Maria
Ernestam
CÓRKI
MARIONETEK
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Rok
wydania: 2015
Stron:
432
Oprawa:
Miękka
Moja
ocena: 7/10 – bardzo dobra
Maria
Ernestam jest szwedzką pisarką, która zadebiutowała w 2005 roku.
Od tego czasu wydała sześć powieści, z czego „Córki
marionetek” odniosły największy sukces. Powieść jest bardzo
ceniona na szwedzkim rynku wydawniczym, do tego stopnia, że styl
pisania autorki nazywany jest „ernestamskim”. Dzięki wydawnictwu Czwarta Strona mamy przyjemność poznać tę słynną książkę,
która skutecznie burzy emocje, a po zakończeniu nie pozwala łatwo
o sobie zapomnieć. „Córki marionetek” to thriller
psychologiczny o wyjątkowej fabule, w pewien sposób zaskakującej,
bo nie znajdziemy w nim efektownych rozlewów krwi, ani nawet
zawiłego śledztwa. Historia jest na pozór spokojna, skupia się na życiu mieszkańców niewielkiego miasteczka, a czas w niej
leniwie płynie.
W niewielkim szwedzkim miasteczku wszystko ma swój stały rytm, ludzie doskonale
się znają, wiedzą o smutkach i radościach sąsiadów, są jak
jeden organizm, który żyje według ustalonego porządku. Jednak ten
ład kiedyś został zburzony. Na początku lat osiemdziesiątych
śmiertelnie został postrzelony jeden z mieszkańców, a jego ciało
umieszczono na karuzeli. Zwłoki odnalazła jego jedenastoletnia
córka Marianna. Wtedy to o miasteczku było głośno, a okoliczni
ludzie snuli przedziwne teorie spiskowe, mimo to sprawcy nie
znaleziono. Obecnie, trzydzieści lat później, wszystko wróciło
do normy i chociaż wewnętrzna dyscyplina jest charakterystyczna dla mieszkańców,
to niektórych dręczą wspomnienia, np. Mariannę, która mimo
doznanego dramatu, mieszka pod tym samym adresem i prowadzi sklep z
zabytkowymi lalkami, oraz jej siostry: Karolinę o artystycznej duszy
i Elenę właścicielkę sklepu z pieczywem i oryginalnymi wypiekami.
Czas upływa, ale kobietom nie dane wyciszenie, bo do
miasteczka przyjeżdża Amerykanin Amnon Goldstein. Nieznajomy budzi
niepokój m.in. tym, że zaczyna odbudowywać starą piekarnię i
domagać się od mieszkańców poufałych rozmów, ponieważ planuje wyjaśnić
pewną historię sprzed lat. Z czasem ludzie zaczynają darzyć go
zaufaniem, co więcej w ogarnięte marazmem ciałach wchodzi nowy
duch, niestety razem z nim budzą się też demony sprzed lat.
Muszę
przyznać, że historia jest przepięknie napisana. Z dbałością o
każdy szczegół, każdy element. Ernestam zajrzała w ludzkie
psychiki, i ukazała dylematy duszy. Obnażyła problemy mieszkańców,
w pewien sposób rozbiła ten jednokomórkowy organizm, i pokazała
indywidualizm każdej osoby. Poza tym przeprowadziła świetne
studium zachowań. Począwszy od wymowy niewinnej wymiany zdań, aż
po przyczyny karygodnych działań. Fabuła jest na tyle elastyczna,
że daje autorce ogromne pole do popisu, stąd też mamy w niej sporo
wątków, które ukazują ludzkie czyny, a właściwie motywy, które
prowadziły na te, a nie inne ścieżki. Jest to bardzo
ekscytujące zwłaszcza że w trakcie rozwijającej się historii
podrzucane są tajemnicze zdarzenia oraz niedomówienia, które
przybierają niepokojące znaczenia i sięgają do lat 40.
ubiegłego wieku, kiedy Szwecja drżała przed polityką
hitlerowskich Niemiec, a w ludziach sporo było uprzedzeń i
nienawiści. W tej historii genialnie połączono piękno, spokój i
codzienne życie, z powoli, ale konsekwentnie narastającym dreszczem niepokoju.
Powieść
Marii Ernestam budzi emocje, raz, że książka inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami, a dwa, to czego się w finale dowiadujemy,
nie pozwala na swobodne odetchnięcie. Nie godzimy się na taki
rozwój wydarzeń, jednak nie możemy negować tego, że pewne konformistyczne zachowania prowadzą do dramatów.
Ernestam nie tylko inteligentnie podsuwa nam tematy do analizy społecznej, ale też sprawia, że spoglądamy
we własne wnętrze, próbując odpowiedzieć na niektóre pytania pojawiające się w fabule. Oprócz tego autorka czaruje dociekliwym i dojrzałym spojrzeniem na bardzo ważny temat, zachwyca stworzonym surowym krajobrazem, lekko magicznym - ze względu na upodobania sióstr - nastrojem, i wyraźnymi
kreacjami bohaterów. Mam wrażenie, że historia jest taka, jaki
jest styl pisania autorki czyli konkretny, sugestywny, kreatywny, a
nawet w pewien sposób intymny. Z całą pewnością „Córki
marionetek” są powieścią specyficzną, o nastrojowym klimacie i
nieśpiesznej akcji, w tej historii najważniejszy jest człowiek.
Jeśli interesują Was inteligentne i wnikliwe fabuły, które
odkrywają mroczne zakamarki ludzkiego umysłu, to na pewno będziecie usatysfakcjonowani tą powieścią.Bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.
Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.