10 listopada 2011

Prosektorium

Olga Paluchowska - Święcka

PROSEKTORIUM

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data: 2011
Stron: 324


Młoda kobieta Natasza Woronowa, studentka i modelka, porywa się na dodatkową pracę w prosektorium. Pomysł iście szalony, tym bardziej, że dziewczynę przeraża widok zwłok. Gnana jednak wewnętrzną potrzebą, podejmuje się tego wyzwania. Pierwsze dni w pracy nie są łatwe, jednak z czasem Natasza poznaje wiele interesujących osób, a także zaczyna odczuwać otaczającą rzeczywistość znacznie mocniej.

Ta książka spędzała mi sen z powiek. Od dawien dawna, interesuje mnie temat o którym mówić najtrudniej – śmierć. Nie tylko jej abstrakcyjna idea, ale także efekt końcowy. Lekturą która zachęciła mnie do poznawania tej dziedziny była książka Louisa Vincenta Thomasa „Trup” , w sposób bardzo odważny poruszająca zagadnienia ludzkiej egzystencji. Życie i śmierć są nierozerwalne, podświadomie czy też nie, powieść „Prosektorium” była dla mnie intrygującym domysłem, jak Olga Paluchowska - Święcka, poradziła sobie z tą tematyką?

Czytając historię Nataszy, zastanawiałam się, ile w tej postaci jest z autorki?. Zanim przystąpiłam do lektury, poznałam biografię Olgi Paluchowskiej - Święckiej z której dowiadujemy się, że debiutująca pisarka opublikowała kilka prac naukowych, obroniła pracę doktorancką z mikrobiologi, była modelką, a nawet pracowała jako mikolog w warszawskich szpitalach. Niektóre fakty z życia autorki odpowiadają wizerunkowi głównej bohaterki, a także pojawiają się w fabule. Oczywiście, w żadnej sekundzie czytania, odczucia te mi nie przeszkadzały, a wręcz przeciwnie, czułam wielką sympatię do Nataszy, która stała się istotą prawdziwą i czującą.

Prosektorium” jest historią wielowątkową, oprócz perypetii Nataszy, dane nam będzie wskoczyć w życie jeszcze kilku innych postaci. Autorka ma wyjątkowy zmysł obserwacji, a także estetyczną metodę przekazywania myśli. W sposób wysmakowany i delikatny ukazuje otaczający nas świat i mieszkających w nich ludzi, a trzeba przyznać, że barwnych postaci w książce nie brakuje. Dzięki wyjątkowo zgrabnym opisom poznajemy niebywale interesujących bohaterów, takich jak: Anię - przyjaciółkę Nataszy, dziewczyny łączy bardzo zmysłowa nić, Mirka – lekko burkliwego, ale ciepłego człowieka, Hasmika – właściciela czarodziejskiej herbaciarni, Felka- ośmioletniego chorego chłopca, który w Nataszy zobaczył Anioła... i wiele, wiele innych, które będą miały znaczące miejsce w opisywanej historii.
Bardzo podobało mi się, w jaki sposób autorka wybrnęła z opisów ciał zmarłych, które najczęściej bywają albo przesadzone, albo nijakie. Pani Olga, z wielkim szacunkiem potraktowała ten temat, i pomimo że często dowiadujemy się o rzeczach odrażających, wynikających z pracy osób zajmujących się tanatologią czy też medycyną sadową, to wykorzystywanie tej specyficznej charakterystyki nie służyło przestraszeniu, czy też wzbudzeniu w czytelniku niezdrowego zainteresowania tylko ukazaniu wartości życia i żalu po stracie tego daru.
Jedyne co w powieści lekko mi nie grało, to zbyt szybkie przejście Nataszy przez etapy wystraszenia, niechęci, do ciekawości, wręcz wielkiej potrzeby do pracy w prosektorium. Na szczęście powieść jest tak dobra, że ten element nie odgrywa znaczącej roli. Wiemy to i akceptujemy.

Prezentowana przeze mnie lektura, to wzruszająca opowieść o życiu i śmierć. Opowiada o tym jak ulotne bywają chwile i choćby dlatego, warto celebrować każdy moment, cieszyć się każdą sekundą, obserwować otaczającą rzeczywistość intensywniej, zauważać kolory, refleksy tańczące w kroplach deszczu, czyjś uśmiech, drobny gest... nie wolno tracić cennego czasu na zamykanie się w sobie, należy docenić możliwości jakie daje nam los, przyjaciół, rodzinę, rozmowę no i to co w życiu dodaje smaczku – marzenia.

Moja ocena 5.5/6