Białe róże dla Matyldy. Magdalena Zimniak

Magdalena Zimniak

BIAŁE RÓŻE DLA MATYLDY

Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2014
Stron: 296
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 8/10 - rewelacyjna



Pisarka Aleksandra Tyl o powieści „Białe róże dla Matyldy” Magdaleny Zimniak  napisała, że jest to „książka, od której nie sposób się oderwać, dopóki nie pozna się prawdy” - nie pomyliła się, ponieważ powieść jest tajemnicza i pełna napięcia, tak absorbująca, że odłożenie jej przed poznaniem zakończenia jest wręcz niemożliwe.

Bardzo lubię powieści obyczajowe, chociaż ostatnio rzadko je czytam. Powodem jest to, że często trafiam na przesłodzone i przekombinowane fabuły, które najczęściej nijak się mają do realnych problemów, a mnie przeidealizowane historyjki nie interesują. Trochę obawiałam się że „Białe róże dla Matyldy” okażą się właśnie taką „nieprawdziwą” historią. Najprawdopodobniej zwiodła mnie łagodna, pastelowa okładka, która ewidentnie kojarzy mi się, prawdopodobnie i Wam, z bardzo lekkimi, rozrywkowymi powieściami. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak byłam zaskoczona, mile zaskoczona tą historią, chociaż w przypadku tej książki przymiotnik „mile” wydaje się być nietaktem, ponieważ historia Beaty, która w tragicznym wypadku traci rodziców jest dramatyczna i okrutna. Tak bardzo, że momentami miałam problem z pokonywaniem kolejnych wersów tej opowieści, bo bolało mnie serce, a rozpacz ściskała za gardło.


Sam początek nie zwiastuje aż tak koszmarnych problemów Beaty, co prawda śmierć rodziców jest tragicznym i nieopisanym przeżyciem, jednak wydaje się, że kobieta z czasem pogodzi się ze stratą, zwłaszcza że ma męża, który jest jej oddany i wpiera ją na każdym kroku. Ma też ciotkę Matyldę, rodzoną siostrę matki, z którą wprawdzie nie ma najlepszego kontaktu, ale zawsze ją podziwiała, głównie za niezłomną podstawę i siłę, gdyż mimo że życie nie obchodziło się z nią łagodnie, zmarło jej dwoje dzieci, a wkrótce po nich mąż, to jednak potrafiła poradzić sobie po tak wielkim nieszczęściu i pomimo doświadczonego bólu pozostać serdeczną i uczciwą osobą. Niestety kilka dni po pogrzebie Beata dowiaduje się, że najprawdopodobniej śmierć jej rodziców nie była przypadkowa. Zaszokowana tą wiadomością postanawia na własną ręką poszukać śladów świadczących o tym, że ktoś miał złe zamiary w stosunku do jej rodziców. Jak się okazuje tropów nie brakuje, jednak największym dla niej szokiem będzie okrycie pamiętnika Matyldy, w którym ciotka opisuje życie swojej rodziny, całkiem inne niż to, które zna Beata.

Wpisy z pamiętnika przewrócą życie Beaty do góry nogami, rodzinne tajemnice sprawią, że straci wiarę w siebie, jej poczucie tożsamości zostanie zaburzone, a przyszłość zacznie jawić się jako najgorszy koszmar. Uznane prawdy okażą się kłamstwem, nasza bohaterka znajdzie się na równi pochyłej, wydawać się będzie, że kolejna tragedia jest nieunikniona. Różane pastele skrywają wstrząsającą fabułą, nie wiem czy okładka to celowy zabieg, czy pomyłka, w każdym razie autorka dała nam możliwość poznania historii, która niszczy życie, psychikę, i zaburza pewien porządek. Nie chcę zbyt dużo zdradzić, bo okrywanie kolejnych zagadek jest doświadczeniem szokującym, a także ekscytującym, ale uprzedzam, nastawcie się na ogromne emocje. Dlatego że Magdalena Zimniak trafnie celuje w najczulsze punkty, z wielkim talentem opisuje nastroje bohaterów, genialnie wnika w ich psychikę, kreśląc niejednoznaczne portrety, bo chociaż niektóre zachowania są ewidentnie złe i hańbiące, to gdzieś w podświadomości tli się współczucie dla ofiar tej historii, ofiar, które krzywdzone i poniżane stały się niebezpieczne dla siebie i dla otoczenia, są zarazem ofiarą i katem. Genialna intryga, którą łączy teraźniejszość z przeszłością, przeskoki czasowe, dzięki którym poznajemy czas dorastania Matyldy, a tym samym matki Beaty, a także piękny styl autorki, głównie jej zdolność do analizy zachowań, czyni z tej powieści intrygującą, wzruszającą i mądrą lekturę, która pokazuje, że każde nasze działanie, to konsekwencje, w ten czy inny sposób dające o sobie znać.

Białe róże dla Matyldy” były dla mnie lekturą wyjątkową, ogromnie wstrząsającą. Owszem był moment, w którym pomyślałam, że trochę za dużo zwala się na głowę Beaty, to niemożliwe, żeby tak wiele zła dopadło jednego człowiek, ale czy życie nie bywa okrutne... Magdalena Zimniak za jedną ze swoich powieść „Jezioro cieni” zdobyła nagrodę Czytelniczek w kategorii „Pióro”, za najbardziej poruszającą powieść, przyznawaną podczas Festiwalu Literatury Kobiecej w 2014 roku. Sądzę, że jej najnowsza powieść ponownie może pretendować do tej nagrody, bo „Białe róże dla Matyldy” wywołują silne emocje, z których niełatwo wyjść. Jeśli chcecie doświadczyć takich wrażeń i zobaczyć siłę destrukcyjną miłości, a także upadek wartości i rozbicie emocjonalne, to zachęcam do przeczytania powieści Magdaleny Zimniak, na pewno się na niej nie zawiedziecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.