Joanna Sykat
WSZYSTKO DLA CIEBIE
Wydawnictwo: Replika
Data: 2013
Stron: 268
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Książka
„Wszystko dla ciebie” ma bajeczną okładkę. Plan pierwszy to
prześliczne niebieskie drzwi, słodkie kociaki, apetyczna dynia, półeczka z miszmaszem
kolorów oraz siedzisko z grubo ciosanych klocków. Chciałoby się
rzec błogo, swojsko i bezpiecznie, ale nie tędy droga. Powieść
Joanny Sykat, autorki zbioru miniatur prozatorskich „Biedronki są
ważne", nie jest słodką historyjką do poczytania w pochmurny dzień,
to opowieść o trudnych wyborach, przewrotnym losie, zawiedzionym
zaufaniu i niezwykłym smaku zwykłego kompotu z truskawek, który na
dłuższą metę lepszy jest od smaku życiowego szampana, w końcu
po bąbelkach boli głowa i mdli jak...
Historia
Agaty na pozór wydaje się banalna, bo jak inaczej można określić
sytuację w której po raz kolejny czytamy o kobiecie, którą
porzucił mąż zauroczony tajemniczą i seksowna KatJą poznaną w
internecie. Jakby tego było mało Agata dowiaduje się, że jest w
ciąży ze swoim pożal się Boże mężem, a poza tym niebawem
skończy się jej umowa o pracę. Wesoło nie jest. Nasza bohaterka
będzie musiała poradzić sobie z rozpaczą, nieokreślonym uczuciem
do rosnącej w niej fasolki, rozterkami typu „chcę, nie chcę” i
dylematem, czy powiedzieć swojemu, a właściwie prawie byłemu
mężowi, że jest w ciąży.
„Wszystko
dla ciebie” to opowieść o niemałym kalibrze, jednak w pierwszej
fazie czytania następuje kryzys spowodowany pokonywaniem tematu
starego jak świat -niewierność, która była, jest i będzie.
Większość z nas prycha na takie historie, bo ile można o tym
czytać, ale dopóki będzie istniał ten nasz pogmatwany świat, to
zdrada fizyczna, czy też psychiczna zawsze będzie sprawdzonym motywem w literaturze, oczywiście
o ile autor poradzi sobie z taką zagrychą. Według mnie Joanna
Sykat całkiem nieźle sprostała zadaniu. Głównie dlatego, że
stworzyła niejednolite postacie, pełne sprzeczności, co skutecznie
wpłynęło na wiarygodność historii. Biernemu obserwatorowi zawsze
łatwiej jest wyrokować i usadzać po kątach bohaterów, jednak
życie nie jest czarno-białe, i mimo że przejrzystość pewnych
kwestii jest jednoznaczna, to z decyzjami bywa różnie. Dlatego
Agata i Kuba ogromnie mnie irytowali, starałam się zrozumieć ich
położenie, ale nie było łatwo, mimo to (może narażę się
kobietom) łatwiej było mi polubić niegodnego Kubę, który był
konkretny, potrafił w sposób sensowny – niekiedy brutalny - wyrażać swoje myśli i kipiał energią, niż rozmemłaną Agatę,
wiecznie analizującą, rozdrapującą rany i użalającą się nad
sobą. Zapewne powinnam być dla niej wyrozumiała, ale niestety sierotki Marysie mnie nie przekonują.
Książka
oprócz tego że zawiera interesująco poprowadzoną fabułę, w
której o dziwo, znajdują się również paranormalne wątki, to
zaskakuje ciekawą konstrukcją. Historia przeplatana jest rozmowami
z komunikatora internetowego, mejlami, zapisami myśli kierowanymi do
maluszka, oraz notatkami z pamiętnika. Wszystko to jest bardzo
ciekawe, ponieważ taka forma jest nie tylko świetnym
urozmaiceniem, ale jednocześnie sprzyja poznaniu bohaterów, i
wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w pewnym momencie
elementy, które miały być uzupełnieniem historii, nagle ją
zdominowały. Miałam nieprzyjemne wrażenie, że autorka chciała
jak najszybciej zakończyć opowieść i korzystając z krótkich
notatek z pamiętnika Agaty, w sposób błyskawiczny rozprawiła się
z czasem i z poważnymi zagadnieniami. Nie było mi z tym dobrze,
tym bardziej że styl pisania Pani Sykat przypadł mi do gustu, jej
liryczne teksty i trafne spostrzeżenia potrafiły zrobić na mnie
wrażenie, ale to szybkie dopięcie wszystkich ważnych kwestii rozdrażniło
mnie. Mimo to uważam, że powieść „Wszystko dla ciebie” jest
interesują pozycją, która ukazuje relacje międzyludzkie z różnej
perspektywy, uzmysławia, że głową muru nie przebijesz oraz że
istnieje tylko jeden rodzaj czystej i bezwarunkowej miłości, matki
do dziecka.
Tytuł posta jest fragmentem opisy książki
Zaklinacze wiosny, walczę z Zimą, kto się dołącza? :-)
Czytałam już o tej książce u Cyrysi i pomimo, ze temat przerabiany wielokrotnie, to mam na tę książkę ochotę wielką.
OdpowiedzUsuńA do zaklinania wiosny dołączam się dwiema rękami i nogami :-) i do przeklinania zimy jak coś, to również. Z ledwością już się poruszam z tym moim ciążowym brzuchem, a widoki za oknem mnie dodatkowo dobijają.
Również u cyrysi czytałam recenzję tej książki i mimo pewnych oporów postanowiłam poznać tę historię, i dobrze się z tym czuję :-)
UsuńNo tak, maluszek to obciążenie dla mamy, ale Kochana, wiosna już tuż, tuż, więc naładujesz akumulatorki :-)Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się dzielnie.
Książkę czytałam i podpisuje się pod twoją twoją recenzją w zupełności.
OdpowiedzUsuńPrzywołuje razem z tobą wiosnę, bo już mam serdecznie dość zimy!
Uwielbiam zimę, ale w tym sezonie wymęczyła mnie okropnie, dlatego niech już sobie idzie ta ślicznotka i zrobi miejsca dla innej uroczej pory :-)
UsuńPatrząc na twoją pozytywną recenzję, chyba zapiszę się na kolejkę po tą książkę w mojej miejscowej bilbiotece. Może się doczekam :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę biblioteki, u mnie nie mam co marzyc o nowościach :/
UsuńJak przeklinamy zimę to ja też się dołączam :)
OdpowiedzUsuńAno przeklinamy, oby się udało :-)
UsuńOkładka faktycznie wywołuje takie wrażenie :-). Hmm...nie przepadam za takim "szybkim" zakończeniem.
OdpowiedzUsuńOkładka jest śliczna, a zakończenie, cóż, ekspresowe.
UsuńOkładka faktycznie przecudna, a sama książka również wydaje się być ciekawa ;)) Jeśli będę miała okazję to sięgnę z pewnością!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ciekawa, dlatego uważam, że pomimo kilku irytujących elementów, jest to interesująca pozycja.
UsuńJeszcze nie jestem przekonana do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
okładka faktycznie bajeczna i od razu nabrałam ochoty na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że główna bohaterka doprowadzałaby mnie do furii w trakcie czytania. Też wolę konkretnych i wiedzących czego chcą ludzi niż takie sierotki i bidule, co to chciałyby, a boją się. Dlatego chyba odpuszczę sobie tę powieść.
OdpowiedzUsuńNatomiast, co do zimy to ja z nią nie walczę, bo lubię śnieg :)
Niestety Agata potrafi irytować, ale może my kobiety powinnyśmy zrozumieć jej postawę, w końcu trudno jest podnieść się po rozstaniu, tym bardziej jeśli niesie ono ze sobą kilka innych większych rozterek, ale o ile w życiu łatwiej nawiązać kontakt z taka osobą, o tyle w książce trudno się ją lubi i niestety nie ma na to rady. Jednak książka nie jest zła, porusza ciekawe kwestie poza tym, w sposób interesujący naświetla pewne sprawy, nie powiem, przyjemnie czytało mi się tę powieść.
UsuńZimę uwielbiam, ale jak się nie ma garażu i codziennie trzeba odśnieżać podjazd, autko, a także walczyć z zamarzającymi szynami, to i tej pięknej pory się odechciewa. Dlatego tej pięknej pani ja już podziękuję :-)
Możliwe, że tak. Wiadomo, że łatwiej pomstować na książkowych bohaterów niż zmierzyć się z ich problemami w rzeczywistości. Nie skreślam tej książki zupełnie, ale na razie nie mam nastroju :)
UsuńSkrobanie, odśnieżanie itd. ogromnie utrudniają każdą wyprawę, więc rozumiem Twój punkt widzenia :)
Ja tez walczę z zimą: wczoraj kupiłam pierwiosnki i hiacynty.
OdpowiedzUsuńTo u Ciebie już całkiem wiosennie,u mnie póki co sytuację ratują tulipany i żonkile :-)
UsuńA mnie przekonałaś :) przeczytam z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńteż nie lubię, gdy akcja danej ksiażki rozwija się na 300 stronach, po czym na 10 następuje szybkie zamknięcie wątków i do widzenia... mimo tego mankamentu na Biedronki nabrałam ochoty.
OdpowiedzUsuńNa "Biedronki..." też mam chęć, podobno tomik jest genialny :-)
UsuńOjej, chyba nie dla mnie. Nawet te paranormalne wstawki mnie jakoś nie przyciągają. Okładka zbyt idylliczna, tematyka - nie moja. Wybacz, Natulo, ale tym razem spasuję :)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, wiem że to nie Twoje klimaty, podziwiam Cię za trzymanie się określonego gatunku, ja tak nie potrafię, muszę węszyć, smakować, jednym słowem, testować :-)
UsuńOj to ja Ciebie podziwiam, że znajdujesz radość podczas czytania różności. Mnie książki o miłości czy o dramatach zwyczajnie drażnią, a potem mam wyrzuty sumienia, że jestem jakimś cyborgiem albo kimś takim, co nie ma wrażliwości. Co innego literatura faktu - tutaj nie mam konkretnych typów, poza oczywiście książkami o których już rozmawiałyśmy.
UsuńCo jak co, ale na pewno wrażliwości Ci nie brakuje, nie ściemniaj mi tu :-)
UsuńNo nie wiem, czy odczuwanie wręcz perwersyjnej przyjemności z czytania o seryjnych mordercach z zastrzeżeniem, że im więcej krwi, flaków i cierpienia, tym lepiej; to jak z narkotykiem, zaczynasz powoli, małe dawki, po czym musisz brać więcej, by osiągnąć tę samą ekstazę co na początku. Dlatego ja i Agatha Christie? To jakby heroinista miał się zadowolić trawką... Ja i romanse? Kokainista idzie pobiegać... ;)
UsuńMasz racje, okładka jest bajeczna. Szkoda, tylko, ze fabula nie jest równie dobra.
OdpowiedzUsuńOkładka (jak i cała reszta zdjęć... mandarynki <3) jest bajeczna! Ja chcę takie kociaki ;3! No ale już sama treść z bidną kobitą z fasolką w brzuszku nie powala... a przynajmniej nie za bardzo... Tak więc, nie przeczytam tego utworu ;(. Jednakże fajnie by było ją mieć ze względu na samą okładkę :P.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Melon
PS: Jest taka akcja... Jutro spotykamy się w stolicy z baseball'ami w rękach i wypierdzielamy Panienkę Zimę z Polski... do ZSRR, tam gdzie jej miejsce :D.
Kocham zimę, dlatego basebalem tłuc jej nie będę, ale mogłabym nakopać ją w jej zgrabny tyłeczek :-)
UsuńTak w ogóle, skąd wiesz, że to panienka? :-)
A Ty skąd wiesz, że ma zgrabny tyłeczek :D?
UsuńSą takie pytania, na które po prostu nie ma racjonalnej odpowiedzi, hahaha ;P.
Nie czytałam książki, ale już samo zdjęcie na okładce wywołuje we mnie miłe uczucia! Chętnie bym się zaszyła w takim fajnym miejscu z książką. A tu powrót zimy i nie ma co liczyć, na czytanie w hamaku pod gruszą.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Grafika pozytywnie nastraja, jakiś spec od feng shui chyba maczał w tym palce ;-)
UsuńNa czytanie w hamaku musimy jeszcze trochę poczekać, na razie pani zima nas otula, i pozostaje nam kanapa i miluśki kocyk :-)
Cudna okładka, to po pierwsze.
OdpowiedzUsuńA co do tematu - może i zdrada jest mocno eksploatowanym tematem, ale tak jak zauważyłaś, dopóki jest tak częstym zjawiskiem, trzeba o niej pisać.
Książkę bardzo chętnie bym przeczytała.
Raczej mnie ta lektura nie skusi, przynajmniej w dającym się brać pod uwagę prawdopodobieństwie, ale recenzja ciekawa. Tylko to ostatnie zdanie dziwnie brzmi w zderzeniu z codziennymi wiadomościami o dzieciobójczyniach znad Wisły ;)
OdpowiedzUsuńTu mnie masz, bo jak pisałam to ostanie zdanie o tej czystej i bezinteresownej miłości matki do dziecka, to się zawiesiłam. Makabryczne wiadomości o kolejnych morderstwach dzieci, skutecznie podważają to stwierdzenie, ale pomyślałam, że nie będę demonizować tematu, bo jeśli przestanę wierzyć w takie piękne uczucie, to co będzie miało sens...
UsuńApetyczna i klimatyczna okładka, ale nie do końca jestem przekonana do wnętrza. Podoba mi się innowacyjny sposób pisania autorki (komunikator internetowy, maile), ale zdrady mam dość :)
OdpowiedzUsuńHmm. Raczej nie dla mnie, choć okładka rzeczywiście zachęcająca. ;)
OdpowiedzUsuńChyba raczej nie sięgnę po tę książkę, choć faktycznie na pierwszy rzut oka okładka baardzo zachęca.
OdpowiedzUsuń