Reżyseria: Jacek Borcuch
Zdjęcia: Michał Englert
Gatunek: Dramat społeczny
Produkcja: Hiszpania, Polska
Premiera: 8 luty Polska, 20 stycznia świat
Obsada: Jakub Gierszał, Magdalena Berus, Andrzej Chyra, Angela Molina.
Opis: Michał i Karina poznają się na wakacjach w Hiszpanii. W beztroski czas i
rajski krajobraz wdziera się jednak rzeczywistość rodem z najgorszego
snu.
Zdarza
mi się oglądać filmy pod wpływem impulsu, coś mi się w głowie
zakołacze, coś gdzieś usłyszę i już rezerwuję bilet do kina.
Tak było z „Nieulotnymi” Jacka Borcucha, reżysera takich
filmów jak „Wszystko, co kocham” czy „Tulipany”. W którymś
z programów śniadaniowych usłyszałam, że nowa produkcja Borcucha
była jedną z największych rewelacji festiwalu kina niezależnego
na świecie, który odbywa się w amerykańskim Sundance. Cóż, po
takich rekomendacjach zaszczepiłam się potrzebą obejrzenia
„Nieulotnych”, na szczęście moje kino wyświetlało jeszcze ten
film, tak więc bez zbytniego ociągania zaklepałam bilety, wygodnie
rozsiadłam się w fotelu i czekałam na rozpoczęcie seansu.
Zaczęło
się. Dwójka pięknych, młodych ludzi Karina (Magdalena Berus) i
Michał (Jakub Gierszał) w pięknej scenerii bajecznej Hiszpanii
przeżywała pierwsze uniesienia: zauroczenie, miłość, seks. Obraz
cieszył oczy wysublimowaną atmosferą, z przyjemnością patrzyło
się na kipiącą energię i namiętność, tym bardziej że
wyjątkowe zdjęcia pobudzały zmysły, powodując pewne rozmarzenie
i tęsknotę za „szczenięcymi” latami. Było idealnie, jednak
sielskość została zachwiana przez dramatyczne zdarzenie z udziałem
Michała. Nagle nad beztroskich młodych ludzi nadciągnęły czarne
chmury, a słoneczną Hiszpanię zastąpiła chłodna Polska. Już
nie było ciepełka, były ciężkie przeżycia, trudne decyzje,
smutek, rozpacz, melancholia.
Film
Jacka Borcucha to wyjątkowe widowisko, głównie za sprawą
niesamowitych, artystycznych zdjęć i doskonałej muzyki Daniela
Bloom. Na „Nieulotne” patrzy się jak na dzieło sztuki
nasycone barwami, dźwiękiem i bardzo klimatycznymi, długimi
scenami. Młodzi aktorzy przekonali mnie swoją grą, byli szczerzy i
naturalni, szkoda tylko, że przez cały film chodzą w jednych
ciuchach, ale to mało istotne, ważne że ich problemy odbiera się
bardzo realnie. Co prawda nie do końca rozumiałam niektóre ich
zachowania, głównie Kariny, ponieważ według mnie ukochaną osobę
w trudnych dla niej chwilach wspiera się, a nie odtrąca, no ale
swoje dwadzieścia lat już dawno przeżyłam, więc może pewne
postawy dobieram jak ciotka Klotka.
Pomimo
czaru filmu, a dokładniej powabu zdjęć, niestety rozczarowała
mnie ta produkcja. Mam wrażenie, że próbując ukazać istotę
miłości i gwałtowną utratę niewinności, zapomniano o zamknięciu
pewnych wątków. Zakładam, że taki był plan, ale patrząc na
zmagania bohaterów nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że
pozostawiono ich samych sobie, kręcili się bez ładu i składu,
spędzali czas na monotonnej walce ze swoimi demonami, a gdzieś tam
wisiał sobie temat rodziny w Hiszpanii, ciała w mulistej wodzie i
studiów. Wszystko się zaczynało, ale nie kończyło... Otwarte
zakończenie filmu również dało mi popalić, ponieważ z jednej
strony, jest to interesujący zabieg, zmuszający do własnej interpretacji,
ale z drugiej strony, gwałtowny finisz zaskoczył mnie i wywołał
irytację. Podobno odbiór „Nieulotnych” zależy od wrażliwości
widza, być może... chociaż nie uważam się za nieczułą istotę,
a mimo to film nie spełnił moich oczekiwań. Teoretycznie warto
wybrać się na tę produkcję, praktycznie... różnie z tym może
być.
Opis i zdjęcia: Filmweb, film.wp.pl, film,dziennik.pl
Chyba nie mam zamiaru się rozczulać na tej produkcji, więc nie obejrzę... Panie Reżyserze przepraszam ;).
OdpowiedzUsuńFilm o miłości i uczuciach młodych ludzi, a Ty się na ciuchy spoglądasz ;D.
Miłej nocy!
Melon :3
Zauważanie dupereli świadczy tylko o tym jak bardzo mi się ten film podobał ;-)
UsuńPozdrawiam :-)
Mam mieszane uczucia, co do tego filmu, więc nie wiem, czy obejrzę.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy oglądam polskie produkcje, ale ta wydaje się interesująca, więc może jak będę miała więcej czasu.
OdpowiedzUsuńGierszał nie grał przypadkiem we wspominanym "Wszystko, co kocham"? Jakaś taka znajoma facjata, a swoją drogą całkiem niezły film :)
OdpowiedzUsuńCo do "Nieulotnych" to szkoda, że produkcja Cię zawiodła, zapowiadało się nie najgorzej. Kiedyś tam, przy okazji może i obejrzę, ale do kina pędzić nie będę :)
Ano grał, grał też w "Sali samobójców" i "Yumie", dlatego jego buźka jest tak znajoma :-)
UsuńBoli mnie rozczarowanie filmem, nastawiłam się na wielkie widowisko, a okazało się, że nie było tak pięknie jak opisywano, ale cóż, rozczarowania są wpisane w życiorys :/
Dlatego nie lubie polskich produkcji.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam tego filmu, ale oczywiście mam w planach.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej produkcji i choć zazwyczaj nie lubię polskich filmów, to na „Nieulotnych” wybiorę się jednak do kina.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie spełnił on twoich oczekiwań, ale zobaczymy, jak to będzie w moim przypadku.
Niestety nie spełnił moich oczekiwań, ale kto wie, może Tobie się spodoba, aby tak było :-)
Usuńoooo! eM też była na tym filmie!
OdpowiedzUsuńI też uważa, że coś z nim było nie tak.
Piękne zdjecia, piękna muzyka, piękny Gierszał, który jak zwykle ryczał,ale..
Te niedopowiedzenia. I ta ostatnia scena, gdzie razem z koleżanką nie wiedziałyśmy co się stało i każda z nas obstawia co innego ;D
eM jest mało wrażliwym stworzeniem, dlatego wiesz... ;)
Całkowicie się z Tobą zgadza. Zdjęcia, muzyka, i ciasteczko - Gierszał, rewelacyjne, ale cała reszta już niespecjalnie. Zakończenie mnie do tej pory meczy, bo nie wiem o co kaman... Każdy ma inną wizę, wkurza mnie to niemiłosiernie.
UsuńTo, że eM jest mało wrażliwym człekiem, jestem w stanie zrozumieć, ale Natula to emocjonalny kłębuszek, więc dlaczego nie złączyła się sercem z tą produkcją...
Ja patrzę optymistycznie i myślę, że ona urodziła tego dzieciaczka, że to taki epilog był. Koleżanka twierdzi,.że ona sama chciała się "pozbyć problemu" i dlatego trafiła do szpitala.
UsuńA bieg do tramwaju Gierszała był cu-do-wny!
Btw, mam na mailu powiadomienie o Twoim komentarzu na moim blogu, a takowego na nim nie ma... To coś u mnie czy u Ciebie?
UsuńOd razu powiem, że książka będzie w kwietniu w Polsce, a eM ma w planach Morfine Twardocha i nowego Den.. Dehnela?
Niggdy nie pamiętam.. ;)
Detektyw eM ogarnęła sytuację!
UsuńUwaga, blogspot Cię zaznaczył jako spam!
Jak mogli ? :(
Tak myślałam, że mnie w spanie umieściło, chyba sprzęcik wyniuchał, że mam gen spamera ;-)
UsuńNie wiem co myśleć o zakończeniu filmu, teoretycznie każda interpretacja jest dobra, chociaż przychylałabym się do wersji Twojej koleżanki, ale po co w takim razie dzwoniła do swojego Michasia... nic z tego nie rozumiem.
Nie tylko bieg do tramwaju był boski, pomysł z tête-à-tête na dachu też mi się podobał, tak romantycznie się zapowiadało :-)
Zacne lektury czytasz, szczególnie mocno Morfina mnie ciekawi - Patrzenie na okładkę tej książki przyprawia mnie o ból głowy.
Mam fobię na punkcie polskich filmów. Gwałtowny finisz... ja bym to określiła pewnie cierpko "nie wiedzieli, jak skończyć, to skończyli byle jak", choć pewnie byłaby to przesada. Cóż, wiele razy rozczarowałam się polskimi produkcjami, dlatego już nawet nie próbuję. Ostatni polski film jaki widziałam to... chyba "Sala samobójców", i choć podobał mi się - to odpuszczam. A "Drogówkę" mam okazję obejrzeć w kinie objazdowym w poniedziałek. O ile nie zasypie wyjazdu z mojej wsi, to pojadę na seans. Przez Ciebie! ;P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiedzieli jak skończyć, tyle tylko, że przekombinowali.
UsuńDługo nie miałam zaufania do polskich produkcji, jednak wiele rodzimych filmów pozytywnie mnie zaskoczyło, dlatego daje im szansę, chociaż pokładane nadzieje w polskich obrazach nie raz dają się boleśnie odczuć, ale to nic, jestem nie do zdarcia. Jeśli chodzi o "Salę samobójców" to chętnie bym ją obejrzała, poza tym, tam też gra Jakub Gierszał (słodziak) :-)
Podobno śnieg ma już nie padać (ubolewam nad tym, bo jestem człowiekiem zimy, lodu i mrozu) więc szanse na dostanie się do kina objazdowego masz duże. Będę z niecierpliwością oczekiwać Twoich po filmowych rażeń, ponieważ "Drogówka" to zaskakująco-szokujący obraz ;-) Jakby Ci totalnie nie przypadła do gustu - to daruj mi, pamiętaj, że ostrzegałam :-)
Podaruję, spokojna głowa :) U mnie się nie zapowiada na lekką pogodę, wieje i śnieży, cały dzień już. Do auta nie wsiądę, ni chu-chu.
UsuńGierszał słodziak? Eeee. :P
U mnie dzisiaj deszcz pada, po śniegu zostało tylko brudne wspomnienie :/
UsuńGierszał słodziak, co prawda za bardzo wymuskany, za delikatny i młodzieńki jak zielony groszek, ale za to taki pyszniutki ;-)
Jak zielony groszek :D :)))) No tak sympatycznego powiedzonka to dawno nie słyszałam.
UsuńOstatnio jednak w "Mike i Molly" był tekst "tulimy się do siebie jak dwa groszki w strączku". No nie mów, czy to nie urocze? :)))
"Tulimy się jak dwa groszki w strączku", jest cudne i taaakie przytulaszcze :-)Poza tym, dzięki Tobie i wujkowi Google wiem już kto to jest Mike i Moli :-)
UsuńTak sobie myślę, że w strączku jest więcej niż dwa groszki, więc to podpada pod jakąś perwersję - chyba ;-)
Eee tam perwersja zaraz. W kupie raźniej! I co kto lubi... ;))) Zresztą groszek jak grosze, a słonecznik?! Przecież tam ich jest setki. Albo kukurydza. Jednak wolę to o strączku :)
UsuńFilm mnie ciekawi - to na pewno. Z chęcią go kiedyś obejrzę, bo mimo tego, że piszesz, że trochę rzeczy jest pogmatwanych (czego osobiście również nie lubię), to i tak myślę, że film się zapowiada całkiem dobrze:)
OdpowiedzUsuńMimo urokliwych scen, mnie nie przekonało to widowisko, ale oczywiście nie zniechęcam do filmu, próbuj.
UsuńPolskie kino to nie moje klimaty, dlatego też zdecydowanie odpuszczam sobie wszystkie filmy produkcji polskiej gdyż szczerze mówiąc nie oglądałam jeszcze ani jednego naprawdę dobrego.
OdpowiedzUsuńJa chętnie obejrzę, choć z moim zapałem stanie się to kiedy film wejdzie na ekrany tv
OdpowiedzUsuńDobre i to :-)
UsuńA ja się z chęcią bym skusiła na film, zwiastun (oglądany bez dźwięku) przekonał mnie do końca
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie w wolnej chwili
pozdrawiam
Zwiastun jest rewelacyjny, to głównie przez niego popędziłam do kina, a skończyło się tak jak się skończyło :/
UsuńPozdrawiam :-)
Nie powiem bo filmu byłam bardzo ciekawa i gotowa iść do kina, ale ostudziłaś mój zapał. Bardzo nie lubię filmów, w których nie ma zakończenia, a mamy go sobie sami dopowiedzieć. Cóż, oczekiwałam czegoś lepszego tym bardziej, że głównego bohatera gra Jakub Gierszał, którego wprost uwielbiam, no ale jakoś to przeboleję. Może kiedyś obejrzę jak będzie w canal, bo nie mam zamiaru wyrzucać pieniędzy w błoto.
OdpowiedzUsuńMnie film niespecjalnie się podobał, chociaż spotkałam się ze słowami zachwytu nad tą produkcją, zdania są podzielone. Jednak jeśli mocno Cię nie pili do obejrzenia tego filmu, mimo słodkiego Gierszała, to możesz spokojnie obejrzeć "Nieulotne" w domowym kinie :-)
UsuńWidziałam zapowiedź i jestem zaintrygowana, ale czuję, że to niezły gulasz emocjonalny i trochę przeraża mnie ilość smutku ukryta w tym filmie.
OdpowiedzUsuńNieźle trafiłaś z porównaniami :-)
UsuńIlość smutku w tym filmie jest ogromna, poza tym, jest szaro, buro i nostalgicznie, a do tego, tak naprawdę nie wiadomo o co biega, a właściwie wiadomo, tylko zostało to kiepsko opakowane.
Z chęcią bym obejrzała...Na taki film mam obecnie ochotę.
OdpowiedzUsuńJa również jestem rozczarowana. W całym filmie było kilka ciekawych momentów, ale całokształt nie powala.
OdpowiedzUsuńOch, cóż to za przystojny aktor, którego nigdy wcześniej nie widziałam! Wreszcie jakiś film gdzie nie gra Adamczyk i Małaszyński. ;/
OdpowiedzUsuńnapaliłam się na ten film już po pierwszym trailerze :) zobaczymy co z tego będzie, chociaż przypuszczam, że również będę rozczarowana, bo coś to nasze polskie kino nie jest takie jak być powinno
OdpowiedzUsuńDo kina na pewno nie pójdę ale chętnie obejrzę w domowym zaciszu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie filmy - taplanie się w smutku, rozpaczy, zwątpieniu. Uwielbiam gdy emocje mną targają, uwielbiam długie, powolne, sceny, dlatego myślę, że film jest stworzony właśnie dla mnie.
OdpowiedzUsuń