ARISJAŃSKI
FIOLET. CISZA
Wydawnictwo:
WFW
Rok
wydania: 2012
Stron:
408
Oprawa:
Miękka
Moja
ocena: 6/10 - dobra
Emily
ma osiemnaście lat. Większość swojego życia spędziła z mamą w
schronie, dlatego że dziesięć lat temu w Ziemię uderzyła kometa,
czyniąc wielkie zniszczenia na planecie. Jak wielkie? tego kobiety
nie wiedziały. W ostatniej chwili, w panice udało im się dostać
do schronu zbudowanego przez sfiksowanego dziadka dziewczyny. Miały
tam wszystko co niezbędne do życia, oprócz... radia. Po dziesięciu
latach odosobnienia Emily stawia wszystko na jedną kartę, wychodzi
wraz z mamą na powierzchnię. Ich oczom ukazuje się zniszczona,
zasypana rdzawobrązowym pyłem ziemia i cmentarzysko drzew. Jedynym
ratunkiem jest odnalezienie innych ocalałych. Dziewczyna postanawia
udać się do najbliższego miasteczka. W drodze trafia na dziwnego,
pomarańczowego osobnika. Spanikowana zaczyna uciekać, jednak
nieznajomy uzbrojony w skuteczną broń unieruchamia ją i, jak się
później okazuje, przywozi do miejsca, w którym kosmici -
Arisjanie, do których zalicza się też „napastnik”, odtworzyli
ziemską florę i faunę, i żyją w symbiozie z ludźmi. Emily
bardzo szybko akceptuje zaistniałą sytuację, co więcej zaczyna
odczuwać niezwykle silny pociąg do Korina - mężczyzny, który
strzelając do niej uratował jej życie.
Bardzo
sceptycznie podeszłam do powieści Poli Pane, na szczęście
„Arisjański fiolet. Cisza” okazał się książką pomysłową i
ciekawą. Oczywiście można się dopatrzyć w fabule elementów na
które trzeba przymknąć oko jeśli chce się cieszyć lekturą.
Naiwności głównie dotyczą zbyt wielkiej otwartości Emily, jak na
kogoś kto dojrzewał w miejscu odciętym od świata, bardzo dobrze
sobie radzi w nowej rzeczywistości, szybko godzi się z obecnością
Arisjan na Ziemi i co więcej zaskakuje wiedzą, chociaż w to jestem
w stanie uwierzyć, w końcu w schronie mogło być wiele książek.
Łatwo też zarzucić Emily dziecinność w zachowaniu, wielokrotnie
miałam wrażenie, że główna bohaterka ma lat trzynaście, a nie
osiemnaście. Rozbieżność pomiędzy wiekiem fizycznym a mentalnym
najbardziej mnie mierzwiła w scenach intymnych, ale... w tym
momencie brawo dla autorki za nie owijanie w bawełnę. Sceny seksu
są scenami seksu, a nie wyidealizowanymi fantazjami pensjonarki.
Bardzo podobała mi się też wizja nowego świata, powstałego
dzięki wiedzy przybyszów z kosmosu, na dodatek przybyszów nie
tylko charakteryzujących się pomarańczową skórą i fioletowymi
oczami, ale też cechami psychicznymi.
Może
się wydawać, że powieść głównie skupia się na relacjach
damsko-męskich, ale nie do końca tak jest. Być może doszukuję
się drugiego dna, ale w tej historii zostały przemycone wartości
typu tolerancja, istota dobra i zła i ważność życia w zgodzie z
naturą, już nie wspomnę o roli przyjaźni i miłości, dzięki
czemu opowieść nie jest tylko czczą opowiastką, ale historią w
pewnym sensie pouczającą, zajmującą, a nawet niekiedy
zatrważającą, bo sytuacji przyprawiających o dreszcz niepokoju
nie brakuje. Warto docenić też to, że do książki dołączona
jest płyta z piosenkami głównej bohaterki, które wykonuje zespół
Rayne. Są to mocne, rockowe brzmienia, które na pewno przypadną do
gustu osobom lubiącym ten typ muzyki. Reasumując, „Arisjański
fiolet. Cisza” to zdecydowanie lektura dla dziewuch, które na
pewno pokochają Korina za jego urok, szczerość i wyjątkowy
seksapil, a także poczują więź z Emily, która pomimo wielu
przeciwności decyduje się na niełatwą relację. Poza tym książkę
czyta się bardzo przyjemnie, więc jeśli ktoś złapie
"arisjaskiego" bakcyla, to będzie mógł kontynuować
przygodę, ponieważ w przygotowaniu jest kolejny tom.
Pewnie
nie wszyscy zauważyliście, ale w pasku bocznym pojawił się
Facebookowy Like Box. Oznacza to, że (chyba) dorosłam do fanepage,
więc jeśli ktoś żywi chociaż maciupeńką sympatię do
Książkowych Czary Mary, ewentualnie do mnie ;-) to oczywiście
zachęcam do polubienia. Co będę wrzucać na fanepage? Trudno
powiedzieć, na razie nie mam na niego określonego planu, ale
tematyka będzie oscylować wokół książek, sadzę, że od czasu
do czasu będą się pojawiać też moje dziwactwa ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.