Porwana. Róża Lewanowicz

Róża Lewanowicz

PORWANA

Wydawnictwo: Replika
Data: 2014
Stron: 472
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Moja ocena: 7/10 – bardzo dobra



Justyna i Łukasz Mayer to typowe małżeństwo, nie licząc tego, że Łukasz jest pracownikiem CBŚ. Na co dzień para wiedzie spokojny, aczkolwiek niepozbawiony problemów, rytm życia. Wszystko się jednak zmienia, kiedy na oczach męża  Justyna zostaje porwana. Zdarzenie jest szokujące, teoretycznie nie ma powodu dla którego, ktoś miałby porwać spokojną, niewyróżniającą się kobietę, pracownicę stołecznej korporacji. Mayerowie nie należą do bogatych ludzi, więc kwestia okupu nie wchodzi w grę. Policja zakłada, że być może porwanie związane jest z pracą Łukasza. Jednak w trakcie śledztwa wychodzą na jaw tajemnice skrywane przez Justynę, jak się okazuje ludzi chcących ją skrzywdzić jest całkiem sporo, a i sama porwana nie należy do przeciętnych osób.

Źródło
Porwana” jest bardzo udanym debiutem autorki ukrywającej się pod pseudonimem Róża Lewanowicz. Na początku sceptycznie podchodziłam do tej lektury, dość długo dojrzewała u mnie na półce, ale kiedyś trzeba było zacząć ją czytać, jak już zaczęłam, to nie mogłam się zatrzymać. Historia wciągnęła mnie maksymalnie, byłam ogromnie zainteresowana rozwojem wydarzeń i skrywanymi tajemnicami, poza tym, nie mogłam sobie wyobrazić, że taka szara myszka, jak Justyna, jest kobietą o wielu twarzach i tak szokujących przeżyciach. Moja niewiara brała się stąd, że początek książki przypomina delikatny obyczaj, w którym poznajemy Mayerów jako zwykłe małżeństwo, niczym nie wyróżniające się, a sama Justyna jawi się jako wrażliwa i bardzo sympatyczna kobieta, która jak się okazuje – wraz z rozwojem wydarzeń - ma liczne talenty, którymi nie pogardziłby nawet komandos. Muszę przyznać, że Justyna bardzo przypomina mi inną bohaterkę, Burą z „Invocato” Agnieszki Tomaszewskiej, nawet humor, żonglerka słowna, jak i druhowie Justyny – wyjątkowe oryginały, kojarzą mi się z nakręconą ekipą z Miasta Samobójców, więc jeśli ktoś czytał powieść Tomaszewskiej, to powinien już wiedzieć co go czeka w „Porwanej”, oczywiście mniej więcej, bo praca Lewanowicz nie nawiązuje do nadprzyrodzonych zjawisk i światów, a do bardzo realnych problemów dotyczących m.in. wojska i policji. 

Bardzo polecam powieść Róży Lewnowicz miłośnikom historii sensacyjnych i wielbicielom niecodziennych fabuł, ponieważ zaskoczeń w opowieści jest bez liku, może czasami trzeba przymknąć oko na irracjonalne rozwiązania, ale naturalność tej historii, dynamizm, dowcip i sympatyczni bohaterowie, sprawiają, że przyjmuje się książkę z całym jej dobrodziejstwem, w każdym razie ja ją  tak przyjęłam, co więcej chętnie przeczytałabym kontynuację „Porwanej”, bo zaskakujące i otwarte zakończenie, skłania od ciągu dalszego. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.