Rafał Kosowski
WYBRANA
Wydawnictwo: Vocatio
Data: 2011
Stron: 360
Wielkimi
krokami dotarliśmy do końca trylogii, „Wybrana” to trzecia, a
za razem ostatnia część cyklu „Dzień, w którym upadł Kanaan”
Rafała Kosowskiego.
Tom
zaczyna się w chwili kiedy Jerycho zostaje podbite przez
Hebrajczyków. Rachabe - była królowa – przebywa wraz z rodziną
i przyjaciółmi w obozie Izraelitów. Mimo zmiany stylu życia czuje, że
nie powinna mieszkać wśród ludu wybranego, targają nią
wątpliwości związane z wiarą w jednego Boga, oprócz tego nie
może wybaczyć Wszechmogącemu, że dopuścił do śmierci jej
ukochanej córeczki. Pomimo że Bóg sądzi sprawiedliwie to wydaje
się jej być okrutnym i wymagającym. Rachabe toczy wewnętrzną
walkę. Tymczasem w obozie panuje gorączka przygotowań do podboju
Kanaanu, zaś grody tego pięknego rejonu mobilizują siły do walki
z wojskami ludu Jahwe. Na czoło konfliktu wysuwa się Murtekh (brat
Hetammu) chcący dokonać zemsty. Wszystkie siły w Niebie i na Ziemi
szykują się do wielkiego starcia.
Jak
można się domyślić motywem przewodnim tej części są
przygotowania do podboju przez Izraelitów Kanaanu oraz monoteizm
czyli wiara w jednego Boga. W „Wybranej” nie natrafimy już na
krwawe obrzędy i rozpustne zabawy, ale na zasady uczciwego
postępowania, a także rozważania stricte religijne. Jahwe ukazany
jest jako ten, który stawia wysokie wymagania swojemu ludowi, a za
nieposłuszeństwo bardzo surowo każe, jednak potęga jego łaski
jest wielka. W powieści podkreślane są zalety monoteistycznej
wiary, człowiek mając opiekę i wsparcie Siły Wyższej (imię Boga
w Judaizmie jest zbyt święte by człowiek mógł je wymawiać) w
obliczu okrucieństwa ochroni się w świetle i miłości swego Pana.
Tom ten jest bardzo absorbujący, jednak muszę przyznać, że lekko mnie rozczarował. Po bardzo dobrej „Qedeshy” liczyłam,
że ostatnia część będzie wielkim wydarzeniem, niestety nie stało
się tak jak planowałam. Oczywiście „Wybrana” jest interesującą
książką, jednak jest w niej coś co sprawia, że czujemy niedosyt.
Teoretycznie jest ona lepsza od pierwszej części, ponieważ zachowana jest większa spójność tekstu,
język stał się łagodniejszy, toczy się bój sił anielskich z
demonami, a historia pomimo widowiskowych walk i rozlewu krwi
zyskała pewną łagodność, to jednak coś zawiodło.
W
książce pojawiły się nowe ekscytujące postacie, jak również
te znane i lubiane z poprzednich części, „lepiej” też dał się
poznać Muretekh krwiożercy brat Hetammu, nie ustępujący mu miejsca
w okrucieństwie i przebiegłości. Pomimo że plejada oryginalnych
bohaterów sprawia, że powieść tchnie świeżością, to jednak
brakowało mi wyjaśnienia losów Gemre i jego żony oraz maga
Ulisukmi, były to postacie intrygujące i nadające mrocznej strony
całej opowieści, zdawkowe potraktowanie tych bohaterów uważam za niewłaściwe w końcu jakby nie było od nich zaczęła się cała
historia i wypadałoby poświęcić im znacznie więcej uwagi. Zastanawia
mnie też pojawienie się w środku powieści rozdziału
przedstawiającego apokalipsę, w którym to, cytuję: Planeta Ziemia
stawiła się przed Bożym Trybunałem. Jak najbardziej jest to
ciekawa wizja, nawiązująca do współczesności, jak choćby do
Matrixa, Second Life i Al – Kaidy i czyta się ją wyśmienicie, gdyż
mroczy świat potępieńców z różnych czasów, powoduje że
cierpnie skóra, to jednak nie do końca rozumiem skąd takie umiejscowienie,
bo taki tekst chętnie widziałabym np. w epilogu. Niestety
zmuszona jestem też pomarudzić na zakończenie, ach, ach i ach
dlaczego tak szybko?!. Autor na kilku stronach rozprawił się z
wieloma istotnymi zagadnieniami, ucinając wszystkie emocje towarzyszące czekaniu na rozwiązanie pewnych tematów. Nie wiem
czym ten pośpiech był spowodowany, w każdym razie zakończyłam
trylogię z lekkim rozczarowaniem.
Gdybym
miała w kilku zdaniach podsumować tę serię, to byłby z tym nie
lada kłopot. Z jednej strony trylogia „Dzień, w którym upadł
Kanaan” jest pasjonującą lekturą przenoszącą czytelnika na
terytoria Starożytnego Bliskiego Wschodu , w czasy gdzie ludzie
oddają cześć okrutnym bogom i nieokiełznanym żądzom, gdzie
toczy się walka między dobrem i złem, a fabuła w dużej mierze opiera się na biblijnych przypowieściach. Z drugiej strony jest to
cykl niepozbawiony wad, w opowieści występuje nadmiar postaci i
zdarzeń, wprowadzający dezorientację, do tego
skomplikowana terminologia i trudna tematyka nie ułatwia poznania lektury. Można powiedzieć, że
powieść ma tyle zalet ile wad, jednak jakkolwiek by nie
patrzeć warto poznać trylogię Rafała Kosowskiego, bo to powieść
o boskiej potędze, która jest jedynym światłem, poza tym jest to
ponadczasowa saga o ludzkich namiętnościach i wyborach.
Moja
ocena: 4/6
Ocena
trylogii 4/6
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Vocatio, a
także portalowi Sztukater za jej udostępnienie.
Zastanowię się jeszcze, ale pewnie zajrzę :D
OdpowiedzUsuńlektura budzi we mnie mieszane uczucia, ale jak to będzie w rzeczywistości można się przekonać tylko na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko jest to pierwsza trylogia od dłuższego czasu, na którą mam wielką ochotę! Dzięki za przepiękne recenzje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
O, kolejna część z tej serii u Ciebie. I cieszę się, że okazuje się iż książki idą "łeb w łeb" i nie są gorsze, ale tak samo dobre ;) Obawiam się trochę tego chaosu, ale może kiedyś po te książki sięgnę.
OdpowiedzUsuńo jak mnie ten nowy blogspot irytuje. wyprodukowałam komentarz i gdzieś mi go wcięło... wrrr... ale od początku.
OdpowiedzUsuńnie lubię, gdy autorzy na 10 stronach podsumowują wszystkie wątki, i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znajdują się nagle wszystkie odpowiedzi. dziwne wtrącenia i nierówność też mnie zniechęcają, dlatego Wybraną sobie jednak odpuszczę.
Nie znam części pierwszej, więc najpierw ją muszę poznać a dopiero potem jak mi się spodoba, to sięgnę po ,,Wybraną''.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tą serię, ale jakoś specjalnie jej szukać nie będę.
OdpowiedzUsuńNie no zapowiada się ciekawie! Z chęcią zapoznam się z wcześniejszymi częśćmi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dotarliśmy do końca trylogii? Aż tak dawno mnie tu nie było, że umiem trylogie przegapić? Niedobrze.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do całej trylogii. Zobaczymy... Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńHmm...nie, raczej muszę powiedzieć nie.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
OdpowiedzUsuń