ANGIELSKIE LATO
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2015
Stron: 357
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Moja ocena: 7/10 - bardzo dobra
Anna
mieszka w Londynie i wiedzie spokojne, ustabilizowane życie u boku
męża Anglika. Niespodziewanie dzwoni do niej dawna przyjaciółka z
Polski, z prośbą o pomoc w zorganizowaniu wakacyjnej pracy dla jej
dwudziestoletniego syna Wojtka oraz jego dziewczyny Marty. Akurat
dobrze się składa, ponieważ mąż Anny – Walter odziedziczył
stary, wymagający remontu, dom położony w maleńkiej nadmorskiej
miejscowości, więc młodzi będą mieli na lato zajęcie jak znalazł. Niestety Walter nie chce mieć nic wspólnego z domem, dlatego obowiązek
przypilnowania młodzieży spada na Annę. Nie do końca jest tym
uszczęśliwiona, jednak przepiękna okolica, zatoka, oraz
towarzystwo młodych ludzi, sprawia, że zaczyna czerpać radość z
przebywania w tak czarującym otoczeniu. Trójce ludzi jest jak w
raju, niestety nic nie trwa wiecznie, sprawy zaczynają się
komplikować, i przybierają dramatyczny obrót.
„Angielskie lato” Małgorzaty Mroczkowskiej - od kilkunastu lat mieszkającej w Londynie – jest lekturą poruszającą. Mimo że interesujące tło, świetnie ukazane w pięknych opisach, skłania do spokoju, choćby dlatego że czaruje kamiennymi klifami, błękitem morza, gorącym piaskiem, i spotkaniami w ogrodzie pełnym kwiatów, to jednak wszystko zwiastuje katastrofę, zresztą wymowny prolog jasno wskazuje na kierunek historii. Można powiedzieć, że główny wątek „gryzie się” z sielskim środowiskiem, które momentami wydaje się odrealnione, bo wszystko w nim jest dobre i zniewalające, ale... na takim tle, genialnie uwidaczniają się wszelkie tęsknoty, pragnienia, jak również problemy. Takie rajskie miejsce sprawia, że łatwo się zagalopować, gdyż wszystko intensywniej pachnie i wygląda, w takim miejscu łatwo o zatracenie się w zmysłach, zwłaszcza że lato nasączone gorącym aromatem ziemi, morskiej bryzy, i beztroski, nie sprzyja zdrowemu rozsądkowi. Smak wielu emocji poznają bohaterowie, którzy w ciągu dwóch miesięcy wakacji ulegną metamorfozie. Zagubią się w swoich uczuciach, zapragną znacznie więcej niż mają. Pójdą drogą, z której trudno będzie zawrócić.
„Angielskie lato” Małgorzaty Mroczkowskiej - od kilkunastu lat mieszkającej w Londynie – jest lekturą poruszającą. Mimo że interesujące tło, świetnie ukazane w pięknych opisach, skłania do spokoju, choćby dlatego że czaruje kamiennymi klifami, błękitem morza, gorącym piaskiem, i spotkaniami w ogrodzie pełnym kwiatów, to jednak wszystko zwiastuje katastrofę, zresztą wymowny prolog jasno wskazuje na kierunek historii. Można powiedzieć, że główny wątek „gryzie się” z sielskim środowiskiem, które momentami wydaje się odrealnione, bo wszystko w nim jest dobre i zniewalające, ale... na takim tle, genialnie uwidaczniają się wszelkie tęsknoty, pragnienia, jak również problemy. Takie rajskie miejsce sprawia, że łatwo się zagalopować, gdyż wszystko intensywniej pachnie i wygląda, w takim miejscu łatwo o zatracenie się w zmysłach, zwłaszcza że lato nasączone gorącym aromatem ziemi, morskiej bryzy, i beztroski, nie sprzyja zdrowemu rozsądkowi. Smak wielu emocji poznają bohaterowie, którzy w ciągu dwóch miesięcy wakacji ulegną metamorfozie. Zagubią się w swoich uczuciach, zapragną znacznie więcej niż mają. Pójdą drogą, z której trudno będzie zawrócić.
Powieść
dotycząca dylematów życiowych bardzo przypadła mi do gustu.
Zachwycił mnie melancholijny i zmysłowy nastrój, zapach róż i
morskiego powietrza. Muszę przyznać, że autorce świetnie udało
się stworzyć klimat nadmorskiego miasteczka. Wszystkie opisy
przyrody są tak sugestywne, że czuje się esencję lata, jest to
niesamowicie przyjemne uczucie. Polubiłam też bohaterów, których
wybory były kontrowersyjne i nie zawsze etyczne. Cóż, piękni
czterdziestoletni i dwudziestoletni doświadczą nowych wrażeń:
dotkną, posmakują, spojrzą na życie z innej perspektywy. Owszem,
można zarzucić historii, że jest schematyczna i teoretycznie łatwa
do przewidzenia. Wybuch feromonów letnią porą, w hermetycznym
środowisku, zazwyczaj nie wróży nic dobrego. Jednak, czy
nasze codzienne życie, jest tak zaskakujące...
Autorka ukazała rozterki duszy. Odkryła intymny świat bohaterów, pokazała do czego mogą doprowadzić głęboko skrywane pragnienia oraz skutki podejmowanych decyzji. Porażki i doświadczenia trójki ludzi otuliła kontrastującym, ciepłym tłem. Co dało zaskakująco dobry efekt. Ponieważ błękit nieba i morza podbija powikłania życiowe. Poza tym Małgorzata Mroczkowska posługuje się lekkim piórem, tworzy ujmujące obrazy natury, i trafnie nazywa emocje. Dzięki temu powieść nie tylko zachwyca barwnym tłem, ale też wzrusza. Gorąco polecam ten tytuł, bo jest to bardzo dobra pozycja, która wzbudza emocje i nie daje o sobie łatwo zapomnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.