Mercé
Rodoreda
DIAMENTOWY
PLAC
Wydawnictwo:
Pascal
Data
wydania: 2014
Stron:
320
Oprawa:
Miękka ze skrzydełkami
Moja
ocena: 6/10 - dobra
„Diamentowy Plac” Mercé Rodoredy po raz pierwszy ukazał się w 1962 roku.
Książka, po kilku nieudanych próbach zaistnienia, zyskała sławę,
przetłumaczono ją na ponad 30 języków i okrzyknięto arcydziełem
literatury katalońskiej, ile w tym prawdy? Trudno powiedzieć, bo
jest to powieść specyficzna, która potrafi i znudzić, i
zadziwić, i zafascynować. Poza tym jej psychologiczny wydźwięk,
jak również symbolika i metaforyczność nie zawsze ułatwia
czytanie, mimo to warto poznać historię Natalii, młodej kobiety
reprezentującej wiele innych istot, które przeżyły dramatyczny
czas, wojnę domową w Hiszpanii.
Scena ze sztuki teatralnej na podstawie powieści "Diamentowy Plac". Źródło. |
Akcja
dzieje się w Barcelonie, w latach 30. ubiegłego wieku. Młodziutka
Natalia zostaje namówiona przez swoją przyjaciółkę Julietę na
tańce na Diamentowym Placu. Tam poznaje Quimeta o małpich oczkach,
który na placu pełnym pestek po arbuzach, skórkach i butelek
od piwa, oświadcza, że nie minie rok, jak zostanie jej mężem.
Prorocze okazały się słowa Quimeta. Natalia, a właściwie
Colometa, bo tak nazwał ją jej oblubieniec zostaje jego żoną, po
dłuższym czasie również matką. Młoda mężatka przejmuje na
siebie wszystkie obowiązki domowe i cierpliwie znosi hobby swojego
męża – hodowlę gołębi. Niestety niepewna sytuacja
polityczna-gospodarcza burzy codzienny rytm, zaczyna im brakować na
życie, aż przychodzi czas, kiedy Quiment podejmuje decyzję
brzemienną w skutki.
Pomnik Colomety na Diamentowym Placu w Barcelonie | . Źródło |
Autorka
w posłowiu napisała „chciałam, żeby była to powieść
kafkowska, bardzo kafkowska, i oczywiście absurdalna, i pełna
gołębi. Chciałam, żeby te gołębie dławiły główną bohaterkę
od samego początku do końca”[str.8] Bez
wątpienia udał się zamysł Rodoredy. Jej bohaterka, bardzo prosta
dziewczyna, opisująca siebie jako zwykłą osobę, nie różniącą
się od innych ludzi, umiejącą pisać i czytać, a także pracować
i być pożyteczną, zostaje stłamszona przez dominującą, wręcz
apodyktyczną osobowość męża, i gołębie obijające się o
ściany jej niewielkiego mieszkania. Colometa zatraca swoją
tożsamość, całkowicie poddaje się Quimetowi, symbolizując
konwencję epoki, która od kobiety wymagała jedynie trwania przy
mężu i spełniania jego zachcianek, ale tak naprawdę to kobiety
brały na swoje barki największe trudy, to one rezygnowały ze swoich pragnień i walczyły o byt swojej rodziny. Taka właśnie jest
Colometa, być może na pierwszy rzut oka bardzo naiwna,
niedoświadczona, zwracająca uwagę na drobiazgi, jak choćby na
białe filiżanki do czekolady, ale to właśnie ta krucha istota
mierzy się z życiem. To ona ulega metamorfozie, z nieśmiałej
dziewuszki staje się kobietą, która stawia czoło brutalnej
rzeczywistości, jednocześnie nie przestaje marzyć i tęsknić za
beztroską, i miłością.
Nie
mogę powiedzieć, że sprawnie czytało mi się tę książkę. Nie
do końca odnalazłam się w specyficznym stylu autorki, która tej
historii nadała wiele znaczeń i ozdobiła ją w liczne detale:
dzwonki, frędzle, plisowane spódnice, złote guziki, klipsy, kwiaty,
druciki i itd. itp. W tej powieści wszystko żyje, wszystko wydaje
dźwięki, mnóstwo jest kolorów i materii, ale to jest do
zaakceptowania, bo ma znaczenie i swój specyficzny urok. Mnie drażnił prosty
język, zdaję sobie sprawę, że odzwierciedlał on charakter
narratorki – Colomety, ale mimo to jej tendencja do relacjonowania
banałów bywa uciążliwa. Absolutny zachwyt przeżyłam w drugiej
połowie książki, być może tak miało być, może zderzenie
zwykłej rzeczywistości z koszmarem wojny miało ukazać piękno
zwykłych dni i zobrazować wpływ dramatycznych wydarzeń na
życie normalnych ludzi. Bez dwóch zdań „Diamentowy plac” to
piękna, ale też wymagająca powieść, która wzbudza emocje i na
długo zostaje w pamięci. Jeśli nie boicie się ukrytych znaczeń, nie macie nic przeciwko zaglądaniu bohaterom w dusze i nie straszne Wam psychologiczne rozterki, to jest to dla Was książka idealna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.