Marisa Bennett
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY PRZYJEMNOŚCI
Wydawnictwo: Pascal
Data: 2012
Stron: 152
Zazwyczaj
moja czytelnicza intuicja mnie nie zawodzi, jednak kiedy decydowałam
się na książkę Marisy Bennett, to najwyraźniej moje procesy
myślowe zwolniły obroty, gdyż nie wzięłam pod uwagę tego, że
łóżkowy poradnik inspirowany powieścią „Pięćdziesiąt twarzy
Greya” może okazać się totalnym niewypałem. Niestety na moje
nieszczęście tak się stało, i musiałam przez kilka tygodni
dojrzewać do tego, aby coś sensownego napisać na jego temat, gdyż
lektura „Pięćdziesięciu twarzy przyjemności” diabelnie mnie
zirytowała.
Autorką
książki jest... hmm, no właśnie, nie bardzo wiadomo kto, bo na
ostatniej stronie znalazłam tylko informacje o tym, że jest
anglistką z zamiłowaniem do niegrzecznych zabaw i z uzależnieniem
od lodów orzechowych, która chciała, aby jej książka stała się
zachętą do przełamywania tabu w dziedzinie seksu oraz była
inspiracją w odkrywaniu nowych źródeł wrażeń, głównie tych z
zakresu BDSM .
Co
to jest BDSM?
Skrót
ten pochodzi od słów "związanie" i "dyscyplina"
( B&D), "dominacja" i "uległość" (D&s,
ds.) sadyzm i masochizm
(S&M). Odnosi
się do szerokiego spektrum działań i form relacji międzyludzkich,
które w wielu przypadkach nie są powszechną praktyką w relacjach
seksualnych Oprócz zachowań z zakresu dominacji, składania,
dyscypliny, kar, niewoli, fetyszyzmu znajdują się także te
dotyczące pełnego spektrum osobowości i interakcji seksualnej.
Mimo, że niektóre działania mają formę przymusu, BDSM nie jest
formą molestowania seksualnego, bowiem odbywają się za zgodą
zaangażowanych partnerów. (Źródło Wikipedia)
Daleko
mi do pruderyjnych osób, które grzmią na zachowania odbiegające
od tych ogólnie akceptowanych oraz takich, które podpadają pod
perwersyjne i szokujące. Wszak wolnoć Tomku w swoim domu, w końcu
jeśli partnerzy odnajdują przyjemność w wyuzdanych praktykach, a
przy tym nie krzywdzą tym innym, to nic mi do tego co dzieje się za
drzwiami ich sypialni. Dlatego nie tyle rozdrażniły mnie w tym
poradniku techniki stosowane w BDSM, świntuszenia czy opisy pozycji
seksualnych (niekiedy bardzo niedorzecznych i wymagających
sprawności mistrzów gimnastyki), ale fatalny styl, o ile w
przypadku tej publikacji można mówić o jakimkolwiek stylu.
Autorka
bardzo nieporadnie radzi sobie z tematem, miałam wrażenie, że
czytam pamiętnik roznamiętnionej nastolatki, opisującej niezdarnie
swoje fantazje seksualne. Niestety na niewiele też zdały się
wstawki dotyczące zabawek erotycznych, wzmagającej pożądanie
playlisty, a także zmysłowej literatury, bo pomimo tego, że pomysł
z tego typu dodatkiem nie był zły - sadomasochistyczna Trylogia o
Śpiącej Królewnie, Anne Rice może być całkiem pasjonującą
lekturą - to jednak większość tekstu w tym poradniku jest
nieudolną próbą stworzenia budzącej pożądanie lektury. Może
gdyby Pani Bennett wykazała się kreatywnością, nowatorskim
podejściem do łóżkowych szaleństw, czy lekkością stylu, to
odbiór tej książki byłby całkiem inny, a tak... szkoda słów,
próba popłynięcia na fali popularności bestsellerowej powieści
E. L. James, okazała się niepowodzeniem.
Żeby nie zakończyć swojego tekstu, mało sympatyczną oceną, to warto pochwalić interesującą, całkiem efektowną oprawę książki oraz mnogość cytatów o erotycznym zabarwieniu, które co nieco umilają lekturą, ale czy to wystarczy, aby przeczytać ten poradnik?, według mnie nie, jednak decyzję pozostawiam Wam.
Dla rozluźnienia atmosfery Rihanna i S&M
Przeczytałam tytuł Twojego postu i skojarzenie miałam natychmiastowe z Grey'em. Przyznaję bez bicia, nie czytałam i nie zamierzam, chyba że nagle z księgarni wykupią mi wszystko, na co miałabym ochotę, a pozostałe książkosklepy ulegną nagłej masowej destrukcji :))
OdpowiedzUsuńCiekawe zjawisko w sumie, że ktoś na fali innego ktosia, próbuje coś stworzyć, ale wychodzi z tego marna podróbka. Cieszę się, że napisałaś co o tej książce myślisz. I śmiem twierdzić, że miałabym podobne odczucia do Twoich.
Ale piosenkę posłuchałam już bardziej chętnie :)
Pozdrawiam ciepło!
No cóż, przykre jest to, że ludzie szukają metody na wybicie się korzystając z pomysłu kogoś innego, ale o wiele bardziej bolesne jest to, że robią to kiepsko, i niestety żal ściska serce po tego typu lekturze, ale chyba taki już jest świat.
UsuńWzajemnie serdecznie pozdrawiam :)
Czytałam już kilka recenzji tego poradnika i wszyscy niemal jednogłośnie wyrażają się o nim bardzo negatywnie, więc chyba coś musi być rzeczywiście na rzeczy. Szkoda.
OdpowiedzUsuńPewnie że szkoda, bo w końcu temat jest interesującym, ale że wykonanie kiepściutkie, to niestety... klapa na całej linii.
UsuńObserwuję ostatnio, że przyszła moda na powieści erotycznej (wampiry i wilkołaki niedługo odejdą w zapomnienie), co skłania mnie do kilku refleksji. Sama jeszcze nie sięgnęłam po powieść erotyczną, ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni i będę mogła poprzeć moje refleksje konkretnymi przemyśleniami :)
OdpowiedzUsuńModa na erotyczne historyjki trwa. Tak jak wspomniałam nie należę do osób pruderyjnych, ale jak już czytać w tego typu historie, to niech to będą dobre teksty, dlatego życzę Ci obyś umiała wyprać interesującą i dopracowaną, zmysłową powieść :)
Usuńz tego co widzę to tylko okładka zasługuje na uznanie - nie wiem czy kiedyś się skusze, aby poznać treść książki :)
OdpowiedzUsuńJak dotąd czytam same niepochlebne rzeczy...
OdpowiedzUsuńTa ocena mnie jakoś nie dziwi haha! Wszyscy uważają, że to gniot :P
OdpowiedzUsuńKsiążkę miałam w planach, ale po negatywnych ocenach zaczęłam się zastanawiać czy aby ją sobie nie odpuścić. A jednak przeczytałam i nie żałuję, choć rzeczywiście do ambitnych pozycji bym jej nie zaliczyła.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
Zaczynam się zastanawiać ile jeszcze zostanie wydanych książek/poradników o tematyce "Greyopodobnej" zanim ta moda przeminie. Nie pogardziłabym jedną ale za to dobrze napisaną książką na ten temat a z tego co widzę to co jedna jest gorsza. Po poradnik na pewno nie sięgnę, waham się natomiast nad sięgnięciem po tego sławetnego "Greya". Pożyjemy zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńTeż się waham nad lekturą "Pięćdziesięciu twarzy Graya", bo czuję, że mogę się przejechać na tej historii, ale z drugiej strony, może wato zaryzykować ;))
UsuńOj, nie dla mnie takie książki. Mama czytała i powiedziała, że te sceny seksu są okropne i że jestem za młoda :)
OdpowiedzUsuńOj nie, nie,nie...Dzięki za ostrzeżenie. Wolę poświęcić czas bardziej wymagającej lekturze :)
OdpowiedzUsuńA czegóż się można było po tym spodziewać... :P
OdpowiedzUsuńNo można było, w końcu temat nie przesadza o jakości książki :)
UsuńDzięki za ostrzeżeni :) będę unikać!
OdpowiedzUsuńO nie, trylogia o Śpiącej Królewnie w ogóle nie jest pasjonującą lekturą, przynajmniej w moim odczuciu - byłam zniesmaczona przeładowaniem "seksowości". Ale z dwojga złego już lepsza trylogia Anne Rice od trylogii E.L. James. Poza tym pomysł na ten poradnik "inspirowany" przygodami Any jest totalnym niewypałem. Zawsze znajdą się tacy, coby chcieli dorobić się na popularnej serii, a biedni fani łykną wszystko jak leci... W każdym razie raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem pod wrażeniem, myślałam, że jest to trylogia, która mało kto zna, a tu proszę, taka miła niespodzianka. Nie dziwi mnie Twoja opinia odnośnie pracy Rice, bo to pozycja traktująca o sadomasochistycznych skłonnościach, więc z odczuciami po jej lekturze może być różnie.
UsuńNie wiem czy fani wszystko łykną, jak mają swój rozum, to potrafią wybrać to co jest dobre, i raczej kitu im się nie wciśnie, przynajmniej staram się w to wierzyć :)
Pozdrawiam :)
Ja przez sekundę myślałam, że to 4 część Greya :D nawet okładka podobna! Oj, nie sięgnę po nią na pewno :) Już mam dość po 2 częściach Szarego.
OdpowiedzUsuńOkładki są bardzo podobne, ale to celowe działanie, które najprawdopodobniej ma być zachętą - szczególnie - dla fanów Szarego ;)
UsuńZ pewnością nie sięgnę, tak samo zresztą jak po Grey'a :D Swoją drogą, tytuł książki niezmiennie kojarzy mi się właśnie z powyższą postacią i wydawało mi się, że to kontynuacja :P
OdpowiedzUsuńTe szpilki są w ogóle wygodne? Wyglądają jak narzędzie tortur ;) Co do książki, to bardzo grzecznie podziękuję, może innym razem. Tak się zastanawiam, czy w ogóle zabrać się za Grey'a, bo to pewnie dzięki tej postaci powastała powyższa lektura ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wygodne, nie miała okazji ich wypróbować ;)
UsuńRównież zastanawiam się nad książką E. L. James, ale boję się rozczarowania, z drugiej strony jestem ciekawa czy faktycznie powieść jest tak kiepska jak piszą, albo czy jest tak dobra jak się niektórym wydaje :)
Jaka książka, taki poradnik, chciałoby się rzec. Zacznijmy w ogóle od tego, że w Greyu nie ma mowy o jakimkolwiek sadomaso. To, że autorka raczy nas opisami różnych zabawek jeszcze nic nie znaczy. Poza tym... naprawdę była potrzebna tak kiepska książka, żeby kobiety na całym świecie nagle poczuły się wyzwolone? Nie sądzę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, książki E. L. James nie czytałam, więc porównania z nią nie mogłam zrobić, ale z tego co "słyszałam", to Grey i Ana nieźle sobie poczynają, a ich miłosnym przepychankom towarzyszy i wiązanie, i kneblowanie,i klapsy, tak więc coś, co idealnie wkomponowuje się w BDSM. No, ale nie zamierzam bronić poradnika Pani Bennett, bo i bronić nie ma co. Poza tym, tak jak piszesz, tego typu pozycja absolutnie nie była konieczna, na dodatek tak kiepska pozycja, ale cóż, próbować się wybić zawsze można.
UsuńNie wiem, czy warto mi tracić czas na tę serię. Chyba sobie odpuszczę, jest przecież tyle ciekawszych książek... Bardzo fajny blog, będę tu czasem wpadać :)
OdpowiedzUsuń