Splątany warkocz Bereniki. Anna Gruszka

Dzień dobry, wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Wreszcie udało mi się wyrwać z kieratu służbowych obowiązków, święta też minęły, więc mam nadzieję, że wrócę do normalnego blogowego rytmu. Niestety blogowy rok zacznę od książki, która zepsuła mi sporo krwi. Jeśli interesuje Was moja opinia na temat „Splątanego warkocza Bereniki” to zapraszam.

 Anna Gruszka

SPLĄTANY WARKOCZ BERENIKI

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Stron: 600

Moja ocena: 3/10 - słaba




Debiutancka praca Anny Gruszki „Splątany warkocz Bereniki” reklamowana jest jako książka, która ma szansę stać się jedną z najgorętszych polskich powieści erotycznych. Nie powiem, takie hasła kuszą, mnie w każdym razie skusiły, chociaż ten typ powieści niekoniecznie jest moim ulubionym. Zapewne dlatego, że oprócz pikantnych, rozbudzających wyobraźnię opisów, oczekuję wyjątkowej, trzymającej się kupy fabuły i bohaterów o fascynującej osobowości i stylu życia, a niestety, ze świecą szukać takich historii. Z przykrością stwierdzam, że i powieść Anny Gruszki nie spełniła moich oczekiwań.

Zacznę od tego, że główna bohaterka – Berenika, w skrócie Nika, to istota ogromnie irytująca, która często sama siebie nazywa nienormalną, a swoją psychikę popieprzoną. Cóż, zgadzam się z tym. Berenika na pewno nie jest ani normalna, ani emocjonalnie zrównoważona, już nie wspomnę o tym, że mało kiedy uznaje zasady moralne. Pewnie, można sobie pomyśleć, że pisze to ciotka Klotka, ale litości! bohaterka myli miłość z pożądaniem, ma problemy natury psychicznej, a seks traktuje jak lek na wszelkie dolegliwości; na tęsknotę, na samotność, nudę, wbrew sobie, dla siebie, do śniadania i kolacji. Nie ważne z kim, nie ważne jak, ważne żeby było dobrze. W sumie przytaknęła bym jej, gdyby nie to, że jest zakochana w Piotrze, który jest jej alfą i omegą, mężczyzną idealnym, dogadzającym jej tak dobrze, że każda kobieta, która nie przeżywa ze swoim ukochanym co najmniej kilku orgazmów w ciągu pięciu minut powinna zastanowić się nad swoim związkiem. W każdym razie młodzi poczynają sobie w najlepsze, pech chciał, że łączy ich specyficzna więź, przez co ich związek może budzić kontrowersję, dlatego ukrywają swoje uczucia, co jest dla nich ciężkim doświadczeniem. Niestety plany służbowe Piotra również dokładają swoją cegiełkę do problemów codziennych. Mężczyzna służbowo wyjeżdża na półtora roku do Australii. Nika jest zdruzgotana, żeby uniknąć samotności i płakania w poduszkę, wynajmuje pokoje dwóm młodym mężczyznom, dzięki którym czekanie na Piotra nie będzie aż tak uciążliwe.

Ach! ta Nika – atrakcyjny, niekonsekwentny i rozbuchany pakuneczek, który słowa oddziela od czynów. Pisze łzawe, ewentualnie pełne pożądania mejle, żeby zaraz po nich albo przed nim oddać się seksualnym rozkoszom, czy to w ramach biznesowych pertraktacji czy koleżeńskiej solidarności. W końcu żadna zakochana kobieta nie czekałaby w celibacie przez półtora roku na miłość swojego życia, kto to słyszał. Owszem Nikę dręczą wyrzuty sumienia, ba! nawet w chwilach szczerości nazywa siebie dziwką, ale co z tego skoro nie uczy się na błędach, chociaż Bogiem a prawdą nauczanie innych idzie jej całkiem dobrze. Co tu dużo pisać, Berenika w moim odczuciu, to taka słodziutka, w biznesie ostra i bezwzględna, nimfomanka nie mająca bladego pojęcia o wierności i miłości. Przypominam, że bohaterka ma 28 lat, więc powinna wiedzieć co jest be, a co cacy. Z całą pewnością nie nadaję na tej samej fali co Berenika, krótko i węzłowato - nie lubię jej. Jeśli chodzi o Piotra, to nie jestem w stanie jednoznacznie określić swojego stanowiska względem jego zachowań. Ponieważ w tej historii jest go tyle co nic. Daje się co nieco poznać na początku i na końcu powieści, środek zaś to mejle (Nika nie jest w stanie korzystać ze Skypa, bo widok Piotra ją rozkleja, a telefonów najprawdopodobniej nie uznają), w których opisuje swoje fantazje dotyczące Bereniki, czyli coś w stylu „zobaczysz co ci zrobię, jak cię złapię”. Szkoda tylko, że wszelkie opisy scen erotycznych są nijakie. Nie wzbudzają większych emocji, ani rumieńca ekscytacji. Zazwyczaj to kilka suchych, beznamiętnych zdań, podkreślających walory kochanków i ich mistrzowską technikę. Jak dla mnie było to żenujące, niekiedy zabawne, a chyba nie o to chodziło. 

Nie zachwyciła mnie też fabuła, która jest zlepkiem doświadczeń Niki w pracy, Niki upijającej się w klubie, Niki rozpaczającej w czterech ścianach, ewentualnie Niki baraszkującej. Czyli tak naprawdę nie ma w tym nic zaskakującego i porywającego. Powtarzające się sceny oraz brak konkretnego spoiwa łączącego kolejne etapy historii, niekorzystnie wypływały na odbiór książki. Swoje dołożył też styl Anny Gruszki. Przekombinowane porównania i metafory utrudniały czytanie. Nie podobały mi się sztywne dialogi, wyidealizowany wątek miłosny, wyolbrzymiony status Piotra i Bereniki, oraz wątki ni z gruszki, ni z pietruszki, a także - jak już wspomniałam - nieciekawe sceny erotyczne. Z przykrością stwierdzam, że nie podobała mi się ta książka. Jedynie co mogę pochwalić, to w sumie dobrze scharakteryzowane pokolenia ludzi przed trzydziestką, którzy postawili na karierę, drobili się dużych pieniędzy, żyją szybko, intensywnie, i luksusowo, a samotność tłumią w weekendy, upijając się i uprawiając szybki seks. Jednak czasami mają przebłyski, w których dochodzi do nich, że to wszystko marność, i nic nie zastąpi prawdziwej miłości i domu. Podpierając się tym można bronić Berenikę, tłumacząc, że jest doskonałym przykładem istoty z takiego pokolenia. Spełnionej zawodowo karierowiczki, ale ubogiej emocjonalnie. Jednak mnie to nie przekonuje, bo jej hipokryzja i momentami brak samokrytyki zniechęcił mnie do niej totalnie. Rozpisałam się na temat tej powieści, ale takiej irytacji czytaną historią już dawno nie miałam. Dlatego nie mam ochoty polecać tej książki, lecz jeśli ciekawią Was wybryki Bereniki, to najlepiej samemu sprawdzić na co stać bohaterkę powieści o tytule nawiązującym do słynnego gwiazdozbioru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.