Co wie noc, Dean Koontz

Dean Koontz                                              
 

CO WIE NOC

Wydawnictwo: Albatros
Data: 2013
Stron: 448
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 6/10 - dobra




John Calvino jest detektywem w wydziale zabójstw. Wiedzie w miarę spokojny żywot, jednak wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to jego rodzina została zaatakowana przez seryjnego zabójcę, nie dają mu spokoju, tym bardziej że w jego mieście dochodzi do dziwnego zabójstwa. Spokojny nastolatek Billy Lucas w bestialski sposób morduje swoją rodzinę. Schemat tego okrutnego mordu, jak i ilość zabitych osób jest identyczna, jak w morderstwach sprzed dwudziestu lat. John odnajduje wiele wspólnych elementów między starą, a nową zbrodnią, ale nie wie jak powiązać te sprawy, morderca z przeszłości został zastrzelony - i to z jego własnej reki, a czternastoletni Billy przyznaje się do winy. Calvino powoli zaczyna odkrywać tajemnice morderstwa, rozszyfrowuje rytuał z nim związany, jest pewny, że to nie koniec przerażających zabójstw całych rodzin, co więcej musi znaleźć sposób na uratowanie swojej rodziny, bo zabójca i jego obrał sobie za cel.
 
Dean Koontz jest jednym za najbardziej poczytnych amerykańskich autorów. Ilość jego prac przyprawia o zawrót głowy, jednak wszystko to za mało. Czytelnicy z całego świata łakną książek Koontza, który sprawnie łączy elementy grozy, science-fiction z psychologiczną głębią. Jego powieści tłumaczono na ponad 38 języków, a także wielokrotnie ekranizowano, m.in. „Odwieczny wróg”, „Intensywność”czy „Szepty”. Pisarz masowo wydaje powieści, a jak jest taśmowy przerób, to z jakością bywa różnie. Dlatego niektóre prace Koontza rozczarowały mnie, inne zaś wprawiały w zachwyt. Na szczęście „Co wie noc” jest książką, w której poczułam klasycznego ducha horroru.

Reprodukcja obrazu, wisząca w domu jednej z ofiar
Autor straszy, prawie, realnie. Seryjni zabójcy przeprawiają o paniczny lęk, a co jak co, ale psychopatów na świecie nie brakuje. Motyw ten dał mi zdrowo popalić, tym bardziej że zwyrodnialcy nie oszczędzali dzieci, a Koontz... nie szczędził „soczystych”opisów zbrodni. Poza tym dogłębnie rozwinięty psychologiczny wątek, wzmagał uczucie strachu, szczególnie we fragmentach, w których zła moc dotykała najmłodszych. Muszę przyznać, że postaci dzieci w tej powieście są idealne, bardzo realne, zresztą autor postarał się o wielowymiarowych bohaterów, dzięki czemu powieść zyskała charakteru. Oprócz serii makabrycznych zbrodni, dostaniemy też motyw z nawiedzonym domem, oj bardzo lubię takie treści. Tam skrzypienie, tu pukanie, do tego mroczne cienie sunące po ścianach i samoistnie otwierające się drzwi, to klasyka w najlepszym wydaniu. Paranormalny wątek tej powieści jest intrygującym elementem, ale mimo że jest dopracowany - wyjątkowo podobała mi się mrożąca krew w żyłach historia z przeszłości oraz intrygujący pamiętnik socjopaty - to jednak momentami czuje się przesyt detalami i informacjami, aż chce się powiedzieć, że co za dużo, to nie zdrowo. Zabrakło też wyjaśnienia pewnych kwestii, a niektóre fragmenty były najzwyklej w świecie przegadane. Na szczęście mankamenty te nie wpływają znacząco na jakość powieści, i śmiało można zaliczyć „Co wie noc” do dobrych lektur, które sprawiają, że wyobraźnia zaczyna pracować na najwyższych obrotach.


 Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.