Przeklinam rzekę czasu

Per Petterson

PRZEKLINAM RZEKĘ CZASU

Wydawnistwo: W.A.B.
Data: 2009



 Per Petterson to norweski prozaik. Zasłynął powieścią „Kradnąc konie”, która przyniosła mu niesamowity rozgłos. Książka ta została uhonorowana nagrodami norweskich krytyków literackich i norweskich księgarzy. W 2007 roku znalazła się na liście 10-ciu najlepszych książek wg. Newy York Timesa.
„Przeklinam rzekę czasu” to najnowsza powieść Pettersona, norwescy krytycy po raz kolejny docenili pisarza i powieść została uznana za najlepsza książkę roku 2008. Nie muszę pisać jaką radość sprawiło mi znalezienie tego okazu na zakurzonej bibliotecznej półce.
Bardzo lubię literaturę skandynawską, lubię ten spokojny, chłody klimat......i oto mam przed sobą książkę z piękną nostalgiczną okładką i tematem który zmusza do refleksji.

Jest rok 1989, chłodny listopad. Nasz bohater to Arvid, trzydziestosiedmioletni, mężczyzna z mnóstwem problemów. Nie radzi sobie z życiem, czeka go rozwód, czuje się osamotniony i pogrążony a do tego dowiaduje się, że jego matka jest chora na raka.
Matka Arvida po otrzymaniu wyników i wymienieni kliku zdawkowych zdań z mężem wyjeżdża do Danii, do nadmorskiego miasta z którego pochodzi i z którym wiążą ją wspomnienie. Kiedy Syn dowiaduje się o wyjedzie matki bez zastanowienia wyrusza za nią. Do końca nie wie co go tam pcha, wie tylko że musi zobaczyć się z matką. Na wietrznych nadmorskich wydmach Arvid wspomina swoje dzieciństwo, szkołę, miłość, śmierć młodszego brata. Próbuje zrozumieć swoje życie.

Ta książka to pamiętnik, wewnętrzny monolog dorosłego mężczyzny. Słowa zawarte w książce są chłodne, lakoniczne, opisane trzeźwym okiem, bez emocji. Prostota książki robi wrażenia, zdania nie są wielkie, to małe i duże wspomnienia ubrane w słowa lekkie jak puch, które ciężko wypowiedzieć na głos. Wydarzenia w książce ujęte są w czasie teraźniejszym jak i przeszłym, Arvid prowadzi analizę swojego życia. Czytając momentami możemy się gubić, gdyż rzadko autor podaje daty wydarzeń, przenosimy się w czasie z szybkością światła. Tak naprawdę Arvid to irytująca postać, żyje w wyidealizowanym świecie, bardziej docenia książkowych bohaterów niż prawdziwych, otaczających go ludzi, czuje się samotny, ale w sumie sam na to zapracował, jego rodzina, bracia, przyjaciel są gdzieś obok a on tylko roni łzy nad rozlanym mlekiem. „Przeklinam rzekę czasu” to myśli, sprawy oczywiste a jednak ulotne. To opowieść o odnajdywaniu własnego Ja, o samotności, dorastaniu i radzeniu sobie z rzeczywistością.

Szczerze przyznam, że bałam się czytać tę książkę, poruszała tematy bardzo mi osobiste, nie wiedziałam czy dobrym pomysłem jest wracanie do wspomnień. Jednak moje obawy były bezpodstawne, bo mimo że książka jest poruszająca, pięknie napisana, prostym językiem to według mnie brakuje jej głębi. Na pewno dla większości będzie to pasjonująca i poruszająca lektura, jednak dla kogoś kto przeżył podobne sytuacje, ta książka nie spełni jego oczekiwań. Brakuje w niej buzujących uczuć, nienawiści, rozpaczy, tego uczucia które rozrywa serce. Mamy za to spokój i ciszę i....... być może się czepiam, bo o ten spokój w książce biega, to on powoduje, że powieść czyta się łatwo a czytelnik ma czas na zadumę i wnioski.

Książka nie spełniła moich oczekiwań, jednak jak najbardziej ją polecam, autor jest przekonywujący w tym co pisze. To dobra literatura z którą należy się zapoznać

17 komentarzy:

  1. A mi osobiście bardzo się ta książka podobała. Czasem lubię takie klimaty..

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno przeczytam, bo czuję że mi się spodoba. I ta ciekawa okładka... Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniko, nie napisałam, że książka mi się nie podobała ;-). Podobała, ale zabrakło mi w niej tego czegoś....

    Kasandro, książke polecam, mimo moich odczuć, to kawał dobrej prozy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami lubię się zanurzyć w tego typu lekturze. Tak się zastanawiam czy klimatem nie pasowałaby na jesienną porę... Rozejrzę się za nią w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie wiem... może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę ją jakoś zdobyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pettersona jeszcze nie miałam okazji nic czytać, ale zamówiłam dziś wspomniane przez Ciebie "Kradnąc konie" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bellatriks, jesień to niezły pomysł :-). Bohaterzy książki, w wieczory listopadowe owijali się kocem, barli mocny alkohol i lądowali na tarasie. Widok zachodzącego jesiennego słońca robi swoje a w takiej atmosferze i wyznania łatwiej przychodzą.

    BookEster, kiedyś to też dobre słowo :-)

    dm1994, myślę, że książkę można zdobyć już w większości bibliotek :-)

    Daria, w takim razie czekam na recenzję, bo na "Kradnąc konie", mam smaka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę pozycję. Z jednej strony przyciąga mnie ten skandynawski klimat, a z drugiej odrzuca brak emocji... Może kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  11. okładka mnie tak oczarowała, że dam książce szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja nieśmiało przyznam się, że "Kradnąc konie" średnio mi się podobały. Stroniłam więc od autora, ale przecież każdy zasługuje na drugą szansę :)

    I podpinam się pod opinię Varii - magiczna okładka:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaciekawiła mnie ta książka, więc pewnie po nią sięgnę :).

    OdpowiedzUsuń
  14. Słyszałam o autorze, ale nie miałam okazji przeczytać jego książek. Sama nie wiem czy tematyka tej pozycji jest dla mnie, z opisu wydaje się być bardzo smutna.

    OdpowiedzUsuń
  15. skandynawski pamietnik doroslego mezczyzny pisany chlodnym , trzezwym okim... nosze sie z zamiarem zalozenia podobnego pamietnika, takiego tradycyjnego z ladną okladką i stronami o wysokiej gramaturze zajmowanymi atramentowymi myślami, nie wiem jeszcze czy bede tam pisal o troskach czy o radosciach, o marzeniach czy utraconych snach ale wpisy poranne beda pachniec aromatyczna swieza kawa natomiast te późnowieczorne tez beda jak u Pettersona pachniec chlodną Skandynawia... a wlasciwie schlodzoną Finlandią
    wszystkiego dobrego z okazji Dnia Kobiet

    OdpowiedzUsuń
  16. Kupiłam tę ksiązkę dla Przyjaciela, człowieka tak ogromnie odmiennego od Arvida, że aż boję się jego reakcji na tę lekturę;) A komentarze tutaj zamieściły praktycznie same kobiety.. Dlaczego? Trochę mnie to martwi.

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy (przepraszam za ten zwrot, ale nie znam Twojego imienia). Jeżeli przyjaciel jest miłośnikiem skandynawskim klimatów to na pewno doceni te powieść, bo tego typu literatura jest bardzo charakterystyczna - lakoniczna, chłodna, bardzo spokojna. Nie jest to zła książka, ale ja czułam niedosyt, zresztą wyszło w praniu, że nie dla mnie skandynawski chłód ;)

    Komentujący to najczęściej blogerzy, a w tej grupie kobiet jest najwięcej, więc proszę się tym nie przejmować :). Poza tym książka opisuje życie mężczyzny, samo przez się jest idealna dla panów :)

    OdpowiedzUsuń

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.