Marcin Mortka
MIASTECZKO NONSTEAD
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data: 2012
Oprawa: Twarda
Zdarzyło się komuś, że szedł przez park ciemną nocą i nagle zgasła latarnia? Zdarzyło się wam, że przez ogród smyrgnęło zwierzę? Że pies zaczął wyć z paniką w środku nocy? Że kątem oka dostrzegliście człowieka tam, gdzie nikogo nie ma i nie było? To drobne wydarzenia, logiczne i wytłumaczalne, ale mimo to rozszczepiają rzeczywistość. Informują nas, że coś jest nie tak. Że świat wcale ni nie jest taki uporządkowany. I pojawia się strach. [str. 170]
Strach,
pierwotna cecha, stan silnego, emocjonalnego napięcia, bywa że ma
działanie mobilizujące i jest motorem napędzającym każdą
decyzję, i każdy czyn. Oddziaływanie strachu na psychikę jest
wielkie, tak bardzo, że coraz więcej ludzi jest uzależnionych od
adrenaliny, ja akurat do nich nie należę, nie zmienia to jednak
faktu, że uwielbiam powieści z dreszczykiem, w których złe moce
dają do wiwatu. Ostatnio mój apetyt na tego typu historie, nasyciła
powieść Marcina Mortki „Miasteczko Nonstead”.
Książka
ma „czarujący” klimat, ale jak mogłoby być inaczej, skoro
miejscem zatrważających wydarzeń jest mieścina, a właściwie
dziura zabita dechami, w której kiepska pogoda to całkiem zwyczajna
aura; mgła i deszcz jest nieodłącznym elementem każdego dnia, a w
spokojnych domkach, dzieją się niespokojne rzeczy, np. mała
dziewczynka nocą rozmawia z demonem, jest też rozmówca zza światów, demoniczny pies, i
Samotnia, ale oczywiście to nie wszystko.... W każdym razie z
mieszkańcami źle się dzieje, bo jak nie popadają w obłęd, to
strzelają sobie w łeb. Na szczęście jest nadzieja, do miasteczka
przybywa tajemniczy Nathan, który zamierza pomóc mieszkańcom,
planuje poznać tajemnicę Nonstead, co absolutnie nie będzie rzeczą
prostą.
Powieść Marcina Mortki („Ostatnia saga”,”Ragnarok 1940”, „Miecz i kwiaty”) jest interesującą lekturą, która namieszała mi w głowie, i co najważniejsze, sprawiła, że przyjemnie się bałam, co prawda nie było obgryzania paznokci i panicznego lęku, jednak atmosfera tej książki wywoływała niepokój, a poza tym ciekawie poprowadzony wątek sprawił, że owa historia skutecznie oderwała mnie od rzeczywistości. Mortka stworzył powieść, która klimatem nawiązuje do utworów znanych pisarzy, jak choćby Kinga czy Mastertona, jak dla mnie bomba, ale żałuje, że niektóre fragmenty zbyt mocno nawiązują do twórczości tychże autorów, przez co zdarzało mi się mieć deja vu, ale kto by walczył ze znanymi elementami powieści grozy, kiedy w oczy zacina zimny deszcz, do zakrystii dzwoni nieznajomy z …piekła, a z ogłoszeń zamieszczanych w lokalnej prasie można wyczytać przyszłość.
„Miasteczko
Nonstead” jest powieścią, która pomimo że momentami jest
sztywno prowadzona, wykorzystano w niej znane motywy, ewidentnie
kojarzone z opowieściami z krypty, jak również wymieszano w niej groch z
kapustą, naprawdę mi się podobała. Zachwycił mnie
klaustrofobiczny klimat, mroczna atmosfera, główny bohater i jego
kotka Zmora, nawiązania do popkultury, oraz ogromna ilość złej
mocy, która coraz skuteczniej mieszała mieszkańcom Nonstead w
głowach. Do mnie trafił ten horrorowaty miszmasz, dlatego zachęcam
was do przeczytania tej powieści, kto wie co jeszcze z niej wylezie.
Utworek z powieści, "Riders on the storm" The Doors
Tytuł, cytat z książki, str. 101
Na początku nie skojarzyłam autora, ale dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że mam jego książkę u siebie na półce, tylko jeszcze jej nie czytałam. Muszę zatem to nadrobić w wolnej chwili, gdyż po twojej recenzji wnioskuje, że warto.
OdpowiedzUsuńPewnie że warto, poza tym kto jak kto, ale Ty wiesz, że warto czytać polskich autorów :-)
Usuń"Zdarzyło się komuś, że szedł przez park ciemną nocą i nagle zgasła latarnia?" - Żeby to jedna! Kiedyś szłam wieczorem z psem i cztery latarnie, jedna po drugiej, zgasły. ;)
OdpowiedzUsuńAutor wydaje mi się sympatyczny, więc na pewno sięgnę po jego książki.
Cztery latarnie to mi nie zgasły, ale jedna tak, no i mam częste miganie latarnianych światełek, coś jest na rzeczy ;-)
UsuńKsiążki raczej nie przeczytam, ale ta piosenka! <3
OdpowiedzUsuńO tak, ta piosenka ma drapieżność w sobie ;-)
UsuńZapowiada się naprawdę genialnie. Przymknę oko na inspiracje zagraniczną twórczością, bo King to akurat świetny wzorzec :D
OdpowiedzUsuńOstatnio zniknęłaś z blogosfery, mam nadzieję, że ta recenzja to zapowiedź częstszego jej odwiedzania :D
To że autor jest inspirowany twórczością innych pisarzy nie jest zbrodnią, tylko że czasami idzie za nimi krok w krok, a o nie zawsze jest właściwe.
UsuńNie wiem czy ta recenzja jest zapowiedzią częstszych wizyt, bo nadal nie jestem w stanie się zorganizować, ale mam nadzieję, że z każdym dniem będę miała więcej czasu na bywanie w blogosferze :-)
Też mam taką nadzieję :D
UsuńZgadzam się, książka ma klimat. Czytałam i inne książki Mortki, ale to na takie jak Miasteczko czekam z nieciepliwością.
OdpowiedzUsuńTen specyficzny klimat jest jednym z największych atutów tej książki, dlatego zaryzykuję i dam szansę innym pracom tego autora.
UsuńCzytałam już jedną recenzję "Miasteczka Nonstead" i od tamtej pory mam ochotę - bardzo dużą - by przeczytać tą książkę :) A Ty mnie dodatkowo utwierdziłaś w tym przekonaniu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, mam nadzieję, że dopadniesz wreszcie "Miasteczka..."
UsuńTwoja recenzja jest intrygująca i nie mówi wszystkiego... Mam wrażenie, że oddaje klimat książki. A jeśli tak, to chętnie się trochę poboję, więc pewnie za jakiś czas poszukam tego tytułu. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i bardzo polecam :-)
UsuńZnam autora z wersji dla dzieci, skoro to tak dobra książka - nie mogę ominąć:)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jestem ciekawa książeczek dla dzieci, szczególnie przygód Tappiego :-)
UsuńPolska literatura jak najbardziej. Intryguje mnie klimat powieście, o której piszesz.
OdpowiedzUsuńPolska górą! :-))
UsuńNo niestety nie jestem do tej pozycji przekonana, poniewaz uwazam, ze w tym czasie moglabym przeczytac o wiele lepsza pozycje, przy której spedze kilka fajnych chwil, a teraz nie mam czasu na 'meczenie sie' z jakąkolwiek ksiazka.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego z góry zakładasz, że książką będzie męczącą lekturą. Powieść jest interesująca i warta przeczytania, a że ma niewielkie wady, to żaden ból.
UsuńNarobiłaś mi strasznej ochoty trzecim akapitem, omomnom! :) I piosenka ładna. Doorsów namiętnie słuchałam jakieś 12 lat temu, jak szczylem zupełnym byłam, ale na muzie to się chyba znałam ;)
OdpowiedzUsuńDla speców od powieś grozy, książka Mortki to klasyczne, dobre straszenie, takie historie świetnie się czyta.
UsuńThe Dors, miałaś nosa. U mnie od zawsze grała taka muzyka, ale jak się miało rodzeństwo starsze o 18 lat, to samo przez się taka muza była na topie.
To coś ZDECYDOWANIE dla mnie! Uwielbiam takie książki! Koniecznie muszę zdobyć :)
OdpowiedzUsuńW takim razie powodzenia :-)
Usuń