Bezcenny. Zygmunt Miłoszewski

Zygmunt Miłoszewski

BEZCENNY

Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2013
Stron: 496
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami


Moja ocena: 6/10 - dobra




Mam spory problem z ubraniem w słowa myśli po lekturze „Bezcennego”, m.in. dlatego że powieść nie jest taka, jaka bym sobie życzyła, a zaznaczam, że mam słabość do książek Miłoszewskiego. Bardzo lubię „Domofon” i uwielbiam serię z Szackim. Dlatego jestem w rozterce po „Bezcennym”. Nie oznacza to jednak, że książka jest zła, nic z tych rzeczy, ale historia jest w iście amerykańskim stylu, który niekoniecznie lubię, na dodatek intryga kręci się wokoło świata sztuki, z którym jestem na bakier, i dotyczy spisku na miarę światową, dodam, że w moim odczuciu spisku tak nieprawdopodobnego, że aż absurdalnego. I nie chodzi o to, że nie lubię dywagować na podrzucane mi tematy, dajcie mi newsa, że zajączek z wilkiem trzymając się za puchate łapusie wchodzą do lasu, a stworzę co najmniej sto wersji wydarzeń. Niemniej jednak nie znoszę, kiedy tworzy się intrygi oparte na motywie dotyczącym antyglobalistycznych zapędów jednego z wielkich państw. Nie chodzi o to, że są mało ciekawe, czy mało realne, ale boli mnie, gdy atrakcyjny temat zostaje przerysowany, tak jak w "Bezcennym", te przekombinowania sprawiały, że w niektórych momentach dopadał mnie żenujący śmieszek, i nie kupuję tego, że historia miała mieć ironiczny wydźwięk, ale przejdźmy do rzeczy.

Przez premiera RP zostaje powołany zespół, którego zadaniem jest odzyskanie wyjątkowego dziedzictwa - „Portretu Młodzieńca” Rafaela. Na czele zespołu stoi doktor Zofia Lorentz niepozorna blondynka, równie złośliwa co inteligentna, zajmująca się odzyskiwaniem skradzionych w Polsce dzieł sztuki. Pod jej komendę trafia Anatol Gmitruk emerytowany major Wojska Polskiego, specjalista do spraw wywiadowczych. Lisa Tolgfors – słynna złodziejka dzieł sztuki, obecnie odbywająca wyrok w polskim więzieniu, oraz marszand Karol Boznański jeżdżący najbardziej pieprzniętym samochodem sportowym świata. Grupa to wyjątkowa, absolutnie do siebie nie pasująca. Na szczęście, w chwilach zagrożenia, potrafią działać na najwyższych obrotach. Pech chciał, że ich tajna misja, wcale nie jest taka tajna. Ktoś jest przed nimi o krok i, co tu dużo mówić, próbuje ich wysłać na tamten świat. Okazuje się, że komuś bardzo zależy, aby obraz nie został odnaleziony. Ślady prowadzą do roku 1945, kiedy to Generalny Gubernator Hans Frank ukrył łupy, żeby wykupić swoją skórę. Niestety drogocenny skarb zaginął w tajemniczych okolicznościach. Podejrzanych jest kilku, w tym amerykańskie służby.

Bezcenny” co nieco przypomina powieści Dana Browna, ponieważ mnóstwo w nim odniesień do świata sztuki. Grupa powołana do odnalezienia obrazu Rafaela idzie po tropach różnych zagadek, a każda jedna stanowi początek kolejnej i tak aż do skutku. Poza tym często trzeba pokonać sporą ilość informacji/dywagacji nad historią sztuki, zwłaszcza tą z czasów II wojny światowej. Nie powiem, rozmowy ekipy Lorentz są ciekawe, wiele można się z nich dowiedzieć, szczególnie że prawdziwych faktów w nich nie brakuje. Niestety, momentami można na nich przysnąć, a co gorsze mimo zdobytej wiedzy nic, a nic się nie rozjaśnia. Zagadka słynnego obrazu jest tak zapętlona przez czas i przez licznych bohaterów, że grozi to ryzykiem pobłądzenia. W konsternacje mogą również wprowadzić niesamowite wydarzenia, głównie że często są tak nieprawdopodobne i efekciarskie, że aż śmieszne. Sadzę, że z tej książki mogłoby powstać całkiem niezłe kino akcji, o ile jest się w stanie przymknąć oko na to i owo, bo bohaterowie przechodzą samych siebie żeby sprostać zadaniu. Stąd też mamy oszałamiające strzelanki, niekiepskie wybuchy, imponujący pościg po zamarzniętym morzu, spektakularny włam, heroiczne wyczyny, niezobowiązujący seks, wielką miłość, i złamane serce. W tej przejaskrawionej historii nie brakuje też humoru, często z wąsami, ponieważ Lisa Tolgfors mimo że włada kilkoma językami, to polski jest jej znany tylko z więziennego żargonu, więc w jej wypowiedziach królują bluzgi, mnie one akurat bawiły, ale mam chore poczucie humoru. Mniej mnie bawiło rozwikłanie tajemnicy obrazu, ponieważ jest tak grubymi nićmi szyte, że opadły mi ręce. Nie zmienia to jednak faktu, że powieść Miłoszewskiego jest dobrą lekturą, często klimatyczną np. atmosfera chorwackiej wyspy jest niesamowita, zresztą tło wydarzeń jest przepiękne: lasy, morza, zasypane śniegiem dzikie tereny, to wszystko czaruje, ale cóż zrobić skoro nie przekonały mnie przesłanki „wrogiego obozu”. Na szczęście oryginalni bohaterowie, ich porywające dysputy, przede wszystkim ich obrzucanie się inwektywami, a także dynamika powieści i styl pisania autora, na tyle mnie kupiły, że „Bezcenny” był dla mnie zajmującą powieścią, taką z przymrużeniem oka.  Mimo to, nie chciałabym żeby pisarz poszedł w tym kierunku, zdecydowanie lepiej wychodzą mu kryminalne intrygi umieszczane w lokalnych klimatach, z Szackim w roli głównej. 

Ciekawy wywiad z Zygmuntem Miłoszewskim - klik. Pisarz wycenił prawa filmowe do książki. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.