Zanim zasnę. S.J. Watson

S.J. Watson

ZANIM ZASNĘ

Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2012
Stron: 407
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Moja ocena: 7/10 – bardzo dobra




Debiutancka powieść S.J. Watsona „Zanim zasnę” przeleżała u mnie na półce prawie dwa lata. Wiecie jak to jest, nie składało się. Dopiero ekranizacja zmobilizowała mnie do przeczytania książki. I jak już zaczęłam, to nie mogłam się zatrzymać, bo historia, mimo że nie należy do najdynamiczniejszych, zaskakuje oryginalnością. Skutecznie miesza w głowie, wzrusza i przeraża.

Bohaterką jest Christine, kobieta, która od przeszło dwudziestu lat budzi się jako... dwudziestokilkulatka. Codziennie jest zdezorientowana, bo odkrywa, że nie śpi sama. Obok niej leży jakiś mężczyzna, na dodatek sporo starszy i żonaty. Christine zazwyczaj próbuje sobie przypomnieć co wydarzyło się za nim wylądowała z nim w łóżku, jego łóżku, ale nie jest wstanie tego zrobić. Zakłada, że poprzedniego wieczoru musiała się nieźle wstawić. Kombinując jak wybrnąć z tej kompromitującej sytuacji, wpada do łazienki i tam przeżywa szok. Okazuje się, że nie poznaje swojej twarzy: pomarszczonej skóry i obwisłych policzków. Smutnymi oczami patrzy na nią kobieta mająca co najmniej czterdzieści parę lat. Christine zaczyna bezgłośnie krzyczeć, ale to nie koniec jej koszmaru. Chwilę później dowiaduje się, że nieznajomy to jej mąż Ben, a ona od lat cierpi na zanik pamięci, będący wynikiem tragicznego wypadku. Pamięta tylko jeden dzień, nic więcej. Dlatego ogromnym zaskoczeniem jest dla niej telefon od neurochirurga, który informuję ją, że w tajemnicy przed mężem pisze pamiętnik, dzięki któremu zapełnia luki w pamięci. Niepokojące jest to, że wspomnienia, które zapisuje, różnią się od informacji udzielanych przez Bena. Ewidentnie coś tu nie gra.

Cóż, zdecydowanie coś tu nie gra. Ktoś kłamie i to bardzo skutecznie. Jedynie zapiski Christine wydają się być prawdziwe, ale co z tego skoro jej mąż jest bardzo przekonujący, a zdobywane przez nią nowe dowody wcale nie rozjaśniają jej wspomnień. Są dwie możliwości: albo wyobraźnia płata jej figle albo Ben coś ukrywa. Pytanie tylko czy w obawie o jej emocjonalną destabilizację, czy też z bardziej osobistych pobudek. W tej historii nic nie jest oczywiste. Autor sprawia, że - podobnie jak bohaterka - gubimy się w domysłach. Sprawy nie ułatwiają flesze z przeszłości, zazwyczaj bardzo nieczytelne i mylące, ani zapiski z dziennika. Rozszyfrować przeszłości nie pomagają również wymijające odpowiedzi Bena, które dezorientują, sprawiają, że jego osoba jest niejednoznaczna. Czysty obłęd - nie sposób rozgryźć tej intrygi. Szczególnie że wraz z rozwojem akcji łamigłówek jest coraz więcej. Atmosfera również staje się coraz cięższa, tak jak i dramat Christine. Muszę przyznać, że psychologiczna strona książki jest bardzo udana. Stany emocjonalne bohaterki przytłaczają, gdyż wizja utraty pamięci jest niezwykle sugestywna. Wielokrotnie powtarzany moment budzenia się przygnębia. Zagubienia i osamotnienia Christine nie idzie ubrać w słowa. Wszystko to potęguje doznania, swoje dokłada też aura tajemniczości i pewność, że ta historia musi mieć mocne zakończenie. I takie ma.

Zanim zasnę” jest książką, która trafiła na prestiżową listę „The New York Timesa”. Znalazła się też na pierwszym miejscu Amazona. Powieść biła rekordy popularności i sprzedaży. Na jej podstawie nakręcono film z Nicole Kidman i Colinem Firthem. Zapewne niewiele jest osób, które nie słyszały o powieści Watsona i to na dodatek debiutanckiej, to ci fart! Uwierzcie mi, wszelkie nagrody i wyróżnienia dla tej powieści to nie przypadek, bo autor nie tylko wykazał się olbrzymią wyobraźnią, ale też talentem do empatii i absorbującym stylem pisania. Z czystym sumieniem polecam tę książkę fanom klimatycznych thrillerów psychologicznych, na pewno się nie zawiedziecie. 

Zwiastun filmu

W moim odczuciu film nie jest rewelacyjny, ale jak najbardziej zasłużył na dobrą ocenę. Wiem, że tego typu produkcje nie są wiernym odwzorowaniem książki, a jedynie swobodną ekranizacją. Mimo to liczyłam na większe emocje, niestety nie dostałam ich. Brakowało mi też niektórych elementów. Żałuję, że pamiętnik został zastąpiony kamerą, ale rozumiem, że kino rządzi się swoimi prawami i taka zamiana na pewno przysłużyła się dynamice filmu. Nie zmienia to jednak faktu, że rozpaczam nad tym i owym. Na szczęście świetna obsada skutecznie wpływała na moje odczucia, dlatego „Zanim zasnę” dostaje ode mnie mocną czwórkę z plusem :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.