przedziwne
powiązania. Ich los splata się ze sobą tworząc przecudowną i
wzruszającą kompozycję, która porusza najczulsze strony duszy.
Najprawdopodobniej dlatego że czyta się historie o kobietach,
których zrządzenie losu pchnęło na niecodzienne ścieżki, dając
im wiele, ale również wiele zabierając. Ten przypadek, a może
przeznaczenie, sprawił, że doświadczyły wielkiej namiętności,
wielkich wzruszeń, ale i psychicznych ran na całe życie. Sarah Jio
ubrała ich rozterki w ujmującą formę, tworząc dwie fantastyczne
czasoprzestrzenie, tę z lat 30. ubiegłego wieku, kiedy uboga Vera
próbuje wiązać koniec z końcem, walcząc o utrzymanie siebie i
swojego ukochanego syna, oraz tę współczesną, w której Claire
próbuje się zmierzyć z chłodem w swoim sercu, który powstał w
wyniku dramatycznego wypadku. Charakterystyka bohaterek jest
niezwykła, bo pomimo różniących je cech, wskazują na to, że bez
względu na mijające lata, epoki, tak naprawdę jesteśmy takie
same. Podobnie czujemy, podobnie marzymy i za tym samym tęsknimy. To
mnie najbardziej ujęło w tej powieści, trafność w ocenie
sytuacji, wrażeń, i prostota przekazu. Ponieważ historia sama w
sobie nie jest szczególnie wyrafinowana, ale - mimo podjętego
trudnego tematu - sporo jest w niej ciepła, nadziei, i wiary w
drugiego człowieka.
Mamy
piękny wrzesień, ale wieczory już chłodne, dlatego proponuję
przygotować sobie ciepluśki kocyk i ciepluśkie kakao, i zafundować
sobie spotkanie z „Jeżynową zimą”. Dla szczególnie wrażliwych
czytelniczek przydadzą się chusteczki, bo perypetie bohaterów,
znanych również z „Marcowych fiołków”, mogą powodować
niekontrolowany potok łez, ale nie ma tego złego... Absorbujący,
romans i liczne tajemnice rodzinne, w których kłamstwo połączyło
się z prawdą, tworząc przekłamany obraz rzeczywistości, są tak
porywające, że łzy wzruszenia łączą się ze śmiechem i
ekscytacją. Bardzo polecam.
Standardowo w książkach Sarah Jio można znaleźć tytuły piosenek, klasyków, jednym z nich jest piękna ballada "Stardust" w wykonaniu Nat King Cole. Znajomość książkowych utworów czyni z historii wyjątkowo klimatyczną opowieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.