Matt Haig
RADLEYOWIE
Wydawnictwo: Świat Książki
Data: 2011
Lubię wampiry, monstra z niesamowitą żądzą krwi, wyzbyte jakiejkolwiek moralności, żerujące i rozszarpujące swoje ofiary w oparach parującej krwi. Moja przygoda ze stworzeniami nocy zaczęła się od „Drakuli” Brama Stokera, później był „Nosferatu” i filmy o wampirach z Christopherem Lee. W moim wyobrażeniu wampir nie jest romantyczną istotą, przestrzegającą zasad dobrego wychowania, tylko potworem z przemożonym pragnieniem chełptania krwi, uwodzicielskim, ale diabelnie niebezpiecznym.
Najczęściej rozczarowuję się przy lekturze z wampirami w tle chociaż muszę przyznać, że „Radleyowie” to kolejna książka o krwiopijcach którą bardzo przyjemnie mi się czytało.
Matt Haig, nic mi to nie mówiło, Haig, Haig... no nie, na szczęście od czego mamy wikipedię.
Haig to brytyjski pisarz i dziennikarz. Współpracował z wieloma znanymi tytułami The Guardian, The Sunday Times, The Independent i wieloma innymi. Jego pierwsza powieść „The Last Family in England” , wydana w roku 2005, została ogłoszona bestselerem w Wielkiej Brytanii, zakupiono również prawa do sfilmowania powieści. W książce tej narratorem jest labrador, pomysł oryginalny jak widać trafiony.
„Radleyowie” , zostali opublikowani w 2010 roku i do nich również zostały sprzedane prawda do sfilmowania, meksykańskiemu producentowi filmowemu Alfonso Cuaron. Jestem bardzo ciekawa ekaranizacji.
Rozkosznie ekscentryczna komedia.
„Financial Times”.
Radleyowie mieszkają w małym angielskim miasteczku, w typowym domku z przystrzyżonym trawnikiem. Peter jest atrakcyjnym mężczyzną, kochającym swoją żonę Helen. Ich dzieci Clara i Rowan to nastolatki ze standardowymi problemami związanymi z wiekiem dorastania. Wydaj się, że wszystko jest idealnie, przeciętna rodzina nie wybijająca się w żadna stronę. Jednak w zaciszu czterech ścian wcale nie jest im łatwo, Peter nie może dogadać się z Helen, Rowan to chłopiec z kompleksami, któremu dokuczają „szkolne mięśniaki” a Clara przechodzi turbulencje żołądkowe z powodu zmiany diety. Kiedy dziewczyna zostaje zaatakowana na imprezie przez swojego pijanego kolegę, budzą się w niej instynktu o których nie maiła pojęcia. Rodzice postawieni przed faktem dokonanym muszę zdradzić swoja największą tajemnicę, bardzo krwawą tajemnicę bo jak się okazuje są wampirami na odwyku, ale to nie koniec niewyjaśnionych zagadek, skrywanych sekretów i makabrycznych zdarzeń.
Polubiłam tę intrygującą rodzinkę. Ich poczucie humoru, głębokie związanie ze sobą, to że są zdolni walczyć o swoich do samego końca a także to, że w ostatecznym rozrachunku nie ma nic lepszego niż krew, nie jakieś warzywka i surowy befsztyk, tylko prawdziwa, gorąca krew jest tym co wampiry lubią najbardziej.
Wydarzenia w książce trwają trzy dni, przez ten czas mamy okazje poznać szaloną rodzinkę i postacie im towarzyszące. W ten sposób trafiamy na Willa, rodzonego brata Petera, swoja drogą niezłe z niego ziółko, facet nie ma skrupułów, poluje na ekspedientki , żeby później wyssać je w swojej furgonetce, oj dzieje się dzieje. Spotykamy przeciętnie atrakcyjną Lornę, sąsiadkę Radleyów, kobieta ma niesamowitą ochotę na męża Helen i flirtuje ile się da, no i poznajemy Evę wielką miłość Rowana, dziewczyna od czasu zaginięcia swojej matki tuła się po kraju z ojcem byłym detektywem. W książce ciekawych postaci nie brakuje, może niektóre nie są rozbudowane jak należy, ale czy akurat jest nam to potrzebne do szczęścia. W zamian za to mamy szybką akcję, na pewno do takiego odbioru przyczyniły się krótkie zwięzłe rozdziały, błyskawiczna zmiana miejsc i bohaterów. W książce nie ma czasu na nudę, można się pośmiać, porozczulać i upuścić łezkę lub dwie. Podobał mi się pomysł z umieszczeniem w powieści, ciekawych nazw na muzykę i filmy wampirze a 'propos nie wiedziałam, że Byron był wampirem i że istnieje Neckbook, portal tylko dla krwiopijców. Takich perełek nie brakuje, niezły powstaje z tego ubaw. Język powieści jest prosty, nieskomplikowany, dialogi rezolutne, trafne, książkę czyta się lekko i przyjemnie, jest to lektura dosłownie na kilka godzin, siadamy i wsiąkami. Pochwalę jeszcze uroczą, subtelną okładkę, brawo, wreszcie coś nieprzedobrzonego a jednocześnie wymownego i ...kuszącego.
„Radleyowie” to historia wampirzej rodzinki, bardzo oryginalnej rodzinki, wszyscy amatorzy gorącej krwi i wycia do księżyca powinni przeczytać tę książkę. Dobra zabawa gwarantowana.
Wampirze tematy nie są mi obce, choć jeszcze bardziej cieszą moją siostrę, więc na prezent dla niej książka może być ciekawa:)
OdpowiedzUsuńkasandra_85, dla fanów wampirów ta książka na pewno będzie dobrym prezentem :-)
OdpowiedzUsuńKocham wampiry. Przeczytałam już tyle książek z nimi w roli głównej, że nie mogę ich zliczyć ;) Tą pozycję dołączam do obowiązkowych. I ta cudowna okładka! :D
OdpowiedzUsuńnatkawes, okładka i na mnie zrobiła wrażenie, dobra robota.
OdpowiedzUsuńTreść też mi się podobała, wreszcie coś innego, będziesz zadowolona.
Ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńKasiu, masz rację to ciekawa książka, która bawi i wzrusza.
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie mam ochotę na to dzieło, a tyle nieprzeczytanych książek na mnie czeka... Eh. Coś wykombinuję ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy http://szeleststron.blogspot.com/2011/06/kilka-faktow-o-foninowej.html.
OdpowiedzUsuńPo serii Charlaine Harris o Sookie Stackhouse wampiry mnie irytują, ale ten tytuł wydaje się ciekawy i warty bliższego poznania. I ta okładka :)
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie ją któregoś dnia przeczytam. Już kiedyś wadli mi w oko i walczyli z "Draculą", Dracuś wygrał, chociaż wciąż nie przeczytany. Ale oni też są gdzieś w moich zakupowych priorytetach :).
OdpowiedzUsuń