Za pięć godzin zobaczę Jezusa

Jacques Fesch

ZA PIĘĆ GODZIN
ZOBACZĘ JEZUSA

Wydawnictwo: PROMIC
Data: 2012
Stron: 278




„Za pięć godzin zobaczę Jezusa” to świadectwo nawrócenia skazanego na śmierć Jacques'a Fescha (1930-1957). Książka zawiera: prezentację dziennika dokonaną przez Daniela-Ange'a francuskiego katolickiego duchownego, kwintesencję dziennika, czyli teksty skazanego pisane do córki, wówczas sześcioletniej Weroniki oraz świadectwa ludzi przejętych postacią Jacques'a.

Jacques Fesch
Kim był Jacques Fesch? Był synem francuskiego bankiera i pochodził z tak zwanej porządnej rodziny. Otrzymał solidne wykształcenie, był dobrze wychowany i w opinii najbliższych uchodził za uczciwego chłopca. Jednak konflikt z ojcem i rozwód rodziców, sprawił, że Jacquesowi zabrakło emocjonalnego bezpieczeństwa oraz miłości rodzicielskiej, przez to stał się nadwrażliwy i skoncentrowany na sobie. Zaczął prowadzić hulaszcze i rozrywkowe życie, poznał Pierrette i miał z nią - jeszcze przed ślubem – dziecko, mimo to nie poczuwał się do odpowiedzialności i nie porzucił rozwiązłego życia, które sprawiło, że na świece pojawiło się jeszcze jedno maleństwo, owoc przypadkowego romansu.

Wszystkie poczynania Fescha tłumaczone są niepowodzeniami w życiu zawodowym, deficytem miłości i desperacką potrzebą szczęścia, które w konsekwencji doprowadziły do tego, że 24 lutego 1954 roku wziął udział w napadzie na kantor, w którym ranił właściciela, a podczas próby ucieczki zastrzelił policjanta i postrzelił przechodnia. Czyn ten tłumaczył brakiem okularów i ograniczoną widocznością. Jego argumenty nie przekonały sądu i został skazany na karę śmierci. W więzieniu pod wpływem religijnego adwokata i kapelana więziennego zwrócił się o pomoc do Boga i w ciągu kliku chwil uzyskał wiarę! Przez trzy lata przebywania w więzieniu głosił świadectwo swojego nawrócenia, na dwa miesiące przez wykonaniem wyroku zaczął pisać dziennik dla swoje córki, w którym podkreślał moc Boskiego Miłosierdzia. 1 października około 4 rano, mając 27 lat Jacques Fesch został stracony na gilotynie. W 2011 roku zakończył się etap diecezjalny jego procesu beatyfikacyjnego, jeśli dojdzie do beatyfikacji zabójcy, to będzie to w Kościele pierwszy taki przypadek od czasów Dobrego Łotra, który jest obecnie czczony jako święty.

Po lekturze dzienników mam mieszane odczucia. Po pierwsze, w osobie Fescha nie widzę nic szczególnego, dla mnie jest on wyłącznie człowiekiem, który zbłądził i popełnił zbrodnię. Co więcej, do końca swoich dni nie pogodził się z wyrokiem sądu, oczywiście miał świadomość tego, że popełnił karygodny czyn, ale uważał, że kara śmierci jest niesprawiedliwa, a jej przesłanką jest ludzka mentalność, u podstawy której leży zasada „oko za oko, ząb za ząb” oraz zazdrość, ponieważ zwolennicy zasądzonej mu kary mają mu za złe to, że jest synem bogatych rodziców. W swoim dzienniku pisał:
„Gdzieś w głębi mocno odczuwam wszelką niesprawiedliwość i głupotę ludzkich sądów. Chciałbym czasami dać upust mojej niechęci, pokazać próżność i zarozumiałość tych, którzy ośmielają się osądzać” [str. 197]
„”[...] Kara jaka mnie dosięga, jest po ludzku niesprawiedliwa. Przed Bogiem nie przewidziałem i nie chciałem tych trudnych do przewidzenia skutków mojego czynu, działałem całkowicie nieświadomie, a co za tym idzie, nieumyślnie” [str. 130]
Czy zaplanowanie napadu z bronią w ręku, można uznać za nieumyślne działanie? Czy tak trudno wyobrazić sobie co może się stać, gdy mamy przy sobie naładowaną broń i próbujemy obrabować człowieka?

Po drugie, nie uważam nawrócenia więziennego za zjawisko wyjątkowe, wystarczy wpisać hasło „nawrócenia w więzieniu” w wyszukiwarkę Google, a dostaniemy ponad 160 tysięcy wyników, w których odnajdziemy tego typu świadectwa: gwałcicieli, zabójców i złodziei. Zresztą sam Daniel - Ange pisze:
„ Wielu przeżywa w więzieniu takie żywe, osobliwe doświadczenie bliskości z Jezusem. Czyżby to był uprzywilejowany teren bliskości z Nim? Nie tyle z tego powodu, że człowiek, nie wiedząc już, do kogo się zwrócić, dotykając dna, zwraca się do Boga. Po prostu jesteśmy odcięci od świata zewnętrznego z sercem wolnym od wielu rozproszeń[...] łatwiej można iść prosto do istoty rzeczy, do pełni.[str.50]
Gilotyna
Tragiczna sytuacja, w której znajdują się skazańcy, składnia aby w chwili trwogi szukać ratunku u Boga. Samotność, brak celu oraz nieuchronność kary motywuje do  poszukiwania sensu życia i jakiegokolwiek wytłumaczenia dla zaistniałej sytuacji. Czytając dzienniki Jacques'a Fescha wyraźnie czuć, że ten człowiek się bał, miał wahania nastroju, dobijała go samotność oraz położenie w jakim się znajdował. Sam na sam w małej celi nieustanną modlitwą odpędzał złe myśli, jednocześnie wierząc, że śmierć jest dla niego wielką łaską. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że jego wiara jest wręcz fanatyczna: drakońska dieta, ograniczenie palenia i ciągła modlitwa, a także pragnienie bezustannego uczestniczenia w mszach, miało ulżyć mu, uspokoić i przepędzić lęki.

Po lekturze tych dzienników moje myśli pędzą jak szalone, stąd też ten przydługi wywód, ale sam fakt beatyfikacji Jacques'a Fescha mono mnie zirytował. Oczywiście wzrusza mnie jego historia, współczuję mu całej tej sytuacji, ale w jego osobie nie widzę świętości. To jasne, że każdy ma prawo do odkupienia win, do wybaczenia i zbawienia, ale czy osoba Fescha to dobry wzorzec do naśladowania? Według mnie, nie. Książce nie wystawię oceny punktowej, gdyż jej odbiór jest sprawą mocno indywidualną. Co prawda uważam, że postać Jacques'a jest wyidealizowana i w tekście występuje nadinterpretacja pewnych zjawisk, to jednak zachęcam do przeczytania tej pozycji i wyrobienia sobie własnego zdania na jej temat, tym bardziej że dzienniki są emocjonującą lekturą.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu PROMIC, a także portalowi Sztukater.

22 komentarze:

  1. Beatyfikować zabójcę? Świat staje na głowie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację... czy to jest dobry pomysł, by został on beatyfikowany to ja nie wiem... jeśli odbyłoby się głosowanie, to albo wstrzymałabym się od głosu, albo zagłosowała na nie. Jest wiele osób, które cierpiały bardziej, będąc dobre przez całe życie, a nikt tego nie docenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie wstrzymałabym się od głosu, bo według mnie myli się tu pojęcia i niewłaściwie porównuje się Fescha do Dobrego Łotra.

      Usuń
  3. Toś mnie zszokowała tym procesem beatyfikacyjnym...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z AnnRK. Coś tu jednak nie jest w porządku. Natula, rozumiem Twój natłok myśli - sama nie wiem, jak odebrałabym tę książkę. Najwyraźniej muszę przekonać się sama.

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, ale hardkor! Wcale się nie dziwię Twoim odczuciom, nie wiem, czy dałabym radę tej lekturze.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta lektura zszarpuje nerwy, ale nie powiem, podczas jej czytanie emocje sięgają zenitu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Nie przepadam za tego typu literaturą, więc spasuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uważam, że proces beatyfikacyjny w tym przypadku to po prostu kpina. Jak można uważać za świętego kogoś, kto z premedytacją zabił człowieka? Rzekome nawrócenie w więzieniu to również dziwna sprawa, jakoś trudni mi uwierzyć w prawdziwość tej deklaracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nawrócenia w więzieniu to dla mnie nie niespodzianka, świętości należy szukać w zwykłych ludziach, a nie warunkach które są sprzyjające nawróceniom. Przysłowie mówi: Jak trwoga to do Boga.Czy to wymaga komentarza...

      Usuń
  8. Interesująca tematyka, więc z ciekawości chętnie bym sięgnęła po tę książkę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaszokowały mnie te informacje. I zgadzam się z dziewczynami, że beatyfikacja zabójcy to już chyba lekkie przegięcie. Przecież wiele osób skazanych na śmierć szuka ratunku i ukojenia w wierze, a że akurat nie spisali swoich przemyśleń w formie dziennika, to nie zawsze o nich wiemy. Przeczytałabym tę książkę z czystej ciekawości, ale myślę, że tylko by mnie zirytowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Kościół zaczyna przeginać i mylić pojęcia. Oczywiście, że w oczach Boga również i zabójca ma prawdo do zbawienia, ale czy powinien uznany być za świętego? Według mnie absolutnie, nie.

      Usuń
  10. Najwidoczniej już brakuje nam dobrych ludzi, skoro zaczynamy nagradzać takie persony. Co nie zmienia faktu, że przecież każdy może się zmienić i nawrócić, ale żeby od razu takie ceregiele? Słaby wzorzec do naśladowania.
    Sama postać mnie zaciekawiła, bo interesuję się tym, co siedzi w głowach takich osób i jak radzą sobie z wykonanym morderstwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że każdy może się zmienić i każdy może się nawrócić, ale litości, to nie powód do czynienia go świętym. Fesch był przestępcą, nie godził się z wyrokiem sadu i obawiam się, że jego nawrócenie było spowodowane przebywaniem w więzieniu, bo jak pisał w swoich dziennikach, obawiał się, że -ewentualne- ułaskawienie i wyjście na wolność spowoduje powrót demonów, czyli jednak życie na wolności i różnego rodzaju uciechy nie sprzyjają wierze, no smutne to.

      Usuń
  11. Niezwykle kontrowersyjna tematycznie książka. Beatyfikacja mordercy, to już wielka przesada. Muszę koniecznie poznać ,,„Za pięć godzin zobaczę Jezusa” i zobaczyć, jak wielkie emocje we mnie wywoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam, bo tematyka faktycznie jest mocna, daje do myślenie i mocno wzburza. Według mnie Kościół zdecydowanie przesadza, postawa Fescha jest chwalebna, ale czy jest to powód do świętości? Wątpię.

      Usuń
  12. Oooo nie powiem co pomyślałam o tym procesie beatyfikacyjnym, książka nie wiem czy dla mnie ... może tak jak dziewczyny, gdy ja spotkam zaglądnę z ciekawości, ale nie będę jej wypatrywać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z Tobą, beatyfikacja tego człowieka jest mocno przesadzona i tak naprawdę niczym nieuzasadniona. Ale po samą książkę chętnie sięgnę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. książka która wywołuje tyle emocji, jakakolwiek by nie była, z miejsca wydaje mi się być wartą lektury. już na podstawie samego opisu mogę stwierdzić, że beatyfikacja jest przesadzą, ale z miłą chęcią poznam resztę wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam książki, ale wnioskując z opisu, mam podobne odczucia, co Ty. Opowieść o świętym zbrodniarzu? Pachnie absurdem. Raczej nie przeczytam :P

    OdpowiedzUsuń

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.