Ian
Weir
TRUPIARZ
Wydawnictwo:
PWN
Rok
wydania: 2014
Stron:
472
Oprawa:
Miękka
Moja
ocena: 7/10 – bardzo dobra
Nie
wiem, jak Wam, ale mnie często się zdarza, że gdy spojrzę na
okładkę książki i jej krótki opis, to zostaję w momencie
zafascynowana, tak bardzo, że muszę dany tytuł mieć. Tak właśnie
było z „Trupiarzem” Iana Weira – amerykańskiego scenarzysty i
pisarza, autora powieści „Daniel O'Thundre” uznanej przez
„Library Journal” za jedną z najlepszych książek historycznych
roku 2011. Mnie nazwisko autora nic nie mówiło, zresztą ze świecą
szukać o nim informacji, przynajmniej na polskich stronach. Tak więc
mój wybór był strzałem w ciemno, ale na szczęście był to udany
strzał, bo „Trupiarz” jest powieścią niezwykłą, w pewien
sposób magiczną, niepokojącą i humorystyczną.
Dziewiętnastowieczna
sala operacyjna.
|
Jest
Londyn, rok 1816. Naszym Wielce Uniżonym Narratorem jest Will
Starling. Wychowanek dziecięcego przytułku, młodzieniec „nie
wyższy niż pięć stóp, o ciekawej ciemnej twarzy, złożonej z
samych trójkątów i zwycięskim uśmiechu świecącym niczym
wschodzące słońce”. Will
pomaga prowadzić praktykę znakomitemu i poczciwemu chirurgowi
Alecowi Comriemu. Jednak mimo że panowie należą do uczciwych i
szanowanych osób, to aby móc szkolić swoje umiejętności nie raz
muszą wchodzić w układy z trupiarzami. Obrzydliwymi osobnikami
rabującymi groby, a dokładniej dostarczycielami zwłok. Proceder
jest haniebny i karany śmiercią, ale chętnych do zarobienia kilku
funtów nie brakuje, zwłaszcza że popyt na truposzy jest niemały.
Największe zamówienia składa Dionysus Atherton, wschodząca
gwiazda chirurgii. Chodzą słuchy, że ów lekarz praktykuje na
trupach nie całkiem martwych, podobno zamierza odkryć tajemnicę
życia i śmierci. Will planuje rozszyfrować zamiary Athertona.
Pomaga mu w tym słodka aktoreczka, w której nasz Wielce Uniżony
Narrator się podkochuje. Poznanie tajemnic pionierskiego chirurga
nie będzie łatwe, jednak upór Willa jest wielki, nie daje za
wygraną i konsekwentnie podąża śladami wielkiego Athertona,
które wiodą do najgorszych dzielnic Londynu.
Kiedy
człowiek jest martwy? Według Willa „człowiek jest
martwy, kiedy zaczyna śmierdzieć, a wdowa po nim okrywa się kirem.
Jest martwy, kiedy przyjaciele wyolbrzymiają zasługi, a robaki
biorą się do roboty”[str.101]
Niby prosta sprawa, a jednak moment, w którym człowiek przechodzi na
drugą stronę, jest subtelny i trudny do zdefiniowania. W powieści
Weira jest ktoś, kto za cel obrał sobie uchwycenie tej chwili.
Szkoda tylko, że kosztem wielu istnień.
Wierowi
doskonale udało się ująć istotę dziewiętnastowiecznych
kontrowersyjnych badań naukowych. Ukazał butę chirurgów, ich
ciemną stronę, ale też innowacyjne metody zabiegów medycznych,
powiedziałabym dość niejednoznaczne i szokujące. Poza tym do
intrygującego wątku, co nieco podobnego do „Frankensteina” Mary
Shelley, dodał oryginalnych bohaterów, być może na pierwszy rzut
oka przerysowanych, jednak ich cudaczne cechy dodają im charakteru,
zwłaszcza że najczęściej to mieszkańcy najuboższych dzielnic.
Menele korzystający z burdeli i spelunek, posługujący się
rynsztokowym językiem, prostym i wulgarnym, ale niepozbawionym
maniery ówczesnych czasów, i humoru. Mnie wiele dialogów
doprowadzało do śmiechu. Wiele postaci rozbrajało mnie swoja
prostolinijnością. Nie powiem, czytając tę powieść można się
świetnie bawić, ale też... zniesmaczyć. Ponieważ ilość
grubiańskich i makabrycznych opisów jest ogromna. Co prawda
bezceremonialna strona książki nadaje historii osobliwy smaczek, w
końcu londyński smrodliwy cmentarz, ze smrodliwymi zwłokami, nocą
najlepiej się prezentuje, podobnie jak dokładne opisy z
ceremonii wieszania skazańców, z zabiegów chirurgicznych, do
których nie podawano choremu znieczulenia, czy z okrutnych sesji ze
zwłokami. Mnie w to graj, ale obawiam się, że wrażliwi czytelnicy
mogą mieć momentami mdłości. Jednak ta powieść to nie tylko
ordynarność, ale też piękna historia odkryć naukowych i tajemnic, w której
nie bez znaczenia są romantyczne motyw zgrabnie łączące się z
kryminalnym wątkiem, i intrygującym tłem Londynu, który kisi się
we własnym smrodzie. Bez wątpienia „Trupiarz” jest specyficzną
powieścią, być może ze względu na tematykę oraz scenerię, nie
każdemu przypadnie do gustu, ale z całą pewnością Weir genialnie
oddał klimat kontrowersyjnych odkryć chirurgicznych, dzięki czemu
powieść jest sugestywna i pasjonująca, w sam raz dla fanów
mocniejszych wrażeń oraz mrocznych i plugawych zaułków i zakamarków Londynu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.