ZNIKASZ
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2015
Stron: 464
Oprawa: Miękka
Moja ocena: 6/10 - dobra
Na temat najnowszej książki duńskiego pisarza sporo już napisano. Wychwalano jej odkrywczość, przenikliwość, oraz ogromny nakład pracy Jungersena, który poświęcił jej ponad 5 lat. W tym czasie konsultował się m.in ze specjalistami z dziedziny psychologii, neurologii, oraz z rehabilitacji schorzeń mózgu. Powieść zyskała niemały rozgłos i sympatię czytelników. Wytwórnia Larsa von Triera Zentropa kupiła prawa do zekranizowania książki. Co tu dużo pisać, wokół "Znikasz" wiele się dzieje. Dlatego z bólem serca muszę przyznać, że powieść średnio mi się podobała, aczkolwiek rozumiem, że tematyka książki może silnie oddziaływać na odbiorcę.
Jak wcześniej wspomniałam poruszona problematyka dostarcza emocji. Nie wiem, czy jest ktoś, kogo choroby mózgu i związane z nimi zmiany osobowości nie przerażają. Mnie ogromnie poruszają, gdyż bardzo trudno pogodzić się z tym, że ukochana osoba staje się kimś innym. Autor wyraziście przedstawił metamorfozę Frederika, który nie tylko zaczął być wulgarny i brawurowy, ale też wielokrotnie przekroczył granice etyczne. Jego działania stawiają rodzinę w niezwykle trudnej sytuacji. Tym bardziej że otoczenie wykazuje brak zrozumienia dla jego choroby, której tak naprawdę nie widać. Ta strona powieści jest bardzo udana. Wszelkie reakcje są wiarygodnie opisane, podobnie jak pochodzenie choroby i związane z nią objawy. Historia przeplatana jest artykułami dotyczącymi uszkodzenia kory mózgowej, jak również zagadnieniami odnoszącymi się do metafizycznej strony życia. Podoba mi się też to, że tytuł książki w pewien sposób jest przewrotny. Nie chcę za dużo napisać, ale uwierzcie mi, że drastyczne zmiany zachodzą nie tylko we Frederiku. Intrygująco poprowadzona historia daje do myślenia i zmusza do zastanowienia się nad tym, kim jesteśmy. Niestety, mimo skupiającego uwagę tematu, nie przypadł mi do gustu styl w jakim została napisana. Charakteryzuje się on prostotą, licznymi powtórzeniami, i nieporadnymi dialogami. Nie wiem, może tak miało być... nie zmienia to jednak faktu, że do mnie to nie trafia. Gdyby wyciąć główne zagadnienie, które samo w sobie jest ekscytujące, to nie znalazłabym w tej powieści motywów wzbudzających większe zainteresowanie. Ponieważ mamy tylko i wyłączenie suche informacje i dosłownie kilka scen, które docierają do serducha, dla mnie to zdecydowanie za mało. Uważam, że wstrząsający temat to nie wszystko, ale oczywiście to tylko moje zdanie. Mimo to książkę jak najbardziej polecam, głównie ze względu na jej przedmiot, a tym samym jej znaczenie.
Sekrety ludzkiego mózgu, to niezgłębiona tajemnica. Oczywiście wiemy, że organ ten odpowiada za podstawowe funkcje życiowe, ale nie zawsze potrafimy zrozumieć wpływ jego pracy na nasze emocje, które jakby nie patrzeć charakteryzują naszą osobowość. Z tym poważnym problemem będzie musiała poradzić sobie Mia, która niespodziewanie dowiaduje się, że jej mąż Frederik ma guza mózgu umiejscowionego w korze okołoczołowej. Uszkodzenie owej kory sprawia, że chory traci kontrolę nad impulsami, wpada w stany skrajnych nastrojów, jest egoistyczny, brak mu empatii i taktu. Co gorsze choroba sprawia, że pacjent nie zdaje sobie sprawy ze swojego stanu. Mia na wszelkie sposoby próbuje pomóc mężowi, jednak nie przychodzi jej to łatwo. Osamotnienie oraz próba zrozumienia zmian zachodzących w psychice Frederika są dla niej niezwykle trudne. Szczególnie, że w ostatnich latach, po wcześniejszych kryzysach, jej mąż zaangażował się w życie rodzinne. Analiza zachowań Frederika burzy do tej pory ustabilizowany rytm życia. Kobieta ciągle zadaje sobie pytanie, kim jest jej mąż? Czy jest jeszcze tym mężczyzną, w który kiedyś się zakochała? Czy też jest obcym człowiekiem, z którym na nowo musi ułożyć sobie życie?
Jak wcześniej wspomniałam poruszona problematyka dostarcza emocji. Nie wiem, czy jest ktoś, kogo choroby mózgu i związane z nimi zmiany osobowości nie przerażają. Mnie ogromnie poruszają, gdyż bardzo trudno pogodzić się z tym, że ukochana osoba staje się kimś innym. Autor wyraziście przedstawił metamorfozę Frederika, który nie tylko zaczął być wulgarny i brawurowy, ale też wielokrotnie przekroczył granice etyczne. Jego działania stawiają rodzinę w niezwykle trudnej sytuacji. Tym bardziej że otoczenie wykazuje brak zrozumienia dla jego choroby, której tak naprawdę nie widać. Ta strona powieści jest bardzo udana. Wszelkie reakcje są wiarygodnie opisane, podobnie jak pochodzenie choroby i związane z nią objawy. Historia przeplatana jest artykułami dotyczącymi uszkodzenia kory mózgowej, jak również zagadnieniami odnoszącymi się do metafizycznej strony życia. Podoba mi się też to, że tytuł książki w pewien sposób jest przewrotny. Nie chcę za dużo napisać, ale uwierzcie mi, że drastyczne zmiany zachodzą nie tylko we Frederiku. Intrygująco poprowadzona historia daje do myślenia i zmusza do zastanowienia się nad tym, kim jesteśmy. Niestety, mimo skupiającego uwagę tematu, nie przypadł mi do gustu styl w jakim została napisana. Charakteryzuje się on prostotą, licznymi powtórzeniami, i nieporadnymi dialogami. Nie wiem, może tak miało być... nie zmienia to jednak faktu, że do mnie to nie trafia. Gdyby wyciąć główne zagadnienie, które samo w sobie jest ekscytujące, to nie znalazłabym w tej powieści motywów wzbudzających większe zainteresowanie. Ponieważ mamy tylko i wyłączenie suche informacje i dosłownie kilka scen, które docierają do serducha, dla mnie to zdecydowanie za mało. Uważam, że wstrząsający temat to nie wszystko, ale oczywiście to tylko moje zdanie. Mimo to książkę jak najbardziej polecam, głównie ze względu na jej przedmiot, a tym samym jej znaczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.