Zakochać się. Cecelia Ahern

Cecelia Ahern

ZAKOCHAĆ SIĘ

Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2014
Stron: 416
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 7/10 – bardzo dobra 



Los dla Christine Rose nigdy nie był łaskawy, ale że należy ona do upartych osób, to walczy o swoje szczęście, z różnym skutkiem, bo i poradniki z których korzysta nie zawsze należą do najlepszych. Mimo to kobieta ma spore pokłady optymizmu, które były na wyczerpaniu w momencie, w którym Christine po raz drugi trafiła na samobójcę. Przy pierwszym spotkaniu nie najlepiej jej poszło, ale tym razem postanowiła, że zrobi wszystko, aby uratować mężczyznę próbującego skoczyć z dublińskieg mostu Ha'penny. Na zdesperowanego Adama nie działały żadne argumenty, jedyne co przyciągnęło jego uwagę, to obietnica, że Christine przekona go do tego, że warto żyć, i zrobi to w terminie dwóch tygodni, do dnia jego urodzin. Nie bacząc na konsekwencje kobieta zawarła z niedoszłym samobójcą umowę, tyle że planu terapii nie miała, a i osobistych problemów jej przybywało.

 Wspomagacze do książki być muszą ;-)

Do książek w tytule których jest słowo „miłość”, „randka” albo opis nawiązujący do różnego rodzaju podrywów podchodzę jak pies do jeża, bo zazwyczaj to ckliwe czytadła, po których najczęściej mam mdłości, ale powieść Cecelii Ahern zauroczyła mnie. Dlatego że opisana historia jest niesamowita, niezwykle optymistyczna, pełna nadziei, dobrego humoru i sympatycznych bohaterów, którzy mimo że od życia dostali baty, to jednak starają się je tak ułożyć, aby u kresu móc powiedzieć, że ich los jest spełniony, że są szczęśliwi. Zakładam, że dla wielu osób takie przesłanie jest banalne i okej, ale tak naprawdę to czego pragniemy, często niewiele ma współnego z rzeczywistością, bo boimy się wykonać decydujący krok i wybieramy stabilną niedolę niż ryzyko związane z walką o własne szczęście. Tak właśnie jest z bohaterami powieści „Zakochać się”. Jedni decydują się na konkretne działania jak np. Christine, inni cichutko „siedzą w kącie”, a jeszcze inni, jak Adam kumulują swój ból i wpadają w depresję. Być może dla niektórych osób będzie zaskoczeniem, że bohaterem, którym trzeba się opiekować, jest mężczyzna. To takie, w kobiecej literaturze, nietypowe. Na początku dziwnie mi z tym było, ale uważam, że autorka miała świetny pomysł kreując tak tę historię, ponieważ pokazała, że mężczyzna to też człowiek, a nie „the body” służące do wzdychania i ogrzewania zimną nocą, no może nie tylko zimną... W każdym razie tworząc postać, która z pozoru jest stabilna emocjonalnie, pokazała, że stan chronicznego przygnębienia nie dotyczy jednej płci. Poza tym Ahern wskazuje placem na to, co warto docenić. Stawia na szczerość, prostotę, uczucia oraz podkreśla ważność rozmowy, w której jej bohaterka - Christine jest mistrzynią. Co tu dużo pisać, lubię tę babkę, co z tego, że czasami jest nieporadna, ale jest naturalna, dowcipna, potrafi też zakląć jak szewc, a poza tym ma wielkie serce i duuuże pokłady cierpliwości.

Chociaż finał historii nie jest zaskakujący, to z przyjemnością czytałam „Zakochać się”, bo opowieść ma w sobie tak wiele ciepła, radości i uhmmm... romantycznych scen, że pozwala się rozmarzyć i naładować wewnętrzne akumulatory pozytywną energią, a tego każdej kobiecie - od czasu do czasu - potrzeba, dlatego gorąco polecam najnowszą powieść Ceceli Ahern, bo gwarantuje ona miłe spędzenie czasu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.