POZA SEZONEM
Cykl: William Wisting (tom. 7)
Wydawnictwo: Smak Słowa
Rok wydania: 2015
Stron: 351
Oprawa: Miękka
Moja ocena: 6/10 - dobra
Dzięki uprzejmości ensorcelee, od której otrzymałam magiczną pocztówkę, jak również wydawnictwa Smak Słowa, miałam okazję przeczytać przedpremierowo powieść norweskiego pisarza "Poza sezonem". Jest to już kolejny tom serii, poprzednie to "Jaskiniowiec" i "Psy gończe". Szczerze mówiąc nie przepadam za tak wyrywkowym czytaniem cykli, jednak ta książka bardzo mnie ciekawiła, dlatego bez wahania skorzystałam z okazji. Nie żałuję, ponieważ powieść jest dobra. Autor ma doskonały warsztat, któremu nic nie można zarzucić, jest poprawnie językowo i fabularnie.
Luna kocha Horsta :-) |
W tej części komisarz William Wisting musi rozwikłać wyjątkowo tajemniczą sprawę, chociaż na pierwszy rzut oka nie wydawała się skomplikowana. Ot, w jednym z letniskowych domków, tuż przed końcem sezonu, znaleziono ciało zamaskowanego mężczyzny, który najprawdopodobniej był włamywaczem, gdyż w sąsiedztwie kilka domków zostało okradzionych. Jednak w trakcie wyjaśniania okoliczności i przyczyny śmierci, pojawiły się wątpliwości. Teoretycznie prosta sprawa zaczęła się poważnie komplikować. Wisting ma twardy orzech do zgryzienia. Na domiar tego jego córka Line postanawia zamieszkać w drewnianym domu nieopodal miejsca zbrodni. Niepokój komisarz wzrasta, kiedy pojawiają się kolejne ciała. Atmosferę grozy podbija też jesienna, nieprzyjemna aura i spadające z nieba martwe ptaki.
Jørn Lier Horst ma talent do sensownego opisywania etapów śledztwa oraz zależności służbowych. Praca stróżów prawa przedstawiona jest rzetelnie i wiarygodnie. Zapewne jest to zasługa tego, że autor pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold, więc zna tę profesję od podszewki. Również zagadka kryminalna jest ciekawie skonstruowana. Sporo w niej złożoności i utrudnień. Nie brakuje też zaskakujących i podchwytliwych wątków, które niekiedy prowadzą do najbliższego otoczenia Wistinga, co jest bardzo interesujące. Szczególnie że w osobistych motywach niemało psychologicznego natężenia, co wyjątkowo mi pasowało, bowiem komisarz to intrygująca postać, tak jak i jego córka Line, dla której autor stworzył oddzielną historię, aż żal, że nie znamy ich początków. Niezaprzeczalnym atutem powieści jest też atmosfera. Bura jesień, ziąb, szare i deszczowe dni tworzą przygnębiający i niepokojący klimat. Idealnie pasujący nie tylko do tajemniczego kryminalnego wątku, ale też nastroju bohaterów, którzy borykają się z licznymi rozterkami. Ciekawą - na pewno kontrowersyjną - treścią są nawiązania do przepaści gospodarczej pomiędzy bogatą Norwegią, a biedną Litwą. W sumie spostrzeżenia dotyczące owych różnic nie powinny dziwić, bo jak wiadomo Norwegia to jeden z najbogatszych krajów świata. Europie Wschodniej bardzo daleko (delikatnie mówiąc) do jej statusu. Jednak notoryczne podkreślanie, że obywatele Litwy, a także Polski dorabiają się na lewych interesach w Norwegii, czym przyczyniają się do wzrostu przestępczości, jest mało przyjemne. Więcej, pojawia się sugestia, że gdyby poprawiła się sytuacja ekonomiczna państw Europy Wschodniej, liczba przestępstw w Norwegii znacznie by spadła [str.281]. Takie uwagi lekko szokują. Ciekawi mnie na ile w nich statystyk, a ile prywatnych refleksji autora. Wątek ten niekoniecznie może przypaść do gustu, niemniej książce nie można zarzucić niedopracowania i mało błyskotliwej fabuły. Mnie jedynie brakowało większego napięcia, mimo to jestem pod urokiem tła wydarzeń i policyjnego dochodzenia. Sądzę, że fani klasycznego kryminału docenią pracę autora i będą usatysfakcjonowani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.