Joanna Żebrowska
SHIT! ROKU W BRUKOWCU
Wydawnictwo: Autorskie
Data: 2011
Stron: 302
Zastanawiam
się, czy jest ktoś kto nigdy nie czytał brukowca. Szmatławiec
(określenie niezbyt piękne, ale jak najbardziej trafne) to ani
ambitna prasa, ani szczególnie interesująca, ale przyciąga oko.
Kolorowe zdjęcia na pół strony, ekspresyjna mimika modeli i
szokujące tytuły powodują, że co niektórzy wyciągają łapki po
tę odrealnioną gazetę. Chciał nie chciał, kupiec się znalazł
czyli mechanizm kreowania rzeczywistości przez tabloidy jak
najbardziej się sprawdził, a' propos ostatnio mało wiarygodna
afera z seks kasetą Adele, opublikowana przez francuski tabloid
całkiem nieźle wpłynęła na sprzedaż gazety... hmm do czego
to zdolni są żurnaliści pozbawieni moralności i sumienia?.
O
tego typu sztuczkach i kombinacjach, krótko, o nieetycznych
działaniach brukowej prasy opowiada powieść Joanny Żebrowskiej
„Shit! Roku w brukowcu”. Nie jest to książka, której treść
pochodzi z kosmosu gdyż Pani Joanna jest dziennikarką, swego czasu
pracowała m.in. w „Życiu Warszawy” , „Dzienniku Polska –
Europa – Świat” i w tabloidach, współpracowała z
„Rzeczpospolitą”, TVP i TVN, a obecnie wykłada na WDiNP UP. Nie
ulega wątpliwości, że owa praca zrodziła się z doświadczeń
autorki i jest prześmiewczą historią obnażającą tajnik pracy
tabloidów, gdzie inwencja twórcza to podstawa pracy
dziennikarskiej.
Do
jednego ze znanych brukowców trafia Edyta, absolwentka studiów
dziennikarskich. Młoda kobieta marzy o karierze w poważnej prasie,
niestety trudna rzeczywistość pozbawia ją złudzeń, chwilowo
rezygnuje z ambitnych planów, chowa dumę do kieszeni i zaczyna
pracę w tabloidzie. Jak się okazuje zajęcie wymaga pomysłowości
i sprytu gdyż prawda mało kogo interesuje. Gazeta oszukuje
czytelnika, kreuje wydarzenia, dość często posuwając się do
prowokacji. Edyta będzie musiała stanąć na głowie, żeby
sprostać wymaganiom swojego szefa, jej nerwy będą na granicy
wytrzymałości tym bardziej, że intensywnych wrażeń nie tylko
dostarcza jej praca, ale też boski Rafał.
Jak
wcześniej wspomniałam „Shit! Roku w brukowcu” to satyra na
świat tabloidów. Autorka wyśmiewa i kpi sobie z wszechobecnego
szału na tanią sensację, jednocześnie ukazuje pracę tabloidów w
krzywym zwierciadle. Przerysowuje bohaterów, nadaje im komiczne
nazwiska, np. Satanowski – despotyczny, zakręcony szef brukowca,
Piórko – nasza młoda adeptka dziennikarstwa. Postać Edyty, jak i
innych bohaterów niekiedy jest wręcz karykaturalna, przesadna w wyglądzie czy zachowaniu, cel w tego typu zabiegach jest
jednoznaczny, służy ośmieszeniu i wyolbrzymieniu danego zjawiska
czy bohatera. Książkowe postacie w połączeniu z współczesnym
społecznym tłem, tworzą bardzo oryginalne zestawienie, które
potrafi ubawić czytającego, a poza tym skłonić do zastanowienia
się nad mechanizmem, który tworząc fikcyjną rzeczywistość i
opierając się na tanich chwytach – odwołujących się do
podstawowych emocji - wykorzystuje swoich czytelników.
„ Bo jest taka sytuacja, że od kilku dni spada nakład, to znaczy generalnie ludzie ostatnio kupują mało gazet, ponieważ w kraju nic się nie dzieje. My na szczęście mamy tę przewagę nad innymi, że możemy kreować wydarzenia”
Jasna
sprawa, jakiś dosadny artykulik, niekoniecznie prawdziwy, trochę
erotyki, trochę szokujących fotek, mało tekstu i numer poszedł.
Joanna
Żebrowska zachwyca lekkością swojego stylu, poza tym sprawnie bawi
się treścią - jak choćby celowe przekręcanie nazw miejsc, czy
wykropkowane przekleństwa, które są według mnie bardzo ciekawym
akcentem, w końcu prasa lubi sobie to i owo
wykropkować, szczególnie wulgaryzmy.
Książkę
czyta się bardzo sprawnie. Krótkie, dynamiczne rozdziały narzucają
tempo, poza tym spora dawka humoru i cynizmu sprawia, że powieść
można „połknąć” dosłownie w jeden wieczór. „Shit! Roku w brukowcu” to świetna, zabawna lektura - z interesującą okładką
charakterystyczną dla sztuki pop–art - napisana z przymrużeniem
oka, a do tego zdradzająca tajniki pracy bulwarówki. Czy może być
lepsze zestawienie? , pewnie i może, jednak mnie wciągnęła ta
kpiarska i oryginalna powieść. Bardzo polecam.
Moja
ocena 5/6
Bardzo dziękuję autorce za książkę, którą przeczytałam w ramach akcji
Fantastyczna tematyka książki i z przyjemnością sięgnę po te pozycję. Na plus przemawia też do mnie okładka - bardzo oryginalna i kusząca ;))
OdpowiedzUsuńhttp://okrety-mysli.blogspot.com/
Oj nie... Chyba dam sobie spokój z ta pozycją. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńMam na półce, zaczęłam i mam nadzieję, że wkrótce skończę bo zaczyna się bardzi ciekawie, choć trochę abstrakcyjnie :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do tej książki, raczej sobie podaruję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tematyka wydaje się ciekawa, więc chętnie poznam ją bliżej, ale to już w nieco późniejszym terminie, gdyż na chwilę obecną mam sporo innych książek do czytania.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja, miło się czyta. Ale książka stanowczo nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie ten tytuł, ale i tak teraz książka nie wydaje się być taka zła :) Pomyślę o niej :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do powieści nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam o tajnikach pracy w brukowcu :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Co też tam musi się dziać w tym brukowcu. Relacja od kuchni jak najbardziej miło widziana. Książki poszukam ;)
OdpowiedzUsuńK-Alinki okładka jest bardzo ciekawa, kolory przyciągają oko i nadają jej współczesny look :).
OdpowiedzUsuńNai oj nie, nie rezygnuj ;)
Soulmate treść jest bardzo abstrakcyjna, ale jednak coś w niej jest, życzę miłego czytania i czekam na wrażenia :).
Isadora na siłę miłości nie będzie, również ciepło pozdrawiam :).
cyrysia ach te nasze książeczki cierpliwie czekające w kolejce do czytania...
Tirindeth nie namawiam i dziękuję :).
giffin nie bój żaby, żaba w wodzie nie bodzie :D, ta książka tylko pozornie przeraża :).
Floss cóż, jak Waść uważasz ;).
pesymistka13 bardzo polecam ciekawostek w książce co niemiara :).
Gabi oj dzieje, się dzieje, normalnie strach się bać ;).
Książka zapowiada sie interesująco. Taka lekka, niezobowiązująca lekturka ;) Będę pamiętac o tym tytule.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie. Tematyka wydaje mi się dość ciekawa, a do tego jakaś lekka lektura się czasem przyda jako odskocznia od codzienności. Przeczytam jak mi wpadnie w ręce:)
OdpowiedzUsuńSpadkobierców zrecenzuję w kolejnej notce po książce Siostra - Rosamund Lupton. Świetna i poruszająca książka i chcę zaraz pod jej wrażeniem ją opisać:)
Pozdrawiam:)
Sama w sobie nie zwróciłabym na taką książkę uwagi, jednak po twojej recenzji będę musiała się za nią rozglądnąć:D
OdpowiedzUsuńŚwietna okładka sadząc po ocenie zawartość też niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie poznam kolejną zabawną książkę. Dodatkowo nie wiem nic o pracy bulwarowych gazet wiec byłoby to dla mnie coś nowego :))
OdpowiedzUsuńO proszę :D i u Ciebie recenzja tej książki :) Naprawdę niezła pozycja, uśmiałam się, a i moje brwi nierzadko z niedowierzania wędrowały w górę! Zgadzam się całkowicie z Twoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńIm więcej recenzji czytam, tym większą ochotę mam na lekturę tej pozycji :D
OdpowiedzUsuń