Sekrety Koreanek. Charlotte Cho


Żadna kobieta nie przekona mnie, mówiąc, że nie zależy jej na dobrym wyglądzie. Oczywiście nie mam na myśli pełnego make-up, ale zdrowo wyglądającą skórę i promienny uśmiech. Chcemy być piękne z wielu powodów. Ten najistotniejszy to uczucie komfortu. Niewiele rzeczy równa się przyjemności patrzenia na własne promienne i zdrowe odbicie w lustrze.

Nie jestem niewolnicą kosmetyków, choć nie powiem, że moja toaletka nie jest odpowiednio wyposażona (co w pewnym wieku jest koniecznością). Mimo to rzadko robię pełny makijaż, zdecydowanie bardziej wolę subtelne podkreślenie urody. Jednak tym co mnie najbardziej ekscytuje w dbaniu o siebie jest pielęgnacja. Dlatego zaintrygowała mnie książka Amerykanki koreańskiego pochodzenia Charlotte Cho, która jest profesjonalną kosmetyczką, ekspertką od koreańskiej pielęgnacji skóry, a także właścicielką sklepu Soko Glam. Poza tym jej porady nie raz były cytowane m.in. w "The New York Times", "Vouge", czy "Elle". Pomimo zainteresowania książką, byłam sceptyczna. Głównie dlatego, że wierzę w siłę genów, jednak Cho wyprowadziła mnie z tego błędnego myślenia, uświadamiając przykrą sprawę. Otóż, prawie dziewięćdziesiąt procent skutków starzenia się skóry to rezultat czynników środowiskowych. 

Źródło
Muszę przyznać, że porady Charlotte Cho bardzo mi się podobały. Kobieta może nie odkryła Ameryki, ale podkreśla to co najważniejsze, że drogę do pięknej skóry należy zacząć od właściwego trybu życia. Jeśli zadbamy o swoje wewnętrzne piękno, to przełoży się ono na poprawę stanu skóry. Tak więc zdrowe odżywianie, odpowiednia długość snu, unikanie stresu i... słońca, to połowa sukcesu. Niezmiernie się cieszę, że od zawsze chowałam się przed słońcem. Następnym krokiem do osiągnięcia nieskazitelnej cery są rytuały pielęgnacyjne, które należy wykonywać codziennie, ale bez strachu, zajmują najwyżej dziesięć minut. Do tych rytuałów zalicza się m.in oczyszczanie i nawilżanie cery. Mowa jest też o makijażu, ale w stylu no make-up, co oznacza stosowanie lekkich i naturalnych kosmetyków, które delikatnie podkreślają rysy twarzy.

W książce znajdziecie wiele cennych porad dotyczących nie tylko produktów do pielęgnacji wraz z dokładnym opisem zasad ich korzystania, ale też informacje dotyczące tego, jak kupować w Seulu, co zwiedzić, gdzie zjeść i jak poruszać się po mieście. Ponieważ "Sekrety urody Koreanek" to nie tylko poradnik urodowy, ale również sporo informacji na temat życia w stolicy Korei. Cho opisuje pozytywne aspekty funkcjonowania w wielkim mieście, jak dla mnie jej obraz jest wyidealizowany, niemniej jednak rozumiem zachwyt autorki tą metropolią, gdyż wyjazd do Korei był początkiem wielkich zmian w jej życiu. Zanim Cho ruszyła w podróż swojego życia była typową kalifornijską opaloną na brąz dziewczyną z tlenionymi włosami, która problemy cery ukrywała pod nienaturalnym makijażem. Pobyt w Seulu zmienił jej nastawienie i sposób dbania o skórę. Mnie bardzo przyjemnie czytało się tę publikację. Charlotte Cho odebrałam jako sympatyczną, pełną entuzjazmu kobietę, która potrafi oczarować koreańską kulturą piękna. Mnie w każdym razie zachwyciło jej podejście do tematu i na pewno do serca wezmę jej porady. Jeśli i dla Was wygląd waszej skóry jest istotny, to zwróćcie uwagę na ten tytuł.

 SEKRETY URODY KOREANEK 

Charlotte Cho
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2016
Stron: 224
Oprawa: Miękka

Moja ocena: 8/10 - rewelacyjna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.