Nowy drapieżnik. Zbigniew Zborowski

Zbigniew Zborowski

NOWY DRAPIEŻNIK

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2013
Stron: 488
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami

Moja ocena: 6/10 - dobra 





"A jeśli człowiek nie jest ostatnim ogniwem ewolucji? Jeśli pojawił się ktoś, dla kogo jesteśmy jedynie stadem oszalałych ze strachu owiec, na które poluje?"* 

Czy jest to możliwe? Mechanizmy ewolucyjne są zadziwiające. Dzieje życia na Ziemi pokazują, jak nowe mutacje wpływały na ekspansywność niektórych gatunków, więc dlaczego nie ma powstać taka pula genowa, która wyewoluowałaby w coś, co stanie się zagrożeniem dla człowieka. Na dodatek drapieżnikiem, byłby ktoś, kto - z pozoru - niczym nie różni się od przeciętego Kowalskiego. Szalony pomysł? Jak najbardziej, ale kto wie co szykuje nam ewolucja. 

Taki nowy super drapieżnik, jest bohaterem książki Zbigniewa Zborowskiego. Owa bestia doskonale sobie radzi z eliminowaniem szemranych osobników. Jednak kiedy pożywia się Żyłą, zakapiorem z gangu Obcinaczy Uszu, sprawy wymykają się spod kontroli. I mimo że oprych nie miał żadnych widocznych obrażeń ciała, a jedynie udar mózgu, niesugerujący bezpośredniej napaści, to herszt bandy, niejaki Kulawy, za wszelką cenę postanawia odnaleźć śmiałka, który porwał się na ich napakowanego mięśniami, prawie dwumetrowego koleżkę. Sprawą zainteresowała się również policja. Dochodzenie prowadzi doświadczony, choć niestroniący od kłopotów i alkoholu, policjant Madejski, który zauważa dziwne połączenie zabójstwa Żyły ze sprawą sprzed dwudziestu lat. Idąc tym tropem i korzystając z mglistych skojarzeń, trafia w zadziwiający świat genetycznej mutacji.

Muszę przyznać, że zadziwiła mnie fabuła książki, bo jest i pomysłowo, i zabawnie, ale też niebezpiecznie, koszmarnie i ohydnie. Pomysł z drapieżnikiem polującym na ludzi jest doskonały, szczególnie że nie zrobiono z niego niezniszczalnej, ubogiej emocjonalnie istoty, ale człowieka, który ma niemały problem ze swoim "darem". Tak naprawdę nie sposób nie żywić cieplejszych uczuć do tytułowego drapieżnika, gdyż poluje on w dość specyficzny sposób i tylko na określone osoby. Można powiedzieć, że stołuje się w miejscach, które zwykły obywatel mijałby szerokim łukiem. Dlatego też w tej powieści nie brakuje zakapiorów o bardzo pomysłowych ksywkach typu Hardy, Pit, Pogo, Flak, Dżodżo. Oczywiście nie idzie ich zapamiętać, ale że większość z nich nie ma szczęścia długo gościć w tej intrydze, to i problem z ogarnięciem tego kto jest kim nie istnieje. 

Spora część wydarzeń toczy się jak nie w światku przestępczym, to na komisariacie policji, dlatego chcąc czy nie pod dostatkiem jest slangu miejskiego i gangsterskiego. Mnie charakterystyczne wypowiedzi bawiły, bo są autentyczne, i nadają powieści specyficzny charakter.  Podobnie jak bohaterowie, których jest kilku m.in Jacek Madejski policjant z dwudziestoletnim stażem, który wyleciał z Centralnego Biura Dochodzeniowego i teraz jako starszy aspirant zajmuje malutkie biurko w najciemniejszym kącie komendy. Jest też Iza - młoda dziennikarka z wielkimi aspiracjami, która z braku lepszego zajęcia pracuje w Ekstratelewizji, oraz Marek Gont supersamiec (napakowany, lekko głupkowaty osiłek z nadmiarem testosteronu) z CBD.  O ile w charakterystyce Madeja i Gonta widać konsekwencję, tak w przypadku Izy, która miała być wybitnie inteligenta i sprytna, odrobinę zawodzi, bo dziewczyna nie raz zachowuje się jak głupiutka gąska. Jeśli chodzi o charakterystykę policji i wszelkiej maści bandytów, to sporo w niej stereotypów, tutaj nie mam większych zaskoczeń, jest typowo tzn. wyszkoleni policjanci bardzo kiepsko sobie radzą, za to Madejski, raptus i pijak, sprytnie łączy fakty, a gangsterka? cóż, to przygłupawe naładowane sterydami mięśniaki o psychice porysowanej jak nagrobek pradziadka. Na szczęście niesamowita ilość dynamicznych wydarzeń, mordobić, a także widowiskowej wymiany ognia sprawia, że "Nowy drapieżnik" to świetna rozrywka, gdyż jest to ciekawe połączenie kryminału, thrillera medycznego i horroru, na dodatek poprawnie i interesująco napisanego. Sądzę, że książka spodoba się czytelnikom lubiącym szybką, ociekającą testosteronem,  akcję.

* cytat pochodzi ze streszczenia znajdującego się na tylnej okładce książki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.