Kiss, Ted Dekker i Erin Healy

Ted Dekker & Erin Healy

KISS

Wydawnictwo: Fontanna
Data: 2010
Stron: 336
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 5/10 - przeciętna 




Teda Dekkera (speca od metaforycznych thrillerów) i mnie łączy przedziwna relacja. Przedziwna dlatego, że jego książki wzbudzają we mnie mieszane uczucia, a mimo to, raz za razem podejmuję się ich czytania, coś mi się wydaje, że to toksyczna więź. Moja przygoda z twórczością Dekkera zaczęła się od „Obsesji” - interesującej, choć momentami słabej historii. Następnie był „Dom” świetna powieść napisana wraz z Frankiem E. Perettim tym m.in. od „Synów Buntu”, później przyszła kolej na „Adama” - moje wielkie rozczarowanie, no i teraz na „Kiss” - olaboga!

                                   Ted Dekker. Źródło.
Dekker i Healey (wielokrotnie nagradzany wydawca) wykorzystali ciekawy, ale niekoniecznie oryginalny pomysł. Ich bohaterka budzi się ze śpiączki, ma częściową amnezję, nie pamięta nic, co wydarzyło się w ostatnich sześciu miesiącach. Rozpoznaje najbliższe osoby, ale za żadne skarby świata nie jest w stanie przypomnieć sobie mężczyzny, który podaje się za jej narzeczonego. Shauna jest w szoku, dodatkowo informacja o wypadku w którym uczestniczyła doprowadza ją do załamania nerwowego. Fakty, które wiążą się ze zdarzeniem nie zgadzają się, podobno znaleziono w jej samochodzie narkotyki, ale ona nigdy z nimi nie eksperymentowała, inne newsy również nijak nie pasują do jej osoby. Zdesperowana kobieta postanawia na własną rękę rozwiązać sprawę tajemniczego wypadku.

Fabuła tej książki przypomina scenariusz niskobudżetowego filmu, w którym roi się od przeróżnej treści zagadek, ale tak naprawdę nic nie jest tajemnicą, bo wszystko łatwo rozszyfrować. Tak właśnie jest z tą powieścią. Już na samym początku możemy się domyśleć kto, co i dlaczego. Co gorsze główna bohaterka popełnia wszystkie możliwe błędy, zamiast trzymać buzię na kłódkę, to klepie nią wte i wewte, zdradzając podejrzanym osobom najistotniejsze informacje. Tak, wiem, że powieść sensacyjna rządzi się swoimi prawami, ale dlaczego wykorzystywane są tak kiepskie chwyty. Ubolewam też nad tym, że ciekawe motywy, jak choćby dar jakim została obdarzona Shauna po wypadku, to jest poznawanie wspomnień innych ludzi przez dotyk, został marnie potraktowany, tak samo jak nawiązania do wiary chrześcijańskiej. Treści te nie za dobrze się przenikają i sprawiają, że historii czegoś brak, jakiegoś mocnego łącznika między tym co realne, a tym co paranormalne, jednak pomimo pewnych niedociągnięć przesłanie jest jasne, nie trzeba nad nim główkować, bo zostało konkretnie ukazane, to w tej powieści jest udane, ale niestety cała reszta zgrzyta. 

 
                                               Oficjalna strona Teda Dekkera

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że pastwię się nad książką, może i tak jest, ale bardzo dużo wymagam od Dekkera, bo stać go na lepsze powieści, a mnie nie wystarczy historia, która ma kilka intrygujących wątków, w sumie dobre umotywowanie zdarzeń i jest napisana niewyszukanym językiem, który można uznać za atut, jak również za wadę. Co z tego, że powieść czyta się w miarę sprawnie, jak zawsze jest się krok przed bohaterami i z politowaniem patrzy się na ich działania. Nie, nie na to liczę biorąc do ręki książkę twórcy specjalizującego się thrillerach religion fiction, ale jeśli ktoś lubi lekkie i dynamiczne historie z nutką romantyczności, to być może będzie zadowolony z tej powieści. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.