Witajcie,
witajcie :-)
Wróciłam
i zorganizować się nie nie mogę. Ciągle czasu mi brak, co więcej
wiele spraw osobistych, jak i zawodowych, wymknęło mi się spod
kontroli, co niestety przekłada się na moje zdrowie psychiczne,
tak, tak, od nadmiaru wrażeń można sfiksować, a mnie do szaleństwa
jest coraz bliżej. Lekko nie jest, ale nie ma tego złego... Poza
tym, z przykrością stwierdzam, że przez dwa miesiące zagranicznej
harówki, nie przeczytałam ani jednej książki. Praca po
kilkanaście godzin dziennie nie służyła lekturze, oczywiście
była podjęta próba czytania, ale zakończyła się fiaskiem, bo po
trzech stronach zasnęłam.
Obecnie walczę z dwoma tytułami,
walczę, ponieważ powieść „Na ratunek”, czyta mi się bardzo,
bardzo opornie, mimo że temat niegłupi, a film nakręcony na podstawie książki „Chłopiec w pasiastej
piżamie”, obejrzałam w autokarze, w drodze powrotnej do domu, i
niestety nakładanie się emocji filmowych na książkowe nie wypada
najlepiej, dlatego dam sobie jeszcze czas. Póki co, w najbliższym czasie, spróbuję
poodwiedzać Wasze blogi, poszperać na stronach, sprawdzając jak
się spisywaliście pod moją nieobecność :-)
A' propos, tęskniłam!
A' propos, tęskniłam!
Na
szczęście nie mam problemów z wbiciem się w fotel kinowy, i tak
na szybko wpadłam na seans „1000 lat po Ziemi”. Moje wrażenia, w skrócie.
Opis filmu (Multikino.pl)
Gdy ludzie uciekli z Ziemi po kataklizmie, Nova Prime stała się nowym
domem. Generał Cypher Raige (Will Smith) wraca z misji i pragnie
zajmować się tylko swoim 13-letnim synem Kitaiem (Jaden Smith). Jednak
zderzenie z asteroidą spowodowało uszkodzenie ich statku i muszą lądować
na Ziemi, która jest dla nich nieznana. Cypher jest ciężko ranny i
Kitai musi odnaleźć latarnię, aby dać sygnał i wrócić na ich planetę.
Produkcje M.
Night Shyamalan'a wzbudzają we mnie mieszane uczucia, gdyż jego
filmy bywają dobre, jak np. „Szósty zmysł”, wątpliwe „Osada”,
„Ostatni władca wiatru”, ale też fatalne np. „Zdarzenie”,
„Kobieta w błękitnej wodzie. Jednak uwielbiam Willa Smitha, do
tego stopnia, że kiepskie rekomendacje, a nawet szokujące o nim
plotki, nie wypływają na moją sympatię do tegoż Pana, dlatego bez
zbędnych ceregieli zarezerwowałam sobie ulubione miejsce, w swoim
ulubionym kinie, i z butelką wody mineralnej oraz paczką gumy Mamba,
ze zniecierpliwieniem czekałam na zaciemnienie sali kinowej.
„1000
lat po Ziemi” okazał się sympatycznym i widowiskowym kinem
familijnym, w którym panowie Smith wypadli całkiem dobrze. Film dostarcza wielu emocji, jednak momentami bywa
ckliwy, przerysowany i straszy sztucznym patosem. Oprócz tego, obraz
ten jest ogromnie przewidywalny, nie zobaczymy w nim nic czego nie
znamy, no może poza kosmicznym, krwiożerczym monstrum, którego
można się przestraszyć. Z bólem serca przyznaję, że film nie jest idealny, ale summa summarum wypad do kina
uznaję za udany, bo pomijając kilka irytujących momentów, dobrze bawiłam się podziwiając sprawność
młodego Smith, jak również interesująco wykreowaną postapokaliptyczną rzeczywistość. „1000 lat po Ziemi” nie
jest rewelacją, ale jeśli ktoś ma ochotę na odstresowujące i
niezbyt ambitne kino, to jak najbardziej polecam.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
OdpowiedzUsuńDługo Cie nie było.)
Oj długo, na szczęście jestem już w swoich ulubionych czterech kątach :-)
UsuńWitaj kochana Natulko! Też brakowało mi ciebie:-)
OdpowiedzUsuńDobrze jednak, że już jesteś i mam nadzieję, że znów pełna sił zaczniesz działać w blogowym świecie.
Pozdrawiam cieplutko!!!
Dziękuję Kochana :*
UsuńMam nadzieję, że moc szybko do mnie przybędzie, bo moje tęsknotki za blogowym światem, dają się mocno odczuć.
Miłego dzionka!
Filmy z Willem Smithem zawsze oglądam w ciemno:)
OdpowiedzUsuńwitam z powrotem:)
Dziękuję :-), i cieszę się, że łączy nas sympatia do Willa Smitha ;-)
UsuńA ja na ten film właśnie miałam się wybierać :) Teraz bardzo polecają "Stażystów" więc poczekam na Twoją recenzję, o ile też się wybierasz :)
OdpowiedzUsuńWidziałam zapowiedź "Stażystów" i mimo że komediowa nie jestem, to jednak chętnie obejrzałbym ten film, kto wie czy nie wyląduję na tym seansie :-)
UsuńWitaj z powrotem :D
OdpowiedzUsuńTeż tęskniłam.. nie mogę się doczekać nowych wpisów!
Dziękuję :-)
UsuńJak miło, ze jesteś z powrotem w domu i oczywiście na swoim blogu!! Super!!
OdpowiedzUsuńAle te dwa miesiące szybko minęły:):)
Masz rację, szybko minęły te dwa miesiące, ale jednak dały mi porządnie w kość, na szczęście powoli łapię pion i za jakiś czas będę jak nowa :-)
UsuńHeeeeeej :*! Boziu, nie wiesz jak za Tobą tęskniłem :D. Nawet dzisiaj myślałem o Tobie, naprawdę :).
OdpowiedzUsuńOjej, aż się nie mogę przestać uśmiechać do ekranu :D. No, ale nareszcie cywilizacja wita Cię z otwartymi rękami, chlebem i solą :).
A co do filmu to oczywiście obejrzę w najbliższym czasie. Zwiastuny i Twoja opinia mnie już wystarczająco zachęciły ;).
Spokojnej nocy :*!
Melon
PS: Nie chcę Cię martwić, ale w cywilizacji też jest niemały zapieprz, więc chcąc nie chcąc będziesz musiała się przyzwyczaić ;D.
Takie entuzjastyczne przywitanie jest rewelacyjne :-) Ja też tęskniłam,i jak widać przyciągnęliśmy się myślami, ale teraz musisz być w stanie gotowości, bo Twój blog będzie przeze mnie inwigilowany i nie wiem co z tego wyniknie ;-)
UsuńMiłego dnia! Buziaki.
No jak jest się z czego cieszyć to nie można żydzić entuzjazmem :P.
UsuńO Boziuniu, nasze mózgi to naczynia połączone :D. Ja się z tego powodu cieszę, ale Ty chyba nie za bardzo chciałabyś być połączona z melonowym mózgiem :p.
Już się szykuję na najazd :).
Ależ ten czas szybko leci :) Witam ponownie i życzę błogiego odpoczynku, będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, wierzę, że będzie dobrze :-)
UsuńWitaj w blogowym domu ;-) Odpoczywaj i spokojnie nadrabiaj zaległości. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, powoli zbieram siły, jest coraz lepiej :-)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Dla mnie "Osada" to był dobry film :)
OdpowiedzUsuńW prezentowanym przez Ciebie filmie kusi mnie troszkę ta postapokaliptyczna rzeczywistość, ale chyba nie aż na tyle by wybrać się do kina. Choć ostatnio byłam - na "Bling Ring", jednak nie wiem czy polecić sam film bez wcześniejszej lektury książki.
Pozdrawiam :)
"Osada" złym filmem nie była, ale mam w stosunku do niej mieszane uczucia, poza tym po seansie dopadło mnie lekkie rozczarowanie, dlatego zakwalifikowałam go do wątpliwych produkcji, ale rozumiem, że film ten mógł się podobać, tym bardziej że klimatu nie można mu odmówić :-)
Usuń"Bling Ring" kusi mnie, historie oparte na faktach są przeze mnie dodatkowo bonusowane, ale na razie brakuje mi motywacji, żeby wybrać się do kina na ten film.
Jeśli chodzi o "1000 lat po Ziemi" to trzeba się nastawić na lekkie, familijne kino. Fajerwerków nie ma, ale miło patrzy się na ten obraz :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Witaj ponownie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
UsuńTo już minęły dwa miesiące od twojego wyjazdu? Kiedy to zleciało, pytam się! Bardzo się cieszę, że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Oj zleciało, zleciało, niby szybko, ale czas ten dał mi do wiwatu. Na szczęście domek ukoił moje bolączki :-)
UsuńPozdrawiam ciepło :-)
Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Brakowało mi Twoich postów :D Ale, ale "Na ratunek" Ci się ciężko czyta? Szkoda, bo to jedna z moich ulubionych powieści kryminalnych :P
OdpowiedzUsuńWitaj Słońce :-)
UsuńNie wiem co jest z tą książką. Po prostu nie mogę jej przerobić, jak dla mnie za dużo pobocznych wątków, masa nieznaczących bohaterów, i wielu narratorów. Nie chcę surowo oceniać tej powieści, bo może to ja, po tych dwóch miesiącach, nie mogę się wstrzelić w tego typu historie, dlatego mimo różnych niedogodności, próbuję zafascynować się tą historią.
Nie ma obowiązku zachwycać się tymi samymi książkami, więc spokojnie :) Może to zły moment na taką lekturę :)
Usuńwitaj w domu :) odpocznij, ogarnij zaległe sprawy i rozgość się na bloggerze na nowo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, tak zrobię :-)
UsuńJak to mówią 'Wszedzie dobrze, ale w domu nalepiej' :) 'Chłopiec w pasiastej piżamie' z mila checia bym ci ukradła.
OdpowiedzUsuń"Chłopca..." mocno bronię, ale kto wie czy za jakiś czas nie będzie można go u mnie upolować :-)
UsuńHurrra!!! :D Nasza Natula wróciła!! :D
OdpowiedzUsuńA wróciła :-) Też się cieszę :D
UsuńEee... to 1000 lat to dla mnie starszna chała... A co czytać? 'Chustkę' polecam ;)
OdpowiedzUsuńMożna i tak :-) Film ma sporo minusów, ale tak jak pisałam, lubię Smitha, lubię bajdurzenie, i lubię się wzruszyć, nawet na naciąganych tekstach i scenach, dlatego przetrwałam ten seans ;-)
Usuń"Chustkę" oczywiście biorę pod uwagę, może to nie jest dla mnie lektura na teraz, bo za dużo w moim życiu chaosu, ale na pewno kiedyś przeczytam. Dzięki za podpowiedź :-)
Pewnie szybko się ogarniesz i załapiesz bakcyla. Nie mogę się doczekać nowych recenzji. Jak ten czas szybko mija ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie jesteś z powrotem, hurra. :) Brakowało tu Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńWitaj w domu :-))!!
OdpowiedzUsuńz Twoim apetytem na książki dwa miesiace nie czytania nadrobisz w miesiąc ;)...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej,hej Natulko :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z Twojego powrotu, pozdrawiam serdecznie i witam ciepłym uśmiechem :)
ps. Film zamierzam obejrzeć , bo lubię Willa Smitha i uwielbiam sci-fi .
Och, jesteś nareszcie! :)
OdpowiedzUsuń