Mons Kallentoft
JESIENNA SONATA
Wydawnictwo: Rebis
Data: 2011
Stron: 462
Tej jesieni w Linköping panuje wyjątkowo paskudna pogoda. Strugi deszczu zalewają ulice i chodniki. Błoto i martwe gryzonie zalegają w kanałach ściekowych. W tej mało sprzyjającej aurze, biznesmen Jerry Perersson, wybiera się na przegląd niedawno zakupionej posiadłości – zamku Skogsa. Cisza i spokój budzącego się dnia nastrajają nowego właściciela do rozmyślań, niestety w tym mokrym klimacie czai się zło... kilka godzin później w fosie zamku, dwaj mężczyźni odnajdują pływające zwłoki Peterssona. Zabójstwem zajmuje się Malin Fors, która oprócz zagadkowej sprawy ma na głowie swój sypiący się związek, problemy alkoholowe i fatalną relację z córką.
Mons Kallentoft w „Jesiennej sonacie” po raz trzeci przybliża postać Malin Fors, genialnej pani detektyw. Niestety dla mnie jest to pierwsze spotkanie, nad czym ubolewam, bo autor pisze z wielką pasją, a swoim stylem porusza wszystkie emocje. Pisarza okrzyknięto nowym królem powieści skandynawskiej, („Ofiara w środku„” Śmierć letnią porą”). Ciekawostką jest, że umieszczony w powieści Linköping, jest miasteczkiem w którym autor dorastał. Autentyczne miejsca sprawiają, że książka zabiera czytelnika w realną podróż, lepiej ubierzcie się w płaszcze przeciwdeszczowe, bo pogoda nikogo nie oszczędzi.
W książce panuje ziąb, mało tego deszczowa pogoda wprowadza nostalgię, do której też, przyczyniają się problemy osobiste Malin. Ustalmy jedno, „Jesienna sonata” jest powieścią kryminalną i to nie ulega wątpliwości, ale gdyby jakiś magik, ewentualnie złośliwy korektor wymazał kilka krwistych kawałków, to mielibyśmy doskonałą powieść psychologiczną. Postacie to nie tylko plamy tuszu, ale ludzie piękni w niedoskonały sposób, nie znajdziemy tam ideałów, są tylko charaktery naznaczone wielką ilością wad.
„Mons Kallentoft po mistrzowsku prowadzi czytelnika przez meandry ludzkiej duszy....”Cosmopolitan
Nie mogę się z tym nie zgodzić. Autor ukazuje wewnętrzne rozterki bohaterów, w szczególności dość obszernie przedstawia relację Malin z córką. Alkoholizm matki, bardzo źle wpływa na jej kontakty z Tove, do tego dochodzi tajemnica rodzina, która podejrzewam będzie miała kontynuację na stronach kolejnej powieści „Zło budzi się wiosną”. Gdyby ktoś zastanawiał się gdzie w tym wszystkim jest kryminał, to już to wyjaśniam. Jest ofiara, jest przestępstwo, są kłamstwa, podejrzani, wypadki, zawiść i nienawiść. Taka mieszanka nie zwiastuje niczego dobrego. Intryga kryminalna jest wyśmienicie poprowadzona, zmienna narracja sprawia, że co chwile znajdujemy się w innym miejscu, a mroczna, błotnista aura potęguje niesamowite wrażenia. Trzeba też dodać, że lekkie pióro autora, które porównam do połączenia, zmysłowości skrzypka z obscenicznym zachowaniem kobiety lekkich obyczajów czyli subtelne, delikatne, a momentami ordynarne sprawia, że tekst chłonie się całym sobą.
Na koniec mała uwaga. Jeśli czytam kryminał, to szukam w nim adrenaliny, zawrotnego tępa i akcji, cóż, tego powieści brakuje. Nie wiem czy to typowy urok skandynawskich klimatów, podejrzewam że tak, ale w książce jest za spokojne, kilka zaskakujących akcji powoduje lekkie przyśpieszenie pulsu, jednak nie aż tak duże, żeby spowodować wysokie skoki ciśnienia.
„Jesienna sonata” jest bardzo dobrą lekturą, przemyślaną i skonstruowaną z wielkim smakiem, bark w niej przesady, a opisy oddają ponury nastrój zabójstwa, które wstrząsnęło całym miasteczkiem. Książkę polecam każdemu pasjonatowi kryminału, nawet miłośnicy wysokiego napięcie odnajdą w powieści ekscytujące wrażenia.
Moja ocena 5/6
Czasem mam tak, że za cholerę nie mogę się przekonać do książki i ona do nich należy mimo tego że przeczytałam wiele dobrych recenzji na jej temat...
OdpowiedzUsuńa ja tam jestem przekonana o tym że muszę przeczytać ja jak i pozostałe z serii:)
OdpowiedzUsuńJestem uzależniona od tej niesamowitej atmosfery skandynawskich kryminałów, a dzięki Tobie mam kolejną-bezwzględnie-do-kupienia pozycję! Zapowiada się idealna lektury na długie jesienne wieczory:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Fuzja nie łam się, też tak mam :)
OdpowiedzUsuńbergamasco Mam nadzieję, że uda Ci się ta zmasowana akcja :)
Isadora Skoro uwielbiasz skandynawski klimaty, no to jesteś w domu, to coś dla Ciebie :). Pozdrawiam ciepło.
Czytałam i także byłam zachwycona:). Już nie mogę się doczekać czwartej części!!
OdpowiedzUsuńCzy bardzo źle to będzie o mnie świadczyć, kiedy sięgnę po książke z uwagi na urode autora? :D
OdpowiedzUsuńkasandra_85, dołączam się do tego czekania :)
OdpowiedzUsuńShe Broń boże, jako wzrokowiec rozumiem taką potrzebę, w końcu każdy powód jest dobry :D
Już jakiś czas wodziłam oczyma za tą książką, ale zawsze coś mnie rozpraszało. Teraz już nie popuszczę, muszę poznać ,,Jesienną sonatę''.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już za sobą i podobnie jak ty zaczęłam przygodę z Malin od trzeciej części:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy Twoja recenzja, bo wprawdzie nie "Jesienną sonatę" ale mam inną ksiązkę tego autora - "Ofiara w środku zimy".
OdpowiedzUsuńUbiegłem zimy nie zdążyłam jej przeczytać, w lecie jakoś nie pasowało, teraz nie odpuszczę.
Jeżeli autor zachował poziom, będę usatysfakcjonowana.
Swoją drogą, wszystkie okładki "pór roku" są piękne ale i przerażające. Mimo grozy nie sposób oderwać od nich wzroku
Kurczę, a myślałam, że tylko ja tak się dokładnie przypatrywałam zdjęciu autora ;p
OdpowiedzUsuńWiem, że to fatalnie z mojej strony, że zaczęłam od urody pisarza, a nie od tresci (bardzo przekonywujacej zreszta i ciekawej) recenzji, ale to taki przystojny mężczyzna. Chyba zasłonie jego zdjęcie czytając, do czego mocno mnie zachęciłas :)
OdpowiedzUsuńcyrysia bardzo polecam, to skandynawski wyższy poziom wtajemniczenia ;)
OdpowiedzUsuńStayrude podobne doświadczenia umacniają :D
Kinga Koniecznie muszę zdobyć wcześniejsze książki tego autora, Rebis obdarowała mnie trzecią częścią za co oczywiście jestem wdzięczna, jednak rozbudziło to mój dodatkowy apetyt teraz muszę zbierać fundusze na całą serię.
Okładki są przecudne, kolejna powieść w cyklu również zniewala swoją grafiką.
Edyta nie, nie, nie tylko Ty :D
She oj tam fatalnie), co Cię bierze to Cię kusi :). Zdjęcie tego Pana powinnam oznaczyć zdaniem " Patrzysz na własną odpowiedzialność" :)))
Już od dawna zastanawiam się nad książkami tego autora. Zapowiada się całkiem nieźle, więc czemu nie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kończę pierwszą książkę z cyklu czyli "Ofiarę w środku zimy" i muszę przyznać, że też brakuje mi napięcia. Mam czasami wrażenie, że wątek kryminalny jest tłem do innych obserwacji.
OdpowiedzUsuńO jaki ładny nowy wygląd :) Śliczny!
OdpowiedzUsuńA co do książki i recenzji, bo to najważniejsze rzeczy teraz, to przyznam, że to nie pierwsza recenzja tej książki, którą czytam. Jednak do tej pory nie udało mi się przeczytać tej pozycji, mam nadzieję, że niedługo mi się to uda, bo jestem zainteresowana!
Wygląda całkiem ciekawie, nie czytałam jeszcze książek tego autora. Niepokoi mnie tylko ten zbytni spokój, o którym wspominasz... Czy nie jest za nudno?
OdpowiedzUsuńWłaśnie dużo czytałam o tej autorce i chyba się skuszę na jej książki, ale od początku ;)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja! A książkę mam w planach już od jakiegoś czasu :) Natulo dotarła do mnie niedawno książka z Twojej wygrywajki i tak bardzo się z tego cieszę! :D Dziękuję Ci za piękną pocztówkę i zakładkę <3
OdpowiedzUsuńMaruda007, właśnie... dlaczego nie :)
OdpowiedzUsuńDosiak mamy podobne odczucia, bo tak jak wspomniałam w recenzji, wymazując kilka mocniejszych momentów dostajemy świetną powieść psychologiczną, a co do napięcie, ot cały urok chłodnej Skandynawii ;)
miqaisonfire, dziękuję bardzo, ze standardowym szablonem komunikacja blogowa jest ciut sprawniejsza, więc siła wyższa zmusiła mnie do zmian :).
Życzę Ci, oby wytęsknione lektury szybko wpadały w Twoje łapki :)
Dusia nudno nie jest, powiedziałabym raczej leniwie, cóż, w książce zawrotnej akcji nie ma więc nie ma co liczyć na pęd i wielkie napięcie.
Bujaczek będzie mały problem bo książkę napisał mężczyzna, ale malin jak najbardziej jest kobietą :D
Catalina Dziękuję. Cieszy mnie, że książka dotarła bez problemu :). Udanej lektury życzę :)
Mam w planach kilka skandynawskich kryminałów, bo mam wrażenie, że jako jedyna jeszcze ich nie znam... :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie widziałam już tę książkę kilka razy i nie wiedziałam czy się zdecydować. Muszę powiedzieć, że twoja recenzja raczej zadziałała pozytywnie na mnie więc w końcu pewnie ją zakupię :))
OdpowiedzUsuńGosława Ka. , nie ma tak źle,na pewno uchowała się jeszcze jakaś istotka, która nie czytała skandynawskich klimatów :)
OdpowiedzUsuńJarka bardzo mnie to cieszy, książka warta jest uwagi, polecam.