Dziewczyna w walizce. Raphael Montes

Teo to...psychopata, który wiedzie w miarę normalne życie. Mieszka w Rio de Janerio ze sparaliżowaną matką, studiuje medycynę, i szanuje tylko Gertrudę - zwłoki do badań medycznych. Wszystko się zmienia, kiedy na jednym z przyjęć poznaje Clarice. Dziewczyna jest spontaniczna, emocjonalna, przebojowa, i piękna. Reprezentuje wszystko to, co obce jest Teowi. W chłopaku rodzi się chora fascynacja, jest przekonany, że Clarice jest miłością jego życia i co więcej, że ona odwzajemnia jego uczucie. Nawet nie wie jak bardzo się myli. Dziewczyna odrzuca jego zaloty. Młodzieńcowi nie pozostaje nic innego, jak przekonać ją o tym, że rezygnacja z jego uczucia to wielki błąd, a robi to w bardzo niecodzienny sposób. Ogłusza ją i pakuje do wielkiej, różowej walizki. W późniejszym czasie rodzi się w jego chorej głowie plan na  wielką romantyczną podróż, z tym że jego towarzyszka jest nafaszerowana lekami uspokajającymi i skuta kajdankami. 

Znajomość z psychopatą nie należy do najprzyjemniejszych. Clarice dość szybko się o tym przekonuje, bo z chwilą wkroczenia Teo do jej życia, codziennością dla mniej stają się kajdanki, kneble, rozpórki na nogi i ręce, oraz zastrzyki ze środków znieczulających i uspakajających, ale przecież Teo ją kocha i wszystko co robi, robi dla jej dobra. Chore? Chore!

Muszę przyznać, że historia dziewczyny w walizce przyprawiała mnie o ciarki. Ponieważ przerażają mnie osobowości dyssocjalne, m.in. dlatego że wszelkie racjonalne próby uwolnienia się ze szponów takiej osoby są niemożliwe, a odwoływanie się do ich empatii i odruchów moralnych, to jak walka z wiatrakami. Montes doskonale ukazał mechanizm zaburzonej osobowości. Wprawdzie temat psychopatii nie jest dla fanów takiej tematyki czymś zaskakującym, i teoretycznie obraz Teo niczym specjalnym się nie wyróżnia. To jednak na pochwałę zasługuje kreatywna, pełna niecodziennych i zaskakujących zwrotów akcja, a także intrygujące dysputy bohaterów, które świetnie charakteryzują stosunek do życia człowieka z poważną dysfunkcją emocjonalną. 

Przewrotność intrygi mnie zachwyciła, dlatego ubolewam, że niektóre sceny były naciągane, przez co historia traciła na wiarygodności. Na szczęście niekonwencjonalne podejście do tematu sprawiło, że czytałam książkę z poruszeniem. Niech o moim zainteresowaniu nią świadczy fakt, że porzuciłam audiobooka czytanego przez Szymona Bobrowskiego, na rzecz e-booka, którego mogłam znacznie szybciej przeczytać, niż odsłuchać wersję audio. I mimo że "Dziewczyna w walizce" nie jest historią bez wad, to polecam ją, bo jest to dobra lektura, warta uwagi nie tylko ze względów rozrywkowych, ale też dlatego, że możemy się przekonać, jak ważna w życiu jest intuicja i umiejętność przewidywania. A'propos, Raphael Motes miał stworzyć niecodzienną historię miłości, gdyż o taką prosiła go matka, zakładam, że nie spodziewała się aż tak oryginalnej wersji.

DZIEWCZYNA W WALIZCE
Raphael Montes
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2016

Moja ocena: 7/10 - dobra+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.